Humanizm
Cenzura narasta w Europie? Coraz więcej osób boi się zabierać głos
06 grudnia 2025

Jest coś, czego nie potrafią oddać nawet najlepsze nagrania. Moment, w którym muzyka przestaje być tylko dźwiękiem, a zaczyna działać na całe ciało i emocje. I zwykle dzieje się to gdy słuchamy koncertu na żywo, choć nie zawsze potrafimy wyjaśnić dlaczego. - pisze w swoim felietonie Andrzej Kucybała, wybitny dyrygent.
Na początek takie trochę żartobliwe porównanie: muzyka z płyt jest jak dobre perfumy: elegancka i jej, jak ich zapach, długo się utrzymuje. Ale koncert? Koncert to właśnie ten moment, gdy te perfumy wyciągasz, skrapiasz się nimi — i nagle wszystko nabiera sensu, barwy, temperatury i najintensywniejszego zapachu.
Muzyka zaczyna oddychać, ludzie zaczynają oddychać, a ty zaczynasz się zastanawiać, czy przypadkiem cię nie poniosło, bo właśnie śpiewasz refren słuchanej piosenki, głośniej niż cały chór kibiców z trybun. A twoje stopy uderzają bezwiednie w podłogę sali koncertowej w pulsującym rytmie dobiegającej z estrady muzyki, a ty siedząc wygodnie w fotelu, czy nawet stojąc gdzieś na balkonie, bo zaoferowano ci jedynie miejsce stojące, jak zaczarowany słuchasz w skupieniu dźwięków docierających z całą mocą do twojego ciała, nie tylko do twoich uszu.
Ty chłoniesz tę muzykę całym swoim ciałem, łączysz się z siedzącymi obok słuchaczami niewidzialną nicią, która jednoczy was rytmem, melodią, harmonią dźwięków docierających z estrady.
Umówmy się: słuchanie muzyki z płyty, pendrive’a jest wygodne. Klikasz — gra. Przewijasz — gra. Zasypiasz — dalej gra. Tyle że ta wygoda ma w sobie coś z jedzenia potrawy zakupionej w budce ulicznej, podanej w kartoniku. Wydaje się niby smaczna, niby pożywna, zaspokoi nasz głód, ale czy sprawi nam tak jak zjedzona w wykwintnej restauracji z przyjaciółmi, jakąkolwiek przyjemność poza zaspokojeniem głodu. Zdecydowanie nie! Tak samo muzyka. Powstała nie po to, żeby zamknąć ją w pliku, skompresować i puścić w słuchawkach na pół gwizdka albo nawet na full, w zależności od wrażliwości naszego ucha.
Koncert na żywo to zupełnie inna bajka. Wchodzisz, a tu dźwięk spada z nieba jak letni deszcz. Bas i perkusja zaczynają masować ci wnętrzności, tęskna melodia pobudza przyjemne wspomnienia, wewnętrzny rytm utworu, który słyszysz, wzmacnia twe emocje.
Na plenerowych koncertach ludzie wokół falują, krzyczą, śmieją się, a ty nagle odnajdujesz w sobie odwagę, by poruszać się zgodnie z rytmem docierającej do ciebie muzyki. Gdy siedzisz wygodnie w głębokim fotelu lub przy biurku z komputerem, zaledwie odczuwasz te subtelne drgania, które pobudzają twoje ciało. A gdzie w tym wszystkim muzycy, orkiestra, dyrygent, solista?
Na płycie grają jak od linijki: równo, sterylnie, jakby właśnie zdali egzamin z perfekcji. Jakby to były maszyny, a nie ludzkie postaci.
A na żywo? Tu ktoś się pomyli, tam ktoś za szybko wejdzie, dyrygent i solista zagra w żywszym tempie i nagle rodzi się magia. Ta zwrotna magia, którą emanuje publiczność i która tak intensywnie wpływa na wykonawców. To idealne sprzężenie zwrotne — żywa, spontaniczna, absolutnie nie do powtórzenia reakcja. To właśnie te chwile sprawiają, że koncert żyje jak istota, której nie da się zamknąć w pudełku. Zaprogramować od początku do końca tak jak studyjne nagranie.
No i widzowie, słuchacze — tworzą wielkie, rozgrzane ciało, które chłonie jak gąbka każdy dźwięk, śpiewa wewnętrznie i pulsuje w rytm słuchanej muzyki. Nagle obcy ludzie stają się dla siebie najbliższą rodziną przez te 120 minut. Ta siedząca lub stojąca obok ciebie pani, której nie znasz i zwykle nie powiedziałbyś nawet „dzień dobry”, podśpiewuje ci do ucha słowa usłyszanej z estrady piosenki. Ten pan przed tobą macha rękami, jak skrzydłami, a jakoś nikt nie ma mu tego za złe.
Wszyscy są częścią tej samej muzycznej burzy. W końcu jak burza — to burza: ma być głośna, ma być jak ulewa, oberwanie chmury, ma być niezapomniana. Żywa energia, której nie wyreżyserujesz, drżenie powietrza, gra świateł i doświadczenie wielozmysłowe, a nie tylko słuchowe.
To magia ulotności, w obecności ludzi i w niepowtarzalnej chwili.
