Nauka
Definicja sekundy do poprawki. To zmieni życie każdego człowieka
10 marca 2025
Kupując dany produkt, często nie zastanawiamy się, dokąd tak naprawdę trafiają nasze pieniądze. Czy wspieramy polskie firmy, które inwestują w krajową gospodarkę, czy może zagraniczne koncerny, które wyprowadzają zyski poza Polskę? Patriotyzm gospodarczy to nie slogan, ale codzienna decyzja przy sklepowej półce – decyzja, która wpływa na stan dróg, jakość szpitali i poziom edukacji. Dlaczego inne kraje bez wahania chronią swoje firmy, a w Polsce wciąż toczymy debatę, czy „wypada” wspierać własną gospodarkę? O mechanizmach rządzących rynkiem, marketingowych pułapkach i sile świadomych wyborów rozmawiamy z Mateuszem Perowiczem, ekspertem ds. patriotyzmu gospodarczego.
Dariusz Jaroń: Czym jest patriotyzm gospodarczy w codziennym życiu przeciętnego konsumenta?
Mateusz Perowicz*: Przede wszystkim patriotyzm gospodarczy to świadomy wybór. To świadomość działania mechanizmów ekonomicznych, konsekwencji własnych decyzji zakupowych oraz znaczenia codziennych wyborów przy sklepowej półce. Kupując określone produkty, wspieramy konkretne firmy, które prowadzą działalność w naszym kraju – w sposób pozytywny, neutralny lub negatywny. Każda decyzja zakupowa to wsparcie dla określonego przedsiębiorstwa, konkretnego kapitału i konkretnych ludzi.
Jak podejmować świadome decyzje zakupowe? Marki stosują różne techniki, by przyciągnąć konsumentów – niekiedy wprowadzając ich w błąd…
Najważniejsze jest podejście zdroworozsądkowe. Z wielu sondaży wynika, że Polacy chcą kupować krajowe produkty i wspierać polskie firmy. Jednak duże koncerny spożywcze doskonale zdają sobie z tego sprawę i stosują różne zabiegi marketingowe. Na opakowaniach umieszczają hasła typu „Jestem z Polski”, „Z polskiego mleka” czy po prostu biało-czerwone akcenty, aby wywołać wrażenie, że produkt pochodzi od polskiego producenta.
Często nie pochodzi?
Niestety, nie. Często tego rodzaju oznaczeń używają firmy, które nie należą do polskiego kapitału, a ich działalność w Polsce jest ograniczona. Mogą one w ogóle nie płacić tutaj podatków lub odprowadzać je w minimalnym stopniu, nieproporcjonalnym do skali ich przychodów i pozycji rynkowej.
Dlatego kluczowe jest posiadanie narzędzi umożliwiających weryfikację pochodzenia produktów i firm. Problem polega na tym, że nawet rządowe oznaczenie „Produkt polski” nie rozwiązuje tej kwestii. Może z niego korzystać również kapitał zagraniczny. W efekcie nie stanowi ono rzeczywistej przewagi konkurencyjnej dla polskich przedsiębiorstw, lecz raczej legitymizuje praktykę tak zwanego Polish-washingu, czyli nadmiernego akcentowania polskości w celach marketingowych.
Rządowe oznaczenie bardziej zaciemnia obraz, niż pomaga w świadomych decyzjach zakupowych?
Owszem. Skoro taki mechanizm został stworzony przez ministerstwo i firmy są zachęcane do jego stosowania, to trudno im się dziwić, że go wykorzystują. Problem w tym, że zamiast ułatwiać konsumentom wybór, dodatkowo go utrudnia, ponieważ sprawia wrażenie oficjalnego potwierdzenia polskości produktu – nawet jeśli kapitał, który za nim stoi, jest zagraniczny. To zakłóca świadomy wybór i świadomą konsumpcję.
Polecamy: Dr Monika Wasilewska: stare mity rodzinne mogą szkodzić
To jak w takim razie odróżniać rzeczywiście polskie produkty od tych, które tylko sprawiają takie wrażenie?
Będąc świadomi tego problemu, już w 2015 roku stworzyliśmy w Klubie Jagiellońskim aplikację Pola, która w prosty i szybki sposób dostarcza informacji o pochodzeniu produktów i firm.
Jak działa aplikacja?
Wystarczy zeskanować kod kreskowy danego produktu, a aplikacja w kilka sekund wyświetli kluczowe informacje o producencie. Użytkownik może sprawdzić, czy firma produkuje w Polsce, czy prowadzi tu prace badawczo-rozwojowe, czy należy do polskiego kapitału oraz czy jest zarejestrowana w naszym kraju. Dzięki temu każdy konsument może podejmować decyzje zakupowe świadomie, opierając się na rzeczywistych danych, a nie jedynie na marketingowych trikach.
