Nauka
Języki świata w 2024 roku. Odkrycia zaskoczyły naukowców
17 stycznia 2025
Współczesna szkoła wzmacnia tradycyjne metody kształcenia, które prowadzą do bierności i zniechęcenia uczniów. Co możemy ofiarować uczniom zamiast szuflady i „upupienia”? Formułę nauczania, która koncentruje się na rozwijaniu samodzielności, odpowiedzialności, która promuje autonomię i kreatywność. Jest nią Plan Daltoński.
Na początku lat 20. ubiegłego stulecia, gdy świat stawał u progu wielkich przemian, a postęp techniczny nabierał tempa, Helen Parkhurst zakwestionowała skuteczność tradycyjnego systemu szkolnego – pełnego schematów i opresyjnych formuł kształcenia.
Urodzona w niewielkim miasteczku w stanie Wisconsin w czasach, gdy rola kobiet ograniczała się głównie do bycia żoną i rodzicielką, Helen odważyła się podążać za swoimi marzeniami. Już jako nastolatka (pomimo sprzeciwu własnej matki) została nauczycielką i rozpoczęła pracę w jednoizbowej szkole w Waterville. To pierwsze doświadczenie było dla niej wyzwaniem, bowiem klasa, którą przejęła po innym belfrze, liczyła aż 45 uczniów w wieku od 6 do 16 lat. Warunki, w których przyszło jej pracować, wyzwoliły chęć zmiany „przemocowego” i transmisyjnego modelu edukacji.
To się czyta: Mikołaj, Gwiazdor albo Aniołek. Polacy nie są zgodni kiedy przychodzi
Reformatorka rozpoczęła swoją edukacyjną rewolucję od przearanżowania klasy. Pozbyła się rzędów przykręconych do podłogi ławek na rzecz kącików tematycznych. W tym nowatorskim układzie nie było miejsca na nudę i monotonne wykłady, na podawczość i bierne odtwarzanie wiedzy. Parkhurst stworzyła przyjazną i inspirującą przestrzeń do nauki, w której każda grupa miała swój własny kąt. W jej wizji szkoła stała się warsztatem – laboratorium pracy, w którym uczniowie mogli swobodnie się poruszać, eksperymentować i współpracować.
Droga Helen Parkhurst do stworzenia Planu Daltońskiego była długa i pełna wyzwań. Dopiero po 15 latach pracy, w roku szkolnym 1919/1920, udało jej się w pełni zrealizować swoją wizję. W szkole średniej w Dalton – stąd nazwa metody. Nim jednak pedagożka trafiła do tej placówki, odbyła edukacyjną peregrynację po świecie w poszukiwaniu „Świętego Graala Edukacji”. W 1908 roku przybyła do Rzymu. Poznała tam Marię Montessori, która wywarła na nią ogromny wpływ. To właśnie włoskie doświadczenia, połączone z własnymi obserwacjami i przemyśleniami, zaowocowały stworzeniem Planu Daltońskiego.
W centrum pedagogiki stworzonej przez Helen Parkhurst znajduje się uczeń – jego potrzeby, indywidualne predyspozycje, styl uczenia się – w odróżnieniu od tradycyjnego systemu edukacji, w którym nacisk kładziony jest na przekazywanie wiedzy i behawioralną tresurę.
Metoda Pankhurst koncentruje się na rozwijaniu umiejętności uczenia się. Dziecko nie jest biernym odbiorcą informacji, ale aktywnym uczestnikiem procesu edukacyjnego. Samodzielnie planuje swoją pracę, wybiera tematy i metody nauki oraz ocenia swoje postępy.
„Każde dziecko, które uczę, przedstawia mi się teraz jako interesująca i sympatyczna osobistość, obdarzona zaletami i zdolnościami, jakich w wielu razach nie byłabym w niej podejrzewała” – pisała Parkhurst w książce opisującej stworzoną przez siebie metodę (polski przekład: Wykształcenie według Planu Daltońskiego, Lwów–Warszawa 1928).
Polecamy: HOLISTIC NEWS: Z nosem w smartfonie. Uzależnienie rodziców odciska się na dzieciach
Plan Daltoński opiera się na czterech pryncypiach – wartościach.
Uczniowie mają swobodę w wyborze miejsca pracy, planowania swojej pracy, czyli wybierania kolejności zadań. Mogą zacząć od tych aktywności, które ich najbardziej interesują lub w których czują się pewnie, co zwiększa motywację oraz zaangażowanie.
