Nauka
Obserwacja galaktyk zmienia naukę. Webb bada początki kosmosu
05 grudnia 2024
Współcześnie bolączki kapitalizmu stanowią bardzo łatwy cel dla ekonomistów różnej proweniencji; w pewnym sensie atakowanie obecnego porządku stało się nową normalnością. Mazzucato idzie po prąd, starając się na nowo wyobrazić działanie kapitalistycznego systemu, już po gruntownym zredefiniowaniu jego podstawowych założeń i odnowieniu roli państwa w budowaniu dobrobytu.
Mariana Mazzucato to włoska ekonomistka, pracująca obecnie na University College w Londynie. Dzięki swoim książkom (do tej pory opublikowała sześć obszernych prac z dziedziny ekonomii i historii gospodarki) i częstym występom w mainstreamowych mediach, stale zwiększa swoją rozpoznawalność, torując tym samym drogę niepopularnym i trudnym zagadnieniom z dziedziny współczesnej nieheterodoksyjnej ekonomii.
O co tak naprawdę chodzi badaczce? O przewietrzenie naszego myślenia o gospodarce, które w głównej mierze opiera się na stereotypach i uproszczeniach. W tym celu ponownie zadaje pytania o to, skąd bierze się wzrost gospodarczy? Co jest źródłem innowacji? W jaki sposób państwo i sektor prywatny mogą współpracować, aby współtworzyć dynamiczną gospodarkę, której oczekują obywatele. Niestety, są to pytania, którymi w debacie głównego nurtu już od dawna nikt nie zaprząta sobie głowy. Jednak bez nowych odpowiedzi na te lekko zmurszałe kwestie, będziemy jako społeczeństwo bez końca popełniać te same błędy.
Powołując się na historię internetu, iPhone’a i zielonej energii, z których wszystkie zostały sfinansowane na początkowych etapach z publicznych pieniędzy, Mazzucato stwierdza, że państwo (sektor publiczny) jest niedocenianym motorem wzrostu i innowacji. Dlatego jej pomysły na zredefiniowanie podstawowych założeń współczesnej ekonomii rezonują wśród włodarzy na całym świecie. W Wielkiej Brytanii praca Mazzucato wywarła silny wpływ na Jeremy’ego Corbyna, lidera Partii Pracy i Theresę May, byłą premier. Włoska ekonomistka doradzała również Premier Szkocji, Nicoli Sturgeon, podczas reformy krajowego banku inwestycyjnego. Stale opiniuje podmiotom rządowym m.in. w Niemczech i RPA.
Jej pomysły trafiają nie tylko do kręgów polityków i spin doctorów progresywnych partii politycznych, bowiem nawet amerykańscy Republikanie znaleźli coś dla siebie. W maju senator Marco Rubio z Florydy kilkakrotnie cytował Mazzucato w „American Investment in the 21st Century”, czyli swojej propozycji przyspieszenia wzrostu gospodarczego. Również premier Polski nie ukrywa inspiracji myślą Mazzucato. W krótkiej recenzji umieszczonej na odwrocie polskiego wydanie książki „Przedsiębiorcze państwo” uważny czytelnik odnajdzie nazwisko Mateusza Morawieckiego, który w pochwalnym tonie pisze o niej: „Przedsiębiorcze państwo powinni przeczytać wszyscy, którzy chcą w uczciwy sposób podejść do roli państwa w rozwoju gospodarczym”.
W książce „Wartość wszystkiego. Wytwarzanie i zawłaszczanie w globalnej gospodarce” Mazzucato argumentuje, że powinniśmy przestać mylić wartość z ceną i zamiast tego uznać zbiorowe wysiłki, które przyczyniają się do tworzenia wartości. Dzielenie się zyskami musi odbywać się między wszystkimi wytwórcami wartości: instytucjami publicznymi, prywatnymi i społeczeństwem obywatelskim. W przeciwnym razie dojdzie do tego, co już dziś zauważają nawet najwięksi zwolennicy deregulacji i wolnego rynku, czyli – uspołeczniania ryzyka i prywatyzacji zysków.
Dobrą ilustracją tej dysfunkcji jest amerykański przemysł farmaceutyczny. Podczas gdy inwestycje w innowacje w zakresie leków pochodzą z finansowanych ze środków publicznych laboratoriów badawczych, filantropii i oczywiście przedsiębiorstw, największe firmy farmaceutyczne są tymi, które odnoszą największe korzyści finansowe. Finansowane przez podatników Narodowe Instytuty Zdrowia inwestują ponad 40 miliardów dolarów rocznie w innowacje w dziedzinie leków, ale wysokie ceny leków tego nie odzwierciedlają – w rzeczywistości ceny mogą być tak wysokie, jak tylko pozwoli na to rynek.
