Są rzeczy w muzyce, które dzieją się tylko na żywo

Muzyka na żywo

Jest coś, czego nie potrafią oddać nawet najlepsze nagrania. Moment, w którym muzyka przestaje być tylko dźwiękiem, a zaczyna działać na całe ciało i emocje. I zwykle dzieje się to gdy słuchamy koncertu na żywo, choć nie zawsze potrafimy wyjaśnić dlaczego. - pisze w swoim felietonie Andrzej Kucybała, wybitny dyrygent.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Najlepszy sposób, by zaciągnąć się muzyką

Na początek takie trochę żartobliwe porównanie: muzyka z płyt jest jak dobre perfumy: elegancka i jej, jak ich zapach, długo się utrzymuje. Ale koncert? Koncert to właśnie ten moment, gdy te perfumy wyciągasz, skrapiasz się nimi — i nagle wszystko nabiera sensu, barwy, temperatury i najintensywniejszego zapachu.

Jak zapomnieć o całym świecie dzięki muzyce

Muzyka zaczyna oddychać, ludzie zaczynają oddychać, a ty zaczynasz się zastanawiać, czy przypadkiem cię nie poniosło, bo właśnie śpiewasz refren słuchanej piosenki, głośniej niż cały chór kibiców z trybun. A twoje stopy uderzają bezwiednie w podłogę sali koncertowej w pulsującym rytmie dobiegającej z estrady muzyki, a ty siedząc wygodnie w fotelu, czy nawet stojąc gdzieś na balkonie, bo zaoferowano ci jedynie miejsce stojące, jak zaczarowany słuchasz w skupieniu dźwięków docierających z całą mocą do twojego ciała, nie tylko do twoich uszu.

Ty chłoniesz tę muzykę całym swoim ciałem, łączysz się z siedzącymi obok słuchaczami niewidzialną nicią, która jednoczy was rytmem, melodią, harmonią dźwięków docierających z estrady.

Co zrobić by słuchanie muzyki sprawiało przyjemność

Umówmy się: słuchanie muzyki z płyty, pendrive’a jest wygodne. Klikasz — gra. Przewijasz — gra. Zasypiasz — dalej gra. Tyle że ta wygoda ma w sobie coś z jedzenia potrawy zakupionej w budce ulicznej, podanej w kartoniku. Wydaje się niby smaczna, niby pożywna, zaspokoi nasz głód, ale czy sprawi nam tak jak zjedzona w wykwintnej restauracji z przyjaciółmi, jakąkolwiek przyjemność poza zaspokojeniem głodu. Zdecydowanie nie! Tak samo muzyka. Powstała nie po to, żeby zamknąć ją w pliku, skompresować i puścić w słuchawkach na pół gwizdka albo nawet na full, w zależności od wrażliwości naszego ucha.

Koncert na żywo to zupełnie inna bajka. Wchodzisz, a tu dźwięk spada z nieba jak letni deszcz. Bas i perkusja zaczynają masować ci wnętrzności, tęskna melodia pobudza przyjemne wspomnienia, wewnętrzny rytm utworu, który słyszysz, wzmacnia twe emocje.

Niezapomniane chwile: niewielkie, plenerowe koncerty

Na plenerowych koncertach ludzie wokół falują, krzyczą, śmieją się, a ty nagle odnajdujesz w sobie odwagę, by poruszać się zgodnie z rytmem docierającej do ciebie muzyki. Gdy siedzisz wygodnie w głębokim fotelu lub przy biurku z komputerem, zaledwie odczuwasz te subtelne drgania, które pobudzają twoje ciało. A gdzie w tym wszystkim muzycy, orkiestra, dyrygent, solista?

Na płycie grają jak od linijki: równo, sterylnie, jakby właśnie zdali egzamin z perfekcji. Jakby to były maszyny, a nie ludzkie postaci.

