Nauka
Serce ma swój „mózg”. Naukowcy badają jego rolę i funkcje
20 grudnia 2024
Nie wiem do końca czemu mogę zawdzięczać rozumienie faktu, że edukacja jest świętym Graalem ludzkości. Mogę powiedzieć jedno: jestem wdzięczny temu, co to spowodowało. Jestem wdzięczny, że nie mam żadnych wątpliwości, że wszystko się zaczyna od edukacji i wszystko na niej się kończy
Jednakże bycie w tym gronie szczęśliwców nie czyni mnie „z automatu” szczęśliwym. Nie jest bowiem łatwo chodzić po świecie i pokazywać innym piękno kolorów, jeśli otaczający mnie ludzie są niewidomi. A ja chcę, by te piękne kolory widzieli. I jestem przekonany, że istnieje droga do ich zobaczenia, a tą drogą jest dobranie właściwego narzędzia. Dlatego ja, gdy piszę o roli i ważności edukacji, wybieram jedno z tych, które uważam za najlepsze i możliwe do zrealizowania tekstowo.
Rzetelną argumentację.
Chciałbym zatem przedstawić dwa argumenty – metaargumenty, pokazujące krótko, dlaczego edukacja jest absolutnym fundamentem naszego istnienia w świecie. Zacznę od tego, który wielu może wydawać się nieco szokujący, ale o ile pokładam ufność w człowieka w zakresie jego możliwości wyboru dobra, średnio ufam naturze ludzkiej. Możemy zostać święci, ale rodzimy się egoistami.
Pamiętam niektóre reakcje ze strajku nauczycieli – na zasadzie „A po co?”, „W d*** się poprzewracało”, „Nauczyciele pracują śmiesznie mało”. Zawsze wtedy fascynowała mnie dostrzegalna w tych hasłach krótkowzroczność. Z kim bowiem pracuje nauczyciel? Z młodymi ludźmi. Z ludźmi, którzy za jakiś czas dorosną i zaczną być tymi, którzy będą mieli zasadniczy wpływ na kształt rzeczywistości. Rzeczywistości, w której my również będziemy żyli. I nie tylko my. Nasi bliscy, nasi przyjaciele, nasze dzieci.
Będziemy żyli w świecie rządzonym, sądzonym, leczonym, tworzonym przez obecnych młodych ludzi, kształtowanych w systemie, jaki widzimy, przez nauczycieli, których część z nas nie miała oporów wyśmiać podczas strajku. Mówiąc krótko, jeśli masz gdzieś edukację, masz gdzieś siebie i swoich bliskich.
Teraźniejszość uczniów i nauczycieli jest naszą przyszłością. Dlatego nawet jeżeli nie mamy w sobie jakichś wielkich pokładów empatii albo po prostu nie interesujemy się specjalnie edukacją, warto mieć świadomość, że strzelamy w kolano i sobie, i swoim bliskim. Jeśli chcemy, nie ma sprawy. Jednakże pamiętajmy, że nie chodzi tylko
o przyszłość. Może bardziej chodzi nawet o teraźniejszość, bo… no właśnie. Pora na argument drugi.
Ktoś może zarzucić, że cały powyższy wywód jest tak naprawdę niesamowicie egoistyczny. Nie, nie jest. Jest po prostu wynikiem prostej konstatacji: ludzie często myślą o własnym interesie bardziej niż o czymkolwiek innym. Jeśli nie przemawiają do nich argumenty związane z troską o drugiego człowieka, należy jasno i dobitnie uświadomić ich, jak sami na czymś mogą stracić.
Jednakże tak jak napisałem wyżej – jestem ufny w stosunku do ludzkich możliwości wybierania dobra. I dlatego właśnie uważam, że na argumencie własnego interesu poprzestać nie mogę i absolutnie nie chcę. Wierzę bowiem, że jest nas wielu – wielu wrażliwych na ból i krzywdę drugiego człowieka. A nawet gdyby wielu nas nie było, jestem przekonany, że równać należy do najlepszych. Także argumentów. I apelować nieustannie do ludzkich serc, umysłów i sumień, wskazując zawsze to, co leży u fundamentów naszej cywilizacji – niekrzywdzenie innego istnienia. Tak się powinno ostatecznie uzasadniać, by każdy mógł wybierać, za kryterium obierając uniwersalne wartości, a nie lęk przed zaszkodzeniem sobie.
