Prawda i Dobro
Ogień, rakija i tajemniczy wędrowiec. Wieczór Badnjaka na Bałkanach
20 grudnia 2024
Czy epoka globalizacji ma się ku końcowi? Procesy gospodarcze i społeczne, które przez lata napędzały integrację rynków na świecie, ulegają znacznemu spowolnieniu. Eksperci nie mają wątpliwości: nadchodzi era slowbalizacji Po złotej erze globalizacji w latach 1990 – 2010 doszliśmy do punktu, w którym dotychczasowe sposoby na światową integrację gospodarki osiągnęły maksimum swoich możliwości. „Koszty transportu dóbr przestały spadać. Międzynarodowe firmy odkryły, że globalna ekspansja pochłania pieniądze i często […]
Po złotej erze globalizacji w latach 1990 – 2010 doszliśmy do punktu, w którym dotychczasowe sposoby na światową integrację gospodarki osiągnęły maksimum swoich możliwości. „Koszty transportu dóbr przestały spadać. Międzynarodowe firmy odkryły, że globalna ekspansja pochłania pieniądze i często jest przyczyną, dla której zagraniczne marki przegrywają z lokalną konkurencją” – pisze Patrick Foulis, redaktor ds. biznesowych czasopisma „The Economist”.
Należy się spodziewać, że w najbliższym czasie na znaczeniu stracą międzykontynentalne łańcuchy dostaw, a wzmocnieniu ulegną kontakty handlowe o bliższym zasięgu. Spowoduje to jednak, że te części świata, gdzie procesy globalizacyjne dotarły później i miały mniejszą siłę oddziaływania, staną przed trudnym zadaniem dotrzymania kroku rozwiniętym krajom Azji, Europy i Ameryki Północnej.
„Slowbalisation” to termin użyty po raz pierwszy w 2015 roku przez holenderskiego analityka trendów Adjiedja Bakasa. Jak donosi „The Economist” w wydaniu poświęconym temu zjawisku, znaki spowolnienia globalnej integracji można było zaobserwować już po kryzysie ekonomicznym w 2007 roku. Od tego czasu udziały handlu w światowym PKB spadły z 61 do 58 proc., import pośredni zaczął tracić na znaczeniu, a korporacje coraz mniejszy procent zysków czerpią z działalności prowadzonej za granicą.
Do slowbalizacji przyczyniają się zmiany w polityce, które faworyzują obrót na rynku regionalnym: korzystniejsze stawki podatkowe dla rodzimych przedsiębiorców, walka z rajami podatkowymi czy obostrzenia dotyczące poufności danych. Spada także zainteresowanie współpracy z krajami, które kojarzą się z ryzykowną sytuacją geopolityczną i brakiem jasnych regulacji prawnych.
Eksperci przewidują, że slowbalizacja doprowadzi do wykształcenia się silnych powiązań gospodarczych na poziomie kontynentalnym. „W miarę jak rozpadną się globalne układy, światowy handel i rynek inwestycji będzie regulowany przez płynny układ lokalnych interesów i stref wpływów” – twierdzi Foulis.
Wydawałoby się, że slowbalizacja może być odpowiedzią na szkodliwe skutki procesów globalizacyjnych. Regionalizacja rynków sprawi, że wzmocniona zostanie pozycja lokalnej siły roboczej, a skrócenie łańcuchów dostaw zmniejszy nie tylko koszty związane z transportem dóbr, ale też jego negatywny wpływ na stan środowiska naturalnego.
Faza spowolnionej globalizacji budzi jednak pewne niepokoje. „To, że globalizacja traci na dynamice, będzie niekorzystne dla tej ogromnej liczby ludzi, którzy jeszcze nie stali się częścią zglobalizowanego świata” – mówiła Zanny Minton-Beddoes, redaktor naczelna „The Economist” w rozmowie z Anne McElvoy. Foulis podkreśla, że mimo regionalizacji rynku wiele mniejszych gospodarek będzie uzależnionych od globalnego systemu finansowego, którego centrum nadal pozostaje Wall Street.
Ponadto separacja interesów utrudnić może pracę nad wyzwaniami dotykającymi całego świata: zmianą klimatu, migracjami, automatyzacją rynku pracy. Ułatwi też zdobycie hegemonii gospodarczej na skalę regionalną, bo wiodące na danym obszarze państwa będą miały mniejszą konkurencję.
Amerykańscy specjaliści są raczej sceptyczni, jeśli chodzi o przyszłość światowej gospodarki. „Slowbalizacja będzie mniej łaskawa i stabilna niż jej poprzedniczka. Koniec końców pozostawi po sobie głównie niesmak” – prognozuje Patrick Fousil. Trudno oprzeć się wrażeniu, że ta niechęć wynika przede wszystkim z poczucia utraty kontroli nad rozkładem sił regulujących rynek, na którym Stany Zjednoczone były wiodącym graczem. Na razie wiemy, że młodsza siostra globalizacji nadchodzi. Czy okaże się też tą brzydszą – zobaczymy.
Źródło: The Economist