Polecamy: Masło i uber – raz taniej, raz drożej. Portfele nie nadążają
Z perspektywy polskości produktów – co jest najistotniejsze? Czy kluczowe znaczenie ma to, że firma realnie tworzy miejsca pracy w Polsce? A może ważniejsze jest to, by płaciła tutaj podatki? Czy istotne jest również pochodzenie surowców? Jak można to sklasyfikować?
Nie jest to proste, a wszelkie próby sprowadzania zagadnienia wyłącznie do jednego kryterium, na przykład pochodzenia surowców, mogą prowadzić do uproszczeń. Często trudno jest też dokładnie zweryfikować, jakie materiały wykorzystuje dana firma. Ale zanim przejdziemy do szczegółów, warto postawić fundamentalne pytanie: jaki jest nasz cel jako społeczeństwa?
Jaki?
Celem powinno być przesuwanie się wyżej w globalnych łańcuchach wartości i marży. Nie chcemy, aby to zagraniczne koncerny i kapitał miały w naszym kraju dominującą pozycję. Powinniśmy dążyć do tego, by polskie firmy zyskiwały coraz większe znaczenie, a polska gospodarka stawała się silniejsza i bardziej niezależna. Dlatego kluczowym kryterium jest kryterium kapitału. Najważniejsze pytania to: do kogo należy dana firma, kto finalnie na niej zarabia, co planuje dalej zrobić z wypracowanym zyskiem oraz gdzie ten kapitał jest inwestowany i lokowany.
Jeśli chcemy budować silniejszą gospodarkę, to wspieranie wszystkich innych, tylko nie siebie nawzajem, jest po prostu przeciwskuteczne.
Przeczytaj: AI w pracy zmienia wszystko. Pogłębia różnice między pracownikami
Podejmowanie świadomych decyzji zakupowych nie jest łatwe – każdy patrzy na swój budżet i możliwości finansowe. Czy kupowanie u lokalnych sprzedawców, w małych sklepikach, można uznać za wzorcowy przykład patriotyzmu gospodarczego?
Gdzie tylko to możliwe, warto wspierać małych lokalnych przedsiębiorców, ponieważ stanowią oni istotną część polskiej gospodarki i odpowiadają za znaczną część PKB. Jednak samo wspieranie drobnego handlu nie wystarczy, by zbudować silną pozycję Polski na rynkach międzynarodowych.
Dlatego oprócz wspierania lokalnych sprzedawców kluczowe jest również świadome wybieranie najsilniejszych krajowych marek, aby wzmacniać ich pozycję i znaczenie. Musimy mieć świadomość, że to właśnie nasze wybory zakupowe wpływają na rozwój polskich firm i ich konkurencyjność w skali globalnej.
Pewnie nie każdy ma świadomość, że największe markety w Polsce są z Francji, Niemiec czy Portugalii…
Polskich sieci handlowych jest niewiele, a znalezienie drugiego kraju, w którym wśród dziesięciu największych sieci handlowych nie ma żadnej należącej do krajowego kapitału, byłoby naprawdę trudne. To realny problem.
Dlaczego?
Dlaczego powinniśmy wspierać polskich przedsiębiorców i krajowe marki?
Tak. Jak to się przekłada nie na zysk firmy, tylko naszą codzienność?
Chodzi o to, byśmy mieli dobrej jakości drogi publiczne, nowoczesny sprzęt w szpitalach, tyle czołgów, ile wymaga wojsko, dobrze wyposażone szkoły. Wszystko, czego potrzebujemy do funkcjonowania jako społeczeństwo. Każda nasza decyzja zakupowa wpływa na to, ile groszy z każdej wydanej złotówki pozostaje w Polsce, a ile trafia do zagranicznych podmiotów.
Jeśli chcemy, by w naszym kraju standard życia stale się podnosił, musimy wspierać te firmy, które realnie przyczyniają się do jego poprawy. Wspieranie przedsiębiorstw, które nie angażują się w rozwój lokalnej gospodarki, nie ma szans przełożyć się na długoterminową poprawę dobrobytu w Polsce.
Przeczytaj: Bojkot sklepów w Chorwacji słabnie. Czy w Polsce byłby skuteczny?
Jak inne rządy dbają o swoje firmy i marki?
To, co w Polsce wciąż budzi pewne obawy czy niepokój, w większości krajów europejskich jest zupełnie naturalne. Wystarczy spojrzeć na Włochy, Francję, Niemcy czy kraje skandynawskie – tam protekcjonizm gospodarczy i wspieranie rodzimych produktów to standard. Konsumenci intuicyjnie wybierają krajowe marki, a rządy aktywnie dbają o interesy własnych przedsiębiorstw.
