Nauka
Mikroplastik w organizmie przyczyną chorób. Tak można się go pozbyć
16 stycznia 2025
Czy odnosisz czasem wrażenie, że praca w biurze męczy Cię bardziej niż samo wykonywane zadanie? Może to być wynik niewłaściwego zaprojektowania przestrzeni. Neuroarchitektura – interdyscyplinarne połączenie architektury i neuronauki – zmienia sposób, w jaki projektujemy miejsca pracy. Zamiast traktować biuro jako neutralną przestrzeń, neuroarchitektura uznaje, że każdy jego element wpływa na nasze samopoczucie, wydajność i kondycję mentalną.
Jeśli pracujesz w korporacji lub dużej firmie, prawdopodobnie pojęcie open space nie jest Ci obce. Idea otwartej przestrzeni biurowej w zamyśle projektantów miała same zalety. Sprzyjała przełamywaniu barier, wspieraniu kreatywności oraz lepszej wymianie myśli i doświadczeń. Dzisiaj jednak widzimy wyraźnie jej wady. Mogą one znacząco obniżać produktywność i morale pracowników.
Aż trudno sobie wyobrazić, że koncepcja open space liczy… ponad 100 lat. Za jej pomysłodawcę uznaje się Franka Lloyda Wrighta. Już w 1906 roku stwierdził, że ludziom współpracuje się lepiej, kiedy nie dzielą ich mury. Gdy znany amerykański architekt wcielał swe śmiałe myśli w życie, projektując Larkin Administration Building w Buffalo, w stanie Nowy Jork, nie mógł przewidzieć, jak jego idee zostaną połączone z neuronauką.
Współczesne biura coraz częściej są bowiem projektowane w sposób, który nie tylko sprzyja estetyce, komfortowi i wydajności pracy, ale także pozytywnie wpływa na funkcjonowanie ludzkiego mózgu. To zadanie zarezerwowane dla praktyków neuroarchitektury.
Neuroarchitektura to dziedzina nauki, która bada, w jaki sposób otoczenie wpływa na nasz mózg. Łącząc neuronaukę i architekturę, twórcy biur zaczęli inaczej projektować przestrzenie do pracy. Nie tylko wyglądają dobrze, ale też korzystnie oddziałują na produktywność, kreatywność i zdrowie. Neuroarchitektura to nie tylko teoria. Nurt ten opiera się na badaniach, które pokazują, że elementy takie jak światło, kolory, hałas i układ przestrzeni mają realny wpływ na nasz mózg.
Polecamy: Zaawansowane okulary AI wchodzą na rynek. Kontrowersji nie brakuje
– Największym wyzwaniem współczesnych biur są open spaces, które często są atrakcyjne wizualnie, ale nie uwzględniają działania naszych zmysłów i systemu nerwowego. W takich przestrzeniach występują trzy główne problemy: hałas, poczucie, że jesteśmy stale obserwowani, i brak naturalnego światła – wylicza w rozmowie z Holistic News dr Joanna Jurga, projektantka przestrzeni i badaczka.
Niektóre badania wskazują, że nawet 70% pracowników nie jest zadowolonych z poziomu głośności w otwartych przestrzeniach biurowych.
Co nas rozprasza? Jan Radosz, autor poradnika pt. Uciążliwość hałasu a realizacja podstawowych zadań przez pracownika, zwraca uwagę na dzwoniące telefony (szczególnie połączenia nieodebrane), głośne rozmowy (zarówno te telefoniczne, jak i toczące się wokół nas), przemieszczanie się innych osób, a także dźwięki typowe dla pracy biura – drukarek, komputerów i innych urządzeń.
Nie tylko hałas jest problemem. Pracownicy biur typu open space często mają poczucie, że są obserwowani. To efekt panoptikonu – koncepcji, w której ludzie czują się kontrolowani, nawet jeśli nikt ich nie obserwuje. Na brak prywatności w otwartym biurze skarży się według badań od 20 do 40% ankietowanych.
Trzecim wyzwaniem jest dostęp do naturalnego światła. W teorii nowoczesne przeszklone budynki mają go pod dostatkiem. W praktyce jednak osoby siedzące przy oknach często je zasłaniają, kiedy słońce pada na monitor, utrudniając pracę. Tymczasem pracownicy, którzy mają dostęp do światła dziennego, lepiej śpią i zgłaszają wyższy poziom satysfakcji z pracy. Naturalne światło reguluje poziom melatoniny i rytm dobowy, co ma wpływa na nastrój i poziom energii.
– Z moich doświadczeń wynika, że to są trzy najważniejsze wyzwania w organizacji pracy biurowej. Z ergonomią radzimy sobie zdecydowanie lepiej. Biura, nawet te otwarte, bywają ciasne, bo każdy metr kwadratowy ma swoją cenę, ale stanowiska pracy są coraz lepiej wyposażone. Mamy ergonomiczne krzesła czy podnoszone biurka, umożliwiające pracę zarówno w pozycji siedzącej, jak i stojącej – dla wygody pracownika – komentuje dr Jurga.
Firmy takie jak Google, Microsoft i Amazon zaczęły stosować koncepcję neuroarchitektury w swoich placówkach. Wprowadzają elastyczne przestrzenie robocze, które dostosowują się do potrzeb pracowników. Zamiast open space, projektuje się wielostrefowe biura, które umożliwiają pracę w ciszy, współpracę z zespołem lub korzystanie ze stref relaksu.
Rośliny wewnątrz pomieszczenia, naturalne materiały i widok na zieleń nie są już tylko dodatkiem estetycznym. Biophilic design – wprowadzanie elementów natury do biura – obniża poziom stresu i poprawia koncentrację. Według raportu Human Spaces pracownicy biur z zielonymi elementami deklarują o 15 proc. większą kreatywność i o 6 proc. wyższą produktywność.
Biura przyszłości, zaprojektowane z myślą o dobrostanie i efektywności pracowników, dostosowują się do ich potrzeb. Co to oznacza w praktyce? Znajdziemy tam dźwiękoszczelne kabiny do rozmów telefonicznych, strefy relaksu, widok na zielone ogrody oraz otwarte przestrzenie z elementami biophilic design. Wielostrefowe biura umożliwiają pracownikom wybór miejsca pracy w zależności od rodzaju wykonywanych zadań. Zatrudnieni mogą wybrać strefę ciszy, gdy potrzebują skupienia, lub strefę współpracy, gdy muszą omówić projekt z zespołem.
Brzmi to wszystko bardzo drogo? I takie może być. Nie każda firma jest jednak technologicznym gigantem z Doliny Krzemowej. Dlatego dr Jurga podpowiada pewne konkretne rozwiązania. Mogą one przynieść pozytywne zmiany w organizacji miejsca pracy, nie rujnując przy tym budżetu pracodawcy.
– Zaczęłabym od ograniczenia open space do minimum. Ludzie wolą pracować w wieloosobowych, ale zamykanych pokojach. Jeśli nie mamy takich możliwości, możemy ograniczyć hałas, montując panele akustyczne między stanowiskami i pod sufitem. Sprawdzi się także bardziej przemyślane ustawienie biurek, aby zapewnić pracownikom więcej prywatności i lepszy dostęp do światła słonecznego – wylicza nasza rozmówczyni.
Dzięki takim zmianom przestrzenie biurowe przestają być neutralnym środowiskiem pracy. Stają się narzędziem wspierającym rozwój ludzi, poprawiającym ich zdrowie i zwiększającym zaangażowanie. Być może w przyszłości neuroarchitektura stanie się standardem, a nie wyjątkiem w projektowaniu miejsc pracy.
Zanim to nastąpi, warto postawić na dialog pracownikami i przyjęcie zasad, które sprawią, że praca będzie bardziej wydajna, a do tego przyjemniejsza.
– Nie ma sytuacji bez wyjścia. Nawet jeśli mamy typowy open space, możemy wprowadzić zasady określające, gdzie można rozmawiać, a gdzie znajdują się strefy do cichej pracy. W takich strefach obowiązywałoby savoir-vivre podobne do tego w wagonach ciszy w pendolinie, a biurka można by rezerwować na dni, kiedy potrzebujemy pracy w skupieniu. Mam doświadczenia z PZU, gdzie udało się poprawić warunki pracy bez dużych remontów, a jedynie poprzez wydzielenia stref ciszy, z możliwością zarezerwowania biurka do pracy w skupieniu, i miejsca na rozmowy – tłumaczy ekspertka.
Umowa społeczna. Tylko tyle i aż tyle.
Może Cię także zainteresować: Uczenie się wymaga synergii. Tak wpływa na nie dopamina i serotonina