Mentalny trening na złoty medal

Trening mentalny może pomóc sportowcom w osiąganiu lepszych wyników. Techniki relaksacyjne, trening wyobrażeniowy i holistyczne podejście do sportu są nie mniej ważne niż trening motoryczny. Dobrym tego przykładem jest polska reprezentacja w siatkówce mężczyzn, która sześć lat temu wdrożyła pionierski projekt

Trening mentalny może pomóc sportowcom w osiąganiu lepszych wyników. Odpowiednio dobrane techniki relaksacyjne, trening wyobrażeniowy i holistyczne podejście do sportu są nie mniej ważne niż trening motoryczny czy techniczny. Dobrym tego przykładem jest polska reprezentacja w siatkówce mężczyzn, która sześć lat temu wdrożyła pionierski projekt, co pomogło w zdobyciu złotego medalu na mistrzostwach świata.

21 września 2014 r., Katowice. Kiedy w czwartym secie po rozegraniu Pawła Zagumnego do piłki przy bocznej linii boiska wyskoczył Mariusz Wlazły i z całym impetem posłał ją na połowę Brazylijczyków, kilkunastotysięczna widownia, która do ostatniego miejsca wypełniła katowicki Spodek, niemalże eksplodowała z radości. Dzięki tej akcji Polacy po raz drugi w historii sięgnęli po złoty medal FIVB Mistrzostw Świata w Piłce Siatkowej Mężczyzn, tym samym powtarzając po 40 latach sukces drużyny legendarnego Huberta Wagnera.

Biało-Czerwoni pod kierownictwem trenera Stephane’a Antigi swój marsz po złoto rozpoczęli 30 sierpnia 2014 r. od wygranego 3:0 meczu z Serbią na Stadionie Narodowym w Warszawie. Droga do zwycięstwa była długa i wyboista. Nasze Orły na najwyższym stopniu podium stanęły ostatecznie po 37 wygranych setach, 1217 zdobytych punktach i ponad 24 godzinach spędzonych na parkiecie.

Pionierski projekt trenerski

Zdobycie mistrzowskiego złota przez siatkarzy nie byłoby możliwe, gdyby nie odpowiednie fizyczne i mentalne przygotowanie do turnieju. Niewątpliwie jednym z ojców sukcesu był sztab szkoleniowy, w składzie którego znalazł się trener mentalny, co w przypadku polskiej reprezentacji nigdy wcześniej nie miało miejsca.

Jakub B. Bączek (FOT. jakubbaczek.pl)

Mowa o Jakubie B. Bączku, który swoją pracą pokazał, jak ważne dla sportowca są trening mentalny, metody relaksacyjne i holistyczne podejście do uprawiania sportu. Jego przygoda z kadrą narodową rozpoczęła się od referencji wystawionych przez trenera kadry siatkarek Piotra Makowskiego, z którym Bączek wcześniej współpracował. Zawodowymi osiągnięciami Bączka zainteresował się Stephane Antiga, który ocenił, że w drużynie nie wystarczą same treningi motoryczne, techniczne i taktyczne.

Trener kadry zaprosił go do Spały, gdzie trwały przygotowania siatkarzy do mistrzostw świata. „Zacząłem od warsztatów i tak to wszystko ruszyło. Było to o tyle pionierskie podejście, że zostałem stałym członkiem sztabu szkoleniowego na pełen etat, a nie »gościem od psychologii z doskoku«” – wspomina w rozmowie z Holistic.News Jakub Bączek.

Zespół zbudowany w czterech etapach

Według niego Antiga podjął tę bezprecedensową decyzję, ponieważ chciał wyjść poza schematyczne metody pracy. Decyzja Francuza o zatrudnieniu trenera mentalnego szybko przyniosła rezultaty – już w pierwszym roku współpracy Polacy sięgnęli po złoty medal na mistrzostwach świata.

