Coraz więcej agresji w polityce. „To przestaje być racjonalne”

Debata publiczna w Polsce już od dłuższego czasu staje się coraz bardziej pozbawiona głębszych treści, racjonalności oraz elementarnej uczciwości intelektualnej. Zajmowanie się poważnymi problemami i dyskusja o prawdziwych, koniecznych zmianach ustępują tej agresywnej „nawalance” – mówi nam dr Jacek Kloczkowski, politolog i ekspert z Ośrodka Myśli Politycznej.

Publiczna dyskusja w Polsce. Emocje wymykają się kontroli

Anna Bobrowiecka: Czy polaryzacja społeczeństwa, ostrość sporu politycznego w Polsce i wzajemna niechęć to prawdziwe, poważne problemy, czy jednak zjawisko naturalne i normalne, któremu poświęcamy zbyt dużo uwagi?

Dr Jacek Kloczkowski: Jest to zjawisko normalne i naturalne, ale zarazem niepokojące i szkodliwe. Od pewnego czasu przybiera ono w naszym kraju na sile. W publicznym dyskursie jest coraz więcej agresji i nienawiści. Najgorsze jest jednak to, że to wszystko przestaje być racjonalne. A kiedy coś przestaje być racjonalne, wymyka się spod kontroli i przez to jest coraz bardziej niebezpieczne. Wykracza to poza normy pewnego „teatru” politycznego, w którym wzajemne szpilki i bardzo ostra krytyka są naturalne i nieodłączne, a politycy przybierają różne pozy, ale ze świadomością i intencją pewnego przerysowania, zwłaszcza w okresach kampanii wyborczych. Natomiast kiedy staje się to zarzewiem fanatyzmu i absolutnych skrajności, walką dla walki, to ginie w ludziach rozsądek. A wtedy możemy zapomnieć o dobrej polityce i dobrym rządzeniu.

Spór w polityce. Na zdjęciu dr Jacek Kloczkowski z Ośrodka Myśli Politycznej. Fot. Ośrodek Myśli Politycznej
Dr Jacek Kloczkowski, politolog, ekspert Ośrodka Myśli Politycznej. Fot. OMP

Spór polityczny: mowa nienawiści kontra wolność słowa

Czy takiej polaryzacji i niechęci — a czasem nawet nienawiści — da się w ogóle uniknąć, jeżeli polityka jest nieodłączną częścią naszego życia? Czy nie powinniśmy traktować tego jako cenę demokracji? Takie „coś za coś”?

Oczywiście, w naturze demokracji leży spór i podział. Już od czasów starożytności widziano jej słabości i problemy. Nie ma co rozdzierać o nie szat. W warunkach demokratycznych partie i grupy interesu walczą ze sobą. Natomiast jeśli przyjrzymy się czasom współczesnym i temu, jak to zjawisko się zmienia, to zobaczymy, że jeszcze 20 czy 15 lat temu ta walka i te podziały nie były aż tak ostre. Rdzeń polityki w krajach zachodnich był dużo bardziej racjonalny.

W ostatnich latach różne dotąd marginalne ideologie zaczęły być jednak traktowane przez mainstream jako wiodące. To, co zawsze było uważane za normalne i niebudzące wątpliwości, poczęto wypychać z głównego nurtu. To musiało z kolei zaowocować reakcją, a ona zaostrza jeszcze bardziej narzucanie tych ideologii. Towarzyszy temu szantaż moralny czy emocjonalny – „jeśli nie wyznajesz poglądów takich a takich, to nie jesteś Europejczykiem, jesteś odszczepieńcem czy prawicowym radykałem”. Ktoś taki ma utracić prawo do normalnego udziału w debacie publicznej.

Problem polega na tym, że te nowe nurty, nowe ideologie czy koncepcje – jakkolwiek byśmy to określili – są na ogół kompletnie absurdalne. Przez to, jak odstają od rzeczywistości, są źródłami nierzadko bardzo głupiej i krótkowzrocznej polityki, przez co przyniosły za sobą bardzo wysokie koszty społeczne. To wywołuje próby powrotu do tego, co było 20 czy 30 lat temu, a to z kolei budzi najczęściej bardzo emocjonalne i skrajne reakcje postępowców. W takich warunkach ten spór nie może nie być agresywny i radykalny. Nikt nie chce być uciszany albo nazywany np. „faszystą”.

Warto przeczytać: PsyOps. Tak służby manipulują emocjami i uderzają w społeczeństwo

„Polskie piekiełko” to teza prawdziwa czy naciągana?

Mówiąc już stricte o Polsce — według niektórych badań i wskaźników, poziom polaryzacji jest u nas wyższy nawet od tego, który ma miejsce choćby w USA. Dlaczego w Polsce wciąż te podziały są tak ostre? W niektórych krajach jest to spowodowane np. nierównościami ekonomiczno-społecznymi albo złym prawem. Jak jest u nas?

Nie zgodziłbym się z tezą, że w Polsce ta polaryzacja jest większa niż w Stanach Zjednoczonych. Tam również w obrębie samych dwóch głównych obozów – demokratów i republikanów – stanowiska ideowe mocno się spolaryzowały, zwłaszcza od przejęcia rządu dusz w Partii Demokratycznej przez światopoglądową skrajną lewicę. Obie strony zarzucają sobie wręcz skłonności faszystowskie i komunistyczne. Tyle że rdzeń polityki wciąż jest tam racjonalny. Retoryka jest jedynie narzędziem, podporządkowanym realnemu działaniu. Natomiast specyfiką naszej polityki jest zamiłowanie do bardzo radykalnej, podniosłej, buńczucznej retoryki. Dla wielu polityków jest ona sednem czy wręcz całością ich aktywności politycznej.

Spór. Wolność słowa. Psychologia konfliktu. Fot. Geralt/Pixabay
Fot. Geralt/Pixabay

To, w połączeniu z tym brakiem racjonalności, o którym mówiłem wcześniej, powoduje, że ta polaryzacja nasila się. Widzimy także dążenia części wyborców, grup interesu i polityków do zemsty politycznej, co jeszcze bardziej podnosi temperaturę. Część wyborców doskonale się z tym czuje – lub przynajmniej tak im się wydaje – i bardzo głęboko przesiąkają tymi treściami. Szczególnie widać to w mediach społecznościowych.20 czy 30 lat temu nie mieliśmy tego problemu. Dziś do wzbudzenia ogromnych emocji wystarczy jeden wpis lub komentarz w Internecie. Czasami takich „wrzutek” pojawia się nawet kilka dziennie, także ze strony samych polityków, którzy w ten sposób budują swój polityczny kapitał i pozycję w partii.

Gorący temat: Empatia kontra strach. Psychologia władzy

Ustawa o mowie nienawiści uderzy w swobodną debatę?

Rząd zapowiada wprowadzenie tzw. ustawy o zakazie mowy nienawiści. Projekt już niedługo ma być poddany głosowaniu w Sejmie. To pomoże w walce z polaryzacją?

Jeśli takie zmiany chce wprowadzać nasze środowisko liberalno-lewicowe, które samo jest bardzo mocno zaangażowane w bardzo agresywną retorykę polityczną, to trudno nie obawiać się tego, że celem jest tylko i wyłącznie uprzywilejowanie swoich poglądów i walka z przeciwnymi. Widać też, że rosną tam pewne skłonności stricte cenzorskie. Od kilku tygodni coraz głośniej mówi się o pomysłach ograniczania dostępu do pewnych treści czy platform w Internecie.

Przedstawia nam się to jako chęć chronienia nas przed mediami społecznościowymi, które rzekomo wymknęły się spod kontroli, są źródłem dezinformacji i zagrażają demokracji. Oczywiście, że tak bywa, ale pod pozorem walki z nienawiścią czy dezinformacją, szykuje się użycie „pałki” na oponentów politycznych czy po prostu ludzi myślących inaczej niż forsujące te zmiany środowiska.

To skończy się tylko większą polaryzacją i eskalacją emocji. Nie jest tak, że jedna strona – prawicowa, konserwatywna – tę nienawistną retorykę stosuje, a druga – lewicowo-liberalna – nie. Takie założenie byłoby nie tylko absurdem i nieprawdą, ale też dalszym zideologizowaniem i dyskusji politycznej. Słowo „dyskusja” właściwie przestałoby być adekwatne.

Holistic Talk
LINK do wydarzenia: https://holistictalk.pl/

Spór publiczny: jak bronić się przed hejtem

Jako „zwykli Kowalscy” – jak możemy unikać czy walczyć z tą polaryzacją i zaszczuwaniem ze względu na poglądy?

Debata publiczna w Polsce już od dłuższego czasu staje się coraz bardziej pozbawiona głębszych treści, racjonalności i elementarnej uczciwości intelektualnej. Zajmowanie się poważnymi problemami i dyskusja o prawdziwych, koniecznych zmianach ustępują tej agresywnej „nawalance”. Wielu z nas wybacza to politykom, odpuszcza im, racjonalizując to sobie tym, że są inne, ważniejsze powody, by na nich głosować.

Ta walka i polaryzacja dużą część społeczeństwa wszakże męczy. Kieruje się przy urnach raczej innymi argumentami – np. gospodarczymi czy szczerymi ideowymi. Choć i wtedy, nawet jeśli widzimy, że „nasi” przyczyniają się do pogorszenia stanu debaty publicznej, to traktujemy ich często jako mniejsze zło.

Nie pomogą tu moim zdaniem żadne odgórne nakazy czy zakazy, nie poprawią tego żadne ustawy. Po prostu sytuacja musi dojrzeć do powrotu do normalności. Widać to na przykładzie Stanów Zjednoczonych, gdzie różne radykalne lewicowo-liberalne zmiany są już cofane. To, co chwilę temu mogło być uznane za „mowę nienawiści” czy „dezinformację” przez narzucających wtedy ton dyskusji polityków, dzisiaj znowu jest głośno mówione. Wymusza to rzeczywistość.

W Europie sytuacja wygląda dużo gorzej, a i w Polsce lewicowo-liberalne trendy coraz bardziej się rozprzestrzeniają, choć wydawało się kilkanaście lat temu, że nie zboczymy na manowce znane z wielu państw Zachodu. Jedyne, co może nam pomóc, to racjonalność i zdrowy rozsądek.

Ciężko je przywrócić ot, tak sobie. Jednak obserwacja fiaska lewicowo-liberalnych programów i szkód, jakie wyrządziły w tylu krajach, powinna dać Polakom do myślenia. Polska nie powinna i nie musi uczyć się tu na własnych błędach, wystarczy, że wyciągnie wnioski z błędów cudzych.

Przeczytaj inny wywiad Autorki: Gruzja rozdarta między Rosją a Unią. „Sytuacja jest trudna”

Opublikowano przez

Anna Bobrowiecka

Autorka


Dziennikarka, publicystka, komentatorka. Publikuje w mediach ogólnopolskich i regionalnych. Kocha zwierzęta, zwłaszcza koty.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.