Nauka
Ziemia straciła siostrę. Badanie Wenus dowodzi, że nie jest podobna
17 grudnia 2024
Anna Maria Jopek (ur. 1970 r.), polska piosenkarka, autorka tekstów i producentka, śpiewała kiedyś o szczęściu: „Tym więcej chcesz, im więcej masz. Wymyślasz proch, chcesz sięgnąć gwiazd, lecz to nie to, nie to, nie tak. I ciągle czegoś nam brak do szczęścia, wciąż nam brak, tak zachłannie brak”. I mimo że od powstania tego utworu minęło już ponad 20 lat, to w naszym podejściu do szczęścia nic się nie zmieniło. Pragnienie bycia szczęśliwym, a zarazem ciągły brak wprawy w jego odnajdywaniu, towarzyszą nam cały czas. Gdzie go szukać? Na jakiej drodze i jaką metodą? Czy w ogóle możliwe jest jego osiągnięcie, a jeśli tak, to jak je opisać?
Dążenie do szczęścia jest zjawiskiem powszechnym, a poszukiwanie drogi do jego osiągnięcia było podstawą wielu filozoficznych koncepcji. Już Arystoteles (384‒322 p.n.e.) pisał, że „Obecnie panuje zgoda co do tego, że szczęście jest to największe i najlepsze spośród ludzkich dóbr”. Plotyn (zm. 270 n.e.) także łączył życie dobre z poczuciem szczęścia, stwierdzając, że „żyć dobrze i być szczęśliwym, to to samo”. Średniowieczna filozofia tylko utwierdziła takie stanowisko, a św. Augustyn (354‒430 n.e.) uważał, że „we wszystkim zachowujemy tę samą wolę uchwycenia i zachowania szczęścia”. Wiele wieków później słynny filozof z Królewca – Immanuel Kant (1724‒1804 r.) – powtórzył to przekonanie, pisząc: „Istnieje jednakowoż jeden cel rzeczywisty u wszystkich istot rozumnych (…) mianowicie zamiar osiągnięcia szczęśliwości”. W czasach współczesnych Erich Fromm (1900‒1980 r.) podsumował: „Szczęście stanowi kryterium doskonałości w sztuce życia; jest cnotą w sensie etyki humanistycznej”.
Poszukiwanie szczęścia wydaje się faktem oczywistym, który łączy wszystkich ludzi. Każdy z nas chciałby być szczęśliwy. Wielu utożsamia poczucie spełnienia w życiu i satysfakcji, właśnie z poczuciem szczęśliwości. Przywołani powyżej filozofowie zgodnie wskazywali na fakt: istnieje ścisły związek pomiędzy życiem dobrym a życiem szczęśliwym. Zatem pragnienie szczęścia nas łączy, tym co nas dzieli, jest jego pojmowanie.
Jak poznać czym jest szczęście? Jest to pojęcie na tyle ogólne i pojemne co do treści, że łatwo się pogubić w jego definicji. Są i tacy, którzy twierdzą, że szczęścia nie da się określić, szczęście można tylko przeżywać – co bynajmniej nie rozjaśnia sytuacji. Na dodatek szczęście wydaje się doświadczeniem bardzo subiektywnym. Dla jednego szczęście oznaczać będzie znalezienie sensu życia, dla drugiego osiągnięcie konkretnego sukcesu, dla innego – symbiozę życia prywatnego i zawodowego.
Współczesny człowiek, w swojej drodze do szczęścia, musi odnaleźć się w gąszczu pojęć z nim związanych. Szczęście kojarzy się nam bowiem z radością, zadowoleniem, zaspokojeniem, uwielbieniem, satysfakcją, spełnieniem, nasyceniem, euforią. A nade wszystko: z przyjemnością. Wydaje się bowiem, że połączenie szczęścia z przyjemnością, to najczęstsze nasze skojarzenie. Czy jednak pomiędzy przyjemnością a szczęściem można postawić znak równości?
Przeczytaj też:
Starożytna filozofia może nam na ten temat dużo podpowiedzieć. Ukształtowane w antycznej Grecji stanowisko zwane hedonizmem określało właśnie przyjemność (rozkosz) za najwyższe dobro i cel ludzkiego życia. Poglądy najstarszej znanej szkoły hedonistów, czyli cyrenaików, z Arystypem (ok. 435‒356 p.n.e.) jako głównym reprezentantem tego nurtu na czele, można by uznać za manifest współczesnego człowieka. Przyjemności należy zdobywać tyle, ile tylko jest to możliwe, a grecka cnota, czyli umiejętność życia (gr.: areté), utożsamiana była/jest z umiejętnością pozyskiwania maksymalnej ilości pozytywnych bodźców.
