Nauka
Bezpieczna stymulacja mózgu. Rewolucja w neurologii
04 grudnia 2024
W USA i Kanadzie nasila się dyskusja, czy policjanci powinni pojawić się na czerwcowych paradach równości. Kwestia sporna w dużej mierze dotyczy noszonego przez nich munduru
Obecność funkcjonariuszy nie podoba się niektórym aktywistom. Według dziennika „The New York Times” debata na ten temat weszła do mainstreamu po objęciu urzędu prezydenta przez Donalda Trumpa. Atmosfera wokół tolerancji i praw mniejszości została wtedy podgrzana.
„Moim zdaniem dla policji w ogóle nie ma miejsca na marszach. Powiedziałabym, że nie wykonują dobrej roboty, jeśli chodzi o bezpieczeństwo naszej społeczności” – stwierdziła w rozmowie z dziennikiem Alex Tereshonkova, jedna z organizatorek NYC Dyke March, manifestacji sprzeciwiającej się paradom z udziałem policji i sponsorów.
Wszystko zaczęło się w czerwcu 1969 r., od zamieszek w Stonewall. To gejowski pub w Greenwich Village na Dolnym Manhattanie w Nowym Jorku. Po rutynowym nalocie policji na pub zgromadzeni zaczęli protestować, domagając się szacunku i równości, wznoszono okrzyki w rodzaju „Chcemy wolności! Gay power!”. Doszło do zamieszek, które zakończyły się dopiero następnego dnia.
Wydarzenia ze Stonewall są uważane za początek walki społeczności LGBT+ o równe prawa. Od tej pory czerwiec stał się Miesiącem Dumy (ang. pride month). Na ulice miast całego świata wychodzą parady i manifestacje celebrujące tożsamość i równość gejów, lesbijek, osób biseksualnych, transpłciowych i społeczności queer. Zazwyczaj są one asekurowane przez miejscową policję.
W teorii organizatorzy zgłaszają przemarsz do ratusza, a policja zapewnia ochronę protestującym i mieszkańcom, dbając o płynność ruchu drogowego i bezpieczeństwo. W założeniu funkcjonariusze powinni czuwać nad wszelkimi zakłóceniami porządku.
Organizatorzy otwarcie protestują
„Dla nas wydarzenia ze Stonewall są połączone z całym systemem przemocy strukturalnej. To nie historia, ale nieustająca rzeczywistość” – tłumaczy Colin P. Ashley z organizacji Reclaim Pride Coalition, która na 30 czerwca organizuje przemarsz ulicami Nowego Jorku z okazji 50. rocznicy zamieszek w Stonewall. Marsz zaplanowano bez udziału policji.
Organizatorzy niektórych manifestacji w USA i Kanadzie otwarcie protestują przeciwko uczestnictwu policji, szczególnie umundurowanych funkcjonariuszy. W Minneapolis policja sama postanowiła nie maszerować, powołując się na taki sprzeciw. W Kolumbii Brytyjskiej organizatorzy jednej z parad poinformowali, że policjanci mogą wziąć udział w marszu tylko jeśli zostawią mundury w domu.
Aktywiści z USA twierdzą, że debata to sprawa międzynarodowa. Wydaje się, że w Europie Środkowo-Wschodniej problemy społeczności LGBT+ są na zupełnie innym etapie. Było to widoczne podczas ostatniej Parady Równości w Warszawie, gdy agresywne kontrdemonstracje nacjonalistów i prokatolickich ugrupowań stosowały wobec uczestników parady przemoc symboliczną i fizyczną.
Do dzisiaj trwa dyskusja, czy obecni na miejscu policjanci zrobili wszystko, co mogli. Trudno jednak twierdzić, że bez funkcjonariuszy obie strony byłyby bezpieczniejsze. W Kijowie przeciwnicy tegorocznego marszu planowali obrzucić jego uczestników prezerwatywami wypełnionymi fekaliami. Zostali powstrzymani przez oddziały policji.
„W USA to nie do pomyślenia, żeby ktoś rzucał w gejów kamieniami. A w nas rzucają. Jako uczestnik parady w ogóle tego nie doświadczam, często nawet nie widzę. Odgradza nas szpaler policji. Widzisz tylko kilkunastu policjantów, którzy stoją plecami do ciebie. I tyle” – twierdzi 29-letni uczestnik parad równości w kilku polskich miastach.
„To też zabieg, żebyśmy czuli się bezpiecznie. Policja jest bardzo potrzebna. Poza tym jej rola w marszach ewoluuje. Pięć lat temu tworzyli tylko mur ochronny, a teraz idą wzdłuż parady co kilkaset metrów” – dodaje.
Okazuje się jednak, że zdecydowana większość amerykańskiej społeczności LGBT+ jest zadowolona z obecności policjantów na imprezach „Pride”. Z sondażu przeprowadzonego przez Whitman Insight Strategies i portal BuzzFeed wynika, że taką obecność popiera 79 proc. ankietowanych, a jedynie 8 proc. się jej sprzeciwia.
Źródła: The New York Times, Oko.press, BuzzFeed News