Humanizm
Hulaj dusza, piekła nie ma. Zetki, influencerzy i pieniądze
16 listopada 2024
W związku z pogarszającą się sytuacją państwa Afryki Wschodniej podjęły pierwsze kroki, by zminimalizować ryzyko, jakie wirus stanowi dla całego regionu
Od momentu wybuchu epidemii w sierpniu 2018 r. w Demokratycznej Republice Konga zachorowały 2 tys. osób, z których 1,4 tys. zmarło. Jak szacuje WHO, jedna czwarta wszystkich przypadków zakażeń w dalszym ciągu może być niewykryta.
Epicentrum epidemii stanowią dwie prowincje Demokratycznej Republiki Konga – Kiwu Północne i Ituri, graniczące z Ugandą, Rwandą i Sudanem Południowym. Z tego powodu kraje Afryki Wschodniej postawiły swoje służby w stan pełnej gotowości.
W Kasese, zachodnim dystrykcie Ugandy, zabroniono zgromadzeń publicznych. Restrykcje są wynikiem obaw związanych z rozprzestrzenianiem się wirusa ebola. Obostrzenie wprowadzono po tym, jak na terytorium Ugandy odnotowano dwa przypadki śmiertelnych zachorowań.
W ramach działań prewencyjnych, Uganda zleciła także profilaktyczne szczepienia 4,7 tys. pracowników medycznych pracujących w ponad 150 placówkach. Mimo że szczepionka uznawana jest za eksperymentalną, szacuje się, że daje 97,5 proc. skuteczności i może chronić organizm przez 12 miesięcy.
Według pesymistycznego scenariusza WHO zatrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa ebola w Demokratycznej Republice Konga może zająć nawet dwa lata. „Kilka miesięcy temu notowaliśmy od trzech do pięciu przypadków zachorowań dziennie. Obecnie jest to 8-20 przypadków” – powiedział Tariq Riebl, szef sztabu kryzysowego w Międzynarodowym Komitecie Ratunkowym.
Riebl twierdzi, że główną przeszkodą w zatrzymaniu epidemii jest brak zaufania mieszkańców do służb medycznych i międzynarodowych organizacji humanitarnych. W rezultacie zakażeni nie przychodzą do placówek leczniczych w momencie, w którym dostrzegają u siebie pierwsze symptomy.
Kolejnym czynnikiem jest długotrwały konflikt, który tli się w północno-wschodniej części Demokratycznej Republiki Konga. Jego rezultatem są migracje Kongijczyków, którzy uciekając przed wojną, przemieszczają się przez regiony dotknięte epidemią, co zwiększa ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa.
Dr Mike Ryan, dyrektor wykonawczy prowadzonego przez WHO programu, zaznacza, że na rozprzestrzenianie się wirusa wpływa także to, że niektórzy pacjenci odmawiają szczepienia. „90 proc. pacjentów, którym proponujemy szczepienie, wyraża na nie zgodę, ale pozostałe 10 proc. jest potencjalnym źródłem rozprzestrzeniania się epidemii” – mówi.
To już 10. epidemia wirusa ebola w Demokratycznej Republice Konga od 1976 r. Najbardziej tragiczna w skutkach wystąpiła w latach 2013-2016, zabijając ok. 11,3 tys. osób – nie tylko w Kongu, lecz także w Gwinei, Sierra Leone i Liberii.
Źródła: Al Jazeera, WHO, CNN, Guardian