Nauka
Serce ma swój „mózg”. Naukowcy badają jego rolę i funkcje
20 grudnia 2024
Jaka powinna być dzisiejsza szkoła i kto powinien mieć na to wpływ? Dlaczego nie słucha się uwag doświadczonych nauczycieli? Czy za dużo pieniędzy wydaje się na nowoczesne gadżety, a za mało na kształcenie zawodowe pedagogów? Czy szkoła potrafi kształtować i kreować krytyczne myślenie wśród uczniów? O tych i wielu innych problemach polskiej szkoły z Dawidem Łasińskim, nauczycielem, autorem podręcznika do chemii dla szkoły podstawowej, twórcą postaci internetowego nauczyciela znanego jako Pan Belfer, youtuberem – rozmawia Wojciech Wybranowski.
Wojciech Wybranowski: Co skłoniło pana do odejścia ze szkoły po tych 18 latach? Jakie doświadczenia, emocje?
Dawid Łasiński (Pan Belfer): Złożyło się na to kilka czynników. Po pierwsze uznałem, iż coraz trudniej jest mi dotrzeć do uczniów z materiałem narzucanym przez system edukacji. Jako człowiek, który wierzy w ideę Life Long Learning, ciągle uczę się nowych rzeczy. Widzę, jak świat idzie do przodu. Jednocześnie sztywne ramy systemu nauczania, gdzie uczeń w technikum informatycznym musi mieć nadal 4 lata chemii i uczy się dość trudnych rzeczy o chemii organicznej czy budowie atomu, są ograniczające.
Brakowało mi przestrzeni, aby na przykład pokazać im, jak szkodliwe są e-papierosy. Nie było na to czasu w siatce programowej. A chciałem robić rzeczy, o których wiedziałem, że uczniowie chcą się uczyć, bo są dla nich ciekawe. Ale chcą się uczyć ich w fajny sposób. Jednak system wymagał ode mnie, żebym uczył ich rzeczy nudnych i raczej im nieprzydatnych.
To jest jedna rzecz. Potem, dołożyła się do tego cała idea mediów społecznościowych, które pokazują bardzo kiepską wartość nauczyciela i szkoły jako miejsca przyjaznego dla ucznia. Zauważyłem, że uczniowie, wchodząc do szkoły ponadpodstawowej, w której pracowałem przez ostatnie kilka lat, są tak zniechęceni do pracy z nauczycielem, że muszę stawać wręcz na głowie, aby zauważyli, że odrobinę wysiłku warto włożyć, bo to jednak jest edukacja. Edukacja, która wymaga cierpliwości i pracy nad sobą, a nie jest taka prosta, jak 60-sekundowy filmik na TikToku.
Była też pewna decyzja polityczna.
Tak, tą ostatnią rzeczą, która przelała szalę goryczy. Decyzja polityczna, lokalna. Budowaliśmy, nauczyciele, dyrekcja, rodzice fantastyczną szkołę Zespół Szkół im. gen. Dezyderego Chłapowskiego w Bolechowie. Przez szereg lat podnosiliśmy jej poziom, poprawiliśmy infrastrukturę. Czułem, że to jest miejsce coraz lepiej przystosowane do pracy z dzieciakami. Szkoła zaczęła mieć opinię, że jest na takim poziomie, że nawet jak masz czerwony pasek na świadectwie to możesz się do niej nie dostać. Byłem z tego dumny, bo uczestniczyłem w tym procesie, widziałem jak szkoła się zmienia, jak staje się silną marką.
I nagle jakiś lokalny polityk stwierdził, że doprowadzi do tego, że zwolni całą dyrekcję z błahego powodu anonimowych oskarżeń o mobbing. Nie pytając nauczycieli, rodziców, nie rozmawiając z nami, nie dociekając jak nam się współpracuje z dyrekcją. Nikt nikogo o nic nie zapytał, tylko wyciągnięto jakieś anonimowe donosy i zwolniono całą dyrekcję. Kiedy na to popatrzyłem, serce mi pękło.
