Trauma w kolektywnej świadomości. Chorować na PTSD mogą całe społeczeństwa

Traumatyczne wydarzenia odciskają ogromne piętno na psychice człowieka. Przeżycie wypadku czy nagła śmierci bliskiej osoby sprawiają, że czujemy się rozbici na drobne kawałki. Umysł zaczyna płatać nam figle, a najgorszym wrogiem staje się pamięć. Ta przypadłość może dotknąć całe społeczności.

Zespół Stresu Pourazowego

PTSD (ang. Post-traumatic stress disorder) to zaburzenie psychiczne wywołane nagłym i nieprzewidywalnym zdarzeniem, na które reagujemy bardzo silnym stresem, przekraczającym nasze możliwości adaptacyjne. Może to być wojna, katastrofa naturalna, wypadek komunikacyjny, nadużycie seksualne czy nagła śmierć bliskiej osoby. 

Objawami są uczucie lęku, beznadziei, wyczerpania, nagłe i ponownie stresujące nawroty traumatycznych wspomnień (tzw. flashbacki), również koszmary i halucynacje. Trauma może dotyczyć nie tylko pojedynczych ludzi, ale również dużych społeczności, mieszkańców danego regionu, kraju czy całych grup etnicznych. Natężenie stresu wywołane prześladowaniem, wojną czy katastrofą naturalną różni się w zależności od odporności psychicznej poszczególnych jednostek.

Bywa i tak, że chorują całe społeczeństwa. Ludzie tworząc zwartą grupę, z którą się identyfikują, wytwarzają pewien rodzaj kolektywnego umysłu. Taki skomplikowany „organizm” posiada swoją pamięć, a trauma pojedynczych osób często zamienia się w zbiorowe doświadczenie przypominające zaburzenie stresu pourazowego.

Polecamy: PTSD – jak mózg młodego człowieka reaguje na traumę?

Ponadczasowe wyjście

Pomijając kwestie religijne, gdzie Stary Testament to księgi natchnione, a więc święte, Biblia według większości uczonych to również świetne źródło informacji historycznych. 

Trudno o bardziej zawiłą i dramatyczną historię niż zawarta w Księgach Wyjścia i Liczb geneza narodu żydowskiego. Przedstawiona poprzez biblijną narrację opowieść to splot tragicznych wydarzeń dotykających jedną wspólnotę, która wyruszyła na wędrówkę, początkowo przybierającą formę dramatycznej ucieczki. Eksodus, a więc opuszczenie Egiptu, trwało przez całe pokolenia. Zanim osiedli oni w tak zwanej Ziemi Obiecanej, musieli znieść liczne klęski głodu, plagi, poczucie zagrożenia i zbrojne potyczki. 

Pomimo tego, że wśród historyków nie istnieje pełna zgoda odnośnie autentyczności wędrówki ludów Izraela przez półwysep Synaj, sam materiał literacki Starego Testamentu ukazuje mechanizm kształtowania się zbiorowej tożsamości, pewnego rodzaju kolektywnej traumy. Oto bowiem najważniejszy akt, czyli Dekalog, do dzisiaj jest źródłem wszelkiego prawa, a rozpoczyna się swoistą arengą: „Jam jest Pan Bóg twój, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli”. 

Fot.: RDNE Stock project / Pexels

Wspomnienie tych wydarzeń, przekazywane również ustnie przez proroków, także w późniejszych pokoleniach, wywołuje lęk i motywuje do wierności stwórcy — wyzwoliciela, co współcześnie moglibyśmy interpretować jako pewnego rodzaju strategia radzenia z traumą. 

Nowy Orlean

Przejście huraganu Katrina nad Nowym Orleanem w 2005 roku było jedną z największych katastrof naturalnych w historii Stanów Zjednoczonych. Rozmiar tragedii ilustrują liczby: 1836 ofiar, 705 osób zaginionych. Pomimo tego, że mieszkańcy południowo-wschodniego wybrzeża USA mają do czynienia z podobnymi żywiołami dosyć często, a ewakuacja miasta była zarządzona odpowiednio wcześnie, skutki psychiczne ocalałych okazały się trudne do uniesienia. 

Zalaniu uległo 80 proc. obszaru miasta. Zniszczone domy, infrastruktura i transport. Atmosferę grozy potęgowała również anarchia na ulicach: szabrownictwo i porachunki gangów. Miasto, które jeszcze kilka dni wcześniej tętniło życiem, przestało nadawać się do zamieszkania. 

Amerykanów, którzy w swoim etosie narodowym mają mocno zakorzenione przeświadczenie o byciu niezwyciężonym, pokonały siły natury. Setki tysięcy mieszkańców straciło swoje domy — miejsca, w których mogli czuć się bezpiecznie, z którymi łączyło się tyle wspomnień. Musieli pogodzić się z tym, że już tam nie wrócą. Ulice, które codziennie przemierzali w drodze do pracy, z dnia na dzień przestały istnieć. Tkanka miejska, która jest nie tylko dobrem materialnym, ale również czymś, co tkwi głęboko w tożsamości ludzkiej jako „moja okolica”, nie miała szans w starciu z huraganem.

