Humanizm
Pragnienie, tęsknota, niepokój. Sztuka potrzebuje ognia
29 grudnia 2024
W Sudanie cały czas leje się krew. Choć Tymczasowa Rada Wojskowa i opozycja podpisały porozumienie dotyczące podziału władzy, w kraju wrze
W poniedziałek pięciu uczniów szkół średnich zostało zastrzelonych w protestach w mieście Al-Ubajid. Według UNICEF zabici mieli od 15 do 17 lat. W wyniku ulicznych zamieszek ponad 60 osób zostało rannych. Po zajściach w całym kraju zamknięto do odwołania wszystkie przedszkola i szkoły. Wprowadzona została godzina policyjna.
W czwartek, czyli w dniu, w którym doszło do kolejnych rozmów pokojowych, na ulice sudańskich miast znów wyszedł tłum demonstrantów. Odbył się Marsz Miliona, podczas którego domagano się „chleba, bezpieczeństwa i ukarania winnych mordowania niewinnych ludzi”. W Omdurmanie wybuchły zamieszki. Manifestanci wznosili uliczne barykady i palili opony. W odwecie „niezidentyfikowani napastnicy” strzelali z ostrej broni do manifestantów z dachów budynków. Zginęło czterech młodych mężczyzn. Według Centralnego Komitetu Lekarzy Sudanu, organizacji powiązanej z prodemokratycznymi ruchami w tym kraju, manifestantów zabili snajperzy strzałami w głowę i klatkę piersiową. Kilkaset osób zostało rannych.
W tak dramatycznych okolicznościach przedstawiciele Sił Stojących za Deklaracją Wolności i Przemian (DFCF) prowadzili rozmowy z Tymczasową Rado Wojskową (TMC) w sprawie parafowania deklaracji konstytucyjnej, która obowiązywać ma w tzw. okresie przejściowym. Wstępne porozumienie zostało zawarte 17 lipca, ale obie strony dały sobie jeszcze kilka dni na dopracowanie szczegółów. W tym czasie w Sudanie doszło jednak do kolejnego rozlewu krwi, aktów przemocy i aresztowań. Według obserwatorów eskalacja konfliktu była sterowana zarówno przez rządzących, jak i opozycję, by podczas rozmów wzmocnić swoją pozycję i stawiać kolejne warunki.
Zgodnie z tym ramowym dokumentem w Sudanie zostanie powołana Rada Niepodległości, składająca się z 11 członków. Pięciu z nich to wojskowi, sześciu ma pochodzić z cywilnej opozycji. Generałowie mają przewodniczyć nowej radzie przez 21 miesięcy, a następnie na 18 miesięcy rządy mają przejąć osoby reprezentujące opozycję. Po ponad trzyletnim okresie przejściowym przeprowadzone zostaną wolne wybory, po których zostanie utworzony demokratyczny rząd. Na papierze wszystko wygląda mądrze i logicznie, ale wojskowi cały czas obawiają się, że opozycja może dążyć do przejęcia pełni władzy w kraju i wtrącenia odpowiedzialnych za śmierć setek ludzi do więzienia.
Według agencji AFP manifestanci z miasta Al-Ubajid, gdzie zginęło pięciu uczniów, zostali zaatakowani przez paramilitarne oddziały kierowane przez uważanego za numer dwa w Tymczasowej Radzie Wojskowej gen. Mohammeda Hamdana Daglo. To właśnie on spotkał się 29 lipca w Kairze z prezydentem Egiptu Abdelem Fattahem as-Sissim i otrzymał zapewnienie o „wspieraniu stabilności i bezpieczeństwa”. Dzień później do Banku Centralnego Sudanu kontrolowanego przez TMC Arabia Saudyjska wpłaciła 250 ml dolarów w celu „wsparcia sytuacji finansowej i złagodzenia presji na funt sudański”.
Jedyną bronią opozycji są apele do mieszkańców Sudanu o uczestnictwo w masowych protestach, by w ten sposób wywierać presję na rządzących. Problemem jest jednak słabość opozycji. Jeszcze pod koniec czerwca DFCF domagała się, aby członkowie Rady Niepodległości nie otrzymali całkowitego zwolnienia z odpowiedzialności karnej za popełnione zbrodnie, ale musiała złagodzić postulaty. Opozycja zgodziła się, by członkowie rady otrzymali nie „immunitet absolutny”, a jedynie „immunitet proceduralny”, co oznacza, że będą mogli być sądzeni, ale pod pewnymi warunkami.
Do tej pory w Sudanie zginęło ponad 250 demonstrantów. Tylko jednego dnia (3 czerwca), gdy rozpędzano tłum manifestantów sprzed siedziby naczelnego dowództwa armii w Chartumie, zabito 136 osób. Według rządowej agencji informacyjnej Suna ponad 1500 osób zostało rannych. Niepokoje społeczne w Sudanie wybuchły w grudniu zeszłego roku. Początkowo spowodowane były rosnącymi cenami, a także brakiem żywności i paliw.
Mieszkańcy Sudanu szybko zaczęli się także domagać dymisji rządzącego od prawie 30 lat prezydenta Omara Baszira. Został on zmuszony do ustąpienia 11 kwietnia, a władzę przejęła Tymczasowa Rada Wojskowa. Baszir trafił do aresztu, po czym wszczęto śledztwo w związku z podejrzeniem o pranie brudnych pieniędzy i posiadanie 113 mln dolarów z niewyjaśnionych źródeł. Już w 2009 r. Baszir został oskarżony przez Międzynarodowy Trybunał Karny o zbrodnie przeciwko ludzkości, zbrodnie wojenne i ludobójstwo w prowincji Darfur, gdzie za jego rządów zginęło ponad 200 tys. ludzi. Proces Baszira ma się rozpocząć 17 sierpnia.
Źródła: Suna, Middle East Monitor, Radio Tamazuj, National, Cipherbrief