Powiedziałem sobie, że jestem już chyba za stary i muszę odejść od tablicy. Nabrać dystansu do tego, co robią media społecznościowe z mózgami dzieciaków i do tego, co robi polityka ze szkołą. Wszyscy mówią, że chcemy mieć dobrą szkołę, a ja czułem, że pracuję w naprawdę dobrej szkole. Czułem, że jest dobrym miejscem dla wszystkich. I nagle okazało się, że można to jednym podpisem skasować.
Gorący temat: Wrogojaciel. Gdy szkolny kolega staje się wrogiem
Być może bombardujący obrazkami i dźwiękiem film na tik-toku czy YouTube jest dla uczniów ciekawszy, niż wypowiedzi nauczyciela. Ten bywa, że mówi nudno, słowami z podręcznika
Nie mam do nich pretensji, że mają problem z koncentracją i uważnością. Żyją w czasach, w których są bombardowani krótkimi, sformatowanymi treściami mającymi przyciągnąć ich uwagę na 15 sekund. Szybko przeglądają strony i media społecznościowe i z takim nawykiem, takim przyzwyczajeniem wchodzą na lekcje. Lekcja 45-minutowa jest dla nich trudniejsza i z tym przegrywałem absolutnie.
Algorytmy mediów społecznościowych powodują, że młodzi ludzie co chwilę sięgają albo po zegarek, bo zawibrował, albo po telefon. Coś odblokowują, coś czytają, albo sobie coś wysyłają. Miałem z nimi umowę, że potrzebuję od nich 45 minut czasu w tygodniu, bo mieliśmy taką siatkę godzin, i niczego więcej. Jednak miałem poczucie, że oni, kiedy tylko mogą, uciekają mi w miejscach, w których nie powinni uciekać. Czyli właśnie rozpraszają się za pomocą powiadomień w mediach społecznościowych, na telefonie, ciągle ich to rozprasza. Problem z koncentracją dzieciaków był tak duży, że nie dowoziłem tego, co miałem dowozić, czyli moim zdaniem poziomu wiedzy uczniów.
Wracam do mojego pytania. Może to szkoła i sposób nauczania nie spełnia oczekiwań uczniów?
Po 40 latach życia na tej planecie nie wiem, czy mam jeszcze siłę, żeby cały czas walczyć o uwagę uczniów. Oni nie czują potrzeby uważności. A co do tego, o czym pan mówi. Pytanie brzmi, czy szkoła powinna kształtować uczniów, czy uczniowie szkołę. Ja uważam, że to szkoła powinna kształtować uczniów. Tymczasem mam wrażenie, że obecnie, nawet w ministerialnym trendzie, Ministerstwo Edukacji często pyta młodych ludzi, jaką szkołę by chcieli. Młodzi ludzie zawsze będą wybierać szkołę, która jest prosta, łatwa, bez sprawdzianów, bez zadań domowych.
Młodzież często inspiruje się materiałami twórców internetowych, którzy uderzają w szkołę, bo to proste. Łatwo powiedzieć, że szkoła jest głupia, że nauczyciele są źli i w ten sposób przyciągnąć uwagę młodzieży, zdobyć zasięgi, lajki. W efekcie więc uczniowie wchodzą do szkoły i mają poczucie, że ona ich krzywdzi od samego początku.
Warto też przeczytać: Szkoły muszą mieć więcej swobody.
Jedna z partii politycznych w kampanii grała filmem ze spotkania wyborczego. W nim młody człowiek histerycznie opowiadał, że szkoła jest do kitu, bo on musi robić zadania domowe
Szkoła nie jest zła, tylko daliśmy za dużo swobody osobom, które nią nie żyją. Nie żyją miejscem, które kształtuje pewne postawy obywatelskie, umiejętność współpracy, kooperacji. A to kształtuje się latami, niestety, a nie w ciągu 60-sekundowego filmiku.
Nie daje nam się swobody wypowiedzi, nie mamy już nawet wpływu na to, jak szkoła ma wyglądać, tylko pyta się na forach dla młodych ludzi, jaką by chcieli mieć szkołę. I oni mówią na przykład, że chcą zrezygnować z matury ustnej. To ja się pytam: na pewno? Jeżeli w szkole rezygnuje się już z pytania ustnego i matury ustnej, bo mówimy, że dzieci się stresują, to kiedy ma nastąpić ten moment, w którym dzieci, młodzież nauczy się walki ze stresem, opanowania?
Kto ma im w tym pomóc jeśli nie nauczyciele, psycholodzy szkolni? Szkoła jest takim akwarium, bezpiecznym miejscem. W momencie gdy z niego młody człowiek wychodzi nagle okazuje się, że ubywa ludzi, którzy o niego walczą, nie ma regulaminów, które by go chroniły. I absolutnie nie mam na myśli niedopuszczalnych w szkole zachowań tych nauczycieli, którzy swoją pozycję w klasie budują na zastraszaniu i poniżaniu, tylko na takim normalnym podejściu do realizowania obowiązków.
Zawsze będą się ścierały dwie wizje szkoły. Konserwatywna, nazwijmy to nauczycielska i ta bardziej liberalna, w wizji uczniowskiej, w której nie należy od nich za wiele wymagać
A ja marzę o tym, żeby szkoła była miejscem, w którym uczeń i nauczyciele znajdują wspólną linię porozumienia. Co możemy zrobić, gdzie są jego granice. Miałem ucznia, który powiedział mi: „Proszę pana, ja chemii nie umiem i raczej się jej nie będę uczył, ale za to pasjonuje mnie historia. Zależy mi tylko na dostatecznej ocenie. Jeżdżę z rodzicami na różne spotkania rekonstrukcyjne, bierzemy udział w zjazdach rycerskich. „Pokazywał mi zdjęcia, jak przebiera się w zbroję i walczy. Powiedziałem: „Ja pierdzielę, chłopaku, ale fajna pasja, masakra”. Dodałem – „To jest dla mnie spoko, Kacper. To jest jasny komunikat, że nie muszę z ciebie robić ucznia na piątkę. Ty nie chcesz chemii, masz inne zainteresowania. Ja mam cię przygotować tak, żebyś dostał z chemii ocenę dwa lub trzy i ja w to wchodzę”.
Moją rolą jako nauczyciela jest posłuchać ucznia. Jednak uczeń powinien przyjść i powiedzieć mi, jaką ma potrzebę, a nie być na mnie zły, bo wychodzi z założenia, że jestem dla niego przeciwnikiem. A nauczyciela jako wroga dla ucznia wykreowały mocno media społecznościowe.
Niepokojąca sprawa: Bezdomność dotyka coraz więcej młodych ludzi
Zakładam, że między innymi dla tego jest pan zwolennikiem wprowadzenia do szkół programu – edukacji medialnej?
Marzę, by tak się stało. Przedmiot, który do końca liceum pokazywałby uczniom czym są media, jak działają, jak oni sami mogą stać się twórcami.
Mogliby nagrywać swoje podcasty, filmiki, publikować je. Dlaczego? Bo jeżeli nauczymy mechanizmu tworzenia materiałów dziennikarskich, internetowych, to jest to moim zdaniem najlepsza prewencja przed tworzeniem hejtu i hejterów. Dlaczego? Jeżeli każdy uczeń na etapie szkolnym będzie musiał stworzyć materiały wysokiej jakości, przygotować się do tego, nagrać, napisać blog itd., to może w przyszłości, gdy będzie chciał napisać hejterski komentarz w internecie pomyśli sobie, ile pracy trzeba włożyć, żeby powstał dany materiał internetowy, nawet kiepskiej jakości. I zastanowi się, czy – siejąc nienawiść- jest uczciwy wobec siebie i innych i sprawiedliwy.
A taka edukacja medialna byłaby miejscem, gdzie dziecko od klas 1-3 uczy się, jak działa algorytm. Co można zrobić na kartkach papieru, jak ten algorytm wybiera treści, które oglądają gdy oglądają np. YouTube Kids, by zrozumiały, dlaczego wyświetla im się taki filmik, a nie inny. W 4-5 klasie zaczęłyby tworzyć własne treści, przechodząc na koniec szkoły przez cały proces twórcy.
Robiłem to z uczniami w gimnazjum jeszcze 14 lat temu. Prowadziłem szkolne koło filmowe i moi 13-14-latkowie latali z kamerami, robili wywiady; stworzyliśmy telewizję gminną. Widziałem, jak to w nich zbudowało umiejętność elastycznego odnajdowania się w rzeczywistości, rozmawiania z dorosłymi, rozwiązywania złożonych problemów.
Edukacja medialna, czyli tworzenie filmów, pisanie artykułów, uczy elastycznego odnajdowania się w rzeczywistości. Dlaczego? Muszę z człowiekiem porozmawiać, opracować to, opublikować, zaplanować, rozwiązywać problemy, które się pojawią po drodze, na które nie ma instrukcji. Najpiękniejsze w tworzeniu jest to, że nie ma wzorca. To nie jest tak, że mamy wzór Pitagorasa i wszyscy muszą się go nauczyć. Każdy twórca ma prawo zrobić to po swojemu i sprawczość uczniów wtedy jest widoczna. Tak, marzę o tym.
Ciekawa sprawa: Filmy s.f. jako lustro przyszłości. Tak wpływają na społeczeństwo
Jak pan ocenia dzisiejszą szkołę i właśnie to, co pan wspomniał, ten wpływ na rozwój umiejętności krytycznego myślenia u uczniów?
Powiem wprost, że nie umiem ocenić szkoły. Umiem ewentualnie wyciągnąć wnioski, jak niektórzy nauczyciele działają, których znam i których obserwuję, którymi się inspiruję.
Dla mnie szkoła jest bardzo szeroko pojętym bytem, który nie ma ani kształtu, ani wzoru, ani do końca nie wiadomo, do kogo to przykleić. Więc jakby pan zapytał, czy są nauczyciele, którzy uczą krytycznego myślenia? Tak. Czy jest ich dużo? Odpowiem, jest ich za mało.
Czy są słuchani? Uważam, że nadal nie. I tyle mam w temacie do powiedzenia. Uważam, że trzeba posłuchać tych, którzy odważnie podchodzą do realizacji podstawy programowej. Tych którzy czasami robią rzeczy niepopularne, ale jednocześnie wciągają uczniów w proces nauki.
Są jednostki w szkole, nauczyciele, którzy mają zbudowaną, silną świadomość czym to krytyczne myślenie jest i potrafią je wpasować w swoje przedmioty. Bo krytyczne myślenie może być na każdym przedmiocie.
Więc jeżeli będziemy inwestować w rozwój zawodowy nauczyciela, a nie w kolejne drukarki 3D, laptopy czy gogle VR, to nagle się okaże, że nauczyciel, który odpowiada za to, jaki komunikat pod tablicą wysyłany jest do klasy, potrafi ograć temat zmian klimatu. Tak żeby nie był prostą definicją, tylko żeby pokazać różne procesy. Na przykład nawiązać do powodzi, która była ostatnio w Polsce. Pokazać skąd to się wzięło. Jak zapowiadało się latem, kiedy było bardzo sucho i gorąco na Cyprze, i że ten proces zaczął się wcześniej i będzie się powtarzał.
