Instagram pokaże i zasugeruje. Tak rodzą się pragnienia

Ludzką nieświadomością rządzą archetypy, czyli konstrukcje myśli i doświadczeń, które zostały nam wpojone w procesie wychowania, a które wykształciło społeczeństwo w procesie kulturotwórczym. Tak uważał Carl Jung, który w przeciwieństwie do Freuda badał nieświadomość, biorąc pod uwagę bardziej kolektywny model przekonań i znaczeń nadawanych symbolom. To, co robimy z mediami społecznościowymi, może być przejawem kierowania się nieświadomością zbiorową, którą opisywał szwajcarski psychiatra.

„Mam jeszcze jeden problem”

Pierwsza wizyta w gabinecie psychoterapeutycznym zazwyczaj sprowadza się do próby sformułowania problemu, z którym zgłasza się pacjent. Niekiedy jest to dosyć trudne, gdy w głowie panuje chaos i burza myśli lub – wręcz przeciwnie – lękowa pustka.

Pacjenci, którzy opowiadają o swoich trudnościach, zazwyczaj sięgają po trudne doświadczenia. Jak często sami słusznie zauważają, są one przyczyną ich problemów. Gdy już zdecydują się na terapię, chcą zająć się sobą „kompleksowo”.

Bardzo często na koniec wstępnego wywiadu diagnostycznego pada zdanie: „I mam jeszcze jeden problem. Chyba jestem uzależniony od telefonu”. Mimo iż nie istnieje problem uzależnienia od nowych technologii w sensie klinicznym (ale być może niedługo będzie istnieć), to każdą trudność, którą sygnalizuje pacjent, należy zbadać.

„Jak pan to rozumie? Co znaczy »uzależniony«?” – pyta terapeuta. „Potrafię godzinami scrollować ekran. Wiele razy próbowałem przestać, ale chyba wtedy miałem jakiś syndrom odstawienny. Czułem niepokój, wiele razy próbowałem odinstalować Instagrama, ale potem instalowałem go ponownie” – odpowiada pacjent.

Tutaj pada nazwa konkretnej aplikacji, nie chodzi jednak o problem z apką samą w sobie. Chociaż podczas terapii nie podejmujemy pracy nad tym obszarem (jest to raczej jeden z objawów towarzyszących,  jednak nie tak patologicznych, aby się nimi zajmować), to warto zastanowić się: „Co takiego ma w sobie ta platforma społecznościowa, że jej używanie generuje lęk o to, czy przypadkiem nie jest się już bezsilnym wobec przymusu sięgania po rolki i zdjęcia na Insta?”. Czy tak kształtuje się nieświadomość zbiorowa?

Nieświadomość zbiorowa: mężczyzna z długimi włosami z przekąsem patrzy na ekran smartfona
Fot. Andrea Piacquadio / Pexels

Nieświadomość zbiorowa i bombardowanie mózgu treściami

Geniusz dotykowych ekranów to nie tylko wygoda. Istnieje coś, co sprawia, że to klikanie jest po prostu przyjemne. Relaksuje, odciąża, pozwala odpocząć. Ale tylko pozornie. Akcja i natychmiastowa reakcja, czyli ruch palcem i zmiana obrazu na ekranie, stymulują układ nagrody w mózgu. Nasz układ nerwowy karmi się dopaminą, endorfiną. Przez moment jest miło. Tak minimalny wysiłek, a tak wielka przyjemność. To musi wciągać. Idąc za rozumowaniem Junga, nasza potrzeba bodźcowania się krótkimi, intensywnymi impulsami wynika z archetypowej skłonności do poszukiwania symboli i znaczeń w otaczającym świecie, nawet jeśli prowadzi to do iluzorycznej przyjemności. A gdy już osiągniemy pewien szczytowy efekt biochemiczny, dochodzi do pewnego rodzaju fazy plateau, a więc utrzymania przyjemnego stanu odrętwienia, który polega na wyłączeniu bardziej wymagających energetycznie procesów poznawczych.

Kiedyś śmieliśmy się z naszych babć, że godzinami śledzą romantyczne wątki popularnych telenowel. Potem śmieliśmy się z naszych rodziców, że cały czas szukają czegoś, surfując w sieci. Nasze dzieci będą się zastanawiały, dlaczego nie odklejamy się od Instagrama.

Na psychologicznych salonach modne jest dziś powiedzenie, że jesteśmy przebodźcowani. I rzeczywiście jesteśmy. Naszym babciom wystarczyła wolna akcja serialowego „tasiemca”, aby osiągnąć ten sam efekt, który my dzisiaj zdołamy uzyskać, zanurzając się w dziesiątkach krótkich i konkretnych minifilmów. Obejrzałeś ostatnio z uwagą dłuższy film? Ale tak szczerze, od deski do deski, bez odruchu sięgnięcia po smartfona, aby sprawdzić, kim jest ten aktor lub aktorka i jak wygląda ich profil na Insta?

