Prawda i Dobro
Powódź 2024. Zalew wzajemnych oskarżeń i hipokryzji
12 listopada 2024
Choć co drugie jabłko sprzedawane w Czechach pochodzi z Polski, to wciąż słychać niepochlebne komentarze odnośnie jakości naszych produktów
„Czeskich producentów owoców miażdży konkurencja. Zwłaszcza ta z Polski” – donosi czeski „Deník”. 15 lat po wejściu do Unii Europejskiej tamtejsza produkcja owoców zmniejszyła się o 20 proc. Jak podaje Martin Ludvík z czeskiej Unii Sadowników (Ovocnářské unie ČR), polscy sadownicy produkują 5 mln ton jabłek i dosłownie zasypują nimi rynek swoich sąsiadów.
Udział polskich jabłek w czeskim imporcie w ciągu ostatnich czterech lat wzrósł z 27 do 52 proc. Oznacza to, że co drugie jabłko zjedzone w Czechach pochodzi z Polski, wypierając nie tylko czeskie owoce, lecz także te pochodzące od tradycyjnych importerów, jak np. Włochy.
Czesi twierdzą, że polskie jabłka sprzedawane są w ich kraju po cenach dumpingowych. Jak przekonuje Martin Ludvík, gdy odliczy się koszty transportu, opakowania, sortowania i magazynowania, kilogram jabłek kosztuje 4 korony (0,68 gr). Przedstawiciel czeskiej Unii Sadowników przekonuje, że dziś cena jabłek jest znacznie niższa niż przed 15 laty.
Od lat polska żywność w Czechach nie ma najlepszej opinii. Polscy eksporterzy widzą w niej ochronę rodzimego rynku, podczas gdy Czesi przekonują, że polska żywność jest niskiej jakości. W zasadzie nie ma tygodnia, by któraś z najważniejszych gazet nie pisała o złej jakości polskiej żywności.
Ostatnio najchętniej czytany dziennik, tabloid „Blesk”, informował o masowym zatruciu grupy kanadyjskich uczniów, którym pomocy musieli udzielić prascy ratownicy medyczni. Młodzi pacjenci trafili do trzech szpitali w stolicy Czech. Według gazety do zatrucia młodych Kanadyjczyków doszło w Polsce podczas pobytu w Krakowie.
Do nagonki na polską żywność przyłączają się także czeskie instytucje państwowe. W lutym czeskie Ministerstwo Rolnictwa na swoim oficjalnym profilu na Facebooku opublikowało informację o ponad 130 polskich produktach spożywczych, które zostały zakwestionowane przez tamtejsze służby weterynaryjne.
W skrajnych przypadkach niektóre z nich miały stanowić niebezpieczeństwo dla czeskiego konsumenta. Wśród nich znalazły się m.in. polskie jabłka, które były hodowane przy wsparciu substancji do ochrony owoców, która nie jest dozwolona w państwach Unii Europejskiej.
„To są tylko niektóre wielkie skandale związane z polskimi produktami spożywczymi” – informowało czeskie ministerstwo. Choć czeskie służby weterynaryjne kwestionują także jakość produktów z innych krajów, to negatywna wzmianka, która pojawiła się na oficjalnym rządowym profilu, dotyczyła jedynie żywności pochodzącej z Polski.
Źródła: Denik.cz, Blesk.cz, Ministerstvo zemědělství České republiky