Nauka
Badania Wenus. Sonda NASA odkryła najnowsze szczegóły
14 listopada 2024
Ilu z nas chociaż raz w życiu doznało uczucia, że droga, którą podążamy, prowadzi donikąd? Każdy człowiek w pewnym momencie przeżywa załamanie i traci entuzjazm do dalszego działania. Najtrudniej jednak podnieść się wtedy, kiedy przestajemy sobie ufać. Jak odzyskać wiarę we własne siły?
Szekspir powiedział:
Wiemy, kim jesteśmy, lecz nie wiemy, kim będziemy.
Już od samego dzieciństwa wielu z nas jest wychowywanych w świecie błędnych wartości, idei i nakazów. Wszystko to sprawia, że tracimy wiarę we własne możliwości, chcemy być tacy jak inni. Zapominamy, że jako ludzie wolni mamy moc sprawczą, możemy zmieniać swoje życie na lepsze. Tylko jak tego dokonać, jeśli problemem jest wiara we własne możliwości?
Jeżeli nie jesteśmy w stanie dostrzec własnej wartości, to nawet nie zbliżymy się do pełnego poczucia wiary w siebie. A przecież wystarczy, że szczerze zdamy sobie sprawę z naszego wyjątkowego znaczenia. To my sami w największym stopniu ukształtowaliśmy siebie. Nie zrobili tego za nas ani nasi rodzice, ani nauczyciele, ani nasz szef. To, kim dzisiaj jesteśmy, zawdzięczamy wyłącznie sobie. Warto mieć tego świadomość.
Tymczasem wielu z nas nie chce nawet słyszeć o własnej wartości. Odruchowo zaprzeczamy komplementom na nasz temat, nie umiemy odpowiednio reagować na pochwałę. To zadziwiające jak często uparcie zaniżamy własną wartość i – co gorsza – uważamy, że taka postawa jest dobrze widziana. To tak jakby sprzedawca samochodu, który zamierzamy kupić, mówił nam, że owszem, auto jest sprawne, ale dużo pali, ma problem z hamulcem i w ogóle na rynku jest większy wybór. Czy chcielibyśmy nadal je nabyć?
Dlaczego więc mówiąc o sobie, źle liczymy na zrozumienie? Jeżeli sami nie potrafimy wierzyć w nasze moce, to jakim cudem możemy w ogóle wymagać tego od innych?
Dr Robert Anthony w swojej książce Pełna wiara w siebie pisze o tym, jak ważna jest dbałość o swoje własne potrzeby. Źle pojęty altruizm zaprowadza nas w ślepy zaułek. Jesteśmy wychowywani w idei pomagania innym. Oczywiście nie ma w tym nic złego, wręcz przeciwnie, to piękne podejście i warto je w sobie pielęgnować. Problem powstaje wtedy, kiedy zaczynamy żyć życiem innych ludzi, kiedy pomagamy, ale jednocześnie zapominamy o sobie. Taka postawa jest dla nas szalenie niszcząca.
Jedną z podstawowych zasad prowadzących do zmiany swojego życia na lepsze jest uznanie własnych potrzeb. Dbałość o potrzeby innych nie jest naszym głównym obowiązkiem. Nie ma w tym nic z postawy samolubnej. Przecież już w Biblii św. Mateusz naucza, że w pierwszej kolejności sami musimy być zadowoleni. Dopiero potem możemy pomagać rodzinie, znajomym i społeczeństwu.
Dr Seabury w swojej książce pt. Sztuka samolubstwa pisze wprost:
Nie przejmuj się całym światem. Jeśli będziesz się dręczyć, to rzeczywistość otoczy cię ze wszystkich stron. Nie bierz sobie nigdy więcej niż jeden kłopot na głowę. Spełniaj własne potrzeby. Zrób coś dla siebie, a cała reszta się ułoży.
Trudno nie zgodzić się z tymi słowami. Sytuacja ludzi na świecie zmieni się dopiero wtedy, kiedy każdy z nas weźmie odpowiedzialność za siebie w sposób pozytywny i konstruktywny. Jest to też jedyna droga prowadząca do wolności.
Polecamy: Jak pozytywnie wpłynąć na samoocenę?
Nie wierzą w siebie ci, którzy jeszcze siebie nie poznali. Brzmi to paradoksalnie, ale jest w tym powiedzeniu sporo prawdy. W codziennej gonitwie między pracą a domem współczesny człowiek rzadko ma możliwość pobyć sam ze sobą. To trochę tak, jak w przypadku osób, którym rozpada się wieloletni związek. Osoba, która musi wszystko zaczynać od nowa, często głowi się:
Jak ja sobie teraz poradzę? Przecież wszystko robiliśmy razem. Nie potrafię żyć samotnie.
Mijają jednak miesiące i okazuje się, że życie układa się na nowo. Po zmierzeniu się z samym sobą, ze swoimi lękami, a z drugiej strony z własnymi możliwościami, często się okazuje, że jest znacznie lepiej, niż można było zakładać. To nie złamane serce powoduje brak perspektyw na dalsze życie, ale brak wiary w swoje możliwości. Aby je poznać, trzeba się zatrzymać i spędzić trochę czasu ze sobą, przyjrzeć się swoim wyborom i przede wszystkim zadać sobie pytanie: kim jestem i czego chcę?
Polecamy: Umysł to nasz wewnętrzny komputer. Warto nauczyć się jego obsługi
Nie jest możliwe, aby człowiek miał wiarę w siebie, jeśli nie potrafi sobie zaufać. Ten, kto nikomu nie wierzy, zwykle sądzi, że inni są sprytniejