Tęczowa duma Gran Canarii

Na całym świecie turystyka LGBT przynosi coraz większe zyski. Ale czy to dobry pomysł na biznes, czy może droga do pogłębienia podziałów?

Na całym świecie turystyka LGBT przynosi coraz większe zyski. Mniejszości seksualne chętnie podróżują w miejsca cieszące się opinią tolerancyjnych – i dobrze za to płacą. Ale czy to tylko świetny pomysł na biznes, czy może droga do pogłębienia podziałów i uprzedzeń?

W ciągu dnia Maspalomas wygląda jak każdy inny nadmorski kurort. Ogromne, malowane na biało hotele rażą odbitym słonecznym światłem, jest upalnie, pojedyncze palmy nie dają zbyt wiele cienia. Zimą przyjeżdżają tu głównie emeryci z Niemiec i krajów skandynawskich, także trochę rodzin z dziećmi. Od czasu do czasu można spotkać pary mężczyzn, ale nie rzucają się w oczy jako duża liczebnie grupa. Turyści większość dnia spędzają na plaży albo popijając piwo w barach.

Nocne życie Maspalomas

Wieczorem idziemy do Yumbo Centrum. To dziwne centrum handlowe jest właściwie wykopaną w ziemi dziurą otoczoną czterema piętrami pawilonów, w których znajdują się sklepy z pamiątkami, salony kosmetyczne, minigolf, restauracje i bary. Kierujemy się w stronę Mardi Gras. Po drodze zaczepiają nas naganiacze, wszyscy oferują piwo za dwa euro, zniżki na drinki. Prawie każdy lokal ma wystawionego swojego człowieka, ale nie Mardi Gras. To najbardziej znany bar gejowski w Yumbo. Kto ma tu trafić, ten trafi.

Na podwieszonych ekranach leci playlista z piosenkami Britney Spears, Spice Girls, Destiny’s Child. Najntisowe bity, lateks i gołe brzuchy. W pobliskim Ricky’s Cabaret zaczyna się występ drag queen.

Mardi Gras, jak wiele lokali w Yumbo, nad barem ma wywieszoną tęczową flagę. Wydaje się, że tutaj jest to po prostu w dobrym tonie – Maspalomas to w Europie najbardziej popularny cel wakacyjnych wyjazdów gejów i lesbijek. Tęczowa flaga powiewa więc zarówno nad klubami grającymi disco, jak i nad oldskulową kafejką obwieszoną zdjęciami podstarzałego właściciela i jego żony. Każdy jest tu gay-friendly, każdy chce przyciągnąć klientów.

Uczestnicy Parady Gejów podczas Międzynarodowego Karnawału
Maspalomas na Gran Canaria, maj 2014 r.
(DESIREE MARTIN / AFP / EAST NEWS)

Tutaj karnawał jest codziennie

Otwarcie na społeczność LGBT to kluczowy element strategii budującej markę kurortu, a właściwie całej Gran Canarii. W Las Palmas, stolicy wyspy, co roku odbywa się karnawał, podczas którego – obok konkursu na Królową Karnawału – od 1998 r. ma miejsce Gala Drag Queen. Ta w Polsce dość niszowa forma rozrywki na Gran Canarii jest wydarzeniem przyciągającym tłumy. Bilety wyprzedają się na pniu, a show oglądają tłumy ludzi przebranych w kolorowe stroje: pary hetero- i homoseksualne w każdym wieku, grupy nastolatków, emeryci, rodziny z dziećmi. Ci, którym nie udało się dostać wejściówek, zbierają się wokół wydzielonej ogrodzeniem widowni w Parque de Santa Catalina i śledzą przebieg konkursu na telebimach.

Ale to w Maspalomas bije gejowskie serce Gran Canarii. Poza klubami, w których codziennie odbywają się drag shows, w ciągu roku ma miejsce kilka wydarzeń skierowanych do osób LGBT. W maju odbywa się Maspalomas Pride, największa impreza gejowska na wyspie, w listopadzie – zimowa edycja imprezy. W marcu trwa karnawał, nieograniczany tak staromodną cezurą jak Środa Popielcowa. Tutaj Mardi Gras, czyli Tłusty Wtorek jest codziennie. W październiku odbywa się Freedom Festival, na którym koncerty przeplatają się z imprezami i pokazami drag. Jest też Bear Carnival (dla miłośników owłosionych klat) i Fetish Week (dla fanów skórzanych uprzęży i erotycznych zabawek).