Dlatego właśnie argument, który preferuję najbardziej, to argument z empatii.
Nad fenomenem zła pochylało się wielu myślicieli i naukowców, dochodząc do różnych wniosków. Ale bardzo często, w taki czy inny sposób, podobnie wskazywali oni jego przyczynę: brak przyjęcia perspektywy drugiego człowieka, czy w ogóle innego istnienia, i wiążące się z tym brakiem niewchodzenie w jego buty, niepatrzenie na świat jego oczyma, nieużywanie jednej z kluczowych ludzkich zdolności – empatii. Jeszcze gdybyśmy żyli na bezludnej wyspie, to w porządku. Można by machnąć na to ręką. Ale nie żyjemy na bezludnej wyspie, tylko na świecie, na którym jest nas kilka miliardów, nie jesteśmy na tej planecie sami i nieustannie nasze ścieżki przecinają się ze ścieżkami innych ludzi.
Brak umiejętności i/lub chęci empatycznego wejrzenia do czyjegoś wnętrza więzi nas w matni świata, poza którym istnieją ci, którzy potrzebują pomocy, a my ich nie widzimy, nie słyszymy, nie odczuwamy, a oni – parafrazując Camusa – wołają o pomoc, dostając w odpowiedzi jedynie milczenie świata. Zamknięcie na drugiego jest najbardziej nieludzką z nieludzkich decyzji, jakie możemy w życiu podjąć.
I właśnie dlatego, gdy podkreślam istotę edukacji, jej kluczową i fundamentalną rolę, odwołuję się do empatii. Pomyśl o dziecku, które rozpada się w środku, bo jest zaledwie trybikiem w jakimś chorym, bezdusznym, nieludzkim systemie. O dziecku, które marzy i myślami sięga gwiazd, które kocha i pragnie być kochane, ale jego świat jest brutalnie sprowadzony do parteru, parteru zalanego szambem w postaci sprowadzenia całej jego wyjątkowości do beznadziei z powodu złych ocen z matematyki.
Mamy tutaj zwielokrotniony dramat braku edukacji – nauczyciel nie wie, że krzywdzi, uczeń nie wie, jak się przed krzywdą bronić, a całość rozgrywa się w systemie edukacji, który do tej krzywdy dopuszcza. Dziecko to idzie potem przez życie, mając poczucie, że „nie umie w życie”, bo nauczyło się, że jego wartość jest zależna od jego wyników.
Jednakże empatia znajdzie drogę. W trakcie badań nad pilotami myśliwców zauważono, że tkwiąc w kabinach swoich maszyn, zrzucają bomby na miasta, nie mając wewnętrznych rozterek. Ale gdy pokaże im się cierpienie ludzi, gdy doznają tego bezpośrednio, coś się w nich bezpowrotnie zmienia. I nie są w stanie już tego robić. Empatia rozrywa skostniałe struktury, które umożliwiają czynienie zła. Empatia jest Levinasowską epifanią twarzy Innego, która bezpośrednio, naocznie jest nam dana w doświadczeniu, która krzycząc „proszę, nie rób mi krzywdy!”, nie pozostawia nam wyboru i skazuje nas na doznanie współczucia, po którym nic już nie będzie takie samo.
Gdy zatem będziesz miał wątpliwości, dlaczego edukacja jest tak ważna, pomyśl o własnym interesie albo pomyśl o tym, że Polska zajmuje drugie miejsce w Europie pod względem samobójstw nieletnich. W latach 2011–2016 liczba prób samobójczych wzrosła niemal dwukrotnie. Od kilku lat wzrasta liczba zgłoszeń dotyczących depresji i myśli samobójczych, a 7 mln polskich dzieci może skorzystać z pomocy 415 psychiatrów dziecięcych (raport Komendy Głównej Policji). No generalnie to z pewnością przez te smartfony i generalnie że się dzieciakom w d*** poprzewracało!
Tymczasem jedenaste przykazanie brzmi Nie bądź obojętny, jak powiedział niedawno Marian Turski, i wygrał tym wszystko.