Nauka
Serce ma swój „mózg”. Naukowcy badają jego rolę i funkcje
20 grudnia 2024
Z Przemysławem Staciwą, dziennikarzem, publicystą, autorem książki „Mity i Zaklęcia XXI wieku”, rozmawia Artur Heliak.
Artur Heliak: Jakie mity w największym stopniu kształtują naszą rzeczywistość? Które z nich mają najbardziej znaczący wpływ na nasz sposób myślenia?
Przemysław Staciwa: Jest ich bardzo wiele. To, co mi pierwsze przychodzi na myśl w tym momencie, to powszechne uwrażliwienie się na tematykę depresji, całej kultury terapeutycznej. Ta bardzo popularna kalka jest związana z poglądem, że brakuje nam szpitali psychiatrycznych, szczególnie tych przeznaczonych dla dzieci. To podejście przypomina gaszenie pożaru bez głębszej analizy tego, co jest źródłem problemu. Tak jakby dostawienie nowych szpitalnych łóżek miało załatwić sprawę, a wręcz uszczęśliwić dzieci.
Nie chodzi o to, że jestem przeciwny zwiększaniu środków na psychiatrię dziecięcą. Nie, zwracam jedynie uwagę na to, że jest to działanie leczące objawy, które nie zapobiega przyczynom. Tymczasem nasza kultura zdaje się nie dostrzegać znacznie bardziej istotnej rzeczy: rozpadu więzi rodzinnych, między innymi z powodu braku dobrych wzorców. Dzieci cierpią z tego powodu. Upada pozytywny mit rodzicielstwa, pewnej sprawczości z nim związanej, więzi rodzinne się zacierają. Mamy do czynienia z upadkiem autorytetu rodzica, ale to już temat na osobną rozmowę.
Inny mit, który traci na znaczeniu, mówi o tym, że każdy jest kowalem swego losu. Zastępujemy go przekonaniem, że jeżeli pochodzimy z biednej rodziny, a jeszcze w dodatku z małej miejscowości, to tak naprawdę karty zostały już rozdane i najpewniej nic wielkiego nie uda nam się osiągnąć. Piszę o tym w mojej książce.
To są takie mity, zaklęcia XXI wieku, którymi się posługujemy na co dzień, bez głębszego, bardziej dokładnego pochylenia się nad danym zjawiskiem. Niedostrzeganie podstawy problemu, jego szerszego spektrum doprowadza do tego, że zamiennie tworzymy właśnie zaklęcia czy mity. Na przykład poprawność polityczna zakłada, że jeżeli będziemy wrażliwi, jeżeli w przestrzeni publicznej nikogo nie będziemy urażać, to wtedy będzie dobrze.
A przecież to powoduje poważne reperkusje społeczne, zaburza debatę publiczną i obieg myśli, skutki mogą być naprawdę opłakane. Mit wolności słowa był fundamentem naszej cywilizacji i on w sposób oczywisty zanika. Musimy się cenzurować.
Do czego nam służą mity? Muszą być dla nas ważne, skoro tak chętnie z nich korzystamy. Czy one coś upraszczają, uwalniają nas od czegoś, pozwalają nam mniej myśleć?
Mity są uniwersalnymi, ponadczasowymi prawidłami, artefaktami zakopanymi w opowieściach, które możemy „odkopywać” każdego dnia. Są odporne na mody i trendy. Dużo pisał o tym wybitny mitoznawca, profesor Joseph Campbell. Jeżeli chodzi o „zaklęcia”, to często są to bardzo modne kalki, przychodzące do nas zazwyczaj z Zachodu. Dobrze i atrakcyjnie brzmią, są powabne i pociągające, a przy tym nowoczesne i poprawne.
Takim popularnym zaklęciem jest „bądź, kim chcesz być” w kontekście wyboru swojej tożsamości seksualnej. Mainstream mówi nam, często powołując się właśnie na wrażliwość, że tak powinno być. Tymczasem czytałem ostatnio, że w Berlinie rośnie liczba osób identyfikujących się jako osoby szczekające, tworzą one subkulturę itd. W naszej naturze zaczyna zanikać poczucie jakiegoś sensu, logiki. Trudno się jej przecież doszukiwać, gdy otrzymujemy informację, że jakaś pani wzięła ślub z drzewem. Mamy do czynienia z anomaliami, gdzieś po drodze zagubiliśmy fundamenty.
W jaki sposób wyzbyć się z naszego myślenia takich kalek, zaklęć? Czy jest jakaś metoda? Czy to kwestia ciągłej czujności, zaangażowania w poznawanie istoty rzeczy i zjawisk, z którymi przychodzi nam się spotykać? Może powinniśmy bardziej zwracać uwagę na to, co mówią nasi najbliżsi, znajomi, a nie na to, co płynie do nas ze strony mediów?
Media coraz bardziej starają się nas wychowywać, a nie informować. Coraz bardziej nam się mówi, jak mamy żyć, i coraz trudniej o rzetelne informacje, bez tego rodzaju dykteryjek. Przydałoby nam się więcej powietrza, więcej przestrzeni, by móc swobodniej porozmawiać. Dziś pod wieloma względami mamy dyskusję zablokowaną, co widać np. w trakcie różnego rodzaju protestów ulicznych.
Zanim biorący w nich udział zechcą odpowiedzieć na pytanie dziennikarza, starają się dowiedzieć, jaką redakcję on reprezentuje. Pod żadnym pozorem nie chcą rozmawiać ze stroną, co do której mają jakieś uwagi, z którą się nie identyfikują. Wszystkie obozy tymi kalkami się posługują, a czasami wręcz zachłystują. Warto byłoby je porzucić na rzecz własnej, osobistej refleksji. Zdaję sobie sprawę z tego, że to bardzo trudne, by taka praktyka stała się dzisiaj powszechna.