Humanizm
Klawo, w dechę, mega. Każde młode pokolenie ma swój język
25 grudnia 2024
Od kamiennego dildo, przez interaktywną pochwę po dociekliwe i zaangażowane seksroboty. Czy w najbliższej przyszłości zmienimy nasze podejście do seksu?
Wśród listy dziesięciu najczęściej odwiedzanych stron w internecie znajdują się aż trzy witryny o tematyce pornograficznej. Pornhub, najpopularniejsza platforma z filmami porno, jest odwiedzana każdego dnia przez 100 milionów użytkowników. Zmieniło się również społeczne postrzeganie samej pornografii. Jeśli wierzyć raportom przeprowadzanym w Stanach Zjednoczonych, aż 84 proc. dorosłych Amerykanów uważa, że masturbacja to forma dbania o własne zdrowie, z kolei co czwarty mieszkający tam mężczyzna poniżej 30. roku życia nie uprawia seksu. Jeszcze gorzej wygląda badanie przeprowadzone wśród Japończyków w wieku od 18 do 34 lat, z którego wynika, że ok. 42 proc. mężczyzn i 44 proc. nigdy nie uprawiało seksu.
Przegląd badań dotyczących życia seksualnego wskazuje, że uprawiamy dziś mniej seksu niż nasi rodzice. Ze wspomnianej powściągliwości w relacjach z innymi korzysta branża sextech, która rozwija się coraz prężniej. W skali globalnej branża została wyceniona na 31,4 mld dolarów. Przewidywania ekonomistów wskazują, że w latach 2023–2030 rynek będzie rósł w tempie ok. 17 proc. rocznie. Do sextechu wlicza się producentów przeróżnych zdalnie sterowanych zabawek erotycznych, pornograficznej rzeczywistości wirtualnej, platformy z innowacyjnymi usługami seksualnymi oraz roboty seksualne.
Chiny i Japonia to niepodważalni liderzy produkcji i innowacyjności w dziedzinie robotów seksualnych. Chiny są jednym z największych rynków sextech w regionie Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APAC), z mnóstwem firm wytwarzających zabawki erotyczne, aplikacje oraz inne produkty i usługi związane z seksem.
W 2005 roku archeolodzy w jaskini nieopodal Ulm natknęli się na rozbity przedmiot o fallicznym kształcie. Po ekspertyzie okazało się, że było to prymitywne dildo naturalnej wielkości liczące 28 tys. lat. Dla wielu ta informacja może okazać się zaskakująca, ale to prawda – dildo zostało wynalezione 25 tys. lat przed kołem.
Męskie odpowiedniki urządzenia, czyli przenośne pochwy, nigdy nie zostały odnalezione przez archeologów. Boom na tego typu akcesoria rozpoczął się pod koniec lat 90. XX wieku, kiedy firma Fleshlight opatentowała erotyczny gadżet dla mężczyzn przypominający kształtem latarkę.
Dwadzieścia lat później seksoferta przeznaczona dla mężczyzn znacząco wzrosła: wytwarza się interaktywne waginy wydające jęki i mruczenie oraz seksroboty, z którymi użytkownik może uciąć sobie pogawędkę. Jednym z najpopularniejszych seksrobotów jest Harmony – to silikonowa lalka naturalnej wielkości z zainstalowanym oprogramowaniem bazującym na osiągnięciach sztucznej inteligencji. Ma wbudowany procesor mowy i czujniki obsługiwane za pomocą aplikacji w smartfonie, aby umożliwić użytkownikowi wygodne sterowanie sztuczną kobietą. Potrafi ona również żartować i angażować się w nieskomplikowane rozmowy, choć nie spełnia kryteriów testu Turinga (narzędzia mierzącego nieodróżnialność robota od człowieka). Podstawowa cena robota wynosiła prawie 10 000 dolarów; choć w zależności od wymagań użytkownika, jej cena może sięgać nawet 75 000 dolarów.
Badacze zjawiska rozróżniają dwie fale seksualnej digitalizacji. Do pierwszej fali zalicza się pornografię online, aplikacje randkowe i proste zabawki erotyczne, gdzie przedmiot służy wyłącznie dostarczaniu seksualnego spełnienia. Natomiast digiseksualizm „drugiej fali” polega na zbudowaniu głębszej relacji z użytkownikiem poprzez systemy immersyjne, takie jak rzeczywistość wirtualna i rozszerzona, roboty seksualne wyposażone w sztuczną inteligencję, które w perspektywie kilku dekad mogą stać się realną konkurencją na rynku matrymonialnym. Wraz z rozwojem generatywnych modeli, rozmowy z seksrobotami mogą okazać się coraz bardziej satysfakcjonujące. Uzbrojenie seksrobotów w narzędzia pokroju chatbota ChatGPT może kompletnie zrewolucjonizować branżę antropomorficznych gadżetów seksualnych.