Życie jak w raju

Kelner proponuje nam drinki, zamawiamy. W Maspalomas nie trzeba znać hiszpańskiego – liczba turystów sprawiła, że nawet oporni w nauce języków Hiszpanie potrafią nieźle mówić po angielsku. Ten tutaj, o dziwo, ma świetny brytyjski akcent. Przynosi nam napoje i pyta, skąd jesteśmy. To stały numer: pytają, a potem mówią w twoim języku kilka randomowych zwrotów, których nauczyli się od turystów. „Dzień dobry! Jak się masz, kochanie? Piękna pogoda”. Trochę zirytowani mówimy, że z Polski. „No właśnie, tak myślałem” – odpowiada kelner nienaganną polszczyzną.

Patryk przyjechał na Gran Canarię trzy lata temu. Miał spędzić tu trzy miesiące, został do dziś i nie zamierza wyjeżdżać. Na pytanie, co najbardziej podoba mu się w życiu na wyspie, odpowiada: „Pogoda, pogoda i jeszcze raz pogoda. Ludzie są mili, jest ocean, są baseny, życie jak w raju”.

Na południu wyspy przez cały rok temperatura w ciągu dnia rzadko spada poniżej 20 stopni,

a woda w oceanie jest tak ciepła, że można kąpać się nawet w styczniu. „Tutaj mi się żyje najlepiej” – mówi Patryk, który od ósmego roku życia mieszkał w Wielkiej Brytanii. Przeprowadził się, bo znudził mu się deszczowy Londyn, chciał spróbować czegoś innego. „Maspalomas jest bardzo otwarte dla każdego, nie tylko dla LGBT. Wszyscy się dobrze bawią, bez zmartwień czy pokazywania palcem na innych. Maspalomas jest świetnym miejscem, nie jest drogo, co chwilę poznaje się nowych ludzi z całej Europy” – zachwala.

 Na 36 tys. mieszkańców przypada tu ponad 180 tys. miejsc hotelowych. To jednocześnie 70 proc. zaplecza noclegowego całej Gran Canarii.

Hiszpania najlepsza na tęczowe wakacje

Historia turystyki LGBT na Gran Canarii oficjalnie rozpoczęła się w 1978 r., gdy otwarto pierwszy – nieistniejący już – klub gejowski Jeans. Jednak niektóre źródła podają, że jeszcze w latach 60., w czasach reżimu frankistowskiego, Wyspy Kanaryjskie były dla homoseksualistów rodzajem azylu. Wówczas w Hiszpanii groziło im więzienie czy raczej pobyt w ośrodku „terapeutycznym”. Na oddalonej o 2 tys. km od Madrytu Gran Canarii surowy wymiar sprawiedliwości na „grzech sodomii” patrzył jednak przez palce.

Uczestnik parady podczas podczas Międzynarodowego Karnawału
Maspalomas na Gran Canaria, maj 2014 r.
(DESIREE MARTIN / AFP / EAST NEWS)

Obecnie to jedno z najbardziej popularnych miejsc wśród turystów LGBT z całego świata. Według badań przeprowadzonych przez European Travel Commission wśród prawie 5 tys. osób homoseksualnych z USA, Rosji, Brazylii, Chin i Japonii, to właśnie Hiszpania cieszy się opinią kraju, który dysponuje najlepszą ofertą skierowaną do tej grupy klientów. Respondenci wskazywali, że spośród wszystkich krajów europejskich, mniejszościom seksualnym najlepiej żyje się w Hiszpanii. Turyści LGBT oceniali, że są tam najchętniej przyjmowani, mogą wziąć udział w najciekawszych wydarzeniach oraz festiwalach przygotowanych z myślą o nich.

Apartamenty z dumą

Na płocie kompleksu bungalowów w centrum Maspalomas wisi ogromny transparent z tęczową flagą: „Pride Properties – gay-owned and operated” (ang. własność zarządzana przez gejów). To reklama jednej z agencji, która oferuje pokoje na wynajem, pośredniczy także w sprzedaży nieruchomości w obrębie wyspy. Firma prowadzona jest przez trzech wspólników – Szkota, Włocha i Holendra – którzy na Gran Canarii znaleźli swoje miejsce i pomysł na biznes.

Na wyspie jest dostęp do bogatej oferty hoteli reklamujących się jako gay-friendly albo nawet gay-exclusive, ale do jednego z takich apartamentów trafiamy przypadkiem. Firma, reklamując pokoje na portalach takich jak Booking.com, nie promuje się jako gejowska. Pride Properties są otwarte dla wszystkich. Dom, w którym nocujemy, jest niemal w całości zajmowany przez pary – tak jak my – mieszane.

