Nic już nie cieszy. Tak technologia pozbawia nas przyjemności

Funkcjonujemy według pozornie prostych zasad. Najbardziej pierwotna część naszego mózgu każe nam unikać bólu i dyskomfortu, a poszukiwać przyjemności. Początkowo mechanizm miał służyć przetrwaniu naszego gatunku. Pomagał w poszukiwaniu pożywienia oraz unikaniu drapieżników czy innych zagrożeń. Do dzisiaj dziecko w pierwszych miesiącach życia czerpie najwięcej satysfakcji poprzez usta. Odruch ssania ma pozwolić mu zaspokoić głód. Nasze życie jest teraz dużo łatwiejsze, a my często, zamiast ścigać zwierzynę, tkwimy w szaleńczej pogoni za przyjemnością. 

Czemu jest przyjemnie?

Przyjemność na poziomie biologiczno-chemicznym to po prostu wystrzał endorfiny i dopaminy, potocznie zwanych „hormonami przyjemności”. Biorą one bardzo ważną rolę w działaniu układu nagrody w mózgu, który pozwala nam utrwalać adaptacyjne zachowania. Niestety, niekiedy nadużywamy błogosławieństwa, które dała nam natura i torpedujemy swój mózg niezliczonymi bodźcami, które mają nas wprowadzić w stan błogości, relaksu czy odprężenia. Powtarzająca się sekwencja bodziec–zachowanie–reakcja mózgu przeistacza się nierzadko w przymus powtarzania i gonitwę za tym, co wprowadza nas w pożądany stan. Gdy chodzi o alkohol, substancje psychoaktywne, hazard czy inne rujnujące nas zachowania, mówimy o szkodliwym uzależnieniu. Z czasem prowadzi ono do naszego wyniszczenia, ukazując jednocześnie swoją ambiwalentną naturę. To, co wczoraj było tylko przyjemne, dzisiaj nas zabija. Czy podobnie na odczuwaniu przyjemności odciska się technologia?

Odczuwanie przyjemności i technologia: mężczyzna opiera się o ścianę i wpatruje w smartfona
Fot. Joshua Reddekopp / Unsplash

Odczuwanie przyjemności i technologia. Klęska urodzaju

Walczące ze sobą pokolenia często wykorzystują jako amunicję porównania. Każdy nastolatek nieraz usłyszał od swoich rodziców czy dziadków, jak to teraz ma dobrze, bo kiedyś „nie było tego wszystkiego”. I rzeczywiście, musimy przyznać, żyjemy w wygodnych czasach. Szczególnie nasz kraj zmienia się nie do poznania, z każdą dekadą wkraczamy w coraz to wyższe standardy komfortu, zapominając, że kiedyś można było jechać w pociągu, kurcząc się w toalecie lub – jeśli mieliśmy trochę szczęścia – w korytarzu między przedziałami. Dzisiaj problemem skłaniającym niektórych do reklamacji jest niedziałające gniazdko elektryczne. 

Bardzo często w gabinecie psychoterapeuty usłyszeć można młodego człowieka, który mimo tego, że mieszka w fajnym domu pod miastem, ma modne ubrania i dostęp do wszystkich rozrywek, nie czuje się szczęśliwy.

– Niby wszystko jest dobrze, ale czasami tak stoję na środku pokoju i zastanawiam się, co teraz robić. Zaczynam oglądać serial, ale po chwili wyłączam, bo mi się nudzi. Potem chwilę pogram na gitarze, ale jeśli nie mam weny, to sobie odpuszczam. Nie chce mi się wychodzić, bo muszę dojechać do miasta (tam mieszkają moi znajomi). Najczęściej po szkole śpię lub scrolluje telefon. Tak [od około czterech do pięciu] godzin dziennie. Potem idę spać. I tak prawie codziennie – tak o swojej codzienności mówi dwudziestoletni Tomek.

Borykał się on z poważnymi stanami lękowymi. W jego przypadku brak zainteresowania może wynikać z wtórnego wobec lęków epizodu depresyjnego. Brak odnajdywania przyjemności w codziennych czynnościach, które powinny ją przynosić, to zjawisko często spotykane wśród bardzo młodych pacjentów. Czemu tak się dzieje?

Polecamy: Naukowcy zbadali, kto czerpie przyjemność z sadyzmu. Ta cecha kluczowa

Mniej i później znaczy więcej

Do legendy urosły już opowieści rodziców, wychowywanych w komunistycznym ustroju, o płynących z dalekich krajów pomarańczach, które stawały się świątecznym rarytasem. Z ich relacji wynika, że nic tak dobrze nie smakowało, jak te owoce. Podobnie jest z butelką wody po długim męczącym biegu czy porcją deseru po długiej diecie. Okazuje się, że odraczanie przyjemności potęguje ją. Nasz organizm przyzwyczaja się do wszystkiego, również do tego, co nam smakuje. Gdy przez dłuższy czas nie powtarzamy danej czynności, wszystkie nasze zmysły stają się bardziej wrażliwe na doznania.

Dzisiaj w zasadzie wszystko jest w zasięgu ręki, a my sami nie traktujemy przyjemności jako nagrody, ale jako coś, co nam się po prostu należy. Wszystkie największe religie świata wymagają od swoich wyznawców okresowego wstrzymania się od tego, co przyjemne. Wielki post, ramadan czy szabat każą człowiekowi przyjrzeć się swojemu wnętrzu. Najwyraźniej jest to możliwe wówczas, gdy nasze ciało nie dostaje wszystkiego, czego zapragnie.

