Nauka
Kolonizacja Marsa wymaga rolnictwa. Naukowcy mają ciekawy pomysł
06 listopada 2024
"Nasza wolność jest bardzo ograniczona, ale możemy ją wykorzystywać we właściwy sposób, aby dzięki wyobraźni zmieniać sens wydarzeń oraz stworzyć nową kombinację sił i rzeczy, która pozwoli nam lepiej funkcjonować w społeczeństwie” – mówi kataloński filozof Roger Pérez i Brufau
PAWEŁ KONAR: Frank Herbert w książce Diuna pisał: „Tajemnica życia nie jest problemem do rozwiązania, ale rzeczywistością do doświadczania”. Czy myślisz, że szkoła powinna uczyć bardziej rozwiązywania konkretnych problemów, czy koncentrować się na kształtowaniu wśród uczniów postawy otwartości na nieustanne doświadczanie świata?
ROGER PÉREZ i BRUFAU*: Myślę, że kluczowe jest pokazywanie młodemu człowiekowi, w jaki sposób może uświadamiać sobie doświadczenia (bo nie zawsze są one samoświadome), które ma z innymi ludźmi, obiektami, instytucjami w otaczającym świecie. Jest to najlepszy sposób na zapewnienie mu zdolności do zdobywania sensownych myśli na temat tej rzeczywistości, z którą ma kontakt.
Odczuwanie, mówienie, myślenie, przeżywanie to tylko różne odpryski doświadczenia podstawowego, które „nadaje sens światu”, abyśmy mogli zrozumieć naszą przeszłość, mieć pełne życie w teraźniejszości i, co najważniejsze, móc projektować przyszłość; to całościowa i wypełniona znaczeniami ścieżka, którą podążamy. Bycie świadomym tych doświadczeń, a nie tylko przyzwolenie na ich przytrafianie się, jest najlepszym sposobem na rozwiązanie naszych problemów we wszystkich sferach.
Raczej trenowanie praktycznych umiejętności i zdolności orientacji w coraz bardziej złożonej rzeczywistości niż przekazywanie określonego zasobu wiedzy?
Obecnie wiedza rozumiana jako zestaw dat, miejsc, ludzi, ogólnie danych, jest łatwo i szybko dostępna w internecie. Myślę, że najważniejszym zadaniem szkoły jest wskazywanie właściwych (efektywnych) sposobów wykorzystywania naszych zdolności poznawczych, które, o czym często zapominamy, są ograniczone. Uwaga, refleksyjność, odczuwanie, abstrahowanie, dedukowanie… Ciężka praca nad tymi wspólnymi nam wszystkim zdolnościami stwarza nadzieję na lepszą przyszłość dla uczniów, którzy staną się pracownikami, obywatelami, członkami rodziny czy działaczami społecznymi.
W jaki sposób możemy skutecznie zarządzać uwagą w sytuacji, gdy zdobywanie wiedzy odbywa się z wykorzystaniem instrumentów, które jednocześnie są „rozpraszaczami”? Dla przykładu, smartfon jest przedłużeniem naszego umysłu (w szczególności, jeśli chodzi o pamięć), ale także potężnym dystraktorem, który oddziela nas od doświadczania zewnętrznej rzeczywistości.
Musimy być mądrzejsi, szybsi oraz holistyczni w podejściu do wiedzy, którą zdobywamy za pośrednictwem nowych technologii. Powinniśmy uczyć młodych ludzi tego, jak używać nieskończonej liczby obrazów, dźwięków, tekstów i innych informacji, które mamy na naszych urządzeniach, by być bardziej kompetentnym w rozwiązywaniu problemów w życiu, a nie tracić czas na podążanie od tekstu do tekstu albo od obrazu do obrazu bez odnoszenia się do tego, co jest na zewnątrz i wymaga naszej interwencji. Podstawowa idea zakłada, że są to narzędzia do czynienia naszego życia lepszym, nie ograniczając jednocześnie naszej w nim obecności. Musimy ciągle o tym przypominać.
Czy możesz odnieść wspomniane kwestie, czyli relacje między zdobywaniem wiedzy, rozwiązywaniem problemów, doświadczaniem świata, do hiszpańskiego systemu edukacyjnego?
Wydaje mi się, że zmiany, które obecnie zachodzą w hiszpańskiej szkole, wiążą się z próbą nadania centralnej roli właśnie umiejętnościom odnoszącym się do naszych kognitywnych zdolności–wyobrażaniu, rozważaniu możliwości, wybieraniu opcji, myśleniu na temat wartości oraz próbom bycia empatycznym i sympatycznym wobec innych ludzi. System jednak nadal opiera się na przekonaniu, że ścieżka edukacyjna koniecznie ma prowadzić młodego człowieka na uniwersytet, miejsca, gdzie nabędzie specyficzną wiedzę dotyczącą wybranych tematów.
