Prawda i Dobro
Ogień, rakija i tajemniczy wędrowiec. Wieczór Badnjaka na Bałkanach
20 grudnia 2024
W obliczu katastrof naturalnych i konfliktów gwałtownie rośnie liczba osób potrzebujących nie tylko pomocy medycznej, lecz także wsparcia psychologicznego. Podstawowe przeszkolenie wolontariuszy w tym zakresie może zapobiec rozwinięciu się u ofiar depresji i zespołu stresu pourazowego Lekarze i ratownicy, którzy przybywają na miejsca dotknięte kataklizmami, mają zazwyczaj pełne ręce roboty: opatrują rany, składają złamane kończyny, podają leki. Tymczasem ludziom dotkniętym tragedią potrzebna jest także pomoc psychologiczna, […]
Lekarze i ratownicy, którzy przybywają na miejsca dotknięte kataklizmami, mają zazwyczaj pełne ręce roboty: opatrują rany, składają złamane kończyny, podają leki. Tymczasem ludziom dotkniętym tragedią potrzebna jest także pomoc psychologiczna, której medycy często nie są w stanie udzielić. Po pierwsze, nie mają na to czasu, po drugie, często nie znają ani języka, ani kultury miejscowych.
Wsparcie psychologiczne jest kluczowe, ponieważ u osób, które doświadczyły utraty majątku i bliskich, niemal zawsze pojawiają się objawy, takie jak stany lękowe, obniżenie nastroju czy poczucie beznadziei. Nieleczone mogą doprowadzić do poważnego i długotrwałego uszczerbku na zdrowiu psychicznym. W miejscach dotkniętych wojnami domowymi czy katastrofami często brakuje jednak specjalistów, którzy mogliby zaoferować potrzebną pomoc.
Eksperci w zakresie pomocy ofiarom katastrof odkryli jednak, że do udzielenia pierwszej pomocy psychologicznej wystarczy krótkie szkolenie – podobne do szkolenia z zakresu pierwszej pomocy medycznej. „Myśleliśmy, że potrzebna jest profesjonalna opieka psychologiczna” – mówił dla „The Economist” Julian Eaton z London School of Hygiene and Tropical Medicine. Okazało się jednak, że niewiele osób wymaga spotkania z psychiatrą czy psychologiem.
Światowa Organizacja Zdrowia opracowała kilkudziesięciostronicowy podręcznik dla osób, które zgłaszają się jako wolontariusze do pracy z ofiarami. Został on przetłumaczony na 26 języków – w tym na syngaleski, tamilski czy birmański. Dzięki temu w pomoc mogą zaangażować się lokalni mieszkańcy, niemówiący w żadnym innym języku.
W Zimbabwe, które w ostatnich dniach mierzy się z katastrofalnymi skutkami cyklonu Idai, od 2005 r. działa grupa przeszkolonych w zakresie pierwszej pomocy psychologicznej osób. Zniszczenie slumsów w Harare, stolicy kraju, pozbawiło dachu nad głową 700 tys. ludzi. Oprócz pomocy humanitarnej potrzebne było także wsparcie emocjonalne, ale w tym czasie, na 13-milionowy kraj, przypadało zaledwie pięciu psychiatrów. Dr Dixon Chibanda postanowił w ekspresowym tempie przeszkolić grupę starszych kobiet, które dyżurowały przy ośrodkach zdrowia na „ławeczkach przyjaźni” i służyły załamanym mieszkańcom zniszczonych slumsów słowem wsparcia i dobrą radą.
Badania przeprowadzone w Zimbabwe w latach 2014-2015 wykazały, że jedynie 13-14 proc. osób, które skorzystały z „ławeczek przyjaźni”, nadal cierpiało na jakiekolwiek objawy depresyjne lub lękowe. To niewiele, biorąc pod uwagę to, że spośród tych, którzy skorzystali ze specjalistycznej opieki, około połowa nadal odczuwała negatywne skutki stresu związanego z utratą domu. Do 2017 r. 400 przeszkolonych kobiet udzieliło wsparcia ok. 30 tys. osób.
Model zapoczątkowany przez doktora Chibandę został zaimplementowany w Malawi i Tanzanii, a także w wielu innych miejscach dotkniętych katastrofami. Trzy lata temu władze Nowego Jorku zdecydowały się wprowadzić nieprofesjonalnych doradców w charakterze elementu standardowych usług medycznych. Doradcy zajmujący się udzielaniem pierwszej pomocy psychologicznej pracują również w krajach europejskich, takich jak Wielka Brytania czy Włochy.
Źródła: The Economist, World Health Organization