Nauka
Ziemia straciła siostrę. Badanie Wenus dowodzi, że nie jest podobna
17 grudnia 2024
Skarga, związana ze zmianami klimatycznymi, ma bezprecedensowy charakter i może mieć poważne skutki dla całego kraju
Grupa rdzennych mieszkańców wysp w Cieśninie Torresa poskarżyła się Komitetowi Praw Człowieka, że bezczynność krajowych władz w walce ze zmianami klimatu godzi w ich prawa. Na skutek podnoszącego się poziomu wody wyspiarze mogą wkrótce stracić swoją ziemię.
Wyspiarze z Cieśniny Torresa to rdzenna społeczność, traktowana oddzielnie od Aborygenów. Jest ich niecałe 50 tys., z czego tylko niewielka część faktycznie zamieszkuje wyspy. Niemniej kwestia ochrony klimatu jest istotnym problemem także w świadomości pozostałych Australijczyków.
Skarga ma charakter bezprecedensowy. Wyspiarze postulują bowiem, by Komitet uznał, że opieszałość rządu należy postrzegać nie z perspektywy zobowiązań kraju, takich jak porozumienia klimatyczne w sprawie redukcji emisji CO2, ale biorąc pod uwagę zasady humanitaryzmu.
W ramach porozumień paryskich Australia zobowiązała się do 2030 r. obniżyć emisję dwutlenku węgla o 26-28 proc. (w porównaniu z poziomem z roku 2005). Tymczasem wyspiarze postulują, by Komitet nakazał redukcję aż o 65 proc. do 2030 r.
Dodatkowo żądają, by do 2050 r. Australia osiągnęła całkowitą neutralność węglową – stan, w którym wyemitowany przez dany kraj dwutlenek węgla zostaje w całości zrównoważony przez jego pochłanianie lub wychwyt. Ponadto rdzenni mieszkańcy wysp w Cieśninie Torresa oczekują, że rząd przeznaczy około 50 mln dol. na infrastrukturę hamującą skutki podnoszącego się poziomu wody.
Kilkuosobowa grupa, która wystosowała skargę do ONZ, reprezentuje dążenie swojej ludności do ochrony tradycyjnego – opartego na starodawnej kulturze i własnym terytorium – stylu życia. Tymczasem zmiany klimatu oznaczają, że rdzenne siedliska mogą zostać zalane przez wodę.
Kolejny problem stanowi wymieranie Wielkiej Rafy Koralowej, kultura wyspiarzy jest bowiem bezpośrednio związana z jej eksploracją. Tymczasem w związku z rosnącą temperaturą wody giną barwne symbiotyczne glony, bez których koralowce nie są w stanie przeżyć. Prowadzi to do blaknięcia rafy, co powoduje zachwianie całego tamtejszego ekosystemu.
Jak podaje dziennik „The New York Times”, sondaże wskazują, że według 60 proc. mieszkańców antypodów zmiany klimatu w ciągu najbliższej dekady będą stanowiły poważne zagrożenie dla kraju. Komentatorzy tamtejszej sceny politycznej spodziewają się, że zagadnienia klimatyczne mogą odegrać znaczącą rolę w decyzjach podejmowanych podczas wyborów parlamentarnych. Wyborcy właśnie z przyczyn ekologicznych mogą odwrócić się od rządzącej koalicji, która w przekonaniu społeczeństwa robi za mało na rzecz ograniczenia emisji CO2.
Australii wprawdzie daleko do światowej czołówki producentów dwutlenku węgla – Chin i USA – lecz w przeliczeniu na jednego mieszkańca Australijczycy dorównują Amerykanom (odpowiednio 15,4 i 16,5 t CO2 rocznie per capita) i są daleko przed Chińczykami (7,5 t – tak jak w Polsce). Kraj ten jest także największym eksporterem węgla kamiennego na świecie.
Źródła: Deutsche Welle, The New York Times, climateactiontracker.org