Przeczytaj: Telefon pod ręką nawet w trakcie filmu. Jeden ekran nie wystarcza

Odczuwanie przyjemności i technologia. Winne cyfrowe urządzenia?

Idea dotykowego ekranu jest prosta. Klikamy i natychmiast otrzymujemy reakcję. Wymaga to minimalnego wysiłku, prostego ruchu palcem, który powoduje, że nasz mózg interpretuje to, co pojawia się na telefonie, jako nagrodę. I tak przez cały dzień, setki czy tysiące razy. Łukasz Sakowski, autor bloga To tylko teoria, publikuje na mediach społecznościowych ciekawą grafikę.

Przedstawia ona dwa obrazy mózgu powstałe w wyniku funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (zwykły rezonans uzupełniony wywoływaniem bodźców i obserwacją zmian w mózgu w czasie rzeczywistym). Sakowski pisze: „Ludzkie obrazowanie mózgu w funkcjonalnym rezonansie magnetycznym pokazuje, że różne czynności robione w świecie rzeczywistym i/lub z kimś aktywują znacznie więcej ośrodków w mózgu i angażują więcej neuroprzekaźników”. Oznacza to, że obserwacja parku czy rozmowa powodują, że nasz mózg doznaje więcej bodźców generujących przyjemne emocje. Budujemy wówczas doświadczenie i pozytywne wspomnienia.

Autor pisze dalej: „Choć nie jest to jedyne wyjaśnienie, to w znaczący sposób przedstawione mechanizmy przyczyniają się do epidemii depresji i zaburzeń lękowych czy nieprawidłowego rozwoju osobowości: przez spędzanie czasu przed smartfonem czy laptopem, zamiast w prawdziwym świecie, z prawdziwymi ludźmi”.

Szukasz treści, które naprawdę dają do myślenia? Sięgnij po kwartalnik Holistic News

magazyn Holistic News kwiecień
Kwartalnik „Holistic News” możesz kupić TUTAJ

Równia pochyła. Ciągle za słabe bodźce

Pewien pacjent, w wieku około trzydziestu paru lat, cierpiał na bardzo poważną depresję. Była ona reakcją jego psychiki na rozpadający się związek. Po wielu miesiącach był gotów przyznać, z jakiego powodu doszło do konfliktu z żoną. Mężczyzna mocno uzależnił się od pornografii, którą konsumował po kilka, kilkanaście godzin dziennie. Ucierpiał nie tylko jego ośrodek nagrody, do którego pobudzenia konieczne były coraz silniejsze bodźce. Układ nerwowy tego człowieka, który przez niemal cały dzień był aktywowany seksualnymi bodźcami, był wyczerpany. Poza wyeksploatowaniem fizycznym poważnemu zniekształceniu uległ cały akt seksualny. Nastąpiło oderwanie od jakichkolwiek uczuć i intymności, a satysfakcja seksualna była dla mężczyzny nie do osiągnięcia bez wprowadzenia coraz to dziwniejszych urozmaiceń, przemocy, poniżania czy wulgarnych gestów. Partnerka pacjenta początkowo spełniała jego fantazje, lecz w pewnym momencie nie wytrzymała jego nachalnych propozycji, aby odbyć grupowy stosunek seksualny z przypadkowymi osobami spotkanymi w internecie. 

Tak dramatyczne zniekształcenie tej niezwykle wrażliwej sfery powodowało, że klasyczny akt seksualny nie był dla pacjenta w żaden sposób podniecający. Komputer, telefon, a także darmowe i łatwo dostępne materiały spowodowały rozpad małżeństwa i cierpienie. Nawet w obliczu tak dramatycznej sytuacji, mężczyzna nie potrafił porzucić swoich nawyków. Odczuwanie przyjemności zostało całkowicie wypaczone przez technologię.

Odczuwanie przyjemności i technologia: młody mężczyzna w słuchawkach siedzi na fotelu, wpatrzony w telefon
Fot. Наталия Митрофанова / Pexels

Odczuwanie przyjemności i technologia. Warto pobyć offline

Czekamy na coraz więcej, a to, co już mamy, przestaje sprawiać nam radość. Szukamy czegoś, co uczyni nasze życie pełnym i wartościowym, ale nie widzimy prostego faktu. Życia najpełniej doświadcza się w relacjach. A czasu nie da się rozciągnąć. Jeśli naszą przestrzeń ciągle zajmuje ekran, nie widzimy swoich dzieci, męża, partnerki. Widzimy tylko ciągle pojawiające się treści, zdjęcia, filmy. Uciekają nam dni, tygodnie i miesiące. Czy gdy będziemy offline, nie zrobi się przyjemniej?

Może Cię zainteresować: Z nosem w smartfonie. Uzależnienie rodziców odciska się na dzieciach

Opublikowano przez

Krzysztof Zaniewski

Autor


Uważny obserwator rzeczywistości, muzyk, hobbystycznie lubiący filozoficzne rozważania, a zawodowo pracujący terapeutycznie z dziećmi i młodzieżą, od których czerpie inspirację i pozytywną energię. Dumny właściciel psa Izoldy, która jest dla niego przykładem miłości bezwarunkowej. Gorący wielbiciel muzyki Ryszarda Wagnera.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.