Oburzenie po porównaniu włoskiego miasta do „nierządnicy”. W tle overtourism

Wyludniające się centra miast, tłumy na ulicach i w parkach, wzmożony hałas i absurdalnie wysokie ceny. To tylko niektóre skutki zjawiska, które w Polsce jeszcze nie jest szeroko znane, ale w innych częściach globu już doskonale kojarzone. Overtourism, czyli w wolnym tłumaczeniu przerost turystów w danym miejscu. Większość polskich miast jeszcze tego nie doświadcza, ale miasta Europy Zachodniej i południowej zauważają problem wzmożonego ruchu turystycznego i starają się z nim walczyć. Ostatnio dyrektorka jednego z muzeów we Florencji nazwała miasto „nierządnicą”. Wywołało to oburzenie we Włoszech. Co można zrobić, żeby nasze miasta były miejscami do mieszkania, a nie wyłącznie do zwiedzania?

Dyrektorka mieszczącej się we Florencji Galerii Akademii Cecilie Hollberg podczas rozmowy z dziennikarzami porównała miasto do „nierządnicy”. Na jej słowa zareagował oburzeniem m.in. włoski minister kultury. Czym jest overtourism i jak powinniśmy reagować na to zjawisko?

Pojęcie overtourism nie ma jeszcze polskiego odpowiednika, ale przetłumaczenie go jako przerostu turystów idealnie oddaje znaczenie tego słowa. Określenie overtourism zostało użyte po raz pierwszy w 2016 roku przez amerykański magazyn „Skift”, który zajmuje się tematyką turystyczną. Portal „architektura i biznes” twierdzi z kolei, że zostało zauważone już w połowie dwudziestego wieku. Definicję overtourism opracowała organizacja Responsible Tourism Partnership. Oznacza:

Miejsca, w których mieszkańcy oraz goście uważają, że turystów jest zbyt wiele w efekcie czego jakość życia się pogorszyła.

Doug Lansky, dziennikarz magazynu National Geographic Traveler oraz specjalista od rozwoju turystyki – uważa, że lepszym określeniem na omawiane zjawisko jest unbalanced turism (niezrównoważony turyzm). Wg niego określenie to jest lepsze, ponieważ wskazuje, że problem można naprawić. Czy da się to zrobić? Na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi, ponieważ miasta, które cierpią na przerost liczby turystów, stosunkowo niedawno zaczęły podejmować próby walki z nim.

Skąd się wziął overtourism?

Przyczyn powstania tego zjawiska należy szukać w kilku miejscach. Przede wszystkim, do overtourismu przyczynia się wzrost popularności tanich linii lotniczych. Dzięki nim modne stały się tzw. city breaks, czyli krótkie, najczęściej kilkudniowe wizyty w miastach turystycznych. Liczne połączenia do większości europejskich miast umożliwiają bowiem szybką wizytę w praktycznie dowolnym miejscu Europy i nie tylko. Weekend w Paryżu, Londynie, Rzymie czy Wenecji? Nie ma problemu, ponieważ szybki lot jedną z wielu tanich linii lotniczych umożliwi taką wizytę.

Widok na Florencje, fot.: Alex Zhernovyi / Pexels

To jednak niejedyna przyczyna nadmiernego wzrostu liczby turystów w miastach. Do wzrostu popularności krótkich, weekendowych wypadów przyczyniła się ekonomia współdzielenia (ang. sharing ecomony) i serwisy oferujące najem krótkoterminowy, które powstały pod jej wpływem, takie jak booking.com czy Airbnb. Umożliwiły tani wynajem prywatnych kwater w najbardziej popularnych miastach i napływ rzeszy turystów. Podróżowanie do innych miast na krótkie, ale także dłuższe, wypady stało się więc prostsze i obecnie nie wymaga nawet wizyty w hotelu, ponieważ taniej jest wynająć prywatny apartament. Do tego trzeba dodać wzrost zamożności społeczeństwa – stać nas na częstsze podróżowanie niż wcześniej.

Pozostałymi przyczynami, które wymieniają badacze, są działania marketingowe prowadzone przez  miasta. Liczne publikacje sponsorowane o popularnych destynacjach turystycznych, rankingi i inne sprawiają, że miasta same nieświadomie zaczęły kopać sobie „groby”. Warto tutaj jednak nadmienić, że dla wielu z nich, turystyka stanowi lwią część dochodu. Nie można się więc dziwić, że włodarze dążyli i dążą do wypromowania swoich miast i regionów wśród turystów.

Nie można również zapomnieć, że niemały wpływ na zjawisko overtourismu mają również wielkie statki wycieczkowe. Przypływające do nadmorskich miast i kurortów statki mogą pomieścić na swoich pokładach tysiące turystów. Jednorazowe zejście na ląd 5 tysięcy osób może nie wydawać się wyzwaniem dla miasta, ale gdy takich wycieczkowców dobije do portu kilka, to ich liczba gwałtownie wzrasta.

