Tylko gwiazda popu może obalić reżim

Muzyk heroicznie znosi dotkliwe szykany władz, bo wie, że dysponuje silniejszą niż one bronią – swoimi piosenkami. Iskrą zapalną buntu stał się... "podatek od internetu"

Uwielbiany w Afryce wokalista jest najpoważniejszym kandydatem do pokonania w wyborach prezydenckich w Ugandzie Yoweriego Museveniego, który rządzi krajem od 33 lat. Bobi Wine heroicznie znosi dotkliwe szykany władz, bo wie, że dysponuje silniejszą niż one bronią – swoimi piosenkami

W policyjnych kartotekach pojawia się jako Robert Kyagulanyi Ssentamu, ale miliony fanów muzyki na Czarnym Lądzie znają go lepiej pod pseudonimem Bobi Wine. Jego nawiązujące do stylistyki reggae, dancehallu, afrobeatu i highlife’u utwory podbiły rynek muzyczny nie tylko w Ugandzie, ale i w krajach ościennych. Słuchając pogodnych piosenek, jak „Kyarenga” czy „Specioza”, trudno uwierzyć, że ich autor jest dla władz swojego kraju śmiertelnym zagrożeniem.

Aby zrozumieć dlaczego, wystarczy obejrzeć zamieszczony na YouTube teledysk do utworu „Tuliyambala Engule”. Klip odtworzono półtora miliona razy, a sama piosenka doczekała się licznych przeróbek w wielu afrykańskich językach – przez media nazywana jest nowym hymnem Ugandy. 37-letni wokalista w charakterystycznym, czerwonym militarnym berecie śpiewa w refrenie: „Gdy zmagania się skończą, założymy koronę zwycięzcy. Powinniśmy iść z pewnością siebie przez nową Ugandę”.

Bobi, któremu towarzyszy w teledysku szereg lokalnych gwiazd, przedstawia idealną wizję przyszłości swojego państwa – bez policyjnej przemocy, dyskryminacji, korupcji i defraudacji publicznych pieniędzy, za to ze sprawną służbą zdrowia i niższymi podatkami. Rzeczywistość 40-milionowego kraju w środkowej Afryce zobaczyć natomiast można w innym wideoklipie wokalisty do piosenki „Freedom” – pełne więzienia, stosowanie terroru wobec polityków opozycji, publiczne zgromadzenia rozpędzane przez wojsko i policję.

Podatek od social media iskrą zapalną

Uganda od 1986 r. rządzona jest twardą ręką przez Yoweriego Museveniego. 74-letni prezydent zachowuje fasadę demokracji, ale od kilkunastu lat umacnia swoją władzę. Kilkukrotnie wprowadzał już poprawki do konstytucji, by umożliwić sobie kolejne starty w wyborach, w praktyce do końca życia – najbliższe odbędą się w 2021 r. Dotychczasowe głosowania, w których przeciwnikiem Museveniego był Kizza Besigye, lider opozycyjnej partii Forum dla Demokratycznej Zmiany, dalekie były od standardów demokratycznych.

Ograniczanie pluralizmu politycznego to nie jedyny problem Ugandy. Kraj zmaga się z inflacją, a koszty życia stają się coraz wyższe. Władze otwarcie dyskryminują osoby LGBT, stosunki homoseksualne są karane więzieniem, a prezydent słynie z homofobicznych wypowiedzi. Tłamszona jest wolność słowa, a nieprawomyślni dziennikarze padają ofiarą politycznych prześladowań.

Samochód Bobiego Wine’a otoczony przez funkcjonariuszy policji w Busabali. Uganda, 22 kwietnia 2019 r. (BADRU KATUMBA / AFP / EAST NEWS)

Na celowniku władzy znalazł się także internet – w 2018 r. przyjęto ustawę o… opodatkowaniu mediów społecznościowych. Każdy obywatel Ugandy, który chce korzystać z social mediów, musi uiszczać dzienną opłatę w wysokości 200 szylingów (równowartość 5 centów amerykańskich). W efekcie wprowadzenia tych przepisów liczba użytkowników internetu w kraju spadła o 2,5 mln. Sprzeciw wobec absurdalnego prawodawstwa wyprowadził na ulice tysiące Ugandyjczyków, a właśnie te demonstracje wypromowały Bobiego Wine’a jako znaną na całym świecie ikonę oporu przeciwko autokracji.

Gwiazdor oblężony we własnym domu

Popularny wokalista i aktor swoją przygodę z polityką zaczął w kwietniu 2017 r. Wtedy to wystartował jako niezależny kandydat w wyborach parlamentarnych w okręgu hrabstwa Kyaddondo i z miażdżącą przewagą pokonał zarówno przedstawiciela partii rządzącej, jak i opozycji. W tym samym czasie powołał nieformalny ruch protestu, zwany People Power, One Power. W jego imieniu angażował się w kampanie wyborcze innych antyrządowych kandydatów.

Kyagulanyi był bardzo aktywny podczas protestów przeciwko opodatkowaniu mediów społecznościowych w lipcu 2018 r. Miesiąc później został aresztowany pod zarzutem nielegalnego posiadania broni i „zdrady”. Zatrzymanie gwiazdora wywołało powszechne oburzenie. Wolne media i opozycyjni politycy informowali, że po aresztowaniu Bobi został poddany torturom. Miały być one na tyle poważne, że artysta po kilku dniach po zwolnieniu musiał wyjechać na leczenie do USA.

Protesty po aresztowaniu Wine’a w Kampali. Uganda, 20 sierpnia 2018 r. (STRINGER/AFP/EAST NEWS)

Nie złamało to jednak ducha Kyagulanyiego, który nadal publicznie krytykował prezydenta i nagrywał kolejne polityczne piosenki. Policja odpowiadała odwoływaniem jego koncertów w całym kraju – oficjalnie argumentowano, że organizatorzy nie są w stanie zapewnić słuchaczom bezpieczeństwa. Decyzją policji nie odbyły się aż 124 zaplanowane występy muzyka.

