Nauka
Serce ma swój „mózg”. Naukowcy badają jego rolę i funkcje
20 grudnia 2024
Młodzi Polacy coraz rzadziej garną się do robienia interesów. Czy odstraszył ich kryzys gospodarczy?
MARCEL WANDAS: Spotyka się pan codziennie z młodymi ludźmi, świeżo po liceum. Jaki jest ich poziom wiedzy na temat ekonomii wyniesionej ze szkół publicznych?
PROF. ADAM NOGA*: W Akademii Leona Koźmińskiego, gdzie głównie wykładam, mamy nieco specyficzną sytuację. Wśród studentów są osoby znacznie bardziej świadome problemów ekonomicznych i możliwości ich rozwiązywania, ponieważ większość studentów to dzieci osób prowadzących przedsiębiorstwa, często przygotowujące się do przejęcia tych przedsiębiorstw od rodziców. Wielu innych studentów pracuje lub nawet prowadzi własną działalność gospodarczą, tak więc mają zdecydowanie ponadprzeciętną motywację do zdobywania wiedzy ekonomicznej. Wiele tej wiedzy wynoszą z domu.
Wydaje mi się jednak, że ogólnie zainteresowanie młodych ludzi ekonomią jest nieco mniejsze, niż jeszcze 15 – 20 lat temu. Wtedy czuć było modę, w najlepszym tego słowa znaczeniu, na zakładanie własnego biznesu, młodzi ludzie pokładali w tym nadzieję na swój rozwój. Wielu studentów, a nawet uczniów, zakładało swoje firmy na studiach i w szkołach średnich. Teraz wyraźnie to siadło. Świat ogromnie się zmienił. Jedna na cztery zakładane firmy przeżywa zaledwie trzy lata.
Młodzi stali się bardziej sceptyczni, mniej wierzą w możliwość odniesienia sukcesu. Trzeba czekać na kolejną falę „mody” na przedsiębiorczość. Sama szkoła też niewiele pomoże; mogłaby, gdyby nauczyciele mieli motywację do krzewienia przedsiębiorczej pasji. Ale przy ich obecnej pozycji materialnej, społecznej i politycznej, nie mają szans na pełnienie roli mentorów.
Dlaczego skończyła się ta „moda”? Czy może wynika to z doświadczeń kryzysu ekonomicznego? Szczególnie, że do pieniędzy można dojść w inny sposób, na przykład pracując jako informatyk w korporacji.
W korporacji, w której bezpieczeństwo egzystencjalne pozornie jest większe, także potrzeba smykałki do przedsiębiorczości. Współczesna korporacja to zbiór projektów, czyli zbiór małych przedsiębiorczości składających się na dużą przedsiębiorczość. Najbardziej docenia się tych informatyków, którzy ją posiadają. Nie wystarczy talent „przysłowiowej” zdolności włamania się do Pentagonu, potrzebny jest też talent wewnętrznej przedsiębiorczości i „menedżeryzmu”. Tacy informatycy są najcenniejsi na rynku i robią największe kariery. To oni w większym stopniu decydują o niezawodności systemów informatycznych, niż hakerscy geniusze.
A dlaczego moda się skończyła? Wydaje mi się, że to po prostu zmienia się cyklicznie, tak jak zmieniały się epoki literackie, albo tzw. długie cykle Kondratiewa. Dzisiaj mamy kryzys liberalnej zaradności w USA i Wielkiej Brytanii, a we Francji – „żółte kamizelki”. Wzmacnia go renesans lewicowej ideologii i publicystyki, która nie jest jednak w stanie zaproponować czegoś pozytywnego. Można powiedzieć za Marksem, że historia się powtarza jako farsa. Szansę na pojawienie się kolejnej fali przedsiębiorczości i mody na ekonomię przyniosą wstrząsy technologiczne – na przykład w zakresie sztucznej inteligencji, komputera kwantowego, biotechnologii i genomiki.
W Polsce widać już pierwszych przedstawicieli młodego pokolenia, którzy zapoczątkują tę nową falę, jak na przykład Jarosław Królewski z Synerise. Ale zmiana może potrwać jeszcze długo, zwłaszcza, że dobrze się trzyma – politycznie i intelektualnie – przekonanie, iż państwo jest potężne i potrafi rozwiązywać problemy ludzkie, a mitem jest własna aktywność, która wiąże się z wiedzą wyniesioną ze szkoły oraz wiedzą z praktyk gospodarczych.
Czy zmiana jest możliwa w sytuacji, kiedy szkoły są niedofinansowane? Wspomniał pan o nauczycielach, którzy nie są zbyt entuzjastyczni, ale oni pracują za małe pieniądze, a z zawodu cały czas odpływają młode i utalentowane osoby.
Nie mam złudzeń, że popełniamy kolosalny błąd wydając 24 miliardy rocznie, nie mówiąc o zapowiedzianych kolejnych dziesiątkach miliardów, na program 500 plus. Jest to kwota, która o 50 proc. mogłaby zwiększyć subwencję oświatową, a tym samym szanse rozwojowe najbiedniejszych obywateli oraz państwa. Byłoby to silne wzmocnienie szkół, zwłaszcza podstawowych w najbiedniejszych regionach, oraz wzmocnienie pozycji materialnej, motywacyjnej, społecznej i politycznej nauczycieli.