„Z punktu widzenia kształcenia umysłu należy uczniowi dać wolność pracowania bez przerwy nad przedmiotem, w którym się pogrąży, bo gdy pracuje z zainteresowaniem, to jest daleko bystrzejszy, czujniejszy i zdolniejszy do pokonania wszelkich trudności, jakie napotkać może w ciągu swej pracy” – przekonywała Parkhurst.
Uczniowie uczą się w indywidualnym tempie, korzystając z różnorodnych źródeł i materiałów. Nie wykonują poleceń nauczyciela. Sami planują swoją pracę, ustalają cele, znajdują rozwiązania i monitorują postępy. W Planie Daltońskim ważny jest nie tylko cel kształcenia i jego efekty, ale również droga do nich prowadząca. Istotą jest proces, a nie jego rezultat końcowy.
Według Parkhurst „Daltoński Plan Laboratoryjny dostarcza takich środków, zwracając energię dziecka w kierunku wytworzenia sobie drogi do zdobycia wykształcenia na swój własny sposób”.
Uczniowie współpracują ze sobą w małych grupach, parach, ucząc się od siebie nawzajem i wspólnie rozwiązując problemy.
„Daltoński Plan Laboratoryjny wytwarza takie warunki, z których, chcąc korzystać, uczeń mimowolnie działa jako członek zorganizowanej społeczności. Jest on przyjmowany lub też odpychany przez tę społeczność zależnie od tego, czy jego działanie lub zachowanie się jest społecznym czy też nie” – pisała Parkhurst.
Uczniowie ponoszą odpowiedzialność za swoją naukę i swoje postępy. Uczą się organizacji czasu, samodyscypliny i wytrwałości w dążeniu do celu.
„Dziecko nigdy nie przedsięweźmie dobrowolnie tego, czego nie rozumie. Wybór jego zabaw jest zależny od jasnego zrozumienia, czy może w nich celować. Gdy dziecko ponosi odpowiedzialność za wybór, umysł jego działa jak potężny mikroskop, dostrzegający i ważący każdą stronę zadania, które musi pokonać, by osiągnąć powodzenie” – podsumowała reformatorka z Ameryki.
Polecamy: Szkoły muszą mieć więcej swobody. Mają nauczyć dzieci przejść godnie przez życie
W pedagogice Planu Daltońskiego nauczyciel przestaje być „prestidigitatorem wiedzy”, jej przekaźnikiem, a staje się mentorem, przewodnikiem, facylitatorem uczenia się. Jego rola polega na:
Nauczyciel daltoński nie przekazuje wiedzy ex cathedra. Towarzyszy uczniom, obserwuje ich postępy, inspiruje do poszukiwań oraz dodaje otuchy w obliczu wyzwań.
Pankhurst z przekąsem opisywała rolę nauczyciela w nowej metodzie: „Nauczyciel nie będzie się dłużej zajmować wpychaniem wiadomości do niechętnych gardziołków lub wymuszeniem nieinteresujących zadań od apatycznych uczniów. Z roli ścigającego nauczyciel przechodzi wedle Planu Daltońskiego do roli ściganego, o którego radę i sympatię czynione są zabiegi, jako o rzecz pożądaną”.
Gorący temat: Te mechanizmy mają nas bronić przed krytyką. Mogą też nas zniszczyć
Plan Daltoński to nie tylko metoda, która opiera się na założeniu, że nieszablonowe nauczanie jest korzystne dla uczniów. To także holistyczna wizja edukacji i choć ma ponad 100 lat nadal może być skutecznym remedium na skostniałą tkankę szkoły. Promuje on indywidualizację procesu nauczania, krytyczne myślenie oraz współpracę w zespole.
Z kolei nacisk na samodzielność, odpowiedzialność i umiejętność uczenia się czynią z Planu Daltońskiego narzędzie przygotowujące uczniów do wyzwań XXI wieku, takich jak zmiany klimatyczne, globalizacja czy gwałtowny rozwój technologii.
Bardziej niż kiedykolwiek potrzebny jest nam system kształcenia, który przygotuje młodych ludzi do stawienia czoła współczesności. Jak podkreślała Pankhurst, jej metoda „oznacza nie tylko zmianę planu nauczania lub metody, lecz zmianę całego życia”.
Może Cię także zainteresować: Dwa filary sukcesu: praca indywidualna z uczniem i praca w grupie