Magia muzyki na żywo: wszystko jest chwilą

A na żywo? Tu ktoś się pomyli, tam ktoś za szybko wejdzie, dyrygent i solista zagra w żywszym tempie i nagle rodzi się magia. Ta zwrotna magia, którą emanuje publiczność i która tak intensywnie wpływa na wykonawców. To idealne sprzężenie zwrotne — żywa, spontaniczna, absolutnie nie do powtórzenia reakcja. To właśnie te chwile sprawiają, że koncert żyje jak istota, której nie da się zamknąć w pudełku. Zaprogramować od początku do końca tak jak studyjne nagranie.

No i widzowie, słuchacze — tworzą wielkie, rozgrzane ciało, które chłonie jak gąbka każdy dźwięk, śpiewa wewnętrznie i pulsuje w rytm słuchanej muzyki. Nagle obcy ludzie stają się dla siebie najbliższą rodziną przez te 120 minut. Ta siedząca lub stojąca obok ciebie pani, której nie znasz i zwykle nie powiedziałbyś nawet „dzień dobry”, podśpiewuje ci do ucha słowa usłyszanej z estrady piosenki. Ten pan przed tobą macha rękami, jak skrzydłami, a jakoś nikt nie ma mu tego za złe.

Gdy wszystko staje się burzą emocji

Wszyscy są częścią tej samej muzycznej burzy. W końcu jak burza — to burza: ma być głośna, ma być jak ulewa, oberwanie chmury, ma być niezapomniana. Żywa energia, której nie wyreżyserujesz, drżenie powietrza, gra świateł i doświadczenie wielozmysłowe, a nie tylko słuchowe.

To magia ulotności, w obecności ludzi i w niepowtarzalnej chwili.

A akustyka? Gdy sala koncertowa zaczyna drżeć, człowiek ma wrażenie, że dźwięk materializuje się wokół, jak wyłaniające się z mgły zaczarowane postaci. Próbuj potem opisać komuś, jak to brzmiało w słuchawkach. „No… fajnie, perfekcyjnie”. I tyle pozostaje nam z tej poezji muzycznej.

Cavatina Philharmonic Orchestra. Fot. Cavatina Hall
Fot. Cavatina Hall

Magia muzyki na żywo? Wszystko dzieje się tylko raz

Najcudowniejsze jest to, że koncert dzieje się tylko raz. Jeden wieczór, jedno wykonanie, jedna chwila. Nie możesz tego przewinąć, poprawić, zapisać w ulubionych. Możesz tylko być — całym sobą — tu i teraz. W nagraniu wszystko jest zawsze takie samo. A koncert na żywo to samo życie. Wiadomo, że bywa kapryśne, zmienne i dlatego jest piękne.

Dlaczego koncert muzyczny to niezwykłe doświadczenie

Jeśli jeszcze się zastanawiasz, czy pójść na koncert — idź. Zostaw streamingi, zostaw zestaw „relaks przy kominku”. Idź, bo muzyka na żywo jest jak burza w środku lata: może przemokniesz, może zaboli cię gardło, może będziesz miał spuchnięte ręce od klaskania, może na drugi dzień będziesz żałować… ale będziesz żałować z miłym i niezapomnianym wrażeniem.

Tak, płyty odtwarzają muzykę dobrze, nawet perfekcyjnie. Ale na żywo muzyka gra tak, jakby jej naprawdę na tobie zależało.

Muzyka grana na żywo vs płyty, pendrive’y i streaming

Zjawisko odbioru muzyki w postaci nagrań oraz w formie wykonania na żywo stanowi przedmiot wieloletnich analiz w ramach muzykologii, estetyki oraz badań kulturowych. Współczesny rozwój technologiczny umożliwił niemal nieograniczony dostęp do muzyki zapisanej, co w oczywisty sposób wpłynęło na praktyki słuchowe odbiorców. Jednak mimo wysokiej jakości współczesnych nagrań, doświadczenie koncertowe wciąż pozostaje niezastąpionym elementem kultury muzycznej.

Na czym polega słabość muzyki z nagrania?

Nagranie muzyczne cechuje powtarzalność i stabilność — niezależnie od liczby odsłuchów, dźwięk pozostaje niezmienny. Odbiorca ma pełną kontrolę nad przebiegiem percepcji: może zatrzymać utwór, powrócić do wybranego fragmentu czy słuchać biernie, wykonując równocześnie inne czynności. Muzyka nagrana staje się w ten sposób produktem „użytkowym”, podporządkowanym wygodzie odbiorcy.

Jednak ta powtarzalność ma także swoje ograniczenia. Nagranie — choć często doskonale zrealizowane technicznie — jest w istocie kompresją i stabilizacją zjawiska dynamicznego. Muzyka, która pierwotnie istnieje jako akt wykonawczy i proces akustyczny rozgrywający się w przestrzeni, zostaje sprowadzona do formy stałego obiektu.

Jak muzyka na żywo staje się realna i cielesna

A najważniejszy element słuchania muzyki „na żywo”? Wykonanie na żywo wprowadza do doświadczenia muzycznego element cielesności i przestrzenności, który nie jest możliwy do pełnego odwzorowania w nagraniach.

Dźwięk odbierany w sali koncertowej lub na scenie otwartej posiada realną fizyczność — wypełnia przestrzeń, wchodzi w interakcję z akustyką miejsca, wytwarza wibracje odczuwalne nie tylko przez słuch, lecz także przez ciało słuchacza. Różnice dynamiczne, mikroartykulacyjne i barwowe, często niemożliwe do dokładnego utrwalenia, stają się istotnym elementem estetycznego przeżycia. Co więcej, koncert — jako wydarzenie dziejące się w czasie rzeczywistym — jest zawsze zjawiskiem jednorazowym.

Warto rozkoszować się chwilą

Wykonawcy podejmują decyzje interpretacyjne w sposób natychmiastowy, a drobne potknięcia, zmiany tempa czy nieprzewidziane reakcje sceniczne, estradowe stają się integralną częścią doświadczenia, współtworząc jego autentyczność i niepowtarzalność. Przecież jedną z fundamentalnych cech muzyki wykonywanej „na żywo” jest jej efemeryczność: koncert wydarza się tylko raz w tej samej formie. Nie można go zatrzymać, powtórzyć ani „poprawić”.

Współczesna kultura archiwizacji i powtarzalności pozostaje w napięciu wobec tej ulotności, która jednak stanowi o wyjątkowości koncertowej percepcji muzyki. Właśnie świadomość niepowtarzalności czyni to doświadczenie intensywniejszym i bardziej angażującym.

Wygoda i dostępność kontra emocje

Choć muzyka nagrana oferuje wygodę, dostępność i wysoką jakość techniczną, nie jest w stanie w pełni zastąpić doświadczenia koncertowego. Muzyka na żywo angażuje zmysły, ciało i emocje w sposób, którego nie da się odtworzyć w postaci zapisu. Jej istota tkwi w dynamice, spontaniczności, społecznej współobecności i niepowtarzalności.

Dlatego obecność na koncercie pozostaje jednym z najbardziej kompletnych i intensywnych sposobów obcowania z muzyką.

Przeczytaj również: Dlaczego już nie potrafimy słuchać muzyki — i co z tym zrobić?

Jeżeli interesują Cię podobne tematy — zobacz nasz kanał YouTube

Opublikowano przez

Andrzej Kucybała

publicysta


Polski dyrygent, pedagog i menedżer kultury. Założył i prowadził Orkiestrę Symfoniczną w Tarnobrzegu, a także współorganizował prestiżowe festiwale muzyczne. Był między innymi dyrygentem i kierownikiem artystycznym Zespołu Pieśni i Tańca „Lasowiacy”. Kierował też Zespołem Szkół Muzycznych im. Stanisława Moniuszki w Bielsku-Białej, przekształcając go w jedną z czołowych placówek artystycznych w kraju. Uhonorowany wieloma odznaczeniami, w tym Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi i Srebrnym Medalem „Gloria Artis”.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.