Do niedawna szkoła na niektórych poziomach (w szczególności na poziomie college’u, ostatnim etapie przed uniwersytetem) opierała się na pomyśle przyswajania zestawu danych i systemów teoretycznych. Niedawno zdecydowano, że system musi się zmienić… ale od dołu do góry. I to jest właśnie problem. Teraz mamy sprzeczny system, w którym zaczynamy się uczyć rozwiązywania praktycznych problemów na niższych szczeblach systemu, ale ostatnie kroki pozostają takie same jak zawsze; w ten sposób nie jesteśmy przygotowani na nic – ani na rozwiązywanie problemów w życiu, ani na pozyskiwanie podstawowych danych, by robić to najlepiej, jak tylko można. To pokazuje, że ważny jest nie tylko charakter zmian, ale także kierunek ich wprowadzania.
Głębokie doświadczanie świata może być drogą do lepszego jego zrozumienia, ale może również stanowić zagrożenie – prowadzić do postawy nastawionej na eksploatowanie otoczenia (doświadczanie = konsumowanie). Obecnie mamy obsesję na punkcie wzrostu gospodarczego, który to wzrost opiera się na eksploatacji środowiska. Intensywne doświadczanie jest w jakimś stopniu oparte na „benefitach” z tego obarczonego eksploatacją postępu…
Dzisiejsze czasy prowadzą nas do sprzecznego doświadczania świata – chcemy być unikalni, kompletnie różni od innych, ale świat, np. wielkie przedsiębiorstwa, które „kreują” nasze życia na całym świecie, proponuje nam ciągle te same doświadczenia, te same obiekty, te same znaki, te same fałszywe potrzeby, ale jednocześnie utrzymuje nas w przeświadczeniu, że jesteśmy jedynymi, którzy doświadczają świata w ten sposób. Kompulsywne konsumowanie jest więc próbą stworzenia nowego uczucia istnienia w autentyczny sposób, ale w rzeczywistości jest odwrotnie – to jest fałsz. Zatem wielkie korporacje i marki kłamią, tworząc w naszych umysłach taki właśnie wzór „autentyzmu” i „prawdy”.
Musimy być świadomi tej sytuacji i próbować odzyskać uwagę – chyba najbardziej deficytowy „towar” – by zwrócić ją na doświadczanie świata bez konsumowania go; po prostu życia i używania jego dobrodziejstw w takim zakresie, w jakim tego potrzebujemy, żeby przeżyć, biorąc przy tym pod uwagę potrzeby innych istot.
Jak uczyć uczniów szkół podstawowych i średnich otwartości na doświadczenie, by przeciwdziałać dogmatyzmowi i zaszczepiać w nich pragnienie zrównoważonego rozwoju?
Myślę, że młodzi ludzie sami z siebie są nastawieni na poznanie – czego bronił Arystoteles wiele lat temu – a także krytykowanie otaczającej ich rzeczywistości. My, jako nauczyciele w szkole i wykładowcy na uniwersytecie, musimy nie tylko dawać im narzędzia do rozwijania tych umiejętności, ale także wskazywać właściwą, etyczną drogę ich realizacji, którą jest życie właśnie w sposób zrównoważony. Trzeba im uświadamiać, że to jedyny sposób używania i dzielenia świata z innymi stworzeniami, który da szanse, by używać go i współdzielić także w przyszłości, której jako ludzki gatunek pragniemy doczekać.
Chyba najistotniejszym środkiem do tego jest tworzenie pozytywnych modeli postępowania. Nie możemy zapominać, że dorośli, np. rodzice, nauczyciele, pomimo narracji o upadku autorytetów, wciąż są wzorami i punktami odniesienia dla młodych ludzi. Później, będąc modelami pozytywnych zachowań, możemy im wytłumaczyć wielki błąd, jakim jest postępowanie w przeciwny sposób, czyli powodujący nierównowagę. Najpierw doświadczenie poprzez obserwację, a następnie wyjaśnienie i zmiana postępowania.
Filozof i kognitywista Mark Johnson stwierdził, że „nasze cele są naszymi wartościami” i że „moralność jest wyobraźnią empatyczną”. Czy nie jest to sprzecznością? Czy aby móc posługiwać się „wyobraźnią empatyczną”, czyli wczuwać się w sytuację innych, np. przyjąć ich perspektywę oraz dążenia, nie musimy odłożyć na bok naszych celów, a więc porzucić naszych wartości?