Overtourism i jego wpływ na lokalną społeczność

Wpływ przerostu liczby turystów jest widoczny gołym okiem nie tylko dla mieszkańców, ale dla nich samych, co zresztą obejmuje wspomniana na samym początku definicja tego pojęcia. Jest to temat nad wyraz szeroki i wciąż badany przez liczne instytucje naukowe. Jednak bez zgłębiania się w prace badawcze nad zjawiskiem overtourismu, możemy wymienić kilka najbardziej zauważalnych skutków tego zjawiska.

Wzrost cen i kosztów życia

Napływ turystów sprawia, że ceny praktycznie wszystkiego szybują w górę. Najbardziej zauważalne jest to na przykładzie cen mieszkań. Inwestorzy – zarówno indywidualni jak i więksi gracze – chętnie wykupują nieruchomości w centrach miast, żeby później zarabiać na najmie krótkoterminowym, który może być nawet czterokrotnie bardziej opłacalny niż najem długoterminowy. Do wzrostu tego trendu przyczyniły się aplikacje służące do wyszukiwania apartamentów na wynajem krótkoterminowy. Pociąga to za sobą lawinę skutków, takich jak odpływ mieszkańców z centrów miast.

Overtourism, czyli jak nie zadeptać naszych miast?
fot. Pexels

Lokale usługowe i sklepy w centrach turystycznych miast skierowane są obecnie wyłącznie do odwiedzających – szczególnie z zagranicy. Stąd cena espresso w centrum Wenecji będzie się znacząco różnić od ceny na obrzeżach miasta. Podobnie jest zresztą w innych miejscowościach, które borykają się z tym samym problemem.

Wyludnianie się miast

Jest to bezpośredni skutek omawianego wcześniej wzrostu popularności najmu krótkoterminowego i kosztów życia. W jego rezultacie, centra miast turystycznych wyludniają się, a miejsce zamieszkałych niegdyś kamienic zajmują hotele, pensjonaty i prywatne kwatery na wynajem. Problem wyludniania się centrów miast jest słabo zauważalny przez lokalne władze, które nie mają zbyt wielu narzędzi w ręku, aby jemu zapobiec. Przenosi się on na inne obszary życia, ponieważ wraz z odpływem ludzi z centrów znikają rzemieślnicy, a uliczni sprzedawcy wyrobów codziennych ustępują miejsca sprzedawcom „oryginalnych” pamiątek i suwenirów rodem z Aliexpress.

Jak dużo ludzi opuszcza centra miast? Portal samorządowy szacuje, że między 2004, a 2018 rokiem z centrum Krakowa zniknęło ponad 1/3 mieszkańców. Nie inaczej jest w Warszawie, gdzie z roku na rok również ubywa mieszkańców dzielnic położonych w centrum stolicy.

Hałas i wszechobecny tłok

To problem, na który zwracają szczególną uwagę mieszkańcy miast. Przy tak ogromnym napływie turystów jak w Barcelonie, Rzymie czy Krakowie, wieczorny spacer ulubionymi ulicami swojego miasta staje się udręką. Mieszkaniec Krakowa pojawia się na Wawelu czy w okolicach Rynku Głównego, kiedy nadarza się specjalna okazja i jedną z przyczyn – obok wysokich cen – są dzikie tłumy turystów, oblegających wszystkie zabytki. Oraz wszechobecny hałas. Frustracja mieszkańców na hałas sprawia, że oryginalna tkanka tworząca średniowieczne centrum staje się tylko wspomnieniem, a jej miejsce zajmuje lokal z kebabem lub w najlepszym razie – luksusowy hotel czy restauracja.

Degradacja środowiska

Rzesze turystów odwiedzająca miasta i miasteczka wymagają kompleksowej obsługi. Trzeba bowiem wybudować całą infrastrukturę: lotniska, dworce, drogi, autostrady oraz hotele i restauracje. W tym momencie rysuje się typowy konflikt między chęcią zysku, a dbaniem o środowisko. Jeśli do francuskiego Carcassonne, które liczy nieco ponad 46 tys. mieszkańców w sezonie przyjedzie 2 mln osób, to gospodarka wodna tego miasteczka może zostać poważnie zaburzona. Woda zużyta przez taką liczbę turystów poskutkuje istną powodzią ścieków, a średniowieczne uliczki spłyną nieczystościami. Jest to oczywiście skrajna wizja, ale trzeba mieć na uwadze, że infrastruktura każdego miasta jest zaprojektowana na określoną liczbę mieszkańców.

Miasta podejmują rękawice

Overtourism istnieje już w świadomości włodarzy miast Europy zachodniej, a ci starają się jakoś walczyć z tym zjawiskiem. Za pierwszy przykład posłuży nam Barcelona, która z problemem overtourismu zmaga się od lat. Sytuacja w stolicy Katalonii była na tyle trudna, że lokalne władze podjęły kroki w celu jej załagodzenia. Wprowadzono podatek turystyczny i uchwalono memorandum na nowo powstałe hotele i apartamenty na wynajem. Problemem centrum Barcelony były niezarejestrowane apartamenty krótkoterminowe, których właściciele nie odprowadzali podatku dochodowego. Dlatego władze Barcelony wycofały niezarejestrowane mieszkania pod wynajem.

Ogromny problem z napływem turystów ma także Wenecja. Przed pandemią miasto to odwiedzało rocznie 30 mln osób – dla porównania Kraków w 2019 roku odwiedziło 14 mln osób. Władze rozdeptywanej Wenecji zdecydowały się wytoczyć ciężkie działa, żeby uchronić miasto przed dalszą degradacją. Od stycznia 2023 roku za wstęp do centrum miasta trzeba zapłacić od 3 do 10 €.

Walkę z najazdem turystów, a szczególnie z serwisami Airbnb i podobnymi, rozpoczął już w 2014 roku Berlin. Wprowadził wtedy prawo „Zweckentfremdungsverbot”, które zabrania mieszkańcom stolicy Niemiec wynajmowania całych mieszkań w serwisach typu Airbnb. Wynająć można jedynie pojedyncze pokoje. Decyzja ta była podyktowana drastycznymi wzrostami czynszów w centrum miasta, które w latach 2009 – 2014 wzrosły o 56 proc.

Na liście miast, które starają się w jakiś sposób przeciwdziałać skutkom napływu turystów, jest również Kraków. Władze miasta, które od kilkunastu lat przeżywa napływ gości z kraju i zagranicy, również zauważają problem overtourismu. Z działań, które podjęto, można wymienić zapowiedziany w zeszłym roku zakaz sprzedaży alkoholu w sklepach w historycznym centrum miasta. Jest to odpowiedź na liczne apele mieszkańców, którzy domagali się wprowadzenia owego zakazu. Przyczyną jest hałas powodowany przez osoby (w tym bardzo licznych turystów) kupujących i spożywających wyroby alkoholowe w najbliższym sąsiedztwie miejsc zamieszkania. Kupno alkoholu będzie możliwe wyłącznie w restauracjach i pubach.

Jak walczyć z ruchem turystycznym?

Władze największych turystycznych miast na świecie mają świadomość, że zyski z turystyki, to duża część budżetów. Równocześnie zdają sobie sprawę, że problem zostawiony sam sobie, w końcu wróci ze zdwojoną siłą. Czy jest jakaś recepta na ograniczenie liczby turystów? Z pewnością potrzebne jest uregulowanie ruchu turystycznego i przekierowanie go w inne miejsca. Prof. AWF dr hab. Zygmunt Kruczek w swojej pracy „Sposoby przeciwdziałania negatywnym skutkom overtourismu w atrakcjach i destynacjach turystycznych„ wymienił kilka działań, które mogą ograniczyć liczbę odwiedzających w miastach:

  • Promowanie wśród turystów noclegów w różnych częściach miasta;
  • Tworzenie nowych atrakcji turystycznych i szlaków;
  • Zapewnianie lokalnym społecznościom zysków z turystyki;
  • Poprawa infrastruktury;
  • Analiza istniejącego prawa i konsultowanie jego zmian z lokalnymi organizacjami turystycznymi.

Kroki zaproponowane przez krakowskiego uczonego z pewnością nie są drastyczne, ale czy okażą się pomocne? Czy w obliczu 30 mln najazdu turystów władze Wenecji miały inny wybór, poza wprowadzeniem opłaty za wstęp do historycznego centrum? Pojawia się w tej kwestii wiele pytań, ponieważ rozwiązania wprowadzone przez władze Wenecji są istotnie drastyczne. Póki co, to Wenecja wyprowadza najcięższe działa w walce z ovetourismem.

Źródła:

  1. Harold Goodwin, “Responsibletourismpartnership”, OverTourism: What is it and how do we address it?
  2. Katarzyna Jagodzińsa, “Architektura i Biznes”, Overtourism – znużenie turystą w wielkim mieście
  3. Grzegorz Iwanicki, Anna Dłużewska, Wybrane aspekty europejskich podróży City Break
  4. Jakub Krześnicki, “Bankier.pl”, “Berlin walcz z Airbnb

Może cię również zaintersować:

Opublikowano przez

Mateusz Tomanek

Autor


Krakus z urodzenia, wyboru i zamiłowania. Uprawiał dziennikarstwo radiowe, telewizyjne, by ostatecznie oddać się pisaniu dla Holistic.news. W dzień dziennikarz, w nocy zaprawiony muzyk, tekściarz i kompozytor. Jeśli nie siedzi przed komputerem, to zapewne ma koncert. W jego kręgu zainteresowań znajduje się technologia, ekologia i historia. Nie boi się podejmować nowych tematów, ponieważ uważa, że trzeba uczyć się przez całe życie.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.