Jeszcze wyraźniej widać to w Stanach Zjednoczonych, gdzie rząd nie ma żadnych oporów przed stanowczą ochroną własnej gospodarki i promowaniem krajowych firm. Tego rodzaju podejście jest powszechne w państwach, do których aspirujemy pod względem gospodarczym. Nie traktują one patriotyzmu ekonomicznego jako czegoś kontrowersyjnego, lecz jako oczywisty element strategii rozwoju.
W Polsce natomiast wciąż brakuje jednoznacznego przekazu, że wspieranie rodzimych firm i kupowanie polskich produktów jest nie tylko rozsądne, ale i konieczne. Aby to zmienić, kluczowe jest budowanie świadomości społecznej. To właśnie presja konsumentów może przełożyć się na konkretne decyzje polityczne. Jeśli społeczeństwo nie wykaże oddolnego zainteresowania tym tematem, politycy nie dostrzegą potrzeby podejmowania działań w tym zakresie.
To brzmi jak wieloletni proces…
Tak, to rzeczywiście długofalowy proces, ale warto podkreślić, że on nie zaczął się wczoraj. Trwa już niemal 10 lat i jego efekty są coraz bardziej widoczne. Oczywiście w ostatnich latach mieliśmy do czynienia z poważnymi kryzysami gospodarczymi, w tym wysoką inflacją, co sprawiło, że cena produktów stała się dla konsumentów kluczowym czynnikiem. Jednak patrząc na okres sprzed tych zawirowań, można dostrzec, że patriotyzm gospodarczy systematycznie umacniał się w deklaracjach zakupowych.
Co więcej, badania dotyczące tego, co Polacy uważają za polską firmę, pokazują, że kryterium kapitału jest dla nich niezwykle istotne – i to bardzo pozytywny sygnał. To właśnie w ten sposób powinno wyglądać świadome podejście do gospodarki. Zmiana społeczna faktycznie się dokonuje. Widać to nawet w sferze politycznej – jeden z kandydatów na prezydenta aż siedmiokrotnie wspomniał o patriotyzmie gospodarczym w jednym wystąpieniu, mimo że wcześniej przez całą swoją karierę polityczną nie mówił o tym wcale. To dowód na to, że temat stał się ważny i coraz bardziej obecny w debacie publicznej.
Czy w 2025 roku pieniądz ma narodowość?
Oczywiście, że pieniądz ma narodowość. Wystarczy zapytać o to Kanadyjczyków – ich odpowiedź byłaby jednoznaczna. Doskonałym przykładem jest sytuacja, gdy kanadyjska firma chciała przejąć sieć Carrefour. Francuski rząd natychmiast zareagował i jasno dał do zrozumienia, że ma narzędzia, by temu zapobiec.
Podobne protekcjonistyczne działania można zaobserwować w wielu krajach, jeśli tylko przyjrzymy się bliżej. Przykładem jest również Ukraina, która prowadzi szeroko zakrojony program wspierania krajowej produkcji. W ramach tej strategii wprowadzono różnego rodzaju ulgi i dopłaty, które premiują wybór ukraińskich produktów w określonych kategoriach.
Nikt inny nie ma wątpliwości – inne państwa konsekwentnie budują swój potencjał i kapitał, dbając o własny interes. Tymczasem w Polsce wciąż zastanawiamy się, czy w ogóle wypada mówić otwarcie o wspieraniu rodzimych firm.
Mateusz Perowicz – koordynator aplikacji „Pola. Zabierz ją na zakupy”. Związany z warszawskim oddziałem Klubu Jagiellońskiego oraz eksperckim zespołem Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, gdzie zajmuje się tematyką patriotyzmu gospodarczego.
Sprawdź, czego możesz spodziewać się w trakcie spotkania z nami na żywo. Już 5 kwietnia w Bielsku-Białej kolejna edycja konferencji Holistic Talk.
Organizowane przez redakcję Holistic News wydarzenie to możliwość wysłuchania wystąpień ze sceny. Mówcami edycji 2025 roku będą m.in.: dr Monika Wasilewska (psycholog), dr Tomasz Witkowski (psycholog), Marcin Możdżonek (sportowiec i myśliwy), Jacek Piekara (pisarz) i wielu innych. Pełny program znajdziesz TUTAJ.
Tylko do 20 marca bilety w wyjątkowej cenie 129 zł. Z kodem: HNHT2 czytelnicy Holistic News otrzymują dodatkowo 33% zniżki od aktualnej ceny.
Do zobaczenia w Cavatina Hall w Bielsku-Białej!
Redakcja Holistic News