Rodzice, nie przeszkadzajcie! Beztroska zabawa rozwija dziecko

Dawniej nawet zwykły osiedlowy trzepak zapewniał bezcenną przestrzeń do zabawy. Właśnie w trakcie wspólnych zabaw dzieci uczyły się ról społecznych i pobudzały wyobraźnię. Dziś dzień czterolatka wypełniają zajęcia niczym w korporacyjnym kalendarzu, a swobodnej zabawy tam jak na lekarstwo. Tymczasem specjaliści przekonują, że najwięcej zyskują dzieci, których rodzice potrafią zatrzymać się i pozwolić najmłodszym na tak potrzebną beztroskę.

Niedoceniana rola zabawy. Most między wyobraźnią a rzeczywistością

Swobodna zabawa pełni ważną rolę w życiu dzieci. Nie bez powodu ta forma ich aktywności jest badana intensywnie od zeszłego stulecia. Nadal pozostaje wiele do wyjaśnienia, ponieważ zmienia się otoczenie dzieci, styl życia ich rodziców, a one same, otoczone ekranami i z napiętym planem zajeć, już nie bawią się tak dobrze jak kiedyś. W erze analogowego życia trzepak był centrum dowodzenia osiedlowej załogi. Czy dziś nadal jest areną gimnastyczną, czy tylko dziwnym żelaznym reliktem? Lew Wygotski, dwudziestowieczny rosyjski psycholog i pedagog, uważał, że „zabawa to most między wyobraźnią a rzeczywistością”. Jego uczeń Daniił Elkonin zwrócił uwagę na wartość wchodzenia dzieci w role podczas zabawy. Pomaga im to zrozumieć koncepcję i porządek społeczeństwa.

Dr Barbara Kurowska – pedagog, logopeda, specjalista z zakresu pedagogiki Marii Montessori, wykładowca akademicki – w rozmowie z Holistic News nieco jaśniej dodaje: – Podchodząc definicyjnie do pojęcia zabawy, bardzo często jest ona kojarzona z czynnością, która jest podejmowana wyłącznie dla przyjemności. Postrzegana w ten sposób zabawa dziecięca nie wpisuje się w kategorię uczenia się, a to błąd. Dorośli mają bowiem tendencję do różnicowania zabawy i nauki. Często – mam wrażenie – zabawa nie jest traktowana poważnie. Rodzicom wydaje się, że nie ma wymiernych efektów (w przeciwieństwie do nauki) i wolą tę zabawę poprowadzić i zorganizować, by realizowała narzucony przez nich cel.

Swobodna zabawa dzieci: dzieci bawią się w dmuchanym zamku
Fot. Lukas / Pexels

Najwięcej korzyści przynosi swobodna zabawa

Taki rodzaj aktywności, z czynnym udziałem dorosłego, nie jest już postrzegany przez dziecięcy mózg jako zabawa. Prawdziwą, dającą wiele korzyści, jest ta swobodna – inicjowana i kontrolowana wyłącznie przez dziecko.

Wiola Ostasiewicz, pedagog, założycielka leśnej bazy edukacyjnej „Echo”, wyraźnie i treściwie artykułuje, jak powinna przebiegać swobodna zabawa. Chodzi o to, aby nie przerywać procesu doświadczania. Dziecko uczy się bowiem właśnie jedynie poprzez doświadczanie. Dlatego dorosły nie tylko powinien mu na to pozwolić, ale także nie przeszkadzać. Oddając się swobodnej zabawie, dziecko skupia na niej cały swój umysł i zmysły. W taki sam sposób tworzą geniusze. Jednak gdy dziecko wciąż słyszy ostrzeżenia i uwagi – mimo że chodzi o jego ochronę i bezpieczeństwo – może dojść do wykształcenia się w nim niskiej samooceny czy braku odwagi w przyszłości.

Polecamy: Kultura czasu wolnego. Dlaczego balans między pracą a rekreacją jest tak ważny

Czy wiszenie na trzepaku uczy więcej niż lekcja programowania?

Wskazuje na to neurobiologia mózgu. Zajęcia z kodowania czy języka mandaryńskiego dla czterolatków, nawet w formie zabawy, nie będą stymulować rozwoju neuronów tak jak wygibasy na trzepaku. Przez narzucenie formy, przebiegu aktywności oraz oceny efektów dorosły odbiera całą magię zabawy. Jej terapeutyczny, edukacyjny i poznawczy sens.

Podczas swobodnej zabawy aktywują się kluczowe obszary mózgu, to jest kora przedczołowa, uzdeczka czy ciało migdałowate. Angażują się także rejony odpowiedzialne za koncentrację, pamięć, motorykę i emocje. Dr Kurowska dodaje, że dzięki swobodnej zabawie dziecko zdobywa wiedzę mimo tego, że nie jest nastawione na uczenie się. Nie bez powodu mówi się, że w okresie dzieciństwa zabawa jest podstawową formą aktywności dziecka. To dzięki niej poznaje otaczającą je rzeczywistość i nabywa wiele przydatnych umiejętności.

Przeczytaj: Dzieci w Azji są programowane na sukces. Czy azjatyckie dzieciństwo to wyścig?

Pierwsze zderzenie malucha ze światem

Warto więc jako rodzic lub opiekun bacznie przyglądać się zabawie dzieci. Podczas obserwacji można, dzięki tak zwanej projekcyjnej mocy zabawy, wyczytać, z czym dziecko się mierzy, jakie ma emocje czy umiejętności. Młodsze dzieci, które nie potrafią jeszcze mówić, w trakcie zabawy „opowiadają” o swoich zainteresowaniach i potrzebach. Pani mgr Joanna Lorenc, wykładowca akademicki na Uniwersytecie Bielsko-Bialskim, w rozmowie z Holistic News podkreśla obserwacyjną rolę rodzica w zabawie: – Dla wychowawców i rodziców [zabawa] pełni podstawową rolę poznawczą i diagnostyczną. Podczas zabawy dziecka możemy zaobserwować jego mocne i słabe strony, możliwości i deficyty rozwojowe. Jego potrzeby i zainteresowania, sposoby reagowania na różne sytuacje.

Prof. Alison Gopnik, amerykańska psycholog i autorka badań kognitywnych w znanej publikacji o wymownym tytule The Scientist in the Crib (pol. Naukowiec w kołysce) pisze, że dzieci poprzez zabawę przeprowadzają swoje pierwsze „eksperymenty naukowe”. Zdecydowanie wspiera to rozwój poznawczy i pozwala maluchom zrozumieć świat, konwenanse i role społeczne. W ten sposób powstają podwaliny kompetencji dorosłego życia. Pani mgr Joanna Lorenc podkreśla to, powołując się na tezę prof. Danuty Waloszek: – Jakość nauki czy sposób pracy w dorosłości zależy właśnie od tego, czego dziecko nauczyło się podczas zabawy. Odpowiednie postępowanie, osądy, a nawet poglądy, to także efekt dzieciństwa spędzonego na zabawie.

Warto przeczytać: Kolejny dzień, kolejny wyścig szczurów. Epiktet uczy, jak żyć lepiej

Swobodna zabawa nie zawsze przychodzi łatwo

O trudnościach związanych z podejmowaniem tej, jakby się mogło wydawać, intuicyjnej aktywności opowiada nam dr Barbara Cygan, pedagog specjalny w Przedszkolu Samorządowym nr 2 z Oddziałami Integracyjnymi i Specjalnymi „Niebieski Miś” w Skawinie, terapeutka behawioralna, wykładowca akademicki.

– Dzieci w spektrum autyzmu czy z niepełnosprawnością intelektualną mają trudności w podejmowaniu swobodnej zabawy, stąd należy ich tego uczyć i kierować jej przebiegiem. To wynika z ograniczeń w myśleniu wyobrażeniowym, przyczynowo-skutkowym, potrzebie zachowania schematu. Aktywnością swobodną dla dzieci z tego typu zaburzeniami są różnego rodzaju fiksacje, na przykład ciągłe układanie przedmiotów w rzędy. To jednak nie jest zabawa, która ma korzyści rozwojowe. Wychowując dziecko do życia w społeczeństwie, należy zaopatrzyć je w różne kompetencje, jak na przykład umiejętność nawiązywania relacji rówieśniczych. Tego właśnie uczy zabawa, która ma także charakter terapeutyczny. Służy rozwojowi emocjonalno-społecznemu i poznawczemu – tłumaczy dr Cygan.

Natomiast trudności z uwolnieniem swojej kreatywności w zabawie mają także dzieci rozwijające się prawidłowo. Za ten stan rzeczy odpowiadają wszelkiego rodzaju ekrany. Dziecko, które zasiada przed telewizorem na długie godziny lub, co gorsza, wpatruje się w niebieskie światło smartfona, traci bardzo wiele – kreatywność, ciekawość świata, intuicyjne i naturalne eksplorowanie. Wszystko, co dziecko posiada i jest niezbędne do najlepszego rozwoju, ginie w otchłaniach ekranów.

Polecamy występ Patricka Neya na konferencji Holistic Talk EDU K’IDS

Wieczny brak czasu. Grafik jak w korporacji

Dr Cygan podczas swoich obserwacji doszła do niepokojąco brzmiących wniosków: – Dzieci rozwijające się prawidłowo też nie zawsze potrafią się dziś bawić. Stają się bardziej odtwórcze niż twórcze… Bawią się tym, co aktualnie jest w trendzie lub jedną zabawką, często tylko klockami. Drugim powodem tego stanu rzeczy jest przebodźcowanie wynikające z nadmiaru zorganizowanych zajęć, ale także braku jakościowego czasu spędzonego z rodzicami.

Niestety, brak czasu na swobodną zabawę potwierdzają statystyki. Z badania SW Research Wyprawka szkolna 2024 wynika, że 68 proc. dzieci chodzi na zajęcia pozalekcyjne. W tej grupie trzech na czterech uczniów poświęca na ten cel minimum dwie godziny tygodniowo. Co ciekawe, dzieci wybierają zajęcia sportowe (44 proc.), taneczne (22 proc.) czy plastyczne (15 proc.). Z inicjatywy rodziców zaś chodzą na naukę języka obcego (43 proc.) czy korepetycje przedmiotowe (18 proc.). Wydatki rodziców na zajęcia pozaszkolne także mówią same za siebie. Według badania CBOS w 2023 roku w Polsce średnie miesięczne wydatki na ten cel wyniosły niemal 800 złotych.

Swobodna zabawa dzieci: grupa dzieci bawi się na boisku szkolnym
Fot. Lukas / Pexels

Swobodna zabawa dzieci to najlepsza inwestycja

Dr Barbara Kurowska dzieli się zbieżną z powyższymi danymi refleksją: – Odnoszę wrażenie, że dzisiejszy model dzieciństwa polega na wypełnieniu go ze wszech miar różnymi zajęciami. Jest zorganizowany i podporządkowany biegowi codzienności. Często już brakuje czasu na swobodną zabawę, która pomaga dziecku odreagować stres czy zmęczenie. To skutkuje jedynie przebodźcowaniem dziecka, co nie pozostaje bez wpływu na jego zachowanie. Problemem nie są jedynie zajęcia pozaszkolne. – Ten problem dotyczy także dzieci z niepełnosprawnościami czy zaburzeniami w rozwoju, którym rodzice organizują często terapię pięć dni w tygodniu. A dziecko potrzebuje odpoczynku – dodaje dr Cygan.

W czasach, gdy dziecięcy dzień zapełniają zadania niczym w korporacyjnym grafiku, a ekran zastępuje trzepak, coraz trudniej rozpoznać prawdziwe dzieciństwo. Tymczasem, wbrew intuicji dorosłych, dzieci rozwijają się najlepiej wtedy, gdy pozwolimy im się bawić. Swobodnie. Bez ocen, instrukcji, presji i planów. To jednak nie znaczy, że dziecko ma zostać samo. Warto postawić na jakość czasu spędzanego z dzieckiem, a nie na jego ilość. – Gdy spędzamy czas z dziećmi, uwaga powinna zostać poświęcona tylko im. Trzeba po prostu być z dzieckiem i dla dziecka – zaznacza dr Cygan. Istotne jest wyważenie i odpowiednie zarządzanie bezcennym czasem dzieciństwa. Beztroskość i wolność okazują się najlepszą inwestycją w rozwój dziecka.

Może Cię zainteresować: Dziecko potrzebuje czułości. Jej brak ma tragiczne konsekwencje

Opublikowano przez

Agata Zielińska

Autor


Jest autorką artykułów na Holistic News. Doktorantka w dyscyplinie nauk socjologicznych na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Pisze i recenzuje zmiany w polskiej edukacji. Niedoszła aktorka, wielbicielka kawy z kawiarki i podróżująca tylko tropem wybornych winorośli. Kiedy nie pisze doktoratu, układa lego z córeczką.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.