Humanizm
Życie to nie bajka, ale istnieje narrator. Wewnętrzny głos umysłu
21 grudnia 2024
Dzisiaj, 15 marca, mamy globalny strajk klimatyczny młodych. Na całym świecie uczniowie wychodzą na ulice, żeby domagać się działań przeciwko zmianom klimatu Młodzi demonstranci zostali zainspirowani przez 16-letnią Szwedkę Gretę Thunberg, która beszta media i polityków za ignorowanie globalnego ocieplenia i uważa, ze najwyższy czas wszcząć panikę. Taki entuzjazm i zaangażowanie są godne podziwu, ale młodzi skupiają się na niewłaściwym celu. Wina za to spada na rodziców – nie ma co się dziwić, że dzieci […]
Młodzi demonstranci zostali zainspirowani przez 16-letnią Szwedkę Gretę Thunberg, która beszta media i polityków za ignorowanie globalnego ocieplenia i uważa, ze najwyższy czas wszcząć panikę.
Taki entuzjazm i zaangażowanie są godne podziwu, ale młodzi skupiają się na niewłaściwym celu. Wina za to spada na rodziców – nie ma co się dziwić, że dzieci są przerażone, skoro dorośli malują przerażający obraz globalnego ocieplenia.
Wielu polityków i znaczna część mediów nadaje mu większy priorytet niż wszystkim innym globalnym problemom.
We wrześniu ub.r. sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres określił zmiany klimatu jako „bezpośrednie egzystencjalne zagrożenie”, którego rozwiązanie „może być poza naszym zasięgiem”. Miesiąc temu The New York Times opublikował komentarz pod tytułem „Czas na panikę”. Niektórzy politycy i aktywiści, bazując na ostatnim raporcie międzyrządowego panelu ONZ ds. klimatu (ang. United Nations Intergovernmental Panel on Climate Change, w skrócie IPCC), sugerują, że koniec świata nastąpi za 12 lat.
Taki ekstremalny język jest efektem kilku dekad klimatycznej histerii. Najbardziej popularny kawałek filmu Ala Gore’a z 2006 r. – An Inconvenient Truth – pokazuje jak siedmiometrowy wzrost poziomu mórz i oceanów zatopi Florydę, Nowy Jork, Holandię, Bangladesz i Szanghaj. Szkopuł w tym, że nawet w najczarniejszym scenariuszu przedstawianym przez klimatologów poziom wód wzrośnie najwyżej o metr, czyli siedem razy mniej.
Już w 2007 r. Washington Post raportował, że „dla wielu dzieci i młodych, globalne ocieplenie jest rodzajem współczesnej bomby atomowej”.
Ta histeria może być dla niektórych ekscytująca, stając się czymś w rodzaju „klimatycznego porno”. Kiedy słowa przestają straszyć, są jeszcze bardziej podkręcane. Brytyjski aktywista George Monbiot, na przykład, sugeruje, że termin „zmiana klimatu” nie jest już adekwatny i powinien być zastąpiony przez „katastrofalne załamanie klimatu”.
Szkoła, niestety, również nie jest zbyt pomocna. Jeden z oficjalnie zatwierdzonych w Wielkiej Brytanii podręczników geografii sugeruje, że globalne ocieplenie będzie gorsze niż głód, epidemie i wojna nuklearna. W Szkocji rekomenduje się film The Day After Tomorrow jaki materiał edukacyjny dla dzieci. Jest to, przypomnijmy, film, w którym 17-metrowa fala uderza w Nowy Jork, wilki ludojady uciekają z zoo i – uwaga, spoiler! – helikopter z królową Elżbietą II na pokładzie zamarza podczas lotu i spada na ziemię.
Tak, globalne ocieplenie jest realnym problemem, ale daleko mu do katastrofy!