Ci, którzy opuszczali swoje domy, najprawdopodobniej sądzili, że powrócą do normalnego życia po krótszym lub dłuższym okresie usuwania skutków żywiołu. Niestety w większości przypadków okazało się, że nie mają już do czego wracać. 

Oprócz majątku mieszkańcy Nowego Orleanu stracili poczucie bezpieczeństwa, przewidywalności świata, przynależności i wspólnoty. Wszystko to wywiera trwałą zmianę w strukturze psychicznej, powodując trudno gojącą się ranę: traumę.

Może Cię zainteresować:

„Światło cywilizacji” — kolonializm

Odkrycie Nowej Ziemi, rozwój żeglugi morskiej i technik nawigacji otworzyło przed Starym Kontynentem nowe możliwości rozwoju. Niestety, ciągnąca się przez całe wieki kolonizacja daleka była od powszechnie promowanego ideału chrystianizacji i niesienia światła cywilizacji obcym ludom.

Europocentryzm, który funkcjonował na świecie do momentu rozpadu imperiów i rozwoju państw postkolonialnych to czas, kiedy zdobyte lądy spłynęły krwią miejscowej ludności. Zarówno Afryka, jak i Ameryka plądrowane były przez nieznającego umiaru człowieka zachodu. Kontynenty te były również arenami licznych wojen będącymi konsekwencją nie zawsze spójnych interesów poszczególnych państw europejskich. 

Upadek największych mocarstw kolonialnych, takich jak Hiszpania czy Portugalia oraz wybicie się na niepodległość i ukonstytuowanie się nowych państw w Afryce i obu Amerykach nie zakończyły piekła, które zgotował innym „cywilizowany” człowiek. 

Ludność pochodzenia afrykańskiego długo jeszcze zmagała się z legalnym przecież niewolnictwem. Traktowani jak podludzie, w swojej świadomości przechowywali czy to zasłyszane, czy przeżyte osobiście historie o ludzkim okrucieństwie i śmiercionośnej chciwości. Wyśmiewana często w dzisiejszych czasach wrażliwość czarnoskórych mieszkańców Ameryki na jakiekolwiek oznaki rasizmu to nic innego, jak obronna reakcja na traumę, która tkwi głęboko zakorzeniona w strukturze osobowości członków grupy etnicznej, tak okrutnie potraktowanej przez białego człowieka.

Ból kolektywnej traumy mieszkańców państw postkolonialnych rozlewa się dziś po Starym Kontynencie jako, jak chciałoby się rzec, sprawiedliwość dziejowa. Belgowie zmagają się z nacierającymi falami migrantów z Kongo, Francuzi z Algierczykami, Tunezyjczykami i Marokańczykami a Włosi z Libijczykami. Nie rozstrzygając ostatecznie, czy ludność ta ucieka od wojny, czy jest wyłącznie z motywowana ekonomicznie, wielowiekowy wyzysk państw Afryki miał wielki wpływ na obecny stan rzeczy na tym kontynencie. 

Uzdrowienie

To, co może zdarzyć się w umyśle pojedynczego człowieka, może być również cechą całych narodów czy grup etnicznych. Będąc świadkami lub ofiarami tej samej tragedii, sposób przeżywania traumy, jako zbiorowego fenomenu, odbywa się na podobnej zasadzie jak poczucie przynależności i wspólnoty. Tożsamość, również ta zbiorowa, zawiera w sobie elementy pozytywne, takie jak duma, poczucie bezpieczeństwa i wiedza skąd pochodzimy.

Jest w niej jednak również ciemna cząstka, będąca wynikiem wspólnych, tragicznych doświadczeń, czy to przeżytych osobiście, czy też zasłyszanych i przekazanych przez przodków. A potrzeba, skądinąd słuszna,  aby nie zapominać, to nie tylko przekazywanie „suchych faktów”. To również kształtowanie postaw, a także często nieświadomego lęku przed tym, co niegdyś zadało ogromny ból.


Zobacz więcej:

Źródła:

A. Birnbaum: Collective trauma and post-traumatic symptoms in the biblical narrative of ancient Israel, [w:] „Mental health, religion and culture”,

F. Masson, L. Harms Smith: Colonisation as collective trauma, [w:] „The Routledge handbook of postcolonial social work”,

R. J. Ursano: Posttraumatic stress disorder and community collective efficacy following the 2004 Florida hurricanes.

Opublikowano przez

Krzysztof Zaniewski

Autor


Uważny obserwator rzeczywistości, muzyk, hobbystycznie lubiący filozoficzne rozważania, a zawodowo pracujący terapeutycznie z dziećmi i młodzieżą, od których czerpie inspirację i pozytywną energię. Dumny właściciel psa Izoldy, która jest dla niego przykładem miłości bezwarunkowej. Gorący wielbiciel muzyki Ryszarda Wagnera.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.