Polecamy: Coś tu nie gra. Głos instynktu ostrzega ludzi w codziennym życiu

Trendy to już nie tylko moda

„Widziałeś ostatnio ten trend?” – można usłyszeć dziś z ust millenialsów czy pokolenia Z. Trendy to coś więcej niż tylko moda. Po pierwsze, jest ich mnóstwo. Po drugie, są krótkotrwałe, jeśli chodzi o etap perswazji, a ich efekty utrzymują się długo. Jak zauważył psycholog społeczny Robert Cialdini, podążanie za trendami wynika z zasady społecznego dowodu słuszności – im więcej osób coś robi, tym bardziej uznajemy to za właściwe. Mówiąc prościej: specjaliści od marketingu korzystają z tego mechanizmu, aby osiągnąć stabilny efekt sprzedaży danego produktu. Wiedzą, że należy rozbudzić potrzebę, wmawiając, że coś jest nam niezbędne. Później dany efekt należy „podgrzewać”, co sprawia, że po jakimś czasie potrzebujemy nowości, gdyż poprzednia perswazja jest już wykrywana przez nasz mózg, na co reagujemy awersją.

Bardziej subtelny, lecz potężny algorytm stojący za Instagramem nie używa perswazji bezpośredniej. To obraziłoby naszą inteligencję, a przecież jako najbogatsze i najlepiej wykształcone pokolenie w historii musimy się szanować. Potrzeby są więc rozbudzane w nas w sposób bardziej dyskretny i elegancki.

Oto atrakcyjny i przebojowy chłopak tworzy trend, który kopiują setki lub tysiące innych instagramerów. Trudno nawet doszukać się autora danej koncepcji. To trochę jak poszukiwanie pacjenta zero. Francuski filozof Jean Baudrillard uznawał nasz świat za świat hiperrzeczywistości, w którym symbole oderwały się od tego, co miały reprezentować, i zaczęły funkcjonować samodzielnie, kreując w rezultacie symulację rzeczywistości, której nie da się odróżnić od autentycznych przeżyć. Dlatego więc rodzi się pytanie: co jeśli pacjenta zero nigdy nie było? Jeśli ten wirus został celowo uwolniony z laboratorium? Mówiąc wprost: jeśli za tymi trendami stoją korporacje?

Możemy to oczywiście bagatelizować, bo przecież to nic złego, że 90 proc. nastolatków nosi „jordany”, których reklamy nigdzie nie widzieli. Nigdzie poza Instagramem. Bo ten atrakcyjny i przebojowy chłopak od nowego trendu właśnie takie miał.

Holistic Talk
Link do wydarzenia: holistictalk.pl

Nieświadomość zbiorowa, sieć i ludzkie zachowania

Trendy wpływają także na etykietę i netykietę. Mówisz „ostro” i „masakra”? Jesteś boomerem. Więcej – dziadersem. Owszem, pokolenia zawsze różnicowały się poprzez używanie własnego slangu. Nigdy jednak nie zmieniało się to w tak szybkim tempie.

Sam proces wyboru młodzieżowego słowa roku pokazuje, jak wiele nowych sformułowań pada w przestrzeni komunikacji. Skąd one się biorą? Młodzi ludzie rzekomo nie wychodzą z domu (i często nie wychodzą). Ale mają przecież Instagrama. Tam bardzo szybko utrwali się zasada, jakich słów od dziś używamy, a jakich nie. Dowiemy się nawet, czy jesteśmy „jesieniarą”, jeśli lubimy ciepłą herbatę i kocyk wieczorami. Odkryjemy, że nie tylko my nienawidzimy, gdy ktoś w publicznych miejscach sięga po gitarę i zaczyna brzdękać „łiski moja żono”. Dowiemy się również, że dzisiaj w dobrym tonie jest być wysokowrażliwym introwertykiem z ADHD, który tak bardzo cierpi w miejscach publicznych. Pokochamy świadomość, że jak już jesteśmy po trzydziestce, to powinniśmy uwielbiać święty spokój, własne łóżeczko i kocyk, a nie szaleć po klubach. Masz 35 lat i ciągle lubisz spotykać się z ludźmi? Hmm. Coś jest z Tobą nie tak. Przecież na Insta…

Rolki na Insta. Źródło kompleksów, źródło cierpienia

Philip Zimbardo uważa, że media społecznościowe wzmacniają porównania społeczne, prowadząc do chronicznego niezadowolenia z własnego życia. A my poszukujemy piękna i nie odnajdujemy go w sobie, a w innych. Pozostaje ono wciąż poza nami, dlatego chcielibyśmy stać się tacy jak ci, których oglądamy na wyidealizowanych profilach. Nie znajdując miłości do siebie, nigdy nie będziemy wierni swoim potrzebom, kierując się wyłącznie nieświadomością zbiorową i pragnieniami wszczepionymi nam przez trendy, rolki na Insta i inne środki. 

A może i w tym przypadku oddziałuje nieświadomość zbiorowa i to algorytm sprawił, że moje myślenie jest właśnie takie?

Może Cię także zainteresować: Trudności psychiczne nie są słabością. Zmagania z nimi dają siłę

Opublikowano przez

Krzysztof Zaniewski

Autor


Uważny obserwator rzeczywistości, muzyk, hobbystycznie lubiący filozoficzne rozważania, a zawodowo pracujący terapeutycznie z dziećmi i młodzieżą, od których czerpie inspirację i pozytywną energię. Dumny właściciel psa Izoldy, która jest dla niego przykładem miłości bezwarunkowej. Gorący wielbiciel muzyki Ryszarda Wagnera.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.