Wspomniany wcześniej panel ONZ szacuje, że do lat 70. XXI wieku szkody wnikające ze zmian klimatu mogą wynieść od 0,2 do 2 proc. globalnego dochodu brutto. Czyli tyle, co jedna gospodarcza recesja. Panel IPCC poucza również, ze zmiana klimatu będzie miała relatywnie niewielki wpływ na ekonomię – w porównaniu ze starzeniem się ludzkości, postępem technologicznym, nierównościami, zmianami stylu życia i organizacji państwa.
Media trąbią o strasznych skutkach huraganów, ale IPCC stwierdza, że „nie ma pewności że huragany są efektem ludzkiego działania”. Co więcej, liczba huraganów – w tym silnych huraganów – które uderzyły w kontynentalne Stany Zjednoczone spadła. Koszty huraganów nie wcale nie są większe niż kiedyś, jeśli wziąć poprawkę na wzrost liczby ludności i bogactwa – dowiadujemy się z badań, których wyniku publikuje Nature.
Inne badanie z Nature pokazuje, że choć zmiany klimatu zwiększą liczbę huraganów, to my – ze względu na postęp – stajemy się bardziej huraganoodporni. Obecnie huragany pochłaniają 0,04 proc. globalnego produktu brutto, ale w 2100 roku, nawet jeśli klimat się ociepli, będą pochłaniać 0,02 proc.
I wreszcie, wbrew temu co sugerują media, szkody wywołane przez ekstremalną pogodę od 1990 r. maleją, a nie rosną. Zapewne wielu z Was zdziwi się słysząc, że liczba ludzi ginących co roku w klęskach żywiołowych spadła w ciągu ostatnich stu lat o 95 proc., choć przecież liczba ludności na Ziemi zwiększyła się czterokrotnie.
Dekady zastraszania nie doprowadziły nas do niczego poza wielkimi, pustymi politycznymi gestami. Takimi jak nierealistyczne obietnice ograniczenia emisji C02 – złożyły je niemal wszystkie kraje w ramach porozumienia klimatycznego z Paryża (2015 r.). Łącznie, spełnienie tych obietnic kosztowałoby ludzkość od jednego do dwóch bilionów dolarów rocznie. Ale jednocześnie owe obietnice stanowią zaledwie 1 proc. tego, co trzeba zrobić, żeby osiągnąć cele klimatyczne z Paryża. A najnowsze analizy wskazują, że tylko niewielka część krajów spełnia swoje zobowiązania.
W tym sensie, młodzi demonstranci mają rację – nie potrafimy zatrzymać globalnego ocieplenia. Ale nawet jeśli padną obietnice jeszcze większych ograniczeń emisji, to również skazani jesteśmy na porażkę, bo tzw. zielona energia nie jest jeszcze technologicznie gotowa do użytku. Słońce i wiatr dostarczają obecnie mniej niż 1 proc. światowej produkcji energii elektrycznej, a już wymagają subsydiów rzędu 129 mld dolarów rocznie. Musimy więcej inwestować w badania nad zieloną energią, żeby stała się tańsza niż energia ze źródeł kopalnych i żebyśmy mogli się na nią przełączyć.
I na koniec: choć media określają klimatyczne protesty młodych jako „globalne”, to odbywają się one niemal wyłącznie w bogatych krajach, które rozwiązały bardziej palące problemy. Wielki globalny sondaż pokazał, że powstrzymanie globalnego ocieplenia jest nisko na liście ludzkich priorytetów; niżej niż zdrowie, edukacja czy praca.
Po dekadach klimatycznego histeryzowania mamy wystraszone dzieci, deliryczne czołówki gazet i puste polityczne obietnice, które nie są dotrzymywane. Potrzebne jest inne – chłodne i przytomne – podejście, które pozwoli nam zmierzyć się z wyzwaniem zmieniającego się klimatu bez straszenia, ale z uwzględnieniem innych ważnych problemów stojących przed ludzkością.
© Project Syndicate, 2019. www.project-syndicate.org