Nauka
Technologia wodorowa na morzach. Yamaha tworzy silniki przyszłości
20 listopada 2024
Miejsce, w którym wzrastamy, odciska na nas swoje piętno, niezależnie czy tego chcemy, czy nie. Mamy swoją miejscowość urodzenia, w której często pozostajemy do końca życia. Czasem, sami wybieramy sobie miejsce, w którym zapuszczamy korzenie. Pozostając w danej przestrzeni, tworzymy wspólnotę, grupę ludzi, którzy chodzą tymi samymi ulicami i mówią w tym samym języku. Niezależnie od tego, czy znamy historię swojego kraju, czy utożsamiamy się z jego mitem założycielskim, legendami, bohaterami, kulturą i tradycjami, to wszystko jest częścią naszej tożsamości, którą nam nadano, świadomie lub nie.
Patriotyzm nie jest tak starym zjawiskiem jak by się wydawało. Jako pierwsi w ten sposób określali się członkowie Amerykańskiej Partii Wigów w czasach oświecenia. Ich celem było uniezależnienie się od panowania brytyjskiego. Podobnych reform wprowadzonych w tym czasie za oceanem domagali się również patrioci holenderscy. W Polsce, Stronnictwo Patriotyczne, inaczej zwane obozem reform, było nieformalnym zgrupowaniem polityków w czasach Sejmu Wielkiego. Dążyło ono do uniezależnienia kraju od obcych wpływów i wzmocnienia polskiej racji stanu.
Wszystkie te grupy łączyła jedna, wspólna cecha: działanie dla dobra interesów swojego narodu. Czy w XXI wieku, podobna postawa ma jeszcze sens?
Otoczenie, w którym żyjemy, wywiera na nas ogromny wpływ, budując nasze „ja”. To, kim jesteśmy, nigdy nie jest tylko i wyłącznie efektem własnych działań i wyborów. Nasza tożsamość jest wypadkową typu osobowości, rodzaju temperamentu i nacisków środowiskowych.
Dorastając w podstawowej komórce społecznej, którą jest rodzina, początkowo przyjmujemy wyznawane przez naszych rodziców wartości, przekonania religijne, czasami polityczne. Osiągając wiek dojrzewania, wchodzimy w krytyczną fazę eksperymentowania i kwestionowania tego, co do tej pory uważaliśmy za pewne. Ucząc się przez doświadczenie, przeprowadzamy doświadczenia, niczym naukowcy w laboratorium. Przekazane nam wartości przekształcamy w hipotezy, które potwierdzamy lub odrzucamy. Z biegiem lat, tworzymy w sobie zbiór własnych prawd i przekonań, będących osią naszego funkcjonowania. W ten sposób osiągamy dojrzałość i gotowość, aby swoje zasady przekazać dalej.
Wcześniej kolonializm, imperializm, później rewolucja przemysłowa czy rozwój transportu, w szczególności lotniczego. Obecnie rewolucja w porozumiewaniu się sprawiają, że proces globalizacji postępuje. Obecnie, świat, jak nigdy dotąd, jest najbliżej osiągnięcia dosłownego znaczenia terminu „globalnej wioski”. Współpraca międzynarodowa nigdy nie była tak łatwa. Obawy o wydajność w zdalnym modelu pracy, rozwiało ogłoszenie pandemii COVID-19, co wymusiło ten rodzaj funkcjonowania. Umożliwiło to przetrwanie wielu firmom, jak również udowodniło, że nie trzeba być fizycznie w tym samym miejscu, aby efektywnie współpracować.
Kilka dekad temu, za sprawą zjawiska makdonaldyzacji, styl życia wszystkich społeczeństw Zachodu stał się bardzo podobny. Ubieramy się w ten sam sposób, jemy to samo. Największe światowe metropolie mają podobny wygląd, funkcjonują w nich zbliżone systemy transportu. W każdym mieście, oprócz oryginalnych, narodowych potraw, znajdziemy również bary szybkiej obsługi, w których zjemy dania rozpowszechnione na całym świecie. Praktycznie nie ma zakątka na świecie, w którym nie można porozumieć się w języku angielskim, będącym w praktyce, światowym językiem urzędowym.
Zmniejszenie dystansu fizycznego między ludźmi, to z pewnością wielka wartość. Znikają ograniczenia, które bardzo często wywoływały różnice, te z kolei lęk, którego częstą konsekwencją była wzajemna agresja.
Rozpad Cesarstwa Rzymskiego spowodował, że z czasem w Europie wykształciły się stabilne państwa narodowe. Dotychczasowy unitaryzm, pod wspólnym panowaniem cesarza, rozpadł się na wiele części, z których każda z biegiem czasu sięgnęła po podstawowe w dzisiejszych czasach prawo do samostanowienia. Powstały granice, a wraz z nimi różnice interesów i walka o wpływy. Na Starym Kontynencie, niemal nieustannie, do 1945 roku, wybuchały mniejsze lub większe konflikty. Były one manifestacja ludzkiej słabości, pychy, a czasami zwykłych animozji pomiędzy wpływowymi rodami.
Po II wojnie światowej mieszkańcy świata zrozumieli, że nie stać ich już na kolejny, tak wielki konflikt,. Dodatkową groźbą wiszącą nad światem była perspektywa wykorzystania broni masowego rażenia do całkowitego wyniszczenia przeciwnika. W Europie powstała koncepcja, której ojcem był francuski premier Robert Schumann. Znając ludzkie słabości, rozumiał on, że jedynym rozwiązaniem, chroniącym przed powstawaniem jednego państwa przeciwko drugiemu jest sprawienie, żeby jakikolwiek konflikt nie był opłacalny. Koniecznie było więc stworzenie poczucia wspólnego interesu.