Nie ma w tym żadnej sprzeczności. Podążając za Johnsonem, ale także egzystencjalizmem, który pojawił się przed nim, w szczególności myślą Jeana-Paula Sartre’a, jesteśmy żyjącymi istotami, które istnieją dzięki wyobraźni, która jest jedynym narzędziem twórczym, jakie posiadamy. Ale jest to ograniczone narzędzie w tym sensie, że zależy od naszej zmysłowości – percepcji, ograniczonej przez prawa Gestaltu, czyli potrzeby tworzenia całościowych wrażeń.
Wyobraźnia zależy również od naszej wcześniejszej wiedzy o świecie, przedmiotach i podmiotach wokół nas. Przykład kolumn w Partenonie – jesteśmy w stanie przywołać obraz mentalny Partenonu bez konieczności zobaczenia go na żywo, ale jeśli ktoś nas zapyta, ile dokładnie jest tam kolumn, to jeśli ich nie policzyliśmy, będąc tam na miejscu, będziemy mieli z tym problem (a szkoła będzie od nas wymagać podania liczby kolumn w realnym obiekcie, a nie odwzorowania w naszym umyśle, nawet jeśli respektuje ono antyczną zasadę idealnych proporcji – przyp. aut.).
Nie możemy wymyślać, dokonywać odkryć w absolutnie wolnym sensie, którego bronią niektórzy filozofowie relatywistyczni. Możemy zestawiać, łączyć, mieszać ze sobą elementy w nowy sposób, by tworzyć nowe znaczenia, które następnie proponujemy jako cele (wartości) i chcemy dzielić się tymi doświadczeniami z innymi, chcemy, aby doświadczali świata jako czegoś znaczącego i jednocześnie chcemy, żeby inni dzielili z nami naszą wyobraźnię empatyczną.
Cele znajdują się w przyszłości, wyobraźnia jest w przyszłości, jesteśmy żyjącymi stworzeniami i żyjemy – w taki czy inny sposób – w przyszłości. To stamtąd, z przyszłości, pochodzą nasze znaczenia, którymi kierujemy się w życiu tu i teraz. Znaczenia, sens, wyobraźnia, cele, wartości, wszystkie to są byty, które musimy ucieleśnić w naszych działaniach. Dzięki tym działaniom budujemy siebie i staramy się dawać pewien sens innym, a na tym opiera się społeczeństwo. A więc nie ma sprzeczności w obu stwierdzeniach Johnsona.
Musimy zaakceptować, że jako ludzie jesteśmy bardzo złożonymi stworzeniami z możliwościami postrzegania i konceptualizowania – ujmowania wrażeń w pewne całości, z których następnie konstruujemy sensy i zgodnie z nimi działamy. Pierwsza zdolność powiązana jest z naszym systemem sensomotorycznym – tak złożonym, że nie jesteśmy go w pełni świadomi, a druga, z racji, że w naszych mózgach nie ma niczego wrodzonego, zależy od wyobraźni jako możliwości tworzenia na podstawie tych wrażeń zmysłowych wzorców naszego działania w świecie.
Zatem moralność może być jedynie ograniczoną przestrzenią „wolności” – możemy stworzyć empatyczną więź lub wspólne wyobrażenia z innymi, by wymyślić regułę moralną, którą mamy nadzieję z nimi dzielić, ponieważ dzielimy z nimi również te same umiejętności i potrzeby, np. potrzebę „przewidywalności” świata.
Czy możliwe jest, by kształcić u młodych ludzi zdolność do wyciągania podobieństw, paralel między ich doświadczeniami a doświadczeniami ich rówieśników, kolegów z innych części świata czy też innych grup społecznych?
Tak. Jeśli przekonamy młodych ludzi, że rozszerzanie wiedzy i dzielenie się nią są najlepszymi sposobami na tworzenie najdokładniejszych, najadekwatniejszych mentalnych obrazów „innych”, zaczną oni także dzielić między sobą emocje, uczucia dotyczące nich samych i otaczającego świata. Wtedy pojawi się zaczyn wzajemnego zrozumienia.
W jaki sposób możemy rozwijać wyobraźnię w umysłach uczniów?
Rozwijanie wyobraźni opiera się na trzech głównych zadaniach: musisz zdobyć więcej wiedzy o otaczającym cię świecie i być go świadomym, przynajmniej w podstawowym stopniu wiedzieć, jak funkcjonuje twoje ciało, zwłaszcza jeśli chodzi o percepcję, czyli organy dostarczające danych zmysłowych oraz mózg je przetwarzający.
Trzecim zadaniem jest zdobycie świadomości możliwości motorycznych w świecie: możesz biegać, możesz stać, możesz szukać przedmiotów, rozpoznawać możliwe ruchy i siły działające w świecie, ale nie możesz robić wielu rzeczy, które wykonują inne istoty – samodzielnie latać, dostrzegać bardzo małe przedmioty, słyszeć pewnych dźwięków itd.
Nasza wolność jest bardzo ograniczona, ale możemy ją wykorzystywać we właściwy sposób, by dzięki wyobraźni zmieniać sens wydarzeń oraz stworzyć nową kombinację sił i rzeczy, które pozwalają nam lepiej funkcjonować w społeczeństwie.
Czy masz jakiś pomysł, w oparciu o twoje nauczycielskie doświadczenie, jak powinien wyglądać taki szkolny „trening wyobraźni”? Z czego powinny składać się takie zajęcia?
Tak, może zabrzmi to nazbyt klasycznie, ale wyobraźnia może być doskonalona poprzez cztery ramiona – matematykę (włączając geometrię i liczby jako symbole), filozofię (z centralną pozycją języka jako narzędzia poznania), sztukę (włączając muzykę jako fundament) oraz edukację fizyczną. Ponieważ będziemy świadomi naszego ciała, naszych zmysłów i układu motorycznego, nasza wiedza o nas samych i otaczającym nas świecie będzie wzrastać z głębią i kompletnością, co sprawi, że nasza wyobraźnia będzie potężniejsza i wolna.
I w końcu musimy przywołać dwie ścieżki nabywania wiedzy i świadomości, o której mowa – gry i opowiadanie historii. Jako ludzie uwielbiamy te dwie rzeczy, ponieważ dają nam poczucie samoświadomości. Kochamy grać z innymi, wyobrażając sobie i projektując możliwości, kochamy też opowiadać historie innym w celu utrzymania naszych doświadczeń jako znaczących i holistycznych dla nas i dla innych. Musimy grać i opowiadać historie – język i inne systemy symboliczne utrzymują nas przy życiu.
Wyobraźnia w służbie indywidualnej samowiedzy. Czy uważasz, że trenowanie wyobraźni może przyczyniać się do tego, że młodzi ludzie będą bardziej przygotowani do rozpoznawania swoich zdolności, określania możliwości ich rozwijania, a także zyskiwania świadomości ryzyka związanego z podejmowaniem decyzji ich dotyczących?
To nie jest wyłącznie sprawa treningu wyobraźni, ale także kwestia używania jej i bycia świadomym wiedzy oraz zdolności cielesnych, które są włączone w każdy imaginatywny akt. Bycie świadomym tych kwestii jest tym, co czyni nas bardziej wolnymi – wiedza, skąd pochodzą nasze uczucia, idee, pojęcia, staje się gwarancją lepszego społeczeństwa, bez wysuwania twierdzeń, że są one efektem działalności boga lub uniwersalnej duszy albo czegoś podobnego. Jesteśmy ludźmi i jako ludzie musimy konstruować moralność – to jest to, co Mark Johnson postuluje od lat. Tylko w ten sposób będziemy sprawczy i odpowiedzialni.
Można stwierdzić, że rozwinięta wyobraźnia jest kluczem do prawdziwej wolności?
Tak, to jedyna droga do wolności rozumianej jako wewnętrzna wolność – jako myślenie – oraz zewnętrzna wolność – jako działanie. Tak jak powiedziałem, jesteśmy po prostu rodzajem bardzo ograniczonych stworzeń; nieudanych, bo śmiertelnych, nieistotnych względem wszechświata, bez żadnej specjalnej mocy zwanej przez niektórych duszą. Po prostu mamy nasze ciała, nasze fizyczne narzędzia, które są ich przedłużeniami, oraz zdolności motoryczne, dzięki którym możemy dokonywać zmian w otoczeniu.
Zatem wyobraźnia rozumiana jako coś stojącego w opozycji do percepcji pochodzącej ze zmysłów, ale jednocześnie od niej uzależniona, jest jedynym sposobem, by nadać naszemu życiu znaczenie i sens. Wyobraźnia, jak stwierdził Sartre, daje nam szansę przedstawienia tego, co nie jest rzeczywiste, czego nie ma. Ale nieobecności są jedynym sposobem na zdobycie znaczącego doświadczenia naszego życia, dając sens teraźniejszości poprzez projekty, które konstruujemy, dzielimy i wdrażamy, żeby wypełnić tę pustkę.
*Roger Pérez i Brufau – doktor filozofii oraz doktor nauk poznawczych i języka. Pracuje jako nauczyciel w szkole średniej (ESO) w Sant Sadurní d’Anoia (Hiszpania). Wykłada na Uniwersytecie Otwartym w Katalonii oraz Uniwersytecie Barcelońskim. Specjalizuje się w językoznawstwie kognitywnym. Obecnie koncentruje swoje badania na metaforze oraz schematach wyobrażeniowych.