Humanizm
Bliskość na siłę. Bez świadków i bez krzyku
28 czerwca 2025
W publicystyce progresywno-liberalnej często można przeczytać lub usłyszeć, że w Polsce nie przestrzega się praw człowieka, a zamiast rozwoju społecznego mamy do czynienia z regresem. Takie głosy nasilają się zwłaszcza w okresie wyborczym. Jak ta narracja ma się do rzeczywistości? Czy rzeczywiście odstajemy od krajów zachodnich? Postanowiłam to sprawdzić, badając wyniki Polski pod kątem dwóch wskaźników: przestrzegania praw człowieka i stopnia rozwoju społecznego.
Wskaźnik HRI opiera się na kilku pomiarach. Po pierwsze, dotyczy prześladowań przez władzę, takich jak zabójstwa polityczne, praca przymusowa czy tortury w więzieniach. Po drugie, odnosi się do przestrzegania prawa własności, naruszanego między innymi przez konfiskaty mienia. I po trzecie, bada zakres politycznych swobód, takich jak wolność światopoglądowa, religijna i zrzeszania się. A po czwarte, wskaźnik ten bada stopień praworządności, czyli skutecznego karania naruszeń praw człowieka przez podmioty inne niż rządy – na przykład potężniejsze od nich grupy przestępcze.
Innymi słowy, każde państwo demokratyczne, w którym działa prawo karne, istnieje wolność sumienia, wyznania i zrzeszania się, a służby nie zabijają i nie torturują ludzi, ma wysoki wskaźnik przestrzegania praw człowieka. Dotyczy to większości krajów Europy, w tym Polski. Interaktywna mapa świata, gdzie można sprawdzić rezultat każdego kraju, znajduje się pod tym linkiem.
Wynik naszego kraju to 0,91, co oznacza, że prawa człowieka w Polsce są realizowane w ponad 90 proc. W rankingu krajów świata znajdujemy się na 30. miejscu, tuż po Holandii (0,91), a przed Kanadą (0,9). Pierwsze cztery państwa, które osiągnęły wynik 0,96, to kolejno: Estonia, Szwecja, Dania, Irlandia i Nowa Zelandia. Po nich, z wynikami między 0,95 i 0,94, plasuje się dziesięć krajów europejskich: Belgia, Czechy, Szwajcaria, Islandia, Hiszpania, Finlandia, Luksemburg, Niemcy, Norwegia i Litwa.
Europa dominuje w pierwszej pięćdziesiątce rankingu. Poza Rosją (0,26), Białorusią (0,21) i Ukrainą (0,56) jest cała ciemnogranatowa (ponad 0,9) lub granatowa (0,8–0,9), z jednym krajem ciemnoniebieskim (w przedziale między 0,7 a 0,8) – Serbią (0,77). Poza Europą ciemnogranatowe są Stany Zjednoczone (0,92), wspomniane Kanada i Nowa Zelandia, a także Australia (0,92). W Ameryce Południowej wynik ponad 0,9 mają Urugwaj i Chile, oba kraje z wynikiem 0,93. Jako jedyny kraj azjatycki ciemnogranatowa jest Japonia (0,93), zaś jako jedyny kraj afrykański – Ghana (0,9).
Polecamy: Jacek Piekara: Zakładają nam kaganiec. Wolności oddać nie umiem
Koniec listy, czyli państwa, w których jawnie łamie się prawa człowieka i które zaznaczone są najjaśniejszymi kolorami, mieszczą się z kolei głównie w Azji i Afryce. Pierwsze dziesięć państw od końca to: Korea Północna, Afganistan, Erytrea, Nikaragua, Birma, Turkmenistan, Syria, Laos, Arabia Saudyjska i Rwanda. Jedenaste od końca są Chiny, co może budzić wątpliwości. W Chinach niewątpliwie łamane są prawa człowieka, ale nie wiemy, w jakiej skali i czy – zważywszy na liczbę mieszkańców – te naruszenia są częste. Państwo to rozwija się przy tym bardzo szybko. Pojawia się pytanie, czy gdyby było w sojuszu z Zachodem, otrzymałoby aż tak niską notę?
Wynik Chin świadczy o tym, że wskaźnik HRI ocenia kraje przez soczewkę zachodniocentryczną. Znacznie wyżej, gdy należą one do sojuszy z USA i UE, znacznie niżej, gdy są im wrogie lub neutralne. Przy czym o ile do wartości euroatlantyckich z pewnością należy mechanizm liberalnej demokracji, o tyle niekoniecznie zawiera się w nich kwestia, jakie realne perspektywy mają ludzie w danym kraju. Co je rozwija nawet przy braku liberalnych swobód, i co może blokować te perspektywy, mimo istnienia tychże swobód.
Zaobserwuj nas w Google News. Kliknij na link i zaznacz gwiazdkę.
