Nie tylko joga i Bollywood. Indie stają się potęgą

W środę Indie rozpoczęły operację militarną przeciwko Pakistanowi, uderzając w "infrastrukturę terrorystyczną" zarówno na terytorium Pakistanu, jak i w administrowanej przez Pakistan części Kaszmiru. To reakcja na wydarzenia z 22 kwietnia 2025 r., kiedy terroryści zaatakowali turystów w popularnej miejscowości Pahalgam w Kaszmirze, zabijając 26 osób. Indie oskarżyły Pakistan o odpowiedzialność za ten zamach. Od wielu dziesięcioleci do Polski i innych krajów Zachodu docierają głównie takie informacje z Indii: doniesienia o konfliktach, biedzie, przemocy i innych negatywnych zjawiskach, a z drugiej strony – o „egzotyce”: słoniach, małpach i zaklinaczach węży. Tymczasem rzeczywistość już od dawna wygląda inaczej i warto zaktualizować obraz tego kraju.

Przyszłość Indii: od konfliktu do wizji globalnej

Zacznijmy od wspomnianej zbrodni i reakcji Indii na nią. Od czasów odzyskania niepodległości w 1947 r. Indie żyły konfliktem z sąsiednim Pakistanem, tracąc naprawdę dużo czasu, pieniędzy i energii na ten trudny do rozwiązania spór. Kilka lat temu zmieniono jednak wektory i Pakistan nie stanowi już osi polityki zagranicznej Nowego Delhi. Nadal pozostaje ważnym tematem, ale nie definiuje wszystkich działań Indii. W obecnym kryzysie władze indyjskie dokonają adekwatnej odpowiedzi i dadzą wyraźnie do zrozumienia, że nie może dochodzić do takich tragedii. A potem przejdą do realizacji swojej globalnej wizji.

Ich wizja to Vasudhaiva Kutumbakam – „Świat jest jedną rodziną”. Fraza ta pochodzi ze starożytnego tekstu Upaniszad, zaś w obecnym kontekście jest przesłaniem, które Nowe Delhi kieruje do całego świata. W zamyśle ma to być wezwanie do pokoju, współpracy i rozwiązywania istniejących sporów drogą negocjacji, a nie agresji zbrojnej. W bardziej konkretnym wymiarze polityka ta oznacza poparcie multilateralizmu, aktywności w organizacjach skupiających wielu członków, najlepiej z całego świata, przedkładania rozwiązań globalnych nad lokalne. A także szukanie wszędzie, gdzie się da, rozwiązań dyplomatycznych, a nie militarnych.

Indie globalnym graczem? Dyplomacja wielobiegunowa

W praktyce różnie się to sprawdza, a prowadzi czasem do jednoczenia „rodziny” na siłę; Indie nie potępiły Rosji za agresję na Ukrainę i utrzymują z Moskwą świetne relacje, szczególnie handlowe. Z drugiej strony utrzymują też coraz bliższe stosunki ze Stanami Zjednoczonymi. Głos Indii staje się coraz ważniejszy na świecie i wiele krajów zabiega o przychylność Nowego Delhi. Nie spowodowało to jednak wśród indyjskich elit zachłyśnięcia się potęgą – po rozpoznaniu tematu Indie nie ponawiają już propozycji prowadzenia negocjacji pomiędzy Ukrainą i Rosją, doskonale przewidując, że nawet dużo silniejsze Stany Zjednoczone nie odniosą sukcesu na tym polu.

Przyszłość Indii. Taj Mahal. Fot. Sudipta Mondal/Pexels
Fot. Sudipta Mondal/Pexels

Indie od dawna walczą o uznanie swej pozycji w Organizacji Narodów Zjednoczonych. Nie mogą zgodzić się z faktem, że największy pod względem liczby ludności kraj na świecie nie ma stałego miejsca w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Są też bardzo aktywne w rozmaitych inicjatywach społecznych czy pokojowych ONZ.

Oprócz ONZ Indie szukają swojego miejsca w różnych formatach multilateralnych, regionalnych w Azji Południowej, ogólnoazjatyckich oraz takich jak BRICS (od pierwszych liter krajów: Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, Republika Południowej Afryki) – niedawno rozszerzona grupa państw zrzeszająca kraje nie-zachodnie i niepołączone sojuszami z krajami Zachodu. Indie starają się być wszędzie obecne i wszędzie aktywne, aby mieć coraz większy wpływ na rzeczywistość.

Wzmocnienie siły dyplomatycznej nie dokonało się tylko dzięki przeniesieniu sił i środków z jałowego konfliktu z Pakistanem na ważniejsze odcinki. Było ono możliwe przede wszystkim dzięki trwającemu dziesięciolecia szybkiemu wzrostowi gospodarczemu, rosnącej sile politycznej indyjskiej diaspory w wielu istotnych krajach. A także umiejętnemu rozgrywaniu tzw. soft power, czyli siły szeroko rozumianej kultury narodowej.

Warto przeczytać: Indie. Najpierw rozwój, potem ekologia

Siła, która narodziła się z reform

Indie po odzyskaniu niepodległości postawiły na socjalizm i protekcjonizm w gospodarce. Umożliwiło to stopniową likwidację głodu (jeszcze w czasie II wojny światowej – choć w dużej mierze w wyniku działań brytyjskich kolonizatorów – zginęło z głodu kilka milionów osób) i powolne podnoszenie stopy życiowej ubogich warstw społeczeństwa. Jednakże nie doprowadziło do realnego wzrostu gospodarczego.

Po dekadach takiej polityki, wzbogaconej o „poszukiwania trzeciej drogi” czy „indyjskiej wersji socjalizmu”, w 1991 r. zdecydowano się na przeprowadzenie radykalnych reform prorynkowych i przyłączenie gospodarki do obiegu światowego. Od tamtego czasu każdego roku obserwujemy wzrost produktu krajowego brutto o co najmniej 5 proc. , a w niektórych latach dochodził on nawet do 10 proc. (wyjątkiem był tylko covidowy rok 2020). Widać to też na ulicach miast: nowe osiedla, szersze drogi, nowe samochody. Wszędzie nowe sklepy i nowe restauracje, miejsca, gdzie można spędzać czas wolny.

Negatywną stroną jest rosnące rozwarstwienie społeczne, które w Indiach i tak zawsze było ogromne: bogaci bogacą się dużo szybciej niż biedni, a najszybciej bogacą się najbogatsi.

Indie globalnym graczem: mają swoich ludzi wszędzie

Indyjska diaspora jest jedną z najbardziej wpływowych na świecie. W czołowych krajach Zachodu: Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, są to grupy realnie wpływające na politykę i biznes. Wielu, bardzo wielu Indusów lub osób indyjskiego pochodzenia zrobiło oszałamiające kariery na Zachodzie. Kamala Harris – wiceprezydent i kandydatka na prezydenta USA, Usha Vance – żona obecnego wiceprezydenta USA, Rishi Sunak – premier Wielkiej Brytanii, Satya Nadella – prezes Microsoftu, Sundar Pichai – prezes Google – to tylko kilka z najbardziej widocznych przykładów. Indusi mieszkający w innych krajach zazwyczaj współpracują ze sobą i pomagają sobie w karierach.

Przyszłość Indii. Kolorowe obchody święta. Fot. Sahil prajapati/Pexels
Fot. Sahil prajapati/Pexels

Przyszłość Indii i potęga indyjskiego soft power

„Soft power”, „miękka siła” Indii od jakiegoś czasu zdobywa nowe terytoria. Indyjska kuchnia stała się pełnoprawną „uczestniczką” kuchni światowej, jak włoska pizza, czy amerykańskie hamburgery. W Polsce w wielu miastach widzimy indyjskie restauracje prawie na każdym rogu. Ekspansji indyjskiego kina, zwanego od dawnej nazwy Mumbaju – Bollywood, nie zauważamy aż tak bardzo w naszym kraju, co nie znaczy, że ona nie istnieje.

Filmy indyjskie są coraz ciekawsze, coraz lepiej robione i jakościowo nie ustępują filmom amerykańskim, zdobywają też widownię na całym świecie. Indyjska filozofia, a szczególnie joga, staje się obiektem zainteresowania w zasadzie w każdym kraju. Dzięki inicjatywie rządu Indii ONZ w 2014 r. ustanowił 21 czerwca Międzynarodowym Dniem Jogi, obchodzonym z wielką pompą na całym świecie. Jeżeli indyjska ofensywa „soft power” utrzyma tempo, to niebawem również w Polsce będziemy obchodzić dwa największe indyjskie święta – Diwali i Holi. To drugie niektórzy już obchodzą, gdyż łatwo je sprowadzić do obrzucania się kolorowymi farbami, co jest miłą zabawą.

Przeczytaj także: Indie: państwo między Wschodem a Zachodem

Ciszej niż Chiny, skuteczniej niż Zachód. Lekcja dla Polski

Co z tego wynika dla nas? Po pierwsze musimy zacząć zauważać Indie jako liczącego się gracza politycznego i biznesowego. To się już dzieje: w 2019 r. LOT otworzył bezpośrednie połączenia do Delhi, a w 2022 r. do Mumbaju. W 2023 r. premier Indii Narendra Modi odwiedził Polskę – była to pierwsza wizyta na tym szczeblu od ponad czterdziestu lat. Podpisano też dokument o partnerstwie strategicznym między Polską a Indiami. To jest szansa dla naszego kraju.

A czego możemy nauczyć się od Indii? Sukces tego kraju opiera się na rozwoju gospodarczym – to już mamy! Od dziesięcioleci rozwijamy się tak szybko jak oni i też budzimy tym podziw na świecie. Warto poświęcić więcej uwagi naszej Polonii (rozwija się ona również w krajach azjatyckich) i naszej „soft power”. To są nasze atuty.

Warto przeczytać również: Wybory w Rumunii. Bunt przeciw starym elitom i cień Moskwy

Opublikowano przez

dr hab. Adam Burakowski

Autor


Ekspert w dziedzinie politologii i stosunków międzynarodowych. Ambasador RP w Indiach w latach 2017–2023 oraz w Południowej Afryce w latach 2023–2024. Profesor nadzwyczajny w Instytucie Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk. Jest autorem książek i artykułów naukowych, które zdobyły uznanie zarówno w Polsce, jak i za granicą.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.