Edukacja
„Edukacja na nowo”. Duże wsparcie dla polonijnych nauczycieli
23 grudnia 2024
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przyjechał po raz pierwszy do Polski przy okazji obchodów 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Pierwszy dzień swojej wizyty określił mianem przełomu
Zełenski dał polskim władzom sygnał, że jest gotowy do ustępstw w polityce historycznej, by wzmocnić współpracę gospodarczą. Wydaje się, że to na niej będzie opierała się polityka wobec Polski. Zwiększanie wymiany handlowej, ściąganie inwestycji i wspieranie ukraińskiego eksportu to pomysły, w których dobre stosunki z Warszawą mogą pomóc.
W ostatnich latach relacje między Polską a Ukrainą nie należały do szczególnie dobrych. Główną przyczyną napięć były kwestie historyczne, przede wszystkim te dotyczące wydarzeń na Wołyniu. Do ostatniego nasilenia sporów doszło w 2017 r., gdy Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej zakazał poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar konfliktów.
Decyzja ta była odpowiedzią na demontaż pomnika Ukraińskiej Powstańczej Armii w Hruszowicach w Polsce, który został zbudowany w 1994 r. bez stosownych zezwoleń. Teraz jednak Zełenski wyraża gotowość do zniesienia zakazu ekshumacji.
„Gotów jestem do odblokowania pozwoleń na prace poszukiwawcze na Ukrainie, a strona Polska uporządkuje ukraińskie miejsca pamięci w Polsce” – taka deklaracja padła podczas wspólnej konferencji prasowej z Andrzejem Dudą.
Prezydent Polski wyraził przy tym nadzieję, że mniejszość polska w zachodniej Ukrainie odzyska XVII-wieczny kościół we Lwowie pod wezwaniem św. Marii Magdaleny. Obecnie znajduje się w nim dom muzyki organowej.
Na Ukrainie Zełenski próbuje zminimalizować napięcia społeczne wynikające z różnych ocen historii, w szczególności II wojny światowej i jej rezultatów. Tę politykę próbuje prowadzić także za granicą, co było widać podczas pobytu w Polsce. Szukał tego, co może łączyć, dlatego zaznaczył, że Ukraińcy byli drugą największą grupą etniczną w polskiej armii.
„Według szacunków historyków w szeregach polskiego wojska walczyły tysiące Ukraińców. Wielu z nich oddało życie w walce z nazistami i stało się ofiarami komunistycznego systemu totalitarnego, zaznali męczeńskiej śmierci w Katyniu, Miednoje, Charkowie. Zawsze powinniśmy o tym pamiętać, gdy mówimy o mocnych podstawach ukraińsko-polskiej przyjaźni i braterstwa” – stwierdził Zełenski.
Zaproponował też zbudowanie na granicy polsko-ukraińskiej „wspólnego memoriału pojednania”.
Polskim władzom na pewno spodobały się nie tylko deklaracje o otwarciu w kwestiach polityki historycznej, ale także zapewnienia o gotowości zacieśniania współpracy regionalnej. Zełenski podkreślił chęć działania w ramach inicjatywy Trójmorza. Wydaje się jednak, że bardziej interesuje go gospodarczy niż polityczny aspekt tego przedsięwzięcia. Przypomniał, że Polska już teraz jest drugim największym partnerem handlowym w Unii Europejskiej. „Ale potencjał tej współpracy nie ma granic” – podkreślił.
Z kolei podczas spotkania z premierem Mateuszem Morawieckim prezydent Ukrainy zapraszał polskie firmy do udziału w projektach inwestycyjnych, dzięki którym ma zostać odbudowana infrastruktura w Donbasie. Została ona zniszczona w trakcie trwającej od 2014 r. wojny ze wspieranymi przez Rosję separatystami. W jej rezultacie zginęło ponad 13 tys. osób, a kolejne 30 tys. odniosło rany.
Przyciąganie zagranicznego kapitału na Ukrainę to jeden z przewodnich pomysłów nowego prezydenta. Zełenski nie ukrywa jednak, że są problemy, a ich rozwiązanie wymaga czasu. W niedawnym wywiadzie w ukraińskiej telewizji 1+1 zaznaczył, że dopóki nie zostaną przeprowadzone gruntowne reformy sądownictwa i organów ścigania, to jest gotowy osobiście bronić każdego zagranicznego przedsiębiorcy przed przestępcami. W tym dzwonić na policję i do Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. To samo powtórzył w Polsce. Dodał także, że nowe władze już przygotowały „ponad 70 projektów ustaw”, które mają poprawić klimat inwestycyjny.
Zadowolenie polskich władz musiał wzbudzić również sprzeciw Zełenskiego wobec budowy Gazociągu Północnego 2, który poprzez Morze Bałtyckie ma łączyć Niemcy i Rosję, pomijając m. in. Ukrainę i Polskę. Jak podkreślił, projekt ten jest „nieakceptowalny i niesie zagrożenie dla całej Europy”.
Prezydent Ukrainy poparł zacieśnianie współpracy energetycznej w trójkącie Polska – Ukraina – Stany Zjednoczone. 31 sierpnia w Warszawie przedstawiciele tych krajów podpisali memorandum w sprawie współpracy gazowej. Po rozbudowie gazoportu w Świnoujściu i uruchomieniu Baltic Pipe Polska ma stać się istotnym pośrednikiem importowanego gazu ziemnego na Ukrainę. Już teraz Polska jest w stanie wysyłać Ukrainie 1,5 mld metrów sześciennych gazu rocznie, a w ciągu dwóch lat ma być w stanie wysyłać go czterokrotnie więcej. Pod warunkiem że Ukraina również zainwestuje w infrastrukturę do przesyłania gazu.
Wizyta Zełenskiego pokazała także, jak zmienia się rola, jaką Polska odgrywa w ukraińskiej polityce. Polska polityka wschodnia latami była pełna górnolotnych idei, takich jak bycie adwokatem Ukrainy na Zachodzie, choć Ukraińcy postrzegali Polskę przede wszystkim jako sąsiada i równorzędnego partnera. Koniec mitów przyniosły najpierw protesty na kijowskim Majdanie, a następnie wojna w Donbasie. Działania Polski, początkowo dosyć aktywne, z czasem coraz bardziej były ograniczana na rzecz Niemiec i Francji. Od 2015 r., gdy Polska zaczęła ustawiać się w opozycji do kluczowych państw Unii Europejskiej, jej pozycja osłabła jeszcze bardziej.
Jednym z haseł Zełenskiego było rozszerzenie normandzkiej czwórki (powołanej do rozstrzygnięcia wojny w Donbasie) o dwa kraje. I bynajmniej nie wspominał tu o Polsce. Zełenski chce, by do Ukrainy, Rosji, Niemiec i Francji dołączyły Wielka Brytania i Stany Zjednoczone. Nieprzypadkowo więc podczas wizyty w Warszawie najbardziej paląca kwestia, jaką jest zakończenie konfliktu w Donbasie, zamknęła się tylko w ogólnych formułkach o wzajemnej współpracy, podziękowaniu Polsce za pryncypialną pozycję i działania na forum takich organizacji jak ONZ, UE czy NATO.
Wołodymyr Zełenski zdaje sobie sprawę, że to nie Polska może wpłynąć na zmianę polityki Rosji. Nasz kraj widzi jako sąsiada, z którym chce żyć w bliskich i dobrych stosunkach. Nie mniej, nie więcej. I to może się okazać najlepszym rodzajem współpracy na linii Warszawa – Kijów.