Poza nazwą i tęczowym logo na stronie nie ma zbyt wiele wzmianek na temat turystyki LGBT. „Pride Properties działa na rynku nieruchomości na Gran Canarii od niedawna. Wykorzystaliśmy 22 lata naszego doświadczenia w tej branży, żeby odpowiedzieć na potrzeby miejscowego rynku” – deklarują właściciele agencji. Te potrzeby, poza ogromnym popytem na miejsca noclegowe, to także stworzenie przyjaznej atmosfery dla mniejszości seksualnych i podkreślenie ich obecności w tym miejscu. Ale nie oszukujmy się, chodzi też o to, by przyciągnąć turystów LGBT, którzy co roku zostawiają ok. 9 mld euro w całej Hiszpanii.

Wyspy Kanaryjskie, a w szczególności Gran Canaria, to jedno z najbardziej popularnych miejsc wśród turystów LGBT z całego świata. Hiszpania, maj 2014 r. (DESIREE MARTIN / AFP / EAST NEWS)

Tolerancyjny biznes się opłaca

Popularność sektora LGBT w turystyce z roku na rok rośnie. Według danych zebranych przez portal CromosomaX trzy lata temu wpływy w Hiszpanii z roku na rok wzrosły aż o 28 proc. Oferta skierowana do mniejszości seksualnych jest coraz bogatsza: nie tylko parady, bary i hotele, ale także wycieczki promem i imprezy tematyczne. Widać, że pary jednopłciowe, które spędzają wakacje w Maspalomas, czują się tu bardzo dobrze. Nikt nie patrzy krzywo, właściwie nie zwraca się na nich specjalnej uwagi. „Gran Canaria żyje z turystyki, więc musi być bardzo tolerancyjna” – komentuje Patryk.

I słusznie, bo nieheteronormatywna klientela to intratny biznes. Statystyki szacują, że turyści LGBT wydają na wakacyjne przyjemności ok. 30 proc. więcej niż pozostali.  Jak podają autorzy wydanego przez European Travel Commission raportu, przedstawiciele mniejszości seksualnych podróżują do Europy w trzech głównych celach: typowo turystycznie, na wydarzenia takie jak marsze równości i w celu zawarcia związku małżeńskiego. Stary Kontynent kojarzy się respondentom z tolerancją, dlatego też na miejsce ślubu i wesela wybierają często któreś z państw Europy Zachodniej. Miejsca przyjazne gejom, lesbijkom i osobom transpłciowym chętniej są też odwiedzane przez tych, którzy popierają walkę o prawa mniejszości seksualnych. Coraz częściej zdarza się, że przedstawiciele społeczności LGBT podróżują nie tylko we własnym gronie, ale zabierają też na wspólne wakacje rodziny i znajomych.

W stronę turystyki inkluzywnej

Pojawiają się jednak krytyczne głosy, że turystyka LGBT zamiast otwierać ludzi na obecność mniejszości, powoduje gettoizację tego sektora. Na forach turystycznych można spotkać wiele osób pytających, „jak bardzo gejowskie” jest Maspalomas, bo zamierzają się tam wybrać z dziećmi i nie chcą narażać ich na „nieprzystojne widoki”. Autorzy internetowych przewodników przestrzegają przed wycieczkami na Playa de Maspalomas, gdyż „można tam spotkać osoby uprawiające seks w najróżniejszych konfiguracjach i pozycjach”.

Peter Jordan i Gen C. Traveller, specjaliści European Travel Commission, podkreślają jednak, że najwłaściwszym kierunkiem rozwoju jest stopniowa integracja mniejszości seksualnych z większością. Największym sukcesem turystyki LGBT będzie osiągnięcie stanu, w którym bary i hotele gejowskie zaczną się zamykać albo zmieniać profil na bardziej ogólny – bo nie będzie potrzeby, by osoby identyfikujące się jako niehetero w czasie wakacji musiały zwracać uwagę, dokąd idą i gdzie się bawią.

Jedna z licznych plaż naturystów na Wyspach Kanaryjskich. Maspalomas, 2007 r. (PIOTR BLAWICKI / EAST NEWS )

„Niestety, dopóki obywatele LGBTQ będą doświadczać dyskryminacji w społeczeństwie, nie spadnie zapotrzebowanie na miejsca turystyczne, które oferują bezpieczne i przyjazne środowisko osobom nieheteronormatywnym” – podsumowują Jordan i Traveller. Autorzy raportu mają nadzieję, że z czasem turystyka LGBT przerodzi się w turystykę inkluzywną, przyjazną dla wszystkich, taką, w której orientacja seksualna nie będzie miała żadnego znaczenia.

Opublikowano przez

Dominika Kardaś


Specjalistka od literatury i kultury. Najchętniej pisze o sprawach bliskich człowiekowi. Jak każdy typowy milenials zaliczyła epizod w korpo. Ulubiony sport: chodzenie.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.