Człowiek w XXI w. realizuje wiele postulatów hedonistów: dla Arystypa najważniejsze było szczęście prywatne, a doznania innych ludzi są niepoznawalne, więc mniej ważne. Czyż taki właśnie egoizm indywidualny coraz częściej nie charakteryzuje współczesnego człowieka? Także przekonanie, że kluczowe są doznania teraźniejsze, z pominięciem tego co było i tego co będzie, wydaje się wspólne zarówno dla poglądów Arystypa, jak i człowieka XXI w. Wiele osób ‒ w duchu hedonistów ‒ uważa, że kompletowanie kolejnych przyjemności zmysłowych, gwarantuje poczucie szczęścia. Ale czy rzeczywiście to dobra recepta na szczęście? Warto bowiem zauważyć, że część hedonistów zwracała uwagę na zagrożenie kryjące się w ich podejściu do życia: od przyjemności łatwo się uzależnić. Na dodatek: apetyt wzrasta w miarę jedzenia, więc nieuchronne jest potęgowanie doznań i szukanie coraz to nowszych i silniejszych bodźców. Jak więc rozpoznać moment osiągnięcia szczęścia na tej drodze?
Oprócz hedonistycznego ukształtowało się także w starożytności stanowisko bardziej umiarkowane i wyważone w poszukiwaniu szczęścia. Na czele tego nurtu stanął Epikur (341‒270 p.n.e.), a jego słowa: „Nie można żyć szczęśliwie, nie żyjąc godnie, moralnie i uczciwie”, można uznać za kluczową deklarację szkoły epikurejczyków. Dla współczesnego człowieka przesłanie Epikura jest ważne przynajmniej z kilku względów. Po pierwsze, poza przyjemnościami cielesnymi i materialnymi wyróżnia on przyjemności duchowe i intelektualne, które stawia wyżej w hierarchii doznań. Przyjemność z rozmowy z przyjacielem, satysfakcja z sumiennie wykonanej pracy czy radość płynąca z udzielenia pomocy komuś będącemu w potrzebie, byłyby dla epikurejczyków ważniejsze niż kolejny wykwintny obiad w modnej restauracji czy kolejna zakupiona para butów.
Pomocne dla człowieka w drodze do szczęścia okazuje się także nie tylko dążenie do przyjemności, ale unikanie nieprzyjemności, a więc bólu, stresu, sytuacji konfliktowych. Dążenie Epikura do osiągnięcia stanu ataraksji, a więc spokoju duszy, jest rozumiane jako najwyższa przyjemność będąca w zasięgu człowieka, która zbliża nas do poczucia szczęścia. Czy współczesny człowiek umie zadbać o siebie właśnie w taki sposób: nie poprzez maksymalizowanie przyjemności, ale na drodze minimalizowania niepokojów, lęków i odczuć negatywnych? W swoim zrównoważonym podejściu do życia Epikur podpowiada nam także, że nie należy dążyć do przyjemności za wszelką cenę. Na drodze do szczęścia ważniejsze okazuje się według niego ograniczanie swoich potrzeb, ponieważ ich niespełnienie rodzi frustrację. A cierpień należy unikać, bo zaburzają stan ataraksji.
Zobacz także:
Relacja pomiędzy przyjemnością a szczęściem jest więc skomplikowana. Rozpoznawanie szczęścia w codziennym życiu jeszcze trudniejsze. Czasami szczęście można też przeoczyć, bo człowiek potrafi żyć swoimi wyobrażeniami o szczęściu a tym samym nie dostrzegać tego, co już ma. Czasami umiemy docenić szczęście dopiero wtedy, kiedy nam go zabraknie.
Wreszcie: czy współczesny człowiek umie cieszyć się z tego, co dobrego mu się przytrafia, zatrzymać się, zanurzyć się w tym szczęściu, żeby je poczuć i nie chcieć więcej? Max Scheler (1874‒1928 r.), wybitny niemiecki filozof, napisał: „Człowiek jest szczęśliwy tylko wtedy, kiedy kocha i coś daje. Albowiem «większym szczęściem jest dawać niż brać»”. Może to byłby właściwy kierunek dla współczesnego człowieka, tak bardzo skupionego na poszukiwaniu szczęścia dla siebie. Być może droga do uzyskania tego szczęścia wiedzie przez szczęście dawane drugiemu człowiekowi.
Źródła:
Arystoteles, Etyka wielka, Etyka eudamejska, Warszawa 1956
Plotyn, Enneady, t. I, Warszawa 1959
św. Augustyn, Dialogi filozoficzne, Warszawa 1953
I. Kant, Uzasadnienie metafizyki moralności, Warszawa 1953
E. Fromm, Niech się stanie człowiek, Warszawa‒Wrocław 1994
M. Scheler, Resentyment a moralność, Warszawa 1977
Może cię również zainteresować: