Humanizm
Nie tylko broda, kapelusz i Biblia. Amisze w USA współcześnie
02 grudnia 2024
Nawet fałszywy alarm o nadchodzącej katastrofie może stanowić traumę, odciskającą piętno na ludzkiej psychice
W Polsce o tej porze roku alerty z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa otrzymujemy niemal codziennie. Dotyczą one niebezpiecznych zjawisk pogodowych, nie wzbudzają więc specjalnego lęku. Jednak to, co zdarzyło się w styczniu 2018 r. na Hawajach, nie miało nic wspólnego z pogodą.
13 stycznia, ok. godz. 8 rano, z radia, telewizji i ekranów smartfonów mieszkańcy pacyficznych wysp otrzymali komunikat o zagrożeniu atakiem rakietowym. Przekaz kończył się szokującą informacją, z której wynikało, że „nie są to ćwiczenia”.
Dopiero po kilkudziesięciu minutach okazało się, że rzeczywiście nie były to ćwiczenia, lecz wpadka służb odpowiedzialnych za wysyłanie komunikatów. W istocie nie było żadnego zagrożenia.
Niemniej jednak przez co najmniej 38 minut od wszczęcia alarmu mieszkańcy Hawajów żyli w przekonaniu, że za chwilę coś zacznie spadać im na głowy. Nie bardzo wiedzieli, jak zabezpieczyć się przed zagrożeniem tego typu.
Zdarzenie wywołało społeczne oburzenie, w kilku przypadkach doprowadziło do dymisji na wysokim szczeblu oraz do zwolnienie pracownika Agencji Zarządzania Kryzysowego na Hawajach bezpośrednio odpowiedzialnego za wysłanie wiadomości.
Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne przyjrzało się pośrednim skutkom fałszywego alarmu. Posłużyła do tego analiza wpisów na Twitterze pochodzących z tamtego rejonu (ok. 1,2 mln postów z okresu od sześciu tygodni przed zdarzeniem do 18 dni po jego zajściu).
Zostały one przefiltrowane w poszukiwaniu słów kojarzących się z lękiem i stanami lękowymi (np. „strach”, „obawa” itp.). Na tej podstawie podzielono użytkowników według częstotliwości ich używania.
Psychologowie na podstawie tej analizy wyciągnęli kilka wniosków. Osoby, których wpisy przed zdarzeniem wskazywały na rzadsze doświadczanie lęku w życiu codziennym, znacznie dłużej przeżywały skutki fałszywego alarmu („lękowe” słownictwo było częstsze), podczas gdy użytkownicy, którzy częściej doznawali niepokoju, relatywnie lepiej poradzili sobie ze stresem.
Dla naukowców stanowiło to zaskoczenie, bowiem dotychczasowe doświadczenia kazały im sądzić, że będzie przeciwnie.
Cohen Silver, współautor opracowania, tłumaczy to tym, że być może osoby przejawiające bardziej lękliwe podejście do życia w okresie poprzedzającym fałszywy alarm, odczuły ulgę związaną ze szczęśliwym ocaleniem, nawet jeśli niebezpieczeństwo nie było prawdziwe.
Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne nie jest jedynym ośrodkiem, który zainteresował się twitterowymi wpisami Hawajczyków. Na początku tego roku podobnej analizy dokonała agencja federalna rządu USA, Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób, zajmująca się kontrolą zdrowia obywateli.
Autorzy opracowania doszli do wniosku, że aktywność na Twitterze dobrze obrazowała, jak słabo przygotowani byli ludzie na takie zdarzenia oraz jak istotna jest rola mediów społecznościowych w zarządzaniu sytuacjami kryzysowymi.
Źródła: apa.org, theverge.com