Dlaczego mnie bijesz?

22 kwietnia służby państwowe wypowiedziały Wine’owi otwartą wojnę. Tego dnia artysta miał dać na plaży niedaleko stołecznej Kampali koncert dla 30 tys. osób, ale policja na dwa dni przed występem odwołała imprezę. W wyznaczonym dniu Bobi chciał zorganizować na plaży konferencję prasową, ale został zatrzymany przez policjantów. Funkcjonariusze brutalnie wyprowadzili go z samochodu, wybijając wcześniej szybę pojazdu i traktując muzyka gazem pieprzowym.

Wokalista trafił do aresztu domowego. Na Facebooku komentował: „Od wczoraj wokół mojej rezydencji stacjonują policja i wojsko. Mój dom jest oblężony. Otoczyli mój płot i rozmieścili barykady na wszystkich drogach wiodących do mojego domu”.

Przebywając w areszcie domowym, muzyk napisał inspirowaną brutalnością policji piosenkę „Afande”. Zwraca się w niej do funkcjonariuszy następującymi słowami: „Dlaczego mnie bijesz? Jesteśmy tacy sami / Zanim zostałeś żołnierzem czy policjantem, byłeś zwykłym obywatelem”.

Bobi Wine zatrzymany przez ugandyjską policję. Busabala, 22 kwietnia 2019 r. (MICHELE SIBILONI / AFP / EAST NEWS)

Teledysk, zilustrowany scenami pacyfikacji protestujących Ugandyjczyków, stał się kolejnym przebojem na YouTubie. W komentarzach pod filmem nie brakuje słów wsparcia dla Kyagulanyiego i jego sympatyków płynących z całej Afryki – od Sudanu po Zimbabwe.

To nie mój proces

Nie był to koniec problemów piosenkarza z prawem. 29 kwietnia, podczas próby ucieczki z aresztu domowego, znów został aresztowany przez policję. Tym razem zarzucono mu organizację „nielegalnego pochodu” przy okazji protestów przeciwko podatkowi internetowemu. Bobi został przesłuchany przez sąd, a CNN cytował jego słowa: „Jestem pewny siebie, bo to nie mój proces – to sąd sam siebie osądza. Nie popełniłem żadnego przestępstwa. Jestem tu tylko dlatego, że nie zgadzam się z polityką rządu tego kraju, szczególnie prezydenta Museveniego”. Do 2 maja artysta przetrzymywany był w więzieniu Luzira, skąd został wypuszczony za kaucją.

O ogromnym zainteresowaniu postacią Wine’a oraz o szerokim poparciu, jakim się cieszy, świadczy fakt, że aż 39 dziennikarzy stacji telewizyjnych i radiowych zostało zawieszonych przez ugandyjskiego odpowiednika Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji za przygotowanie materiałów z jego zatrzymania. Oficjalny powód? „Nadmierna sensacyjność programu”.

Popularność Bobiego rośnie w błyskawicznym tempie. W jego działalności muzyka powoli schodzi na drugi plan – profil artysty na Facebooku w tej chwili zdominowany jest przez posty o tematyce politycznej. Pod każdym znaleźć można euforyczne komentarze fanów nazywających go wybrańcem, królem, ekscelencją, prezydentem. Kto wie, być może ten ostatni tytuł rzeczywiście uzyska.

Zjednoczone króliki przepędzą lamparta?

W kwietniu w rozmowie z telewizją DW wokalista potwierdził, że myśli o starcie w wyborach 2021 r. „Ja i mój zespół rozważamy rzucenie wyzwania Museveniemu w następnych wyborach prezydenckich” – mówił. „Nie chodzi nam o prezydenturę jako taką. Wiemy, że naszym największym problemem jest zły rząd. Jeśli chcemy go rozwiązać, nie możemy tego zrobić bez przejęcia przywództwa. Oczekujcie, że ja i mój zespół podejmiemy wyzwanie” – podkreślił.

Bobi Wine podczas przemówienia przed domem w Kampali. Uganda, 20 września 2018 r. (ISAAC KASAMANI / AFP / EAST NEWS)

Przeprowadzony przez Research World International w kwietniu sondaż wskazuje na Kyagulanyiego jako głównego wyborczego rywala Museveniego. Na urzędującego prezydenta chce głosować 32 proc. z próby 2042 osób, ale aż 22 proc. zamierza postawić krzyżyk przy nazwisku piosenkarza. Dotychczasowy lider opozycji, Besigye, może liczyć zaledwie na 13-procentowe poparcie.

To jednoznaczny sygnał, że w ugandyjskiej polityce „idzie nowe”, choć między dwoma liderami opozycji nie ma rywalizacji. 8 kwietnia opublikowali oświadczenie prasowe, w którym zadeklarowali sprzeciw wobec łamania praw człowieka w Ugandzie i wspólne dążenie do obalenia reżimu Museveniego. Warto przypomnieć słowa, które padają w poruszającym teledysku do piosenki „Freedom”: „Pamiętaj, że jeśli króliki zjednoczą się w wielkiej liczbie, będą mogły przepędzić lamparta”.

Opublikowano przez

Maciej Koprowicz


Absolwent Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, z wykształcenia dziennikarz i historyk. Jego specjalnościami są muzyka i popkultura (jest autorem pierwszej polskiej biografii zespołu The Smiths), ale jego zainteresowania obejmują także historię, naukę, sztukę i politykę społeczną. Miłośnik futbolu i podróży po Europie.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.