Prof. Rafał Chwedoruk: Dehumanizacja dotyka już niemal wszystkich

Problem dehumanizacji nie dotyczy tylko polityki, lecz także wielu innych sfer życia społecznego. Oczywiście takie zjawiska uwidaczniają się szczególnie silnie w polityce. Dehumanizacja politycznego przeciwnika jest już w zasadzie standardem – mówi w rozmowie z Radosławem Wojtasem profesor Uniwersytetu Warszawskiego Rafał Chwedoruk, politolog, komentator polityczny.

Gdy pogarda zastępuje szacunek

Radosław Wojtas: Jakiś czas temu Naukowcy z Laboratorium Poznania Politycznego Instytutu Psychologii Polskiej Akademii Nauk przeanalizowali poglądy Polaków tuż przed wyborami i tuż po nich. Sprawdzano m.in. poziom dehumanizacji współobywateli o odmiennych poglądach politycznych. W skali od 1 do 9 dehumanizacja niektórych grup dochodziła do 6. Niepokojące?

Prof. Rafał Chwedoruk: Już fakt, że istnieją podstawy do prowadzenia takich badań sam w sobie jest niepokojący. Problem dehumanizacji nie dotyczy tylko polityki, lecz także wielu innych sfer życia społecznego. W niemal każdej dziedzinie możemy wskazać na pochodne zjawiska dehumanizacji, świetnym tego przykładem jest ageizm, czyli dyskryminacja ludzi starszych.

Także codzienne zachowania są pochodną tego zjawiska, na przykład wtedy, gdy spór ludzi, którzy lekko trącili się samochodami urasta do niebotycznej skali. To, że nie mamy wysokiej przestępczości zawdzięczamy wzrostowi gospodarczemu i prewencji, ale to nie znaczy, że te negatywne emocje nie znajdują innego ujścia. Spójrzmy na stosunek rodziców do nauczycieli. Szkoły stają się dziś miejscem, w którym pracownicy mają najmniej praw z całej szkolnej społeczności.

Oczywiście takie zjawiska uwidaczniają się silnie w polityce. Dehumanizacja politycznego przeciwnika – czy to w przestrzeni międzynarodowej, czy to w przestrzeni poszczególnych krajów – jest już w zasadzie standardem. Można się zastanawiać czy to, co jeszcze uważamy za normę faktycznie wciąż jest normą, a nie tylko wyjątkiem od niej.

Warto przeczytać: Coraz więcej agresji w polityce. „To przestaje być racjonalne”

Dehumanizacja. Rozmowa z prof. Rafałem Chwedorukiem
Fot. Rajmund Niwiński / Wikipedia

Dehumanizacja to negatywny efekt darwinizmu społecznego?

Czyli zjawisko się pogłębia. Dlaczego?

Chcieliśmy kapitalizmu, to go mamy. Pamiętajmy, że kapitalizm rodził się między innymi poprzez podboje kolonialne i bezwzględne warunki pracy, czasem gorsze niż w feudalizmie. W Polsce jak zwykle zachłysnęliśmy się tym, co przyszło z Zachodu. Nie zastanawialiśmy się nad tym, jak dalece przejmowanie wszystkiego stamtąd ma sens, czy przyniesie korzyści, czy straty.

Każdy miał być self-made manem, musiał umieć sobie radzić, a jeśli sobie nie radził, to sam sobie był winny. I to jest pierwszy krok do dehumanizacji. Po prostu nastąpiła restytucja darwinizmu społecznego na wielu różnych płaszczyznach, a zysk i indywidualny sukces stały się wręcz cnotami. To musiało przynieść takie efekty.

Warto zauważyć, że od momentu agresji Saddama Husajna na Kuwejt i odpowiedzi na to Stanów Zjednoczonych, Arabii Saudyjskiej i całej reszty, szeroko otworzyły się wrota do dehumanizacji w polityce. Od tamtej pory w zasadzie każdy polityk – czy był to rzeczywisty watażka, czy co najwyżej kontrowersyjny polityk – bez żadnej żenady może być porównywany do Hitlera, Pol Pota i im podobnych postaci. Zresztą na Zachodzie już kilkanaście lat temu zwracano uwagę, że jest to – delikatnie rzecz ujmując – taniec na grobach ofiar rzeczywistego ludobójstwa.

Trzeba wreszcie zwrócić uwagę i na to, że bezpieczeństwo stało się towarem. Żeby towar sprzedać, trzeba stworzyć popyt. A żeby stworzyć popyt, to trzeba straszyć. Czynnik dehumanizacji jest w tym wszystkim nieuchronny, pozwala wycisnąć z klienta każdego centa czy każdą złotówkę. Im bardziej zdehumanizowany będzie obiekt nienawiści, tym lepiej.

Czy współczesny sektor bezpieczeństwa mógłby zdziałać bez zbiorowego strachu? Z czego by żył? Do tego dochodzi globalizacja, która w naturalny sposób stwarza warunki do dehumanizacji. Każdy z nas spotyka się z kimś lub czymś dla nas nowym, łatwo tu o stygmatyzację. A poza tym wszystkim, dehumanizacja jest najprostszym wyjaśnieniem problemów, które są wokół nas.

Warto przeczytać: Miastowi na wsi. Spór o kombajny i zapach z obory

Dehumanizacja: maszyna do pisania z tekstem „wiadomości pełne hejtu”
Fot. Markus Winkler / Pexels

Komunizm dehumanizował ludzi i niszczył wartości

Wskazuje pan na kapitalizm, ale przecież dehumanizacja nie jest jego wynalazkiem. Trudno o bardziej dehumanizujący system niż komunizm.

Ten system oczywiście także dehumanizował. Komunizm przybierał różne formy w różnych krajach. Chyba najbardziej zdehumanizowanym ze wszystkich systemów komunistycznych był ten stworzony przez Pol Pota. Z tą wszakże różnicą, że komunizm co innego głosił, co innego robił. We współczesnym kapitalizmie mamy do czynienia ze zbieżnością słów oraz czynów i na tym też polega problem.

W większości państw komunistycznych nic nie było do końca spójne, pełno było sprzeczności. To rodziło antynomie, wewnętrzne opozycje itd. W dobie globalizacji trudno mówić, by istniały inne odniesienia niż model demokracji w świecie zachodnim, który znalazł się w niekwestionowanym kryzysie.

Proszę spojrzeć na to, co obserwujemy w kolejnych kampaniach w Stanach Zjednoczonych. To festiwal pełen wypowiedzi, które nigdy nie powinny paść, dyskredytacji politycznego oponenta idącej najdalej, jak to można sobie wyobrazić.

Warto przeczytać: „Przyjaciele, jesteście na wojnie”. Jak podbić kraj bez jednego wystrzału

Język nienawiści, czyli polityczna codzienność

Reductio ad Hitlerum jest codziennością nie tylko w krajach takich jak Rosja, lecz także w świecie zachodniej polityki. Język dyktatora i zbrodniarza oraz język liderów wielu demokratycznych państw są niepokojąco do siebie podobne.

To uniwersalne kanały komunikacji. Problem z Putinem nie polega na tym, że powiedział, iż na Ukrainie są naziści. Problem z Putinem polega na tym, że postanowił zbrojnie zaatakować inny kraj, stosując przemoc polityczną jako źródło rozwiązania jakiegokolwiek problemu.

Perfidia takich działań polega na tym, że odwołuje się do kanonu wartości, w którym znajduje się obrona przed hitlerowską agresją od 22 czerwca 1941 roku, a jednocześnie stosuje przemoc. Twierdzeniu, że na Ukrainie są naziści nikt poważny nie zaprzeczy. Wystarczy poczytać zachodnią prasę sprzed 2022 r. Wystarczy prześledzić ukraińską politykę bez żadnych filtrów, żeby zauważyć, że tam w ramach polityki historycznej, także na państwowym szczeblu, wprost gloryfikuje się zadeklarowanych nazistów, uczestników ludobójstwa, organizacje kolaboranckie itd. I nie chodzi tu wyłącznie o eksponowane w Polsce UPA. Swoją drogą ciekawe, że prawie nikomu to nie przeszkadza.

