Nauka
Na tropie życia w kosmosie. Nowe odkrycie astrofizyków
02 grudnia 2024
Śluby w Polsce kojarzą się z głównie przysięgą składaną przed ołtarzem w obecności księdza. Rzadziej uroczystość odbywa się w Urzędzie Stanu Cywilnego. Jednak na świecie pojawił się nowy trend, czyli małżeństwa humanistyczne. Przebieg całej ceremonii oraz treść przyrzeczenia ustalają sami nowożeńcy. Według statystyk związki zawierane w ten sposób rzadziej kończą się rozwodem.
Wiele osób jest niewierzących, inne odstrasza forma i szybki przebieg ślubów cywilnych. W odpowiedzi na te problemy pojawiły się śluby humanistyczne (symboliczne). Osoby prowadzące takie ceremonie nie narzucają parom definicji małżeństwa, przysiąg ani słów. Proszą je, aby same zdecydowały, co chcą sobie i innym powiedzieć w trakcie uroczystości.
Przykładowo kilka polskich par zdecydowało się na zawarcie związku w obrządku neopogańskim. Zdarzały się też sytuacje, gdy jedna strona jako osoba wierząca na końcu przysięgi dodawała słowa „Tak mi dopomóż Bóg”, a druga jako zatwardziały ateista tego nie robiła.
Trudno określić dokładną liczbę podobnych ceremonii, ponieważ nikt nie prowadzi ich rejestrów. Pierwszy raz taką uroczystość zorganizowano w Polsce w 2007 roku. Eksperci z branży ślubnej szacują, że w 2019 roku w naszym kraju zawarto około 350 małżeństw humanistycznych, co jest swego rodzaju znakiem sekularyzacji (podobnie jak np. spadek liczby kleryków).
Eksperci przewidują, że z czasem liczba małżeństw humanistycznych w Polsce będzie się zwiększała. Jako przykład podawana jest Szkocja, gdzie pierwsza uroczystość, której scenariusz napisali sami zaręczeni, odbyła się w 2005 roku. Po dziesięciu latach władze zdecydowały, że podobne ceremonie mogą być formalnie wiążące tak jak śluby cywilne. W 2019 roku liczba zawieranych związków humanistycznych przewyższyła liczbę przysiąg składanych w kościołach chrześcijańskich.
Pierwotnie symboliczne uroczystości miały stanowić alternatywę dla tych, którzy pragną ceremonii, ale nie identyfikują się z żadną religią ani światopoglądem. Wiele osób podkreśla też wartość równorzędnego partnerstwa i uważa, że tradycyjne formy ślubów sprzyjają nierównościom i postawom patriarchalnym.
Zwolennicy związków humanistycznych przekonują, że funkcjonowanie małżeństwa jako ceremonii religijnej, przez stulecia kształtowało stereotypy dotyczące „normalności”. Osoby pozostające w sformalizowanych związkach mogły narzucać swój światopogląd społeczeństwu. W takim środowisku trudno odnaleźć się singlom, czy ludziom po rozstaniu.
Po ślubie często staramy się być idealni. Może to powodować znaczną presję i prowadzić do konfliktów. Zdaniem psychologów zbyt wielkie oczekiwania społeczne mogą być jednym z powodów obecnego kryzysu rodziny i rosnącej liczby rozwodów.
Tymczasem według badań BBC z 2019 roku, małżeństwa humanistyczne rozwodziły się niemal cztery razy rzadziej od tych, które miały ślub cywilny, trzy razy rzadziej od tych po ślubie rzymskokatolickim i ponaddwukrotnie rzadziej od tych, które brały ślub w Kościele Szkocji.
Eksperci są zdania, że gdy ślub przestaje być kulturową normą, to otwierają się drogi do nowych form związków. Ludzie pozbawieni patriarchalnych oczekiwań być może potrafią bardziej otwarcie ze sobą rozmawiać i wyrażać swoje prawdziwe (a nie wyidealizowane) uczucia.
Po ogłoszeniu pandemii w 2020 roku w Anglii i Walii liczba rozwodów pierwszy raz w historii przewyższyła liczbę ślubów. Podobne trendy można zaobserwować w wielu krajach. Na świecie działają organizacje, które zachęcają do zakładania „tradycyjnych” rodzin (najlepiej opartych na wierze) oraz macierzyństwa.
Polecamy:
Chiny aktywnie zachęcają młode kobiety do zawierania małżeństw i posiadania dzieci (najlepiej trojga). To polityka narodowa, która ma przynieść korzyści ekonomiczne. Ślub jest zatem traktowany przez władze jako instrument, który ma służyć rozwojowi gospodarczemu.
Inne kraje, na przykład Japonia i Stany Zjednoczone, mogą pójść śladem Państwa Środka. Tam również zawieranych jest mniej związków, rośnie liczba rozwodów i spada dzietność. Wiele rządów decyduje się na wprowadzenie „zachęt” do posiadania potomstwa (np. 800+ w Polsce). Można odnieść wrażenie, że małżeństwo ma na celu ratowanie światowej gospodarki przed kryzysem, a nie przynosić miłość i szczęście rodzinie.
Poszukiwanie nowych lub promowanie tradycyjnych form związków nie powinno stanowić jedynej recepty na wspieranie dzietności. Źródeł kryzysu tradycyjnej rodziny można szukać w wielu obszarach: globalizacji, mediach, biedzie, niepewności, promowaniu ideologii niesprzyjających rodzinom i poczuciu zagrożenia.
Niezależnie od rosnącej popularności ślubów humanistycznych, małżeństwo rozumiane jako długoterminowa relacja dwojga osób nie jest zagrożone. Ceremonie religijne na naszych oczach stają się jednak jednym z wielu modeli wchodzenia w związek. Być może umocni to relacje niektórych par i finalnie pomoże w rozwiązaniu światowego kryzysu.
Ostatecznie nie forma uroczystości powinna być najważniejsza. W końcu w małżeństwie nie chodzi przede wszystkim o znalezienie właściwej osoby, ale o bycie właściwą osobą.
Dowiedz się więcej:
Zobacz też:
Polecamy: Ekologiczne rozwiązania mogą szkodzić środowisku? Problem z turbinami wiatrowymi