A akustyka? Gdy sala koncertowa zaczyna drżeć, człowiek ma wrażenie, że dźwięk materializuje się wokół, jak wyłaniające się z mgły zaczarowane postaci. Próbuj potem opisać komuś, jak to brzmiało w słuchawkach. „No… fajnie, perfekcyjnie”. I tyle pozostaje nam z tej poezji muzycznej.

Najcudowniejsze jest to, że koncert dzieje się tylko raz. Jeden wieczór, jedno wykonanie, jedna chwila. Nie możesz tego przewinąć, poprawić, zapisać w ulubionych. Możesz tylko być — całym sobą — tu i teraz. W nagraniu wszystko jest zawsze takie samo. A koncert na żywo to samo życie. Wiadomo, że bywa kapryśne, zmienne i dlatego jest piękne.
Jeśli jeszcze się zastanawiasz, czy pójść na koncert — idź. Zostaw streamingi, zostaw zestaw „relaks przy kominku”. Idź, bo muzyka na żywo jest jak burza w środku lata: może przemokniesz, może zaboli cię gardło, może będziesz miał spuchnięte ręce od klaskania, może na drugi dzień będziesz żałować… ale będziesz żałować z miłym i niezapomnianym wrażeniem.
Tak, płyty odtwarzają muzykę dobrze, nawet perfekcyjnie. Ale na żywo muzyka gra tak, jakby jej naprawdę na tobie zależało.
Zjawisko odbioru muzyki w postaci nagrań oraz w formie wykonania na żywo stanowi przedmiot wieloletnich analiz w ramach muzykologii, estetyki oraz badań kulturowych. Współczesny rozwój technologiczny umożliwił niemal nieograniczony dostęp do muzyki zapisanej, co w oczywisty sposób wpłynęło na praktyki słuchowe odbiorców. Jednak mimo wysokiej jakości współczesnych nagrań, doświadczenie koncertowe wciąż pozostaje niezastąpionym elementem kultury muzycznej.
Nagranie muzyczne cechuje powtarzalność i stabilność — niezależnie od liczby odsłuchów, dźwięk pozostaje niezmienny. Odbiorca ma pełną kontrolę nad przebiegiem percepcji: może zatrzymać utwór, powrócić do wybranego fragmentu czy słuchać biernie, wykonując równocześnie inne czynności. Muzyka nagrana staje się w ten sposób produktem „użytkowym”, podporządkowanym wygodzie odbiorcy.
Jednak ta powtarzalność ma także swoje ograniczenia. Nagranie — choć często doskonale zrealizowane technicznie — jest w istocie kompresją i stabilizacją zjawiska dynamicznego. Muzyka, która pierwotnie istnieje jako akt wykonawczy i proces akustyczny rozgrywający się w przestrzeni, zostaje sprowadzona do formy stałego obiektu.
A najważniejszy element słuchania muzyki „na żywo”? Wykonanie na żywo wprowadza do doświadczenia muzycznego element cielesności i przestrzenności, który nie jest możliwy do pełnego odwzorowania w nagraniach.
Dźwięk odbierany w sali koncertowej lub na scenie otwartej posiada realną fizyczność — wypełnia przestrzeń, wchodzi w interakcję z akustyką miejsca, wytwarza wibracje odczuwalne nie tylko przez słuch, lecz także przez ciało słuchacza. Różnice dynamiczne, mikroartykulacyjne i barwowe, często niemożliwe do dokładnego utrwalenia, stają się istotnym elementem estetycznego przeżycia. Co więcej, koncert — jako wydarzenie dziejące się w czasie rzeczywistym — jest zawsze zjawiskiem jednorazowym.
Wykonawcy podejmują decyzje interpretacyjne w sposób natychmiastowy, a drobne potknięcia, zmiany tempa czy nieprzewidziane reakcje sceniczne, estradowe stają się integralną częścią doświadczenia, współtworząc jego autentyczność i niepowtarzalność. Przecież jedną z fundamentalnych cech muzyki wykonywanej „na żywo” jest jej efemeryczność: koncert wydarza się tylko raz w tej samej formie. Nie można go zatrzymać, powtórzyć ani „poprawić”.
Współczesna kultura archiwizacji i powtarzalności pozostaje w napięciu wobec tej ulotności, która jednak stanowi o wyjątkowości koncertowej percepcji muzyki. Właśnie świadomość niepowtarzalności czyni to doświadczenie intensywniejszym i bardziej angażującym.
Choć muzyka nagrana oferuje wygodę, dostępność i wysoką jakość techniczną, nie jest w stanie w pełni zastąpić doświadczenia koncertowego. Muzyka na żywo angażuje zmysły, ciało i emocje w sposób, którego nie da się odtworzyć w postaci zapisu. Jej istota tkwi w dynamice, spontaniczności, społecznej współobecności i niepowtarzalności.
Dlatego obecność na koncercie pozostaje jednym z najbardziej kompletnych i intensywnych sposobów obcowania z muzyką.
Przeczytaj również: Dlaczego już nie potrafimy słuchać muzyki — i co z tym zrobić?
Jeżeli interesują Cię podobne tematy — zobacz nasz kanał YouTube
Kultura
06 grudnia 2025
Zmień tryb na ciemny