Głoszenie podobnych tez często budzi sprzeciw w zachodnim świecie, co jest zrozumiałe z punktu widzenia historycznego, no ale jeśli ktoś jest naszym sojusznikiem, to może sobie gloryfikować, kogo tylko chce. To kolejne przekroczenie granic, jeśli chodzi o dehumanizację.

Wracając do Rosji – raczej bym się niepokoił tym, że reinterpretacja historii zaczyna tam zmierzać w kierunku rozumowania, że wielkie wojny i ofiary mają sens. Zaczynamy żyć w świecie, w którym większość czytelników nie zrozumiałaby Przygód dobrego wojaka Szwejka.

Holistic Talk
LINK do wydarzenia: https://holistictalk.pl/

Hejterzy nasi codzienni

Politycy, dehumanizując swoich przeciwników, osiągają konkretne cele. Ale co kieruje ludźmi, którzy robią to masowo w internecie? Jaki oni mają w tym interes?

Jeśli w dzisiejszym świecie człowiek ma odpowiadać tylko za siebie, to cała reszta ma go nie obchodzić, ewentualnie może być postrzegana jako przeszkoda w realizacji indywidualnych aspiracji. Najpierw wprowadzamy taki model, a później się dziwimy skutkom tego, co chcieliśmy. We współczesnej kulturze dostrzeżemy mnóstwo dzieł gloryfikujących działania, które nie mogłyby być gloryfikowane jeszcze 30,40 czy 50 lat temu w jakiejkolwiek kulturze.

Trudno byśmy temu nie ulegali. To się łączy także z próbami demontażu systemów edukacyjnych ukształtowanych w XX wieku. Mamy wreszcie do czynienia z ekspansją polityki tożsamości, w której każe nam się myśleć przede wszystkim o naszej jednostkowej tożsamości. A to siłą rzeczy sprzyja inflacji tożsamości, sprzyja odrzuceniu, piętnowaniu inności. Powinniśmy być raczej zaskoczeni, gdyby do procesów dehumanizacji nie dochodziło.

W imię stania się społeczeństwem konsumpcyjnym byliśmy gotowi bardzo dużo zaakceptować i dalej jesteśmy gotowi to akceptować. Od czasu do czasu tłumiąc nasze wyrzuty sumienia czy to Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy, czy to Caritasem, czy też zamiłowaniem wielkomiejskiej klasy średniej do zwierzątek.

Houston, mamy problem. Panoszy się pogarda

Czy dehumanizacja jest zagrożeniem dla demokracji?

Demokracja może istnieć tylko tam, gdzie wszyscy uznajemy swoje człowieczeństwo. Tam, gdzie wytworzyła się wspólnota. Dehumanizacja w naturalny sposób rodzi reakcję, co znaczy, że dehumanizowani zaczynają się bronić i również mogą sięgać po dehumanizację. Prawdziwy problem zacznie się wtedy, gdy zacznie brakować ludzi, którzy osobiście doświadczali trochę innego świata.

Ten świat również miał swoje wady, ale odżegnywał się od dehumanizacji. Teraz mamy do czynienia z odwrotnym zjawiskiem. Ale nikt się problemem poważnie nie zajmuje, wszyscy prześlizgują się tylko po jego powierzchni. Tak samo jak stosowanie feminatywów nie rozwiąże na przykład nierówności płacowej kobiet. Tak samo dyskusje na temat skutków, a nie przyczyn dehumanizacji, nie rozwiążą problemu odczłowieczania.

Przeczytaj inny tekst Autora: Brakuje nam słów na starość. Tak niechcący krzywdzimy seniorów

Opublikowano przez

Radosław Wojtas

Autor


Redaktor, dziennikarz, autor tekstów. Od lat w mediach. Aktywny uczestnik kultury. Miłośnik muzealnych wystaw, zamków, a także nowych technologii i gier wideo. Mól książkowy.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.