Edukacja
„Mamo, tato, zobaczcie mnie!” Patrick Ney o błędach rodziców
22 grudnia 2024
Raporty NIK nie pozostawiają złudzeń ‒ przy obecnym trybie działania polskich władz zmniejszenie zanieczyszczenia powietrza może jeszcze potrwać nawet 100 lat Miesiąc temu Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł, że Polska naruszyła unijne prawo w zakresie jakości powietrza, a dopuszczalne stężenia PM10 w latach 2007‒2015 były przekraczane w sposób ciągły. Nie zasądzono kar finansowych, ale jeśli Polska nie podejmie zdecydowanych działań, Komisja Europejska może o nie wnieść w każdej […]
Miesiąc temu Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł, że Polska naruszyła unijne prawo w zakresie jakości powietrza, a dopuszczalne stężenia PM10 w latach 2007‒2015 były przekraczane w sposób ciągły. Nie zasądzono kar finansowych, ale jeśli Polska nie podejmie zdecydowanych działań, Komisja Europejska może o nie wnieść w każdej chwili. Z szacunków Najwyższej Izby Kontroli wynika, że kary mogą wynieść nawet 4 mld zł.
Sędziowie w uzasadnieniu przywołali obowiązek sporządzania planów dotyczących jakości powietrza, który spoczywa na Polsce od 2010 r., a także fakt, że zobowiązaliśmy się problem rozwiązać między 2020 a 2024 r. Raporty NIK wskazują jednak, że przy obecnym trybie działań polskich władz osiągnięcie wymaganych poziomów redukcji emisji pyłów i benzo(a)pirenu, może zająć od 24 do nawet 100 lat.
Polska wciąż jest jednym z krajów Unii Europejskiej z najgorszą jakością powietrza. Według Światowej Organizacji Zdrowia w latach 2012‒2015 maksymalne średnioroczne stężenia pyłów zawieszonych w Polsce były niemal dwukrotnie wyższe niż dopuszczalne. W pierwszej setce najbardziej zanieczyszczonych miast europejskich aż 45 to miasta polskie, np. Kraków, Żywiec, Rybnik czy Skawina. Najwyższe stężenia smogu przypadają na zimę, w związku z sezonem grzewczym.
Przyczyną smogu są nie tylko pyły z pieców komunalnych, ale także transport samochodowy, zwłaszcza w większych ośrodkach miejskich. W państwach Europy Zachodniej odpowiedzią są samochody elektryczne, ale w Polsce, jak na razie, nie są one zbyt popularne. Co gorsza, coraz bardziej powszechny staje się proceder usuwania z pojazdów elementów służących ochronie środowiska, np. filtrów cząsteczek stałych. W rezultacie po drogach porusza się coraz więcej samochodów zwiększających zanieczyszczenie powietrza.
Najwyższa Izba Kontroli skontrolowała działania samorządów wojewódzkich i gminnych, a także poszczególnych ministerstw. Kontrola dotycząca lat 2014‒2017 wykazała, że w większości przypadków działania na rzecz poprawy jakości powietrza były niewystarczające. W raporcie podkreślono także, że brak oczekiwanych efektów jest związany z niespójnym systemem działania instytucji na wielu poziomach administracyjnych.
Krajowy program ochrony powietrza precyzuje, że Polska powinna osiągnąć zalecany przez WHO stan jakości powietrza do 2030 r. NIK ostrzega jednak, że stosowane obecnie rozwiązania to za mało, by zakładane efekty osiągnąć we wskazanym terminie. Przykład stanowić może rozporządzenie z 2017 r. dotyczące wymogów dla kotłów na paliwa stałe; przepisy w nim zawarte mówią jedynie o nowych kotłach, a nie o tych, które są już używane i już teraz przyczyniają się do zanieczyszczenia powietrza.
Koniecznością są zmiany w sposobie ogrzewania gospodarstw domowych, przede wszystkim poprzez ograniczenie możliwości stosowania paliw stałych na rzecz sieci ciepłowniczych i gazowych. Problem w tym, że takie regulacje będą miały zasadniczy wpływ na funkcjonowanie górnictwa węgla kamiennego w Polsce. NIK zwraca przy tym uwagę, że przygotowany w lutym przez ministra energii projekt rozporządzenia dotyczący wymagań jakościowych dla paliw stałych „zabezpiecza w znacznie większym stopniu interesy lobby węglowego niż dążenie do ochrony Polaków i środowiska naturalnego”.
Raport negatywnie ocenił także działania Ministerstwa Środowiska, które ‒ w opinii kontrolerów NIK ‒ nie wywiązało się rzetelnie z funkcji koordynatora zadań realizowanych w skali kraju. Co więcej, ministerstwo nie dysponowało danymi, które pozwoliłyby na ustalenie poniesionych kosztów działań naprawczych oraz na przygotowanie szczegółowej prognozy wydatków, które zapewniłyby wymaganą jakość powietrza.
Wątpliwości wzbudziły także działania podjęte na szczeblu samorządowym. Turyści w ramach opłaty klimatycznej w latach 2014‒2016 zapłacili prawie 100 mln zł, choć, jak się okazało, przeważająca większość polskich miejscowości nie spełniała standardów jakości powietrza. Opłatę taką można pobierać w dwóch formach: opłaty uzdrowiskowej, jeżeli miejscowość uzyskała wcześniej statut uzdrowiska, lub opłaty miejscowej, która dotyczy miejsc posiadających korzystne właściwości klimatyczne i walory krajobrazowe.
W 2007 r. opublikowano rozporządzenie określające warunki, jakie musi spełniać gmina, by mogła pobierać opłatę klimatyczną. Jednocześnie nie zawieszono starych przepisów, w związku z czym wciąż obowiązują również stare listy takich miejscowości, które ustalane były przez wojewodów przed końcem 2005 r. Obecnie nie ma ustawy, która obligowałaby gminy do zmiany listy miejscowości w związku z pogarszaniem się jakości powietrza.
Każdego roku z powodu smogu na świecie umiera ok. 7 mln osób, z czego 400 tys. w krajach europejskich. W przypadku Polski liczba zgonów wynosi ok. 46 tys. osób. Zanieczyszczone powietrze ma także znaczący wpływ na problemy z pamięcią i koncentracją, stany depresyjne i lękowe, udary mózgu, zawały serca, nadciśnienie tętnicze, astmę, raka płuc czy bezpłodność.
Prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski podczas konferencji COP24 w Katowicach poinformował, że kwestia jakości powietrza będzie traktowana priorytetowo, co oznacza cykliczne kontrole i kolejne raporty. „Odpowiedzialnością parlamentu i rządu jest przygotowanie odpowiedniego prawa, odpowiedzialnością samorządu terytorialnego jest wdrażanie programów regionalnych i lokalnych. Natomiast na nas wszystkich ciąży odpowiedzialność za to, czym palimy w piecach” ‒ podkreślił.