To podstawowe źródło sukcesu, co potwierdził nawet Joseph Stiglitz, guru alterglobalizmu, współczesnej myśli lewicowej i laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii. W wielu swoich książkach grzmi na temat współczesnych nierówności społecznych na świecie, a jako źródło problemu wskazuje liberalny kapitalizm. Z największą sympatią wskazuje natomiast przykład Mauritiusu, gdzie ten wielki problem próbuje się rozwiązywać dzięki silnemu wsparciu szkolnictwa. Taki sposób działania poparłby też Leszek Balcerowicz. Bo to przecież stara liberalna szkoła – dajmy ludziom szansę na starcie, a nie pocieszajmy ich ustawianiem kolejności na mecie. Dobra szkoła, dobrzy nauczyciele – to ogromne zadanie dla państwa, wielka szansa dla kraju i wszystkich obywateli.
Załóżmy więc, że mamy już dobry system szkolnictwa. Jak w nim dobrze uczyć ekonomii?
Uczestniczyłem w wielu dyskusjach na ten temat. Zazwyczaj trwają one po pięć godzin. Dyskutanci zazwyczaj uważają, że należy uczyć takiego podejścia do ekonomii, jakie oni sami prezentują. Programy, które wyłaniają się z tych dyskusji, nie zmieściłyby się nawet w 24-godzinnym dniu nauki ucznia czy studenta. Wydaje mi się, że znów kluczową rolę muszą odgrywać nauczyciele i profesorowie, jako cicerone po niezwykle bogatym świecie wiedzy, do którego uczniowie i studenci mają łatwy dostęp dzięki internetowi.
Nauczyciele i profesorowie powinni sami poszukiwać najlepszych praktyk, a przede wszystkim naśladować takie praktyki. Czerpanie z dobrych wzorców zawsze jest najlepszą drogą do sukcesu. Oded Shenkar dowodzi nawet, że jest to 97,8 proc. sukcesu. Programy, takie jak Erasmus czy dotacje unijne, które już dzisiaj pozwalają zdobywać doświadczenie w najlepszych miejscach za granicą, to najskuteczniejsza metoda na osiągnięcie sukcesu.
Warto też zapewnić samorządom i poszczególnym szkołom autonomię i swobodę opracowywania własnych sposobów na dobre nauczanie. Narzucanie czegokolwiek kończy się katastrofą. W Akademii Leona Koźmińskiego robimy rzeczy po swojemu. Jeśli nadal mamy studentów, a ich nie brakuje, to znaczy, że robimy to nienajgorzej. Inni mogą się od nas uczyć; my podglądamy, jak się to dzieje na świecie.
Kogo warto podpatrywać? Mówi się na przykład, że wart naśladowania jest system edukacji w Finlandii.
Kiedyś mieliśmy modę na naśladowanie wzorców z USA. Teraz rzeczywiście nastał czas większej różnorodności. Hiszpania, Skandynawia, Francja – wszędzie można znaleźć ciekawe przykłady na to, jak poprawić system nauczania. To bogactwo inspiracji. Znam dobrych nauczycieli, którzy uczestniczą w programach wymian międzynarodowych, podpatrują, jak to się robi w innych krajach. Każdy taki wyjazd pozwala na podpatrzenie dobrych praktyk..
A jak powinien wyglądać elementarz ekonomiczny dla osób, które kończą szkołę średnią? Pytałem o to moich rówieśników, osoby około trzydziestki. Okazało się, że w szkole nie dowiedzieliśmy się, jak wybrać dobry kredyt czy poprawnie wypełnić PIT.
Jeśli nauczyciele i profesorowie będą mogli z większą swobodą dobierać program własnych zajęć, to możemy mieć szansę poprawienia warunków edukacji. Na pewno w tym programie nie zabraknie ważnych zagadnień, takich jak unikanie pułapki złego kredytu czy rzetelne płacenie podatków. Przede wszystkim jednak powinniśmy skupić się na uczeniu sposobów wykorzystywania przedsiębiorstw, rynków i państw do kreowania atrakcyjnej pracy.
Nie ma więc sensu poszukiwanie porozumienia w sprawie tego, czego należy uczyć, a czego nie. Trzeba wierzyć w aktywa intelektualne ludzi i w to, że nauczyciele będą mieli przestrzeń dla pogłębiania swojej wiedzy oraz motywację do pogłębiania zainteresowań związanych z ekonomią.
Mogą wybierać z bardzo wielu podręczników przedsiębiorczości i ekonomii – sam recenzowałem ich piętnaście. Najważniejsze żeby stawali się autorytetami dla swoich uczniów, razem z nimi uczyli się rozwiązywać problemy ekonomiczne i społeczne. I wszystko jedno, czy uda im się je rozwiązać drogą neoliberalną czy neolewicową.
*Adam Noga – profesor nauk ekonomicznych, obecnie wykładowca Akademii Leona Koźmińskiego, wcześniej prorektor tej uczelni. Pierwszy laureat w 1994 roku Nagrody Banku Handlowego za wybitne osiągnięcia w teorii finansów i ekonomii, za książkę „Dominacją a efektywna konkurencja”. W 2009 roku otrzymał nagrodę za najlepszą książkę o przedsiębiorstwie pt. „Teorie przedsiębiorstw”.