Bączek przyznaje, że, rozpoczynając swoją pracę w reprezentacji, nie miał dużego autorytetu, tak więc musiał budować go w trakcie codziennej pracy z siatkarzami. Wcześniej przez wiele lat z sukcesami rozwijał międzynarodową firmę turystyczną, ale później zdecydował się postawić na rozwój w roli trenera mentalnego. „Zacząłem od mocnego akcentu, czyli od zdobycia złotego medalu na mistrzostwach świata, ale na początku moje doświadczenie było stosunkowo niewielkie” – zaznacza. Jak mówi, w pierwszej kolejności jest pragmatykiem, a dopiero później teoretykiem.

Antiga oczekiwał od Bączka pracy w dwóch obszarach. Pierwszym z nich była hiperefektywność i hipermotywacja. Zadanie polegało na takim „zaprogramowaniu” zawodnika, by ten włożył w trening jak najwięcej wysiłku w jak najkrótszym czasie. Proces ten nawiązywał do teorii perspektywy Daniela Kahnemana, laureata Nagrody Nobla z 2002 r. w dziedzinie psychologii ekonomicznej i ekonomii eksperymentalnej, który otrzymał ją za zintegrowanie wniosków z badań psychologicznych z naukami ekonomicznymi, szczególnie tych dotyczących ludzkich osądów i podejmowania decyzji w warunkach niepewności.

Chodziło o zautomatyzowanie zaangażowania w trening i walkę jako „opcji domyślnej” w psychice zawodnika. W praktyce – o to, by w ściśle określonym czasie maksymalnie skoncentrować się na zadaniu podczas ćwiczeń, np. na kontakcie z piłką w czasie rozgrzewki motorycznej.

Drugim obszarem była praca w procesie grupowym, którą Bączek oparł na metodzie Bruce’a Tuckmana, wyróżniając cztery etapy budowy zespołu: formowanie, docieranie, normowanie, realizacja. „Moim zadaniem było uświadomienie chłopakom, że gdy wchodzimy na parkiet i gramy, to w etapie performingu dajemy z siebie wszystko i naprawdę jesteśmy drużyną, a nie tylko w deklaracjach” – zaznacza.

Przekonać pesymistów

Po wejściu do sztabu szkoleniowego Bączek spotkał się z dwoma obozami – siatkarzy sceptycznie nastawionych do współpracy z trenerem mentalnym, oraz zawodników, którzy patrzyli na niego w przychylny sposób. Obawy tych pierwszych były związane z nie najlepszymi doświadczeniami pracy ze specjalistami od psychologii sportu. Według nich tego typu współpraca nie przekładała się na wyniki sportowe. Drugi obóz na czele z kapitanem Michałem Winiarskim był ciekaw metod Bączka, uznając, że praca nad psychiką w profesjonalnym sporcie odgrywa ważną rolę.

Trener mentalny dążył do przekonania całej kadry do swoich metod. Na początkowym etapie pracy przeważały warsztaty grupowe, bo – jak twierdzi Bączek – „tak jest bezpieczniej”. „Kiedy człowiek jest w grupie kolegów i może podłączyć się ze swoim sceptycyzmem do kogoś obok, łatwiej jest mu odnaleźć się w niestandardowej dla niego sytuacji, jaką jest obcowanie z trenerem mentalnym, w tym przypadku ze mną” – tłumaczy.

Mecz Polska – Serbia w czasie Mistrzostw Świata w 2014 r. w Warszawie (ADAM PRETTY / GETTY IMAGES)

Jak podkreśla, zadanie polega na budowaniu wzajemnego zaufania, co pozwala na pracę w postaci indywidualnych spotkań z każdym zawodnikiem. „Kiedy już zaczęliśmy pracować indywidualnie, sceptycyzm zaczął być wyrażany inaczej – bardziej dyplomatycznie, a zawodnicy z czasem stawali się coraz bardziej ufni” – dodaje Bączek.

Rozmowa z racjonalnością

W indywidualnej pracy Bączek zawsze zaczynał od – jak to nazywa – „rozmowy z racjonalnością”. Chodziło o to, by zawodnik nazwał swoje emocje, powiedział, czym się martwi, co mu przeszkadza. Czasami trener zadawał otwarte pytania – co może sprawić, że będzie się lepiej grać, co się musi stać, żeby odnieść zwycięstwo itp. Czasami jednak taka formuła się wyczerpywała – wtedy gdy odpowiedzi zawodników na nowe pytania zaczynały przypominać odpowiedzi udzielone w trakcie poprzednich sesji. Dla Bączka był to sygnał, że zawodnika należy „pobudzić” alternatywnymi bodźcami, proponując inny rodzaj zajęć.