Jeżeli mielibyśmy takich nauczycieli, którzy ciągle się uczą i dostają za to odpowiednie pieniądze, to uczniowie dostawaliby odpowiednią wiedzę.
Wspomniał pan o drukarkach 3D. Czasami pojawia się argument, że szkoła, źle uczy, bo korzysta z przestarzałego sprzętu.
Zakup sprzętu, bo jest tańszy i prostszy niż inwestycja w rozwój nauczyciela oraz rozwój infrastruktury szkolnej nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem. Z mojego doświadczenia wynika, że w szkołach jest wystarczająco dużo sprzętu. A czasami nawet za dużo, a za mało jest czasu, żeby nauczyciel wiedział, co z tym sprzętem może zrobić.
Ile możemy mieć w szkole, lutownic, robotów czy czegokolwiek innego? Skoro i tak nie ma czasu, żeby opracować scenariusz, kiedy i jak możemy to wykorzystać, bo podstawa programowa na dzień dzisiejszy jest tak pełna, że nie ma przestrzeni na zabawę robotem albo planowanie projektu, w którym uczniowie samodzielnie zbudują model elektrowni wiatrowej.
Zamierza pan kiedyś jeszcze wrócić do szkoły, stanąć przed uczniami i powiedzieć „wyciągamy karteczki…”?
To nie jest tak, że mówię, iż nigdy nie wrócę pod tablicę, bo cały czas żyję edukacją. Rozwijam pierwszy w Polsce projekt Centrum Nauczania Zdalnego w Koninie, które budujemy z Marszałkiem Województwa Wielkopolskiego, z ODN-em w Poznaniu i z Ogólnopolskim Operatorem Oświaty.
To jest coś, czym żyję teraz jako innowacją technologiczną, która ma szansę wesprzeć szkoły w całym kraju. Rozwijam to i wymyślam od fundamentów technicznie. Jednak nie stanę przy tablicy w tym roku, może w przyszłym też nie stanę.
Mocno wierzę, że w 2026 roku, kiedy zapowiada się zmiana podstawy programowej, ktoś to na tyle poukłada to z głową, że nauczyciel naprawdę będzie mógł wspierać ucznia w rozwoju.
Konferencja Holistic Talk EDU KIDS jest to wydarzenie w całości poświęcone edukacji, szkole oraz otoczeniu edukacyjnemu młodych ludzi. W trakcie konferencji zapraszamy na spotkania z wyjątkowymi ekspertami, którzy – podczas 30-minutowych wystąpień na scenie – będą nas inspirować do lepszego rozumienia, po co jest szkoła i na czym powinien polegać rozwój ucznia. Chętnych – szczególnie nauczycieli – zapraszamy na równolegle warsztaty prowadzone przez specjalistów z Holistic Think Tank.
Wśród prelegentów m.in. dr Lech Haydukiewicz, nauczyciel, wykładowca akademicki, były członek KRRiTV, współzałożyciel szkół i przedszkoli, a także specjaliści od relacji – Patrick Ney oraz Magdalena Boćko-Mysiorska, oraz gość specjalny. Nazwisko gościa specjalnego, osoby rozpoznawalnej, znanej z kinowych ekranów oraz swojego zaangażowania w projekty związane z młodzieżą, wyjawimy już wkrótce.
Ze względu na wyjątkowe miejsce konferencji, jakim jest Cavatina Hall, proponujemy uczestnikom na koniec inspirującego dnia udział w koncercie niezwykle utalentowanej młodej wokalistki – Mai Golec.
Organizatorzy przewidzieli także cześć wystawową, gdzie będzie można zapoznać się z ofertą i nabyć w korzystnych cenach książki sprawdzonych wydawnictw.
Program wydarzenia. Znajdziesz go TUTAJ:
Bilety na wydarzenie. Nabędziesz je TUTAJ
HOLISTIC TALK EDU K’IDS: zapraszamy już 3. grudnia. Sprawdź dlaczego warto tam być