Pokolenie Z kontra pracodawcy. „Wypracowany zostanie kompromis”

Młodzi pracownicy podczas wspólnej pracy przy laptopach – pokolenie Z praca w nowoczesnym biurze

Pokolenie Z wchodzi w świat o wymaganiach większych niż kiedykolwiek wcześniej. Jak obawy i aspiracje młodych ludzi mogą zmienić rynek pracy w przyszłości? Rozmawiamy z dr. Ireneuszem Siudemą, psychologiem społecznym.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pokolenie Z i praca. Jak zmieniły się oczekiwania młodych?

Anna Bobrowiecka: Wiele mówi się, że zawodowe oczekiwania tzw. zetek są zupełnie inne, niż wcześniejszych pokoleń. To z tego pokolenia wyszła idea work-life-balance.

Doktor Ireneusz Siudem*: Rzeczywiście, tak jest. Przede wszystkim wynika to z systematycznie zmniejszającej się – od wielu lat – dojrzałości emocjonalno-społecznej. Młodsze pokolenia coraz trudniej radzą sobie z rzeczywistością, z tym, co je otacza.

Trudniej adaptują się do otoczenia i coraz trudniej radzą sobie np. ze stresem czy z porażką. To sprawia, że stają się bardziej wrażliwi i mniej odporni na codzienne trudności. Często reagują emocjonalnie tam, gdzie wcześniejsze pokolenia zachowywały większy dystans. Sam ten fakt budzi w nich lęk przed przyszłością, bo wiedzą, że może być trudno.

Z drugiej strony poprzeczka, którą stawia im kultura, jest bardzo wysoko. Widzimy więc pewną sprzeczność – rosną wymagania, a maleje zdolność do radzenia sobie z ich spełnianiem. To tworzy presję, z którą młodym bywa ciężko.

Można odnieść jednak wrażenie, że młodzi ludzie nie potrafią mierzyć sił na zamiary. Niektórzy, czasami na wyrost usprawiedliwiają to sobie perfekcjonizmem.

Już małe dziecko dzięki przekazom medialnym wie, co oznacza osiągnąć sukces, być szanowanym, ile trzeba posiadać, jakie stanowisko zajmować. Z jednej strony więc młodzi wiedzą, że muszą sięgać wysoko, a z drugiej – brakuje im potencjału, szybko się zniechęcają, wypalają. Ich dojrzałość emocjonalna przypomina czasem dziecko w wieku przedszkolnym: mają słomiany zapał, chcieliby natychmiastowych efektów.

Stąd bierze się konflikt między aspiracjami a możliwościami. Bardzo często młodzi ludzie już na starcie doświadczają zawodów – nie mają satysfakcji z pracy, a często także z relacji międzyludzkich. Statystyki pokazują wzrost nastrojów depresyjnych, a nawet prób samobójczych. Można powiedzieć, że wkraczają w dorosłość z większym bagażem emocjonalnym niż ich rodzice. To poważne wyzwanie dla edukacji, psychologów i całego społeczeństwa.

Spotkanie młodych pracowników przy laptopach – zmiany na rynku pracy widoczne w codziennej pracy zespołowej
Fot. Tima Miroshnichenko/Pexels

Kompromis zamiast rewolucji. Tak zmienia się model pracy

Czy pana zdaniem wejście w dorosłe życie kolejnych młodych pokoleń — z ich oczekiwaniami i roszczeniami — zmieni rynek pracy, czy raczej to młodzi ludzie będą musieli dostosować się do od lat utartych zasad i reguł, ewentualnie z niewielkimi odstępstwami?

Na pewno wiele się zmieni. Działają tu siły dwustronne. Z jednej strony pracodawca potrzebuje pracownika, a bez niego firma nie może działać. Żeby utrzymać biznes, będzie musiał dostosować się do nowych, wcześniej nieakceptowanych wymagań młodego pokolenia.

Niektóre firmy – zwłaszcza te słabsze – będą musiały dostosować się bardziej. Te, które są silne i stabilne, będą raczej wymuszać na młodych dostosowanie się do ich reguł. Ostatecznie wypracowany zostanie kompromis, który w miarę zadowoli obie strony. To będzie proces dynamiczny – wraz z rozwojem technologii i zmianami społecznymi. Można się spodziewać, że dialog międzypokoleniowy stanie się jednym z głównych wyzwań w zarządzaniu firmami.

A co, jeśli pracodawcy powiedzą: „Nie akceptujecie warunków? Sprowadzimy pracowników z zagranicy”?