„Prosiłem zawodnika, by położył się na kozetce, zamknął oczy i wyobraził sobie kryzysowy moment w secie, a ja w tym czasie opowiadałem o tym chwilowym impasie. Okazało się, że takie sesje były dużo głębsze i poruszały nowe wątki, w które w zwykłej merytorycznej rozmowie nie wchodziliśmy” – tłumaczy.

„Przykładowo, podczas treningu wyobrażeniowego mówiłem danemu siatkarzowi, że w tej wyimaginowanej sytuacji przeciwnik trzy razy z rzędu zablokował jego zagranie, trzęsą mu się kolana, jest końcówka seta, a na domiar złego Antiga patrzy na niego z dezaprobatą. Prosiłem go więc o skupienie się na emocjach w takiej sytuacji. Następnie chciałem, aby wyobraził sobie kolejną akcję w meczu, kiedy wbija piłkę po skosie na trzeci metr połowy rywali, publika szaleje, a szala zwycięstwa przechyla się na naszą korzyść” – dodaje.

W kolejnym etapie Bączek prosił zawodnika o nazwanie emocji, które towarzyszyły mu w tych dwóch skrajnych sytuacjach. Podczas takich sesji zawodnicy swoje emocje komunikowali także poprzez reakcje ciała – w przypadku fikcyjnych, nieudanych akcji zauważalne było np. spięcie mięśniowe i głęboki oddech. „Te mikroemocje odwzorowują to, co z zawodnikiem dzieje się na boisku podczas meczu, dlatego tak ważne jest ich poznanie, nazwanie i oswojenie” – podkreśla.

Bączek sięgał niekiedy do metod hipnozy Miltona Ericksona, ale w takim stopniu, by siatkarz nie odczuwał dyskomfortu psychicznego w związku z poddaniem się jej. Dzięki temu rosła pewność siebie, zmniejszał się poziom stresu i napięcia. Innymi formami relaksacyjnymi były metody zawarte w opracowaniach medycznych profesora Jona Kabat-Zinna, twórcy techniki medytacji mindfulness, której celem jest ćwiczenie umysłu w kontekście uważności, przeznaczone głównie dla osób nieradzących sobie ze stresem i negatywnymi emocjami.

Holistyczne podejście do sportu

Bączkowi bardzo bliski jest również temat holistycznego podejścia do sportu. Jego zdaniem zamiłowanie do danej dyscypliny sprawia, że pełna koncentracja podczas jej uprawiania zaczyna definiować osobowość sportowca i określać jego system wartości. Finalnie taka zależność zaczyna oddziaływać na sferę duchową, stając się czymś więcej niż tylko racjonalnym oglądem sytuacji. Kluczowe znaczenie w tym podejściu ma skoncentrowanie uwagi na konkretnym celu.

„Gdy widzę, że zawodnikowi wali serce, a w oczach pojawia się błysk, to mam przeświadczenie, że znaleźliśmy coś więcej niż hasła w stylu »Jesteś zwycięzcą«, które mogą działać, ale tylko przez kilka minut. Dzięki odwołaniu się do duchowości zawodnik walczy o każdą piłkę jak w transie” – dodaje.

Korzystanie ze skutecznych technik z dziedziny psychologii w świecie sportu stało się jedną z ważnych części składowych profesjonalizacji wielu dyscyplin. Praca sportowca z doświadczonym trenerem mentalnym pozwala na podnoszenie efektywności oraz minimalizowanie stresu, ale konkretne rezultaty przynosi zbudowanie atmosfery zaufania i wypracowanie odpowiedniej formy komunikowania potrzeb i emocji. Holistyczne podejście do sportu pozwala na osiąganie lepszych wyników, zwłaszcza w warunkach ekstremalnego stresu związanego z presją na odnoszenie zwycięstw i bicie kolejnych rekordów.

Opublikowano przez

Łukasz Piątek


Dziennikarz związany z portalem Interia.pl. Fan sportu, reportaży i filmów dokumentalnych.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.