Zobacz też:
Minęło ponad siedemdziesiąt lat, a obecny kształt integracji europejskiej wniknął głęboko w tożsamość mieszkańców Starego Kontynentu. Czas od 1945 roku to najdłuższy w historii świata okres bez globalnego konfliktu i nieustannego rozwoju gospodarczego. Społeczeństwa Zachodu wkroczyły w erę nieznanego do tej pory dobrobytu. Jednak wraz ze zniknięciem zagrożenia, morale Europejczyków zdaje się spadać.
USA, którym można przypisywać powstanie postaw patriotycznych to w wielu sferach życia zupełnie inna rzeczywistość. Mit założycielski Stanów Zjednoczonych to historia o heroicznej walce zakończonej zwycięstwem i powstaniem nowego państwa. Jego podstawą, przynajmniej teoretycznie, była wolność i otwartość na każdego, kto postawi swoją stopę na Nowym Kontynencie. Amerykanie pielęgnują swoją miłość do ojczyzny poprzez wspólne uwielbienie jej potęgi i dumy, że żyją w kraju, którego nikt dotąd nie zwyciężył.
Postawa patriotyczna mieszkańców państw europejskich opiera się natomiast na poczuciu niezależności i różnorodności poszczególnych narodów. Najwyższych poświęceń dokonali Polacy, Brytyjczycy, Francuzi, ale również Rosjanie, w walce z Niemcami podczas II Wojny Światowej. Prawdziwym fenomenem jest nasza ojczyzna, która nie mając przez 123 lata własnej państwowości, zachowała niemal nienaruszoną strukturę tożsamości narodowej, starannie pielęgnowanej dzięki dbałości o tradycje, rozwój sztuki, ale także przelewanie krwi w walce o niepodległość.
Dzisiaj na Starym Kontynencie trudno jest znaleźć podobną w swojej skali narodową dumę jak w USA. Francuzi czy Belgowie poddają swoje miasta falom imigrantów, tłumacząc to humanitaryzmem, a otrzymując w zamian gwałt podstawowych praw, jakimi są bezpieczeństwo i nienaruszalność. Coraz więcej młodych Polaków wstydzi się swojej historii, chrześcijańskich korzeni cywilizacyjnych, a patriotą wolą określać kogoś, kto płaci podatki, niż deklaruje miłość do swojej ojczyzny. Wraz z pokoleniem, które pamięta, czym był brak wolności, odchodzi potrzeba przywiązania i osadzenia swojej tożsamości w strukturach narodu, a do wzbudzenia patriotycznych uczynków, potrzeba wykreowania poczucia zagrożenia.
Tak szlachetna postawa, jak miłość do ojczyzny, jest cynicznie wykorzystywana przez tych, którzy kierują się swoim partykularnym interesem, a jedyną wartością, którą wyznają, zdaje się być walka o władzę i wpływy. Kierując się podstępem, manipulują, wytwarzając atmosferę zagrożenia, przypisując innym krajom mentalność najeźdźcy, czy nieustannie podkreślając realne zagrożenia, jednak nie w celu ochrony interesów obywateli, a po to, aby poróżnić społeczeństwo w myśl zasady „dziel i rządź”.
Pomiędzy całkowitą obojętnością i zagubieniem we własnym postrzeganiu siebie a nienawiścią wobec odmienności i nieuzasadnionym poczuciem wyższości znajduje się złoty środek, który nie będąc tak wyrazistym, zdaje się być nie dostrzeganym, a tym samym mniej atrakcyjnym. W przestrzeni publicznej jako reakcję na unifikację Europy dostrzec można odrodzenie ruchów nacjonalistycznych. Rosną one w siłę, przybierając pozory patriotyzmu, nie mając z nimi zbyt wiele wspólnego. Niechęć, nieufność i agresja wobec innych narodów, wyrażająca się w podkreślaniu historycznych zaszłości, a także próba budowy narodowego mitu na poczuciu wyższości, przynosi na myśl mroczne wspomnienia wydarzeń, których nikt nie chciałby być świadkiem. W przestrzeni publicznej coraz częściej słychać głosy, że trzeba wywrócić dotychczasowy ład, aby zaprowadzić nowy porządek. To definicja rewolucji. Czy świat zna taką, która obyła się bez ofiar?
Polecamy: Człowiek jako istota wolna ku dobru. Czym jest wolność?
Polityka rządzi się swoimi prawami i chociaż cuda się zdarzają, to chyba nie tak wielkie, jak wizja tego, że karierowicze przestaną wykorzystywać nastroje społeczne do osiągnięcia swoich celów. Potrzebna jest więc mądrość, dzięki której nauczymy się dostrzegać manipulację i rozróżniać demagogię od altruizmu. Ale aby to osiągnąć, potrzebujemy dobrej, ustrukturyzowanej edukacji, odpornej na zmiany polityczne i ustalonej ponad podziałami. Tak, aby nie była ona zakładnikiem i własnością rządzącego w danym czasie obozu władzy. Wychowanie młodych ludzi, powinno opierać się na kształceniu otwartych umysłów i ugruntowanej tożsamości. Tak, aby człowiek – obywatel mógł powiedzieć: „wiem, skąd pochodzę, wiem, dokąd zmierzam”.
Dowiedz się więcej:
Źródła:
H. Brighouse, Should we teach patriotic history?, 2003;
R. Kosterman, S. Feshbach,, Toward a measure of patriotic and nationalistic attitudes. Political psychology, 1989;
R. W. Miller, Cosmopolitan respect and patriotic concern. Philosophy & Public Affairs, 1998.