Gdy cichną zarzuty o nieprzestrzeganie praw człowieka w Polsce, zawsze można jej zarzucić zacofanie. Dlatego postanowiłam przyjrzeć się temu, jak nasz kraj wypada na tle świata pod kątem rozwoju społecznego. Mierzący go współczynnik (wskaźnik rozwoju społecznego, HDI) bierze pod uwagę cztery obszary danych. Pierwszy to PKB, czyli ogólny dochód danego państwa. Może on przekładać się na lepsze życie obywateli, ale też na rosnącą liczbę jachtów i odrzutowców posiadanych przez elity finansowe, co rzecz jasna nie stanowi żadnego rozwoju. Dlatego drugi czynnik odnosi się do średniej oczekiwanej długości życia. Odpowiada na pytanie, czy obywatele, zwłaszcza dzieci, nie umierają przedwcześnie z powodu uleczalnych chorób, nieleczonych urazów lub złych warunków życia. Trzeci czynnik jest związany z drugim, gdyż dotyczy dostępu do ochrony zdrowia, w tym między innymi liczby szpitalnych łóżek na 100 tys. mieszkańców. Czwarty natomiast obejmuje zagadnienia edukacyjne: czy każde dziecko uczęszcza do szkoły? Czy wśród dorosłych zdarza się analfabetyzm?
Rozwój społeczny zależy nie tylko od stopnia zamożności w danym kraju, ale też od zakresu ubóstwa, które przy nieegalitarnych porządkach może współistnieć z wysokim PKB. Coroczne raporty na ten temat, sporządzane w ramach Organizacji Narodów Zjednoczonych, zwracają też uwagę na nierówności płciowe, takie jak gorszy dostęp dziewczynek do edukacji i większy udział kobiet w populacjach żyjących w nędzy. Innym ważnym czynnikiem, skazującym całe grupy społeczne na zablokowanie perspektyw życiowych, są uprzedzenia etniczne oraz konflikty na ich tle. Skala przemocy wobec danej grupy, jak również rozmiary przestępczości jako takiej, mają ogromny wpływ na średnią oczekiwaną długość życia.
Ciekawy temat: Dlaczego ludzie się buntują? To nie bieda jest prawdziwą iskrą
Kombinacja tych czterech czynników sprawia, że kraje o w miarę wysokim PKB, w których nie ma analfabetyzmu i istnieje powszechna ochrona zdrowia, zaś przestępczość nie skraca znacząco średniej oczekiwanej długości życia, mają wynik powyżej 0,8. Niskie wyniki (poniżej 0,6) związane są z niedoborami w każdej z tych dziedzin. Najnowsza tabela rezultatów znajduje się pod tym linkiem – można je przeglądać alfabetycznie lub według wyniku, niestety bez towarzyszącej mapy.
Pierwszych dziesięć krajów, z wynikami ponad 0,95, to – jak w przypadku HRI – głównie państwa Europy, z dwoma wyjątkami spoza niej. Są to kolejno: Islandia, Norwegia, Szwajcaria, Dania, Niemcy, Szwecja, Australia, Hongkong, Holandia i Belgia. Z kolei ostatnia dziesiątka, kraje poniżej rezultatu 0,5, mieści się – z jednym wyjątkiem – w Afryce. Wymieniając od końca, są to: Sudan Południowy, Somalia, Republika Środkowoafrykańska, Czad, Niger, Mali, Burundi, Burkina Faso, Jemen i Madagaskar. Warto zwrócić uwagę, że Chiny z wynikiem prawie 0,8 (0,797) plasują się tutaj o 50 setnych (!) wyżej niż w klasyfikacji według HRI. Znacznie przy tym wyprzedzają Indie (0,685) – kraj demokratyczny, ale z analfabetyzmem i słabym dostępem do leczenia – które wyprzedzały Państwo Środka o 40 setnych w klasyfikacji opartej na prawach człowieka. Podobnie jest z Rosją i Białorusią, które z wynikami 0,832 i 0,824 mieszczą się w przedziale 0,8–0,9.
Widać po tych różnicach, że mimo pewnych podobieństw wskaźniki HRI i HDI mierzą jednak co innego. HRI skupia się na praktykowaniu demokracji, podczas gdy HDI, jako bardziej złożony i mocniej osadzony w realiach takich jak ochrona zdrowia i dostęp do edukacji, lepiej odzwierciedla standard życia w klasyfikowanych państwach.
Zaobserwuj nasz kanał na YouTubie. Kliknij na link i zaznacz „Subskrybuj”.
Polska osiąga w obu klasyfikacjach podobny, bardzo wysoki wynik. Według wskaźnika rozwoju społecznego jest to 0,905, co plasuje nas na pozycji 35., tuż przed Estonią, która – jeśli chodzi o przestrzeganie praw człowieka – zajęła pierwsze miejsce na świecie. Zaiste, w tych okolicznościach trudno nazwać Polskę krajem zacofanym. Przeciwnie, znajdujemy się w czołówce państw najbardziej zaawansowanych. Zarówno jeżeli chodzi o rozwój społeczny, jak i o prawa człowieka w Polsce. Krytycy Polski chyba powinni poszukać innych zarzutów, jeśli chcą ją ukazać w mrocznych barwach.
Może Cię zainteresować: Polska w XXI wieku. 7 powodów, by nie mieć kompleksów