Nauka
Tajemnice wielkiego kręgu w pobliżu Stonehenge. Był ukryty 4 tys. lat
11 grudnia 2025

Do tysięcy młodych Polaków w ostatnich dniach trafiły listy polecone z Wojskowych Centrów Rekrutacji zawierające tzw. karty mobilizacyjne. Do innych docierają informacje o planowanych wezwaniach do kwalifikacji wojskowej. To wywołało falę niepokoju w social mediach i pytań: czy grozi nam wojna. Sprawdzamy, co naprawdę oznaczają te pisma i dlaczego wywołały tyle emocji.
List z wojska, polecony, z oficjalną pieczęcią. W środku wezwanie do pojawienia się we wskazanym miejscu i terminie w przypadku ogłoszenia mobilizacji albo wybuchu wojny. Coraz więcej Polaków odbiera w ostatnich tygodniach takie pisma. Wraz z otwarciem koperty pojawia się lęk i pytanie: czy to zapowiedź wojny?
Jeszcze inni słyszą, że w 2026 roku ruszy kwalifikacja wojskowa na dużą skalę. W internecie oba tematy zlały się w jeden. Czym się różnią obie kwestie, co wynika z otrzymanych dokumentów i jakie pociągają za sobą konsekwencje.
Takie dokumenty nie są wezwaniem na front lub znakiem nadciągającej wojny. Karta mobilizacyjna to formalny dokument administracyjny wydawany zgodnie z przepisami ustawy o obronie Ojczyzny. Określa ona przydział osoby do określonego zadania lub stanowiska w przypadku ogłoszenia mobilizacji, lub wybuchu wojny.
Dlatego dziś otrzymują je nie tylko byli żołnierze, ale też cywilni specjaliści m.in. z medycyny, IT i logistyki. W skrócie: jest to przypisanie do listy priorytetowych rezerwistów, jeśli państwo w ogóle podejmie decyzję o powołaniu do armii.
Wysyłka kart to element rutynowej aktualizacji danych rezerwistów i ewidencji. Polska armia musi wiedzieć, kogo mogłaby powołać w razie realnego zagrożenia. W pierwszej kolejności stawia więc na osoby, które:
Jak informował Holistic News: dokumenty i przepisy nie pozostawiają złudzeń — w chwili zagrożenia państwo nie pozwoli łatwo wymknąć się tym, którzy uznają, że wojna to problem innych. Przepisy obowiązujące w strefie Schengen nie są nienaruszalne — mogą zostać zawieszone, tak jak stało się to w czasie pandemii.
Stan wojenny oznacza uruchomienie całego pakietu restrykcji, które w krótkim czasie mogą brutalnie ograniczyć swobody, do których w pokoju zdążyliśmy się przyzwyczaić. Państwo zyska w ten sposób czas, by przygotować się na najgorszy scenariusz i dopilnować, aby mężczyźni zdolni do służby pozostali na terytorium kraju i byli do dyspozycji władz. Dezercja w warunkach wojny to jedna z najcięższych zbrodni.
Jak będzie wyglądało wcielanie mężczyzn do armii?
– Błyskawicznie. Przeprowadzona zostanie tzw. akcja kurierska. Będzie to połączony wysiłek wojskowych centrów rekrutacji i organów administracji publicznej. Kurierzy będą dostarczali konkretnym osobom karty powołania z terminem stawienia się do jednostki, np. 6–12 godzin.
– mówił w rozmowie z Holistic News dr hab. Paweł Szmitkowski, pracownik Instytutu Nauk o Bezpieczeństwie Uniwersytetu w Siedlcach.
Karty mobilizacyjne to jedno, ale — jak pisał Holistic News — rok 2026 przyniesie kolejny ważny proces: kwalifikację wojskową. Według zapowiedzi wezwania na komisje otrzyma ponad 230 tysięcy osób. Dotyczyć to będzie przede wszystkim:młodych mężczyzn z określonych roczników, osób, które do tej pory nie miały uregulowanego statusu wojskowego, kobiet posiadających kwalifikacje przydatne dla wojska, m.in. w ochronie zdrowia.
Pisma kierujące na komisję rozsyłają urzędy gmin i miast. To procedura administracyjna znana od lat. Trzeba przyjść, przejść badania, uzupełnić dokumenty i dostać kategorię zdrowotną.
Na tym cała sprawa się kończy. Kwalifikacja nie oznacza poboru ani wcielenia do wojska, a sama karta mobilizacyjna nie jest wezwaniem do natychmiastowej służby. To dwa różne mechanizmy, regulowane innymi przepisami i uruchamiane w zupełnie innych okolicznościach.
Wielu ludzi zadaje sobie pytanie, jak uniknąć wojska. Tego nie podpowiadamy. Faktem jest jednak, że komisja wojskowa nie uzna za zdolne do służby osób z określonymi schorzeniami. W zależności od ich nasilenia można otrzymać kategorię D lub E, co wyklucza służbę w czasie pokoju albo całkowicie.
Z wojska zwalniają m.in. poważne choroby wzroku (np. ślepota, brak gałek ocznych), słuchu (jednostronna głuchota, znaczne ubytki), choroby przewlekłe, takie jak cukrzyca czy zaawansowane nadciśnienie, a także ciężkie schorzenia skóry i poważne wady układu kostnego, w tym deformacje czaszki czy skolioza II i III stopnia.
W jednym czasie pojawiły się dwa różne informacje i oba związane z wojskiem. Internet zrobił z tego jedną historię o „wzywaniu Polaków do armii”. Tymczasem to dwa oddzielne procesy, o zupełnie innym znaczeniu, a żaden z nich nie oznacza dzisiaj natychmiastowej mobilizacji do wojska.
Przeczytaj również: W razie wojny nie opuścisz Polski. Mobilizacja będzie błyskawiczna
Jeśli zainteresował Cię ten tekst — zajrzyj również na nasz kanał na YouTube
Prawda i Dobro
11 grudnia 2025
Zmień tryb na ciemny