Nie jest to takie proste. Część firm rzeczywiście może opierać się na sile roboczej z zagranicy, ale nie wszystkie – wiele potrzebuje specjalistów znających polski rynek i jego specyfikę. Tego nie da się w pełni zastąpić migrantami. Oczywiście cudzoziemcy będą wpływać na rynek pracy, ale w dłuższej perspektywie pracodawcy wciąż będą musieli inwestować w młodych Polaków, aby zatrzymać ich w kraju.

Migranci również mają swoje aspiracje i często odchodzą do lepiej płatnych firm lub emigrują dalej. To oznacza, że stabilne zatrudnienie nadal będzie wymagało pracy u podstaw – szkolenia, budowania lojalności i tworzenia atrakcyjnych warunków dla młodych ludzi.

Jednym z powodów lęku młodych związanych z wejściem w zawodowe życie jest sztuczna inteligencja. Czy nie przegrają z nią na rynku pracy?

Byłbym daleki od straszenia AI. To dorobek, dobrodziejstwo, z którego możemy korzystać. Powinniśmy koncentrować się na słowie „sztuczna”, a nie „inteligencja”. Inteligentni jesteśmy my – ludzie. Jeśli ktoś boi się AI, można wątpić, czy sam potrafi radzić sobie z przeciwnościami.

Nie traktuję AI jako konkurencji. Wyzwaniem jest nie tylko umiejętne korzystanie z niej, ale i wzbogacanie jej, by wyręczała nas w czynnościach czasochłonnych. Dzięki temu możemy rozwijać się, zdobywać nowe kwalifikacje i wykorzystać czas efektywniej. AI jest więc szansą, a nie zagrożeniem. W przyszłości to właśnie ci, którzy nauczą się współpracować z AI, będą najbardziej konkurencyjni na rynku pracy.

Praca już nie jest celem samym w sobie. Co to oznacza?

Badania amerykańskich naukowców pokazują, że pokolenie Z chce osiągnąć niezależność finansową przed 55. rokiem życia i wtedy już nie pracować zawodowo, a zająć się realizacją swojego hobby. Czy brzmi to dla pana jak mrzonka, czy w dobie nowoczesnych technologii uważa pan to za możliwe?

Jest takie powiedzenie Konfucjusza: „Rób to, co lubisz, a nigdy nie będziesz musiał pracować”. To kluczowe – jeśli ktoś nie traktuje pracy jako wartości i przyjemności, będzie dążył do jak najszybszego uwolnienia się od niej.

Uważam, że niezależność finansową osiągną głównie osoby zdolniejsze, sprytniejsze, lepiej wykształcone – ale nie wszyscy. Dziś praca pełni inną rolę niż dawniej: jest dla młodych tylko źródłem dochodu, a nie celem samym w sobie. To rodzi większy nacisk na równowagę między życiem prywatnym a zawodowym. Społeczeństwo nie porzuci jednak idei pracy – zmieni się raczej sposób jej wykonywania i postrzegania.

Ciekawe informacje o różnicach pokoleniowych znajdziesz również na naszym kanale YouTube

Czy ta zmiana powoduje zanik zjawiska, które często wiąże się z latami 90. XX wieku — pracoholizmu wynikającego z obawy przed utratą pracy?

Nie sądzę. Pracoholizm to forma uzależnienia, nie fascynacja pracą. Nie przynosi nic dobrego – jest formą ucieczki od problemów i nie prowadzi do sukcesów.

Powinniśmy raczej dążyć do tego, by praca dawała radość i poczucie spełnienia. To coś innego niż pracoholizm. Niestety, tak jak będą osoby uzależnione od alkoholu, narkotyków czy smartfonów, tak będą i pracoholicy. Współczesne tempo życia może wręcz sprzyjać powstawaniu nowych form tego uzależnienia, np. w pracy zdalnej. Edukacja na temat zdrowej równowagi między pracą a życiem prywatnym będzie więc coraz ważniejsza.

*Ireneusz Siudem — psycholog społeczny autor, ponad 60 publikacji naukowych oraz licznych programów profilaktycznych z zakresu przeciwdziałania zagrożeniom społecznym.

Przeczytaj również: Tylko 23 proc. zetek chce pracować wyłącznie w domu. Powody są dwa


GRUDNIOWA PROMOCJA W KSIĘGARNI?

Oczywiście!
Oto kod na DARMOWĄ dostawę– wpisz w koszyku: MIKOLAJ
Udanych zakupów!
Księgarnia Holistic News

Opublikowano przez

Anna Bobrowiecka

Autorka


Dziennikarka, publicystka, komentatorka. Publikuje w mediach ogólnopolskich i regionalnych. Specjalizuje się w dziennikarstwie społecznym, psychologicznym, interesuje ją geopolityka. Kocha zwierzęta, zwłaszcza koty.

Nasze filmy na YouTube:

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.