Prawda i Dobro
Krytyczne myślenie: 5 sposobów, by odróżniać fakty od manipulacji
01 grudnia 2025

Polskie nazwiska na emigracji potrafią zmienić całe życie – od pierwszej rozmowy z urzędnikiem po poczucie własnej tożsamości. Dlaczego tak wielu Polaków rozważa zmianę nazwiska za granicą i co naprawdę tracimy, gdy Kowalski staje się Kovalskym?
W okresie przedchrześcijańskim na terenach zamieszkałych przez Słowian nazwiska nie były potrzebne, więc nie istniały. Ludzie nosili wtedy wyłącznie imiona słowiańskie, wywodzące się od ich cech osobowości. Przydomki lub przezwiska pozostają jednym z najwcześniejszych źródeł, które mogły służyć do tworzenia nazwisk. Nawet słynny autor Kroniki polskiej znany jest jako Gall Anonim, co pokazuje, że nazwisk długo nie stosowano. Dopiero od XV wieku szlachta zaczęła używać nazwisk.
Nazwiska były nam potrzebne nie tylko po to, byśmy się od siebie odróżniali, ale także w celu określenia naszej pozycji społecznej. Według tej zasady Kowalski był kowalem lub nawet posiadał kuźnię, Młynarski miał młyn, a Nowak był… nowym w okolicy.
Pani Smith i pan Smith brzmią tak samo bez względu na płeć. W Polsce jest inaczej niż w krajach anglojęzycznych. U nas obowiązuje odmiana nazwisk, czyli jest pan Kowalski i pani Kowalska, a nie pani Kowalski. Dla Anglika czy Francuza nie jest to takie oczywiste. Za granicą nie rozumieją, dlaczego mamy inne końcówki, i przy wypełnianiu dokumentów bywa, że trzeba się z tego tłumaczyć. Również polskie ł, ę, ś i tak dalej zostają zrównane do l, e, s. Pisząca te słowa Małgorzata, która od dwudziestu lat żyje w Wielkiej Brytanii, przywykła już do faktu, że we wszystkich dokumentach brytyjskich jest… Malgorzatą.
Dla obcokrajowców nasze słowiańskie nazwiska są niezłą gimnastyką językową. Możemy przekonać się o tym, słuchając chociażby komentatorów sportowych, którzy dwoją się i troją, by prawidłowo odczytać nazwisko takich sportowców jak Iga Świątek czy Jakub Błaszczykowski.
Nie ma się więc co dziwić, że posiadający trudne dla obcokrajowców do wymówienia nazwiska Polacy mają powody do ich zmieniania. Wyobraźmy sobie, że w angielskiej podstawówce pracuje jako nauczycielka pani Przybylska. Znając życie, większość dzieci dziesiątki razy dziennie wołałaby do niej… Miss Prebisca.
Nie każdemu to odpowiada. Są Polacy, którym nie przeszkadza, że Anglicy przekręcają ich nazwiska czy imiona, ale są i tacy, którzy są na tym punkcie bardzo wrażliwi. Poza tym angielszczenie polskich nazwisk ma długą tradycję, o czym przekonują nas nawet reżyserzy. W filmie o Kargulach i Pawlakach, Kochaj albo rzuć, polski emigrant w scenie kręconej w Chicago sam mówi, że zmienił nazwisko z Wrzesień na… September. Można się śmiać, ale ktoś, kto żyje za granicą, zna ten ból bardzo dobrze.
Zmiana nazwiska dla wygody w życiu codziennym może być jednak odbierana jako odcięcie się od korzeni. Tak było w przypadku Michała, mieszkającego w północnym Londynie.
– Można mnie krytykować, ale miałem już dość „spelowania”, czyli literowania za każdym razem, kiedy dzwoniłem do urzędu czy nawet do kuriera po odbiór paczki – mówi. – Moje nazwisko jest długie i pełne polskich znaków, nieczytelnych dla Anglika, więc skróciłem je do czterech pierwszych liter. Nazwisko zmieniliśmy razem z żoną i synami po aplikowaniu o obywatelstwo brytyjskie. Nie było z tym problemu. – opowiada
Niestety, problemy pojawiły się później.