Nowoczesną myśl ekonomiczną, datowaną na koniec XIX wieku, oparto na bardzo niejednoznacznej idei – cenie, jako jedynej wartości rzeczy. Musimy zdać sobie sprawę, że jest to ogromna rewolucja w myśli ekonomicznej, ponieważ w wersji klasycznej to teorie wartości określały cenę. Od tej pory wskaźnikiem wzrostu stało się PKB (Produkt Krajowy Brutto). PKB rozumiemy jako całkowitą ilość wyprodukowanych towarów, albo całkowity zarobiony dochód. Jednak sam wskaźnik nie różnicuje, skąd dochód pochodzi – może być wynikiem zarówno produktywnego działania, jak i renty od kapitału. Mazzucato stwierdza, że podstawowy problem z PKB polega na tym, że nie dokonując oceny wartości, mylimy czynsz (rentę z kapitału) z zyskami. Jeśli nie znamy różnicy między działaniami związanymi z wytworzeniem wartości a działaniami związanymi z jej wydobywaniem, ryzykujemy, że wszystko, co jest wliczane do PKB, zostanie uznane za wytworzenie wartości
Po prostu przyjęliśmy, że to, co ma cenę, musi być wycenione, a my musimy uchwycić tę wartość, niezależnie od tego, jakiego rodzaju jest to towar lub usługa. Dla przykładu PKB nie uwzględnia wartości podstawowych usług publicznych, takich jak bezpłatna opieka zdrowotna, a jedynie jej koszty. System został zaprojektowany w taki sposób, że prywatny zysk ma zasadniczo pierwszeństwo przed wartością publiczną; lub jeśli ożenisz się ze swoją sprzątaczką, czy też ogrodnikiem, PKB spadnie, ponieważ na początku płaciłeś tej osobie, a potem, kiedy się z nią ożeniłeś, ona nadal wykonuje swoją pracę, ale już bez pobierania pensji.
Mazzucato nie chce jednoznacznie potępiać inwestorów prywatnych. Ludzie pokroju Steve’a Jobsa i Elona Muska, są jej zdaniem bardzo ważnymi filarami gospodarki. Steve Jobs w sposób innowacyjny połączył istniejące już wcześniej wynalazki. To, co znajdziemy w iIPhonie – dostęp do internetu, ekran dotykowy – było przez lata finansowane i rozwijane ze środków publicznych. Zdaniem Mazzucato, problem polega na tym, że w książce o Stevie Jobsie i firmie Apple nie znajdziemy ani jednej wzmianki na ten temat. Podobnie jest z Elonem Muskiem, który dostał pięć miliardów dolarów od rządu Stanów Zjednoczonych, jednak nie słychać o nich w publicznych wypowiedziach Muska.
Nie powinniśmy powielać fałszywej narracji, że rządy są tylko od tego, by tworzyć podwaliny dla nauki, techniki i innowacji, a cały postęp współczesnego świata dzieje się dzięki poświeceniu geniuszów przedsiębiorczości i ich indywidualnym decyzjom. W przypadku Muska wiele ryzykownych inwestycji podjętych zostało przez wielkiego inwestora – rząd. Od bezzwrotnych dotacji do lotów w kosmos ze SpaceX, przez projekt SolarCity oraz Teslą.
Krytycy często podnoszą argumenty, że zupełnie inną rzeczą jest finansowanie i dostarczanie prostych usług technologicznych jak protokoły internetowe, a powstawanie takich potęg jak: Meta (Facebook), Alphabet (Google) i Amazon. Jednak Mazzucato stara się zintegrować potencjał dwóch stron. Rząd, zdaniem Mazzucato, powinien wejść w rolę aktywnego inwestora i głośno mówić o sobie jako o współtwórcy wartości. Żaden inwestor venture capital nie pomyślałby o zrobieniu tego, co obecnie robią rządy największych krajów, czyli po prostu wzięcia na siebie kosztów bez realnych udziałach w zyskach.
Nie ma jednej formy kapitalizmu, nie ma też wątpliwości, że potrzebujemy nowej umowy społecznej, która uznaje, że rewolucjoniści i innowatorzy naszych czasów znajdują się nie tylko w Dolinie Krzemowej czy nowojorskich zarządach. To, czy będziemy żyć w „dobrym” lub „złym” kapitalizmie w dużej mierze zależy od struktury gospodarki, przyjętych modeli biznesowych oraz narracji publicystów i polityków, które składają się na to, co nazywamy systemem gospodarczym.
Źródła: