Nauka
Serce ma swój „mózg”. Naukowcy badają jego rolę i funkcje
20 grudnia 2024
Wiara kilkulatka w to, co mówią mu dorośli, a w szczególności rodzice, mogłaby przenosić góry. Z każdym rokiem jednak dziecko odkrywa, że świat nie zawsze jest taki, jak przedstawiają go najbliżsi. Musi zmierzyć się z nowymi, nieznanymi dotąd zasadami w przedszkolu czy szkole. Największe jednak rozczarowanie przeżywają adolescenci, którzy obserwując świat dorosłych, zauważają, że głoszone przez nich ideały to często tylko hasła, które nijak się mają do rzeczywistości. W umyśle młodego człowieka pojawia się złość, która tak naprawdę jest efektem tłumionego, niewłaściwie przeżytego smutku.
Okres „burzy i naporu”, którym często określa się wiek dojrzewania, jest nie tylko metaforą mającą za zadanie oddać emocjonalność młodego człowieka. W organizmie dzieje się mnóstwo procesów biochemicznych, a zmiany zachodzą nie tylko w wyglądzie. Intensywny rozwój przechodzi również układ nerwowy, a w szczególności mózg. Dziecko, które do tej pory uczyło się chętnie i szybko zaczyna być mniej wytrwałe i skłonne do zdobywania nowej wiedzy, gdyż dotychczasowe struktury psychiczne się przekształcają. Pojawia się myślenie krytyczne oraz chęć osiągnięcia niezależności, które wyrażają się w negowaniu wszystkiego, co do tej pory przyjęte było jako niepodważalna zasada.
Rodzina i szkoła to dwa najważniejsze środowiska, które najbardziej oddziałują na człowieka w pierwszych latach życia. Zanim zacznie on odkrywać świat samodzielnie, zdobywa wiedzę i doświadczenie, które determinują jego styl poruszania się w codzienności. Kształtującej się tożsamości, a więc świadomości „kim jestem?” i „skąd pochodzę?” pomagać ma znajomość historii swojego kraju, nadany system moralny oraz zapewnienie bezpieczeństwa.
Styl przywiązania, który wykształca się w okresie dzieciństwa, staje się nie tylko determinantą przyszłego funkcjonowania w relacjach. Jest on również sposobem, w jaki młody człowiek postrzegać będzie otaczający świat. Kształtująca się osobowość dziecka jest bardzo wrażliwa na modelowanie i kształtowanie ze strony najbliższego środowiska. Ciepły i bezpieczny dom, nawet przy trudnym temperamencie staje się środowiskiem sprzyjającym rozwojowi zdrowej osobowości. Zintegrowana, spójna tożsamość sprawia, że człowiek postrzega świat jako przewidywalny i bezpieczny. Dzięki temu łatwiej o samorealizację, czyli osiągnięcie najważniejszych celów pozwalających na bycie szczęśliwym.
Niewłaściwa relacja z opiekunami, czy to przemocowa, czy pozbawiona miłości i troski sprawia, że stojący u progu dorosłości człowiek jest zagubiony i osamotniony. Nie tylko cierpi, ale również nie potrafi zwrócić się o pomoc. Jeśli w swoim dorosłym życiu nie napotka kogoś, kto zmieni jego dotychczasowe schematy myślenia, zapewni bezpieczeństwo i akceptację, może rozwinąć zachowania autodestrukcyjne.
Wokół nastolatków krąży wiele mitów, a jednym z nich jest przeświadczenie, że negują wszystko i wszystkich i tak stan rzeczy należy przeczekać. Tymczasem, zachowanie to, jest reakcją na wiele czynników, pod wpływem których jest młody człowiek. Jednym z nich są zmiany fizyczne. Ciało rozwija się zazwyczaj szybciej niż umysł. Bywa, że nastolatek nie radzi sobie z nową fizjologią swojego organizmu. Braki w edukacji, ale również bezpiecznego dorosłego, do którego można się zwrócić w każdej chwili i dla którego nie istnieją tematy tabu, potęguje poczucie osamotnienia. Rodzice, którzy stawiają tylko ograniczenia, ale nie uczą zdrowej wolności i mądrych wyborów, a także nauczyciele niebędący przewodnikami, tylko oceniającymi urzędnikami, nie wzbudzą u młodego człowieka wystarczającego zaufania, aby stać się powiernikami czy kimś, do kogo warto zwrócić się po pomoc. Funkcję autorytetu przejmuje grupa rówieśnicza. Dzieci wspierają się nawzajem, identyfikując się ze sobą. Dobierają się w grupy, których łączą wspólne zainteresowania, przeżycia, ale i negacja świata dorosłych, który często bywa gorzkim rozczarowaniem.
Jako dorośli chętnie wygłaszamy tezy, mając się niemal za nieomylnych i będących w posiadaniu jedynej prawdy. Tymczasem dojrzewające dziecko posiada już na tyle rozwinięte krytyczne myślenie, że jest w stanie zweryfikować czy sami wierzymy w to, co mówimy. Do tego dzieci są doskonałymi obserwatorami. Wymagając czegoś od młodego człowieka, musimy być gotowi na to, że będziemy niemal pod stałą obserwacją. Nie wynika to ze złośliwości czy wrogich intencji, a jedynie z chęci sprawdzenia, czy jesteśmy autentyczni w tym co mówimy. Jest to próba zweryfikowania czy można nam ufać, czy nie. Jeśli w tym co mówimy, jesteśmy szczerzy i autentyczni, a za naszymi słowami idzie nasze postępowanie, wówczas stajemy się godnymi zaufania autorytetami.
Spójność dorosłego, na którym można się wzorować i któremu można powierzyć swoje tajemnice i troski, powoduje, że w dziecku wykształca się poczucie bezpieczeństwa. Świadomość tego, że w każdej chwili młody człowiek będzie przyjęty i zaakceptowany, sprawia, że odkrywany przez niego świat będzie dla niego wielką przygodą.
Częstym błędem popełnianym przez dorosłych jest traktowanie dzieci jako kogoś, kto jest w niższy w hierarchii. Być może wynika to z nieświadomej chęci swoistego „odegrania się” na młodszym pokoleniu i próbie zrekompensowania sobie przeszłych upokorzeń ze strony naszych rodziców i nauczycieli. Częstą sytuacją jest dyskusja pomiędzy dorosłymi, gdy zdajemy się nie zauważać swoich dzieci, które tak bardzo chcą być włączone w nasze codzienne życie. Nasz kontakt z nimi ogranicza się jedynie do wydawania poleceń i ich egzekwowania. Nie dyskutujemy z dziećmi o tym jak wygląda świat oraz o tym jak one same go postrzegają. Nie chcemy wiedzieć, czy mają inne zdanie niż my. Tymczasem może okazać się, że młody człowiek ma bardzo wiele do powiedzenia i my sami możemy się wiele od niego nauczyć.
Zobacz też:
Intensywne emocje, które przeżywa nastolatek, są nie tylko wyrazem buntu i metodą na osiągnięcie niezależności. Bywa, że nastolatkowie, szukając oparcia i troski, nie umieją okazać tego w sposób bezpośredni, dlatego też pokazują, że chcą, aby ktoś się nim zainteresował. Czasami jako dorośli nie zauważamy, że nasze dziecko po prostu potrzebuje wsparcia lub zainteresowania, a zamiast tego traktujemy je z góry, myśląc, że takie zachowanie to tylko wyraz buntu, często nazywając je bezczelnym i nieakceptowalnym. Tymczasem warto zwrócić się do swojego dziecka w sposób bezpośredni, nawiązując życzliwą relację opartą na wzajemnym zainteresowaniu i szacunku. Jeśli zaakceptujemy, że młody człowiek ma już swoje zdanie na pewne tematy i próbuje podjąć pierwsze życiowe decyzje, mamy szansę nawiązać nić porozumienia objawiającego się zaufaniem i otwartością.
Gonitwa dnia codziennego, mnóstwo zadań i wiele obowiązków sprawia, że często nie zauważamy dojrzewania naszego dziecka i tego, że staje się ono powoli dorosłe. Tymczasem tracimy bardzo wiele i jeśli nie jesteśmy wystarczająco, uważni nie zauważymy, kiedy weszło ono w okres „burzy i naporu”. Ten krytyczny czas, gdy kształtuje się jego osobowość, weryfikuje to, czy będzie nam ufało, czy nie. Jedną z podstawowych przyczyn kształtowania się patologii osobowości, ale także zachowań opozycyjno-buntowniczych i autodestrukcyjnych jest to, że dziecko zawiedli dorośli. Gdy młody człowiek nie jest rozumiany, a także nie poświęca mu się wystarczająco dużo uwagi, przeżywa smutek. Jest to emocja trudna do udźwignięcia dla młodego umysłu, a niewłaściwie zaopiekowana zamienia się stopniowo w złość. Brak dorosłego, który jest w stanie pomieścić emocje, nawet te najtrudniejsze powoduje, że szuka ono ujścia w innych miejscach. Dlatego tak naprawdę, pozorna złość dziecka, to nie złośliwość, a jedynie próba zwrócenia naszej uwagi na to, że cierpi. Odpowiednia ilość troski i delikatności, może przezwyciężać początkowy opór młodego człowieka i gdy zdobędziemy już jego zaufanie na nowo, jesteśmy w stanie sprawić, że jego funkcjonowanie znacznie się poprawi.
Najłatwiej jest kochać kogoś, kto bezwarunkowo nas szanuje, szuka i śledzi nasz każdy krok. Takie są właśnie najmłodsze dzieci. Jednak te starsze, a w szczególności kilkunastoletnie, często wzbudzają w nas negatywne emocje, wobec których pozostajemy ambiwalentni. Lekarstwem na każdą złość, gniew, smutek i żal jest miłość. Nie będziemy jednak w stanie akceptować tych uczuć w naszym dziecku, jeśli nie zaakceptujemy ich w samych sobie. To właśnie w nas tak naprawdę tkwi to nastoletnie dziecko, które nieustannie się buntuje i domaga uwagi. Jeśli właściwie się nim zaopiekujemy i przepracujemy swoje osobiste problemy, sprawimy, że będziemy w stanie lepiej kochać nasze własne dzieci nawet w czasie „burzy i naporu”.