– Nigdy bym tego nie przewidział! – mówi z przekąsem. – Po pierwsze, mój ojciec, kiedy się o tym dowiedział, obraził się i nie odzywał się do mnie przez rok, tak go to zabolało. A kiedy już się z tym pogodził, to wydarzyło się coś kolejnego. Starszy syn nagle zapałał miłością do dawnego, trudnego i długiego nazwiska. Powiedział, że woli mieć oryginalne nazwisko niż jakiś skrót, który nic nie znaczy. A ja przecież zrobiłem to dla nich, żeby było im łatwiej w przyszłości.
Przypadek syna Michała obrazuje widoczny trend polegający na nieukrywaniu swojego pochodzenia, a wręcz na jego podkreślaniu. Okazuje się, że w przeciwieństwie do przeszłości, obecnie indywidualność, inność i wyróżnianie się są bardziej atrakcyjne i po prostu lepiej się „sprzedają”.
Amerykańscy przedstawiciele show-biznesu są tego najlepszym przykładem i już od wielu lat chętnie podkreślają swoje korzenie. Kim Kardashian z siostrami podkreśla swoje ormiańskie pochodzenie. Amerykańska aktorka młodego pokolenia, Emily Ratajkowski, nie widzi nic złego w noszeniu polsko-brzmiącego nazwiska, choć sama nie zna naszego języka. Dawniej było odwrotnie. Ludzie chcieli być tacy jak wszyscy wokół. Ktoś, kto przeprowadzał się do nowego kraju, pragnął upodobnić się do tubylców i w niczym się od nich nie odróżniać.
Joseph Conrad, wybitny pisarz, którego twórczość znalazła się w pierwszej setce najwybitniejszych światowych dzieł literackich, wcale nie był Anglikiem, tylko Polakiem. Urodził się w 1857 roku w Berdyczowie na terenie obecnej Ukrainy, a zmarł w 1924 roku w Oswalds w południowo-wschodniej Anglii, gdzie spędził całe dorosłe życie i gdzie powstały wszystkie jego powieści. Był synem polskich patriotów, a w Anglii zaczął pracować jako brytyjski marynarz. Miewał jednak, jak większość Polaków, kłopoty ze swoim pochodzeniem, o czym może świadczyć chociażby fakt, że w jego dokumentach nazwisko Korzeniowski zapisywano na trzynaście różnych sposobów.
Conrad nigdy nie pisał po polsku, a jako pisarz nigdy nie posługiwał się nazwiskiem Korzeniowski. Fakt ten wzbudzał w Polsce ogromne kontrowersje; nawet Eliza Orzeszkowa pisała o nim: „to ten pan, który po angielsku pisuje powieści poczytne”. W tej wypowiedzi widać wyraźną krytykę spowodowaną odcięciem się Conrada od polskości. Nie dość, że nie pisał w ojczystym języku, to jeszcze przybrał angielsko brzmiący pseudonim, tak by w ogóle nie kojarzono go z Polską.
Czy możemy jednak krytykować pisarza za to, że mieszkając w Anglii i mając angielską żonę, chciał zarabiać na życie pisaniem? Podobnie jak dzisiaj, za czasów Conrada Anglicy chętniej sięgali po powieści napisane przez Anglików niż te podpisane obcobrzmiącym nazwiskiem. (od redakcji: w rzeczywistości Korzeniowski nigdy nie wyparł się polskości, jego zmiana nazwiska była podyktowana wyłącznie względami komercyjnymi. Pisarz często angażował się w sprawy polskiej emigracji i wspierał działania na rzecz odzyskania niepodległości przez Polskę)
Jako Polacy jesteśmy bardzo przywiązani do swoich nazwisk. Historia pokazuje też, że nie szanujemy tych z nas, którzy z różnych powodów zmienili swoje rodowe nazwisko. Być może ma to silny związek z historią naszego narodu i tym, że przez dziesięciolecia byliśmy pod zaborami.
Polskość jest w nas bardzo silna i mocno identyfikujemy się z naszym pochodzeniem. Nie możemy jednak zapominać, że nie wolno nam odbierać prawa do zmiany nazwiska, co jest sprawą indywidualną. Nigdy też nie znamy do końca powodów takich decyzji, które nigdy nie są łatwe, chociaż mogą się takimi wydawać.
Przeczytaj również: Polski numerem 1 w Wielkiej Brytanii. Ale słabnie wśród dzieci
-20% na cały koszyk z kodem: BLACK20
Do zobaczenia!
Księgarnia Holistic News