Prawda i Dobro
Ogień, rakija i tajemniczy wędrowiec. Wieczór Badnjaka na Bałkanach
20 grudnia 2024
Wystarczyło 270 minut, by Madagaskar przypomniał całemu światu o swoim istnieniu i zapomniał o własnym problemach. Wszystko za sprawą piłki nożnej
Madagaskar stał się prawdziwą sensacją trwającego w Egipcie Pucharu Narodów Afryki. Zespół złożony głównie z amatorów awansował do 1/8 finału tego turnieju. Do tej pory Madagaskar nigdy nie brał udziału w tak wielkiej imprezie. A teraz zwyciężył w dwóch meczach, w jednym zremisował i, co najważniejsze, wygrał swoją grupę przed faworytem całej imprezy Nigerią oraz Gwineą. Pokonanie 2:0 naszpikowanej gwiazdami Nigerii rozsławiło reprezentację Madagaskaru i dało jasny przekaz – oni naprawdę potrafią grać w piłkę.
Przy okazji drużyna z czwartej największej wyspy na świecie dokonała czegoś, co nigdy wcześniej nie miało miejsca – po raz pierwszy od uzyskania niepodległości 59 lat temu sukces sportowy zjednoczył podzielone etnicznie i politycznie społeczeństwo. Gigantyczny kryzys społeczny i gospodarczy trwający z różnym nasileniem od 12 lat zszedł na dalszy plan. Teraz na wyspie liczy się tylko futbol.
Popularni Barea są dla tubylczej ludności Madagaskaru, czyli Malgaszy nie tyle idolami sportowymi, co prawdziwymi bohaterami narodowymi w dosłownym znaczeniu tego słowa. Jeżeli w niedzielę Madagaskar wygra z Republiką Demokratyczną Konga (a ma na to ogromne szanse), trudno sobie wyobrazić, co będzie się dziać w kraju prawie dwa razy większym od Polski, gdzie nieraz łatwiej spotkać lemura na baobabie patrzącego na lecącego kurola niż sąsiada.
Madagaskar to przede wszystkim pastwiska, grunty orne, masywy wulkaniczne i pustynie, a wokół Ocean Indyjski. W stolicy kraju, Antanarywie, mieszka co dziesiąty mieszkaniec Madagaskaru. „Ten awans to prezent dla rodaków. Wiemy, że wszyscy nas oglądają w telewizji. Niech to będzie pewnego rodzaju pociecha po ostatniej tragedii, jaka spotkała nasz kraj” – powiedział 23-letni Marco Ilaimaharitra.
Najbardziej znany piłkarz Madagaskaru grający obecnie w belgijskim Charleroi nawiązał do tragedii, do której doszło w ubiegłym tygodniu podczas Dnia Niepodległości na stadionie narodowym w Antannaarywie. W wyniku paniki 15 osób zdeptano na śmierć, a 75 zostało rannych. Wszystko przez darmowe jedzenie, które rozdawano przed obiektem Mahamasina.
Madagaskar, dawna kolonia francuska, to jedno z najbiedniejszych państw świata. Według Banku Światowego ok. 80 proc. populacji żyje za mniej niż 2 dolary dziennie. Połowa dzieci cierpi na zahamowanie wzrostu. Tylko 13 proc. mieszkańców wyspy ma dostęp do energii elektrycznej. Znaczna część infrastruktury, włączając drogi, szpitale i szkoły, pamięta jeszcze czasy francuskiego kolonializmu.
Prawie połowa społeczeństwa to chrześcijanie. Pozostali są wyznawcami lokalnych wierzeń oraz muzułmanami. Malgasze nie uważają się za Afrykańczyków. Na wyspie żyje 18 różnych plemion. Największe to Merina, Betsimisaraka i Betsileo. Różnią się wyglądem zewnętrznym, mają swoje zwyczaje i mówią innymi dialektami, często dla siebie niezrozumiałymi.
„Każdy mieszkaniec Madagaskaru, który chce grać w piłkę, jedzie do Francji” – opowiada Ima Andriatsima zarabiający na życie w drugoligowym Clermont-Ferrand. Piłkarz dodaje także, że chcąc pozyskać pieniądze dla reprezentacji na najpotrzebniejszy sprzęt, musiał sprzedać 600 koszulek w barwach narodowych Madagaskaru przed stadionem, gdzie codziennie trenuje. – „Francuzi kupowali je bardzo chętnie” – podkreśla z dumą.
Do tej pory Madagaskar znany był na świecie ze swoich rzadkich gatunków zwierząt i roślin. Z wielkim futbolem miał niewiele wspólnego. Sytuacja zmieniła się drastycznie w 2017 r., gdy prezydentem Afrykańskiej Konfederacji Piłkarskiej został Ahmad Ahmad. Niestety dla reputacji tego kraju, jeszcze przed rozpoczęciem Pucharu Narodów Afryki wiceprezydent FIFA został aresztowany w związku z podejrzeniem o korupcję. Korupcja oraz ubóstwo to zresztą największe problemy społeczne na Czerwonej Wyspie.
Po zeszłorocznych przedterminowych wyborach prezydenckich, w których zwyciężył Andry Rajoelina sytuacja polityczna na Madagaskarze nieco się uspokoiła, ale zaproponowany Malgaszom program reform gospodarczych rozpisany został na najbliższych 10 lat. Mieszkańcy już dziś mówią, że na kolejne zaciskanie pasa nie mają już siły.
W tej chwili to nie prezydent Rajoelina, a selekcjoner Nicolas Dupuis jest najważniejszą osobą na Madagaskarze. To 51-letni Francuz z grupy 23 piłkarzy grających w słabych, prowincjonalnych, a nawet amatorskich klubach od Francji przez Arabię Saudyjską, Egipt, Algierię, Tajlandię, Bułgarię czy USA stworzył drużynę, która rozsławiła Madagaskar na całym świecie.
Dupuis to bardzo ciekawa postać. Wybitnym zawodnikiem nigdy nie był, a prowadząc drużynę narodową Madagaskaru, musi także dorabiać jako trener czwartoligowego, amatorskiego klubu francuskiego FC Fleury. „Oba zespoły są bliskie mojemu sercu. Muszę tak organizować swoje życie, by na wszystko starczyło czasu i pieniędzy. Praca w tak różnych miejscach świata inspiruje mnie i wyzwala radość z życia” – podkreśla Dupuis. Za prowadzenie reprezentacji Madagaskaru otrzymuje tysiąc dolarów miesięcznie plus zakwaterowanie i jedzenie. „My wychodzimy na boisko, by grać w piłkę. Poza tym moi chłopcy są jedną wielką rodziną” – dodaje.
Na niedzielny mecz z Demokratyczna Republiką Konga prezydent Madagaskaru wynajął specjalny samolot, na pokład którego zaprosił 470 chętnych, którzy chcą zobaczyć mecz w Aleksandrii na własne oczy. Co prawda wyjazd kosztuje 600 dolarów, ale jak podkreśla głowa państwa, taka wyprawa kosztuje na rynku drugie tyle, a on resztę dokłada z własnej kieszeni. Jak podkreślają lokalne media, „mieszkańcy Madagaskaru są dumni z występu swojej drużyny, a nieznany dotąd prawdziwy patriotyzm nabrał kształtu”.
Po raz pierwszy Malgasze uwierzyli, że determinacja, praca, poświęcenie i solidarność prowadzą do zwycięstwa. Po raz pierwszy w historii ludzie wspólnie oglądają mecze i kibicują narodowej drużynie. „Madagaskar płacze ze szczęścia” – informuje „L’Express”, największy dziennik na wyspie. „Flaga narodowa łopocze na wszystkich masztach, a hymn słychać we wszystkich zakątkach kraju. Jedność jest siłą, a Barea są przykładem dla wszystkich mieszkańców naszego wspaniałego narodu. Takiej fali entuzjazmu i jedności narodowej jeszcze nie przeżyliśmy” – zauważa dziennik „La Dépêche”.
Madagaskar zagra z Demokratyczną Republiką Konga w niedzielę o godz. 18. Nawet jeżeli Malgasze odpadną z Pucharu Narodów Afryki, na wyspie nic już nie będzie takie jak do tej pory. Już dziś dzięki futbolowi mieszkańcy Madagaskaru zaczęli mówić „Moje Państwo. Moja Ojczyzna”.
Taką metamorfozę wywołało zaledwie 24 ludzi w ciągu 270 minut.
Źródła: Face2Face Africa, the-star, L’Express, La Dépêche