Niecodzienne patrole w metrze

Grupa obywateli, zaniepokojonych rosnącą przestępczością, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Wzorują się na ruchu, który powstał w USA cztery dekady temu

Gdy w Barcelonie wzrósł wskaźnik przestępczości, mieszkańcy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Wzorują się na ruchu, który powstał w Nowym Jorku cztery dekady temu

40-letni przedsiębiorca bez wahania podchodzi do kobiety w metrze i zaczyna gwizdać. „Ona jest kieszonkowcem! Pomóżcie nam ją stąd wyprosić! Na zewnątrz, na zewnątrz!” – krzyczy. Oskarżona pozostaje niewzruszona.

Stojąca obok dziewczyna trzyma nad głową plakat ze słowem „kieszonkowiec”, wydrukowanym w siedmiu językach. Po chwili kilkoro pasażerów dołącza do „patrolu obywatelskiego”. Oskarżana o kradzież kobieta opuszcza wagon metra.

Miasto lider przestępczości

Sytuacja zrelacjonowana w dzienniku „El País” miała miejsce w południe na stacji Passeig de Gràcia w Barcelonie. To przystanek niedaleko jednej z najpopularniejszych i najdroższych ulic o tej samej nazwie, gdzie turyści cenią modne butiki i ekskluzywne hotele. Passeig de Gràcia jest oficjalnym rajem dla kieszonkowców. Inicjatywa patrulla ciudadana (patrol obywatelski) postanowiła temu przeciwdziałać – na własną rękę.

Jeśli chodzi o wzrost wskaźników przestępczości, Barcelona została ostatnio niechlubnym liderem w kraju. Według hiszpańskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych liczba przestępstw w stolicy Katalonii w 2018 r. wzrosła o ponad 17 proc. Przez pierwsze trzy miesiące 2019 r. zarejestrowano prawie 50 tys. przestępstw. Połowa zgłoszeń dotyczyła kradzieży.

Działanie oddolnych inicjatyw

Niektórzy mieszkańcy chcą wziąć sprawy w swoje ręce. Coraz prężniej działają oddolne inicjatywy takie jak właśnie patrulla ciudadana. Monitorują one przede wszystkim teren metra, nagrywają niebezpieczne zdarzenia i publikują ostrzeżenia w mediach społecznościowych. Chcą także utworzyć mapy uwzględniające punkty, które należy omijać. Członkowie organizacji porozumiewają się za pomocą social mediów.

„Współpraca obywateli jest niezbędna w walce z przestępczością. Ale całkiem inną rzeczą jest wyrzucenie (z metra – red.) osoby z ważnym biletem w sytuacji, kiedy nie ma bezpośrednich świadków kradzieży. To problem policji” – komentuje w rozmowie z „El Pais” osoba związana z Mossos d’Esquadra, barcelońską policją.

Krytycy zwracają uwagę na domniemanie niewinności, nazywając działania patroli obywatelskich samosądami.

„Witaj w mieście strachu”

Przełom lat 70. i 80., Nowy Jork. Miasto przeraża. Morderstwa, gwałty i kradzieże stały się codziennością. W 1981 r. zarejestrowano 1826 morderstw. Metropolia boryka się z kryzysem gospodarczym, rosnącą przestępczością i działalnością gangów. Przez tragiczną sytuację ekonomiczną zmalała liczba policjantów i strażaków.

Ten okres z historii miasta, które nigdy nie śpi najlepiej obrazuje broszurka, rozdawana w latach 70. przez ubranych po cywilnemu funkcjonariuszy policji na nowojorskim lotnisku. „Witaj w mieście strachu” – napisano na okładce „przewodnika”, który ilustruje trupia czaszka.

Radzono w nim m.in., by w miarę możliwości trzymać się z daleka od Nowego Jorku. W razie wizyt koniecznych turyści mogli liczyć na kilka wskazówek. Radzono nie wychodzić poza Manhattan, a po godz. 18 – pozostać w domach. Swoją torbę należało „trzymać obiema rękami”. Podróże metrem odradzano całkowicie.

W tamtych czasach nowojorskie metro wyglądało jak śmietnik. Tylko w dwóch pierwszych miesiącach 1979 r. zarejestrowano w nim sześć morderstw.

Strażnicy nowojorskiego metra

Wtedy pojawili się oni – ubrani w czerwone berety i białe podkoszulki z nazwą nowej, obywatelskiej inicjatywy Guardian Angels. Później zaczęli nosić jeszcze charakterystyczne, czerwone kurtki.

Strażnicy chcą, by mieszkańcy czuli się bezpieczniej i mogli spokojnie wróć do domów. Najpierw była to grupa kilkunastu osób patrolująca niebezpieczne miejsca. Ukończyli kursy samoobrony – wiedzą, jak unieruchomić przestępcę i przekazać go w ręce policji.

Jeśli chodzi o działania grupy, społeczeństwo było i jest podzielone. Członkowie Guardian Angels wielokrotnie byli aresztowani przez policję. Jednak organizacja ciągle działa – i jak informuje na swojej stronie internetowej – jej „oddziały” są obecne w ponad 130 miastach w 13 krajach na całym świecie. To na niej wzorują się barcelońskie patrole.

Źródła: El Pais, Guardian, guardianangels.org

Opublikowano przez

Karolina Anna Kuta


Reporterka i dokumentalistka. Współpracowała m.in. z Gazetą Wyborczą i Krytyką Polityczną. Pracuje nad debiutem dokumentalnym. Bałkany, polityka, mniejszości.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.