Rozrusznik serca mniejszy niż ziarnko ryżu. I znika bez śladu

Nowy rozrusznik serca nie potrzebuje baterii, kabli ani operacyjnego usuwania. Jest mniejszy niż ziarnko ryżu, działa dzięki światłu i sam znika z organizmu. To wynalazek, który może zrewolucjonizować leczenie pacjentów po operacjach serca – także tych najmłodszych.

Rewolucja w rozmiarze kilku milimetrów

Po operacjach serca pacjenci często potrzebują tymczasowego wsparcia. W takich przypadkach stosuje się rozruszniki, które niestety wymagają chirurgicznego zakładania i usuwania, co wiąże się z ryzykiem powikłań. Tak było choćby w 2012 roku, gdy Neil Armstrong, pierwszy człowiek na Księżycu, zmarł po komplikacjach związanych z usunięciem rozrusznika. Od lat naukowcy próbowali znaleźć bezpieczniejsze rozwiązanie. Teraz to się udało – opracowano miniaturowy rozrusznik serca, który może całkowicie zmienić podejście do leczenia.

Zespół z Uniwersytetu Northwestern opracował miniaturowy rozrusznik, który nie wymaga chirurgicznego usuwania. Po zakończeniu pracy po prostu rozpuszcza się w organizmie. Ma zaledwie kilka milimetrów długości i można go wstrzyknąć igłą – bez konieczności otwierania klatki piersiowej.

Polecamy: To serce nie zna zmęczenia. Badania dały rewelacyjne wyniki

Miniaturowy rozrusznik serca działa bez baterii?

Nowe urządzenie nie potrzebuje baterii. Działa dzięki zjawisku znanemu z lekcji chemii – reakcji galwanicznej. To ta sama zasada, na jakiej funkcjonują klasyczne baterie. Dwie elektrody, wykonane z różnych metali (np. cynku, magnezu czy molibdenu), wchodzą w kontakt z płynami ustrojowymi, co generuje niewielki ładunek elektryczny. To właśnie ten prąd pobudza serce do skurczu.

Jak jednak kontrolować działanie takiej „biobaterii”? Tu pojawia się drugi element wynalazku: przełącznik reagujący na światło. Rozrusznik ma wbudowany układ, który aktywuje lub dezaktywuje impuls, gdy wykryje światło o odpowiedniej długości fali – w tym przypadku bliskiej podczerwieni. Światło to przenika przez skórę i tkanki, nie powodując uszkodzeń. Wystarczy skierować je na ciało w odpowiednim miejscu, by rozrusznik zadziałał.

Na klatce piersiowej pacjenta umieszcza się cienki, elastyczny plaster. Jego zadaniem jest monitorowanie rytmu serca. Gdy wykryje zaburzenia – zbyt wolne lub nieregularne bicie – uruchamia lampkę emitującą światło. Światło trafia do rozrusznika, który natychmiast wysyła impuls.

Fot. Kost9n4/pixabay

Samoznikający wynalazek

Miniaturowy rozrusznik serca działa maksymalnie do trzech tygodni. To wystarczający czas, by wesprzeć serce po operacji lub w czasie nagłego pogorszenia stanu zdrowia. Potem rozrusznik się rozpuszcza – bez konieczności kolejnej operacji. Materiały, z których został wykonany, są całkowicie biodegradowalne i bezpieczne dla organizmu.

„Urządzenie składa się z dwóch elektrod, które mają podwójne zadanie. Pobudzają serce do skurczu i jednocześnie same generują prąd” – tłumaczy na łamach Scientific American prof. John A. Rogers, jeden ze współautorów projektu.

To już druga wersja rozrusznika zaprojektowanego przez zespół Rogersa. Poprzednia była większa i wykorzystywała technologię komunikacji bliskiego pola (NFC), aby odbierać energię z zewnętrznego źródła. Nowy model wytwarza energię samodzielnie – bez anten, przewodów i dodatkowych urządzeń – a przy tym jest znacznie mniejszy.

„Dzięki tej miniaturyzacji możemy używać nawet kilku takich urządzeń jednocześnie, jeśli zajdzie taka potrzeba” – dodaje Rogers.

Miniaturowy rozrusznik serca dla najmniejszych pacjentów

Miniaturowy rozrusznik serca może być szczególnie przydatny u noworodków i wcześniaków, których serca są tak małe, że klasyczne rozwiązania mogą im po prostu zaszkodzić. Miniaturowe urządzenie pasuje do ich organizmu, nie wymaga operacji i nie zostaje tam na stałe. To ogromna różnica w leczeniu najmłodszych pacjentów.

Szukasz treści, które naprawdę dają do myślenia? Sięgnij po kwartalnik Holistic News!

Kwartalnik Holistic News możesz kupić TUTAJ

To jednak dopiero początek. Technologia może znaleźć zastosowanie również w innych dziedzinach. Podobne urządzenia można zaprojektować do tymczasowej stymulacji innych narządów lub mięśni, a także jako biodegradowalne czujniki monitorujące różne parametry biologiczne.

Rogers i jego zespół mówią wprost: to przyszłość medycyny. Urządzenia, które działają tylko wtedy, gdy są potrzebne, a potem znikają. Bez kabli, bez operacji, bez blizn. Tylko nauka i światło.

Polecamy: Serce ma swój „mózg”. Naukowcy badają jego rolę i funkcje

Opublikowano przez

Mateusz Tomanek

Autor


Krakus z urodzenia, wyboru i zamiłowania. Uprawiał dziennikarstwo radiowe, telewizyjne, by ostatecznie oddać się pisaniu dla Holistic.news. W dzień dziennikarz naukowy, w nocy zaprawiony muzyk, tekściarz i kompozytor. Jeśli nie siedzi przed komputerem, to zapewne ma koncert. W jego kręgu zainteresowań znajduje się technologia, ekologia i historia. Nie boi się podejmować nowych tematów, ponieważ uważa, że trzeba uczyć się przez całe życie.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.