Przywiązanie do rodziny lekiem na plagę samobójstw? Rodzicu: usłysz mnie, zrozum, kochaj! 

Według danych zebranych przez Światową Organizację Zdrowia (WHO), rocznie życie odbiera sobie 700 tys. osób. I chociaż w ostatnich dwóch dekadach całkowita liczba spadła o niemal 100 tys., alarmujący jest fakt, że statystyki ulegają „odmłodzeniu”. WHO za cel postawiła sobie zmniejszenie odsetka samobójstw wśród dzieci i młodzieży o 10 proc. w najbliższych dziesięciu latach.

Jak podaje „Young Scientists USA”, amerykański magazyn poświęcony działalności naukowej młodych osób, jedną z głównych czynników prewencji jest emocjonalne przywiązanie do rodziny. W amerykańskich czasopiśmie naukowym „Social Development” opublikowano badania, z których jasno wynika, że rodzina, w której wychowywane jest dziecko, ma ogromny wpływ na rozwój zdolności do regulacji emocji. Umiejętność ta, jest jedną z podstawowych funkcji psychologicznych, które determinują kierunek dalszego rozwoju i dojrzewania osobowości. Dysfunkcje tej podstawowej komórki społecznej są najczęstszą przyczyną zaburzeń i chorób psychicznych w wieku rozwojowym, jak również rzutują na całe dorosłe życie. 

… bo nie jestem idealna.

Ma 15 lat, a na jej ciele widać ślady cierpienia, którego „wystarczyłoby” do napisania tragicznej biografii kilkudziesięciolatki. Przedramiona pokrywają gęste blizny, na nodze widać wyryty, najprawdopodobniej żyletką, niecenzuralny napis. Na szyi zawsze nosi opaskę, nie chce, żeby świat widział ślady jej czynu. Tego, o który często toczą się spory, mające rozstrzygnąć, czy jest to akt odwagi, czy tchórzostwa.

Trudno wyobrazić sobie, jak dziecko może znosić tyle bólu, do tego zadanego samemu sobie. Nie można powołać się tu na lekkomyślność czy nieodpowiedzialność. Ania doskonale wiedziała, co robi. Chciała „to” zakończyć. Nie myśleć, nie czuć, nie być. „To”, czyli życie w ciągłym poczuciu, że nie jest idealna, czyli taka, jaką chcieliby ją widzieć rodzice. Nieustannie się starała, robiła wszystko nie dla siebie, a dla nich po to, żeby usłyszeć chociaż jedno słowo uznania, wyraz akceptacji, a przede wszystkim miłości.

Midjourney / Maciej Kochanowski

Brak miłości

O miłości wiele już napisano, stworzono mnóstwo poruszających dzieł. Wychwalała ją sztuka, a my wszyscy nieustannie jej poszukujemy. Najbardziej dojmującą chorobą człowieka jest jej brak. Szczególnie gdy mówimy o miłości rodziców do dziecka. Zapewnienie bezpieczeństwa, bezwarunkowej akceptacji, wsparcia, opieki, troski, okazywanie czułości tworzy sprzyjające środowisko, konieczne do zdrowego i harmonijnego rozwoju. Tak, jak dawniej miłość próbowano zrozumieć i wyrazić za pomocą wytworów kultury, tak rozwój myśli i nauki w XX wieku i latach późniejszych zaowocował powstaniem wielu teorii, również tych zbadanych empirycznie i potwierdzonych badaniami. Pozwoliły one zrozumieć, dlaczego tak ważna jest rola miłości rodzicielskiej wobec dziecka. Aż trudno uwierzyć, że deficyt metafizycznego czynnika, jakim ona jest, wywołać może poważną, źle rokującą chorobę. 

Przeczytaj także:

Choroba, która postępuje

Według WHO samobójstwo stało się drugą przyczyną zgonu osób w wieku 15–29 lat. Amerykańska klasyfikacja chorób i zaburzeń psychicznych DSM-V opisuje kolejne etapy procesu suicydalnego. Początkowo, w głowie młodej osoby pojawia się przeświadczenie o trudnościach nie do pokonania. Widzi ona świat w ciemnych barwach. Agresja, która się pojawia, jako automatyczna reakcja na zagrażające czynniki zewnętrzne, nie znajduje ujścia na zewnątrz, a tworzy jątrząca się ranę niedającą spokoju, powodującą dojmujący, trudny do zniesienia ból. Wystawiona na takie cierpienie psychika młodego człowieka stopniowo zaczyna się dostosowywać do ekstremalnych warunków i kolejno „wyłącza” mechanizmy samozachowawcze. Pojawia się postawa rezygnacyjna, wycofanie, osamotnienie, poczucie opuszczenia. Ukojenie daje świat fantazji, w którym dominują pragnienia, aby już nie czuć, nie być, zniknąć. W ostatnim etapie tego śmiercionośnego procesu chory porządkuje swoje sprawy, na przykład sporządzając „testament” lub listy pożegnalne, aby na samym końcu podjąć próbę odebrania sobie życia

Midjourney / Maciej Kochanowski

Czy da się tego uniknąć?

Donald Winnicott (1896–1971), brytyjski pediatra, korzystał w swojej pracy z ważnego osiągnięcia swoich czasów, jakim była psychoanaliza. Uważał, że to, w jaki sposób będzie funkcjonował w przyszłości dorosły człowiek, zależy od najwcześniejszych chwil życia i opiera się na wczesnej relacji z matką. Winnicott był optymistą i w swoich wypowiedziach wyraźnie podkreślał, że bycie niepopełniającym błędów, idealnym rodzicem jest po prostu  niemożliwe. Przedstawił on bardziej realistyczny i możliwy do osiągnięcia cel i sformułował warunki, które należy spełnić, by być dla dziecka „wystarczająco dobrym”. 

Po pierwsze: świadomość o bezbronności naszego dziecka.  Noworodek jest istotą całkowicie zaangażowaną w sygnalizowanie swoich najważniejszych potrzeb. Można powiedzieć, że pierwsze tygodnie życia naszego dziecka to walka o przetrwanie. Dlatego, według zaleceń brytyjskiego pediatry, ważne jest, aby dostosować siebie do jego potrzeb. Jest to trudne wyzwanie, szczególnie dla początkujących rodziców, jednak takie dostrojenie spowoduje, że w dziecku wykształci się jedna z fundamentalnych struktur psychicznych, jaką jest poczucie bezpieczeństwa, co pozwoli mu na poradzenie sobie z wymaganiami codziennego życia.

Po drugie: pozwól dziecku na złość. Częste określenie w języku dorosłych, czyli „bycie niegrzecznym”, jest tak naprawdę sposobem, w jaki dziecko uczy się i poznaje świat. Sprawdza, jakie są jego granice i możliwości, a niemożność realizacji swoich zamierzeń okazuje poprzez frustrację i złość. Możliwość nieskrępowanego ich wyrażania w otoczeniu opanowanych i spokojnych dorosłych, którzy mu na to pozwalają, powoduje, że dziecko ma szanse na uświadomienie sobie jego wewnętrznych przeżyć i emocji, które nie zawsze są podzielane z osobami z jego otoczenia. Dzięki temu, dziecko wytwarza prawidłowy obraz siebie, co z kolei prowadzi do nabycia umiejętności kontrolowania swoich emocji. Bunt nastolatka, który jest naturalnym procesem rozwojowym, to właśnie „wybijanie się” na niezależność, potrzeba „oddzielenia się” od matki, autonomii, na którą pozwoli sobie tylko wówczas, gdy jego trudne emocje zostaną zaakceptowane i niejako uprawomocnione przez opiekuna.

Po trzecie: dziecko nie może być „za grzeczne”.  Według Winnicota owa „grzeczność” to prawdziwy powód do niepokoju. Dziecko powinno wyrażać swoje emocje i zachowania, gdyż jest to jedyny moment w jego życiu, gdy może to robić w sposób akceptowany społecznie. Jeśli rodzice są zbyt karzący i wymagający i w ten sposób warunkują zachowania swojego dziecka, może okazać się, że zbyt wcześnie wymagają od dziecka takiego poziomu kontroli emocji i zachowania, który właściwy jest dopiero dla późniejszych etapów rozwojowych. Doprowadzić to może do wykształcenia nieprawdziwego obrazu siebie (ang.: false self). Osoba taka na zewnątrz sprawia wrażenie opanowanej i spokojnej, a wewnątrz tłumi swoje popędy i uczucia. Taki dorosły może nigdy nie nabyć umiejętności do prawdziwej miłości i innych pozytywnych postaw, gdyż nigdy nie doświadczyła akceptacji swoich negatywnych emocji. 

Po czwarte: pozwól dziecku po prostu być: pozornie najłatwiejsze zadanie w rzeczywistości okazuje się niezwykle trudne do realizacji. W dziecku często lokujemy obiekt do realizacji swoich ambicji i niespełnionych celów. Chcemy, aby realizowało one nasz gotowy scenariusz na jego życie. Tymczasem Winnicott mówi o tym, aby cały czas postrzegać je jako małą i bezbronną osobę, a swoją energię poświęcić na pomoc w odnalezieniu przez dziecko swoich autentycznych zainteresowań i talentów. 

Po piąte: zdaj sobie sprawę z powagi zadania, jakie wziąłeś na siebie jako rodzic: brzmi poważnie i być może budzi lęk. Ale odpowiedzialność za swoje dziecko, to według Winnicota tak naprawdę odpowiedzialność za całe pokolenie, którego szczęście leży w rękach rodziców. 

Midjourney / Maciej Kochanowski

Miłość i odpowiedzialność

Wielkie szczęście spotkało dziecko, które wychowuje się w kochającej i wspierającej rodzinie. Nie do przecenienia jest bezpieczna baza, gdzie można wrócić po radosnej eksploracji świata, obiekt, przed którym można wyrazić nawet najtrudniejsze emocje i wiedzieć, że zostaną one zaakceptowane. Pozostaje tylko życzyć sobie, aby w społeczeństwach dominował taki model rodzicielstwa, którego główną domeną jest miłość i odpowiedzialność. 

Źródła:

BORG, Lydia K. Holding, attaching and relating: a theoretical perspective on good enough therapy through analysis of Winnicott’s good enough mother, using Bowlby’s attachment theory and relational theory. 2013.

ROOSTIN, Erna. Family influence on the development of children. PrimaryEdu: Journal of Primary Education, 2018, 2.1: 1-12.

MAKARA-STUDZIŃSKA, Marta. Przyczyny prób samobójczych u młodzieży w wieku 14-18 lat. Psychiatria, 2013, 10.2: 76-83.

MCLOUGHLIN, Aoibheann B.; GOULD, Madelyn S.; MALONE, Kevin M. Global trends in teenage suicide: 2003–2014. QJM: An International Journal of Medicine, 2015, 108.10: 765-780.

ZAMETKIN, Alan J.; ALTER, Marisa R.; YEMINI, Tamar. Suicide in teenagers: assessment, management, and prevention. JAMA, 2001, 286.24: 3120-3125.

Może cię również zainteresować:

Opublikowano przez

Krzysztof Zaniewski

Autor


Uważny obserwator rzeczywistości, muzyk, hobbystycznie lubiący filozoficzne rozważania, a zawodowo pracujący terapeutycznie z dziećmi i młodzieżą, od których czerpie inspirację i pozytywną energię. Dumny właściciel psa Izoldy, która jest dla niego przykładem miłości bezwarunkowej. Gorący wielbiciel muzyki Ryszarda Wagnera.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.