Humanizm
Nie tylko broda, kapelusz i Biblia. Amisze w USA współcześnie
02 grudnia 2024
Mieszkańcy Fairbourne mogą stać się pierwszymi uchodźcami klimatycznymi w Wielkiej Brytanii. O ich domy coraz mocniej upomina się morze. Władze wyznaczyły już oficjalną datę likwidacji wsi położonej w malowniczym zakątku kraju
„Radio Antropocenu” to autorski podcast Agaty Kasprolewicz.
Fairbourne położona jest między zielonymi grzbietami gór Snowdonii i Morzem Irlandzkim. Prognozy dotyczące wzrostu poziomu morza są na tyle niepokojące, że władze hrabstwa Gwynedd uznały, że wsi nie da się uchronić przed skutkami zmian klimatu i podjęły decyzję o jej likwidacji. Oznacza to, że mieszkańcy Fairbourne mogą stać się pierwszymi uchodźcami klimatycznymi w Wielkiej Brytanii.
Sylvia Stephenson to pierwsza mieszkanka, która dowiedziała się o tych planach. W 2014 r. Wielką Brytanię nawiedziły powodzie, a przez Morze Irlandzkie przeszły gigantyczne sztormy. Na walijskie wybrzeże przyjechała wtedy ekipa BBC i odwiedzili dom Sylvii. To właśnie reporter przekazał jej informację, że w ciągu 10 lat władze hrabstwa zaprzestaną finansowania wzmacniania wałów przeciwpowodziowych w wiosce.
„Czy to był szok? Na początku w ogóle nie mogłam zrozumieć, co się dzieje. 10 lat? Skąd wzięliście te liczby? Zapytałam o to dziennikarza BBC. A on powiedział, że taki jest plan dyrektywy, wydanej przez władze hrabstwa Gwynedd. Okazało się, że ten plan został zatwierdzony przez władze już w lipcu 2013 r.” – opowiada kobieta.
Mieszkańcy wioski utworzyli grupę obywatelską Fairbourne Facing Change i zebrali 20 tys. funtów na opłacenie prawników. Wywalczyli wydłużenie finansowania wzmacniania wałów do 2054 r. Władze zmieniły jednak plany i chcą skrócić ten okres o 10 lat, co oznacza, że wioska zostanie zlikwidowana w 2044 r.
„Czuję gniew gdy słyszę słowo »likwidacja« w odniesieniu do mojego domu, jakim jest dla mnie Fairbourne. Jak można takiego terminu użyć w stosunku do wioski? Zabierzecie nam ziemię? Zabierzecie nam domy? Czym to się różni od zwyczajnej grabieży?” – zastanawia się Sylvia.
Ale nie wszyscy mieszkańcy wioski przejmują się zmianami klimatu. Alan Jones, właściciel lokalnej smażalni Fairbourne Chippy, nie obawia się przyszłości i nie wierzy w niepokojące prognozy. „Proszę spojrzeć na moją córkę, która pracuje ze mną w smażalni. Ona też jest spokojna. Nic się złego tu nie stanie. Klimat zmienia się nieustannie od milionów lat. OK, może trochę przyspieszyliśmy te zmiany, ale bez przesady” – mówi.
Stuart Eves uważa, że to, co stanie się z jego wioską, w pewien sposób może określić także przyszłe losy wielu miast w Wielkiej Brytanii. „To, co dzieje się w Fairbourne, jest testem dla naszego kraju. Jeśli Fairbourne utonie, to także Londyn będzie w poważnych tarapatach, tak jak każde miasto nad rzeką. Natury nie da się zatrzymać” – zaznacza.
Mike Thrussell od zawsze kochał morze, dlatego jego dom znajduje się tuż przy plaży. „Uwielbiam zasypiać przy otwartym oknie, kołysany szumem fal. Podczas moich podróży służbowych, kiedy nocowałem w hotelu, nigdy nie byłem w stanie się dobrze wyspać. Początkowo nie rozumiałem dlaczego. Dopiero po jakimś czasie zdałem sobie sprawę, że źle śpię, kiedy nie słyszę morza. Ludzie mogą się z tego śmiać. Ale to prawda” – podkreśla.
Mike martwi się o przyszłość, bo od czasu, gdy władze ogłosiły plan likwidacji Fairbourne, wartość wszystkich nieruchomości spadła o 40 proc. „Mam 64 lata, do emerytury zostały mi dwa lata. Nie jestem bogaczem, ale udało mi się spłacić ten dom i miałem nadzieję, że na starość będę się utrzymywać z emerytury. Jednak jeśli okaże się, że będę musiał opuścić dom, będę musiał mieć pieniądze na wynajem. Skąd je wezmę? Z mojej skromnej emerytury nie będzie mnie na to stać. Boję się, że na koniec życia wyląduję na zasiłku i umrę w nędzy. Mnóstwo ludzi z Fairbourne jest w podobnej sytuacji” – zauważa.
Brytyjska Komisja ds. Zmian Klimatu (CCC) opublikowała w 2019 r. raport, z którego wynika, że w podobnej do Fairbourne sytuacji może znaleźć się 530 miejscowości. W 2080 r. 1,5 mln domów będzie zagrożonych powodzią, a 100 tys. może zawalić się wskutek erozji. Tylko w Walii zatopienie grozi aż 104 tys. posiadłości. Autor raportu Jim Hall sytuację na brytyjskim wybrzeżu określił mianem „tykającej bomby”.