Istnieją trzy główne grupy seksrobotów. Pierwszy typ to właściwie zlepek stereotypowych cech pochodzących z głównego nurty pornografii. Urządzenia tego typu mają obfity biuste, mięsiste usta, białą skórą oraz nienaturalnie wąską talię. Drugi rodzaj seksbota, budzący ogromne kontrowersje, służy do „gwałtu”, a dokładnie to symulowania oporu wobec czynności seksualnych. Popularny robot Roxxxy ma wbudowane różne osobowości. Jedną z nich jest „Frigid Farrah”, którą producent opisuje jako: „wyjątkowo powściągliwą i stroniącą od intymnych aktywności”.
Nie bez powodu podnoszone są zarzuty, że tego typu funkcje mogą być wykorzystywane do zaspokajania fantazji o gwałcie, lub zachęcać do snucia takich fantazji. Przeciwnicy seksrobotów zorganizowani wokół grupy „Campaign against sex robots”, twierdzą, że jest to szkodliwe dla moralności osób, które angażują się w tego typu akty. Jednocześnie upowszechnienie się takich urządzeń, może przyczynić się do wzrostu patologicznych zachowań. Trzeci rodzaj seksrobota został zaprojektowany tak, aby wyglądał jak dziecko. Ich produkcja obywa się obecnie w Japonii i również budzi opór społeczny. Aktywiści sprzeciwiający się seksrobotom obawiają się, że służą one jedynie seksualizacji dzieci, prowadząc do większej liczby nadużyć.
W 2019 roku prawie ćwierć miliona osób podpisało petycję o wstrzymanie importu seksrobotów do Korei Południowej. Autor petycji opierał się na przekonaniu, że lalki mogą prowadzić do wzrostu liczby przestępstw seksualnych. Zakaz importu został odrzucony, jednak koreańskie Ministerstwo Równości Płci i Rodziny zabroniło sprowadzania i sprzedaży seksrobotów przypominających celebrytów i nieletnich. Podobne ograniczenia istnieją w Australii, Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Niestety, egzekwowanie tego typu zakazów jest praktycznie niemożliwe – celnicy nie są w stanie ocenić potencjalnego wieku seksrobota, granica między „seksrobotem dzieckiem”, a „seksrobotem dorosłym” pozostaje zupełnie subiektywna i płynna.
Jednak są również pozytywne aspekty wykorzystywania seksrobotów. Jak wskazuje polska badaczka z Uniwersytetu Śląskiego, Ania Malinowska, oprogramowanie przeznaczone do seksualnej stymulacji okazuje się pomocne dla samotnych, zapracowanych singli, osób w żałobie, niepełnosprawnych i starszych. Malinowska przytacza eksperymenty z robotami do przytulania oraz zrobotyzowanymi zwierzętami domowymi (terapeutyczna foka PARO), które wykazały, że fizyczne interakcje z reagującymi jednostkami elektronicznymi przynoszą zwiększenie efektu terapeutycznego u pacjentów.
Osoby korzystające z seksrobotów wolą pozostawać anonimowe podczas przeprowadzanych badań lub wywiadów. Postawa ta nie powinna dziwić, bowiem dotyka ich problem wielowymiarowej stygmatyzacji wynikający z uprzedzeń i niskiej świadomości społecznej względem zjawiska. Z jednej strony seks z robotem postrzega się jako formę fetyszu lub dewiacji seksualnej. Z innej strony korzystanie z seksrobota może zostać odebrane jako wyraz braku zaradności na rynku matrymonialnym, niskiej samooceny i swoisty symbol incelstwa (termin pochodzi od zbitki angielskich wyrazów involuntary celibacy, czyli mimowolnego celibatu).
Neil McArthur, jeden z autorów książki „Robot Sex: Social and Ethical Implication”, zauważa, że:
„Za każdym razem, gdy pojawia się coś nowego, następuje fala niepokoju, a następnie wybucha moralne oburzenie. Ale gdy ludzie zaczynają korzystać z tych technologii, stają się one częścią naszego życia”.
Jednak do prawdziwej rewolucji w relacjach międzyludzkich wciąż bardzo daleko, a badacze zjawiska sugerują, że roboty mimo wszystko pozostaną na marginesie, stając się jedynie emocjonującą ciekawostką i elementem rozpalającym wyobraźnię twórców filmów science-fiction.
Warto również zauważyć, że kulturowa fiksacja na prywatnych robotach, które mogą świadczyć usługi seksualne, uosabia zjawisko postępującej prywatyzacji i masowego podążania w kierunku zindywidualizowanych doświadczeń. Nasze pozornie prywatne działania mają niepodważalne przełożenie na życie społeczne. Seks może być zarówno wartościowy, jak i nieprzyjemny, a wręcz szkodliwy. Bez wątpienia rozwój technologii wymusza tworzenie nowych i wyraźnych norm etycznych, które pomogą zapobiegać niepożądanym skutkom.
Źródła: