Nauka
Uczenie się wymaga synergii. Tak wpływa na nie dopamina i serotonina
03 grudnia 2024
Kiedy ktoś wychodzi po kawę czy na miasto, po prostu zostawia swoje rzeczy na biurku. Nie ma też potrzeby zakładania blokady na rower
„Gdybyśmy projektowali miasta od podstaw, czy zdecydowalibyśmy się stworzyć skupione wokół samochodu, zdominowane przez parkingi przestrzenie, które mamy teraz? Prawdopodobnie nie” – od tej myśli wyszedł Victor Pontis, Amerykanin, który zaproponował stworzenie współdzielonej przestrzeni do pracy na wolnym powietrzu.
Spontaniczny plan przerodził się w ideę WeParku, czyli biur organizowanych na placach, na których wcześniej parkowano auta. Pierwsze tego typu sekretariaty, czy minikancelarie powstały w San Francisco. W ślad za trendem ruszyły Los Angeles, Portland, Tuluza i Bristol.
Rodzące się w ten sposób społeczności osób pracujących w „wolnych biurach” określają swoją działalność mianem „radykalnego przemyślenia przestrzeni miejskiej”.
Biura w atrakcyjnej lokalizacji dostępne są zazwyczaj tylko dla korporacji i dużych firm, które stać na płacenie wysokiego czynszu. Tymczasem liczba freelancerów wciąż rośnie. Młodzi właściciele początkujących firm również są skazani na pracę zdalną. Wiele osób pracujących w trybie home office skarży się na brak efektu „wychodzenia z pracy” i ma problemy ze zorganizowaniem swoich obowiązków.
„Człowiek zaczyna się gubić, brakuje rozgraniczenia przestrzeni na »pracę« i »dom«. Kiedy zaczynamy je ze sobą mieszać, to droga do utraty kontroli nad czasem jest krótka” – mówi Karolina Wiśniewska, dziennikarka i freelancerka pracująca z domu.
Właśnie dla takich osób jak Karolina powstały WeParki. Zaaranżowany przez Victora Pontisa pierwowzór „wolnego biura” powstał niedaleko ratusza w San Francisco. Na początku pojawiło się w nim 12 pracowników i dwie osoby zarządzające biurem. Na parkingu postawiono składane krzesła i dwa przenośne stoły. Nikt nie spodziewał się, że tego dnia rozpocznie się mała biurowa rewolucja.
Zdjęcia z kolejnych dni pracy na bieżąco publikowano na portalach społecznościowych. Do WeParku w San Francisco zaczęło przychodzić coraz więcej osób. Okazało się, że mieszkańcom podoba się idea oddania betonowych powierzchni w ich ręce. Biuro to według nich miejsce nie tylko do pracy, ale również przestrzeń, gdzie można socjalizować się z innymi pracownikami.
Pomysł Victora Pontisa zachęcił mieszkańców innych miast do przekształcenia publicznych miejsc parkingowych w tymczasowe powierzchnie biurowe.
Sam Pontis – założyciel Scooter Map, aplikacji pomagającej motocyklistom lokalizować skutery elektryczne – mówi, że do stworzenia mobilnego biura zainspirował go przenośny parking dla rowerów, który może legalnie zajmować miejsce parkingowe dla samochodu. Podobnie jak w przypadku tego projektu, WePark opiera się na założeniu, że parking publiczny może być wykorzystywany do celów innych niż pierwotnie założone.
„W WeParku nikt nie zakłada blokad na swoje rowery. Kiedy ktoś wychodzi po kawę czy na miasto, po prostu zostawia swoje rzeczy na biurku. Poza tym rozmawiamy ze sobą, zaczepiamy się, tworzymy wspólnotę” – powiedział Pontis w wywiadzie dla dziennika „Guardian”.
Europejskie mobilne biura powstały na parkingach brytyjskiego Bristolu i francuskiej Tuluzy. Społeczność WeParkowców nie ogranicza się tylko do spotkań na żywo, lecz także łączy ludzi różnych narodowości przez media społecznościowe. Pomysłów na rozwój WeParków stale przybywa.
Źródło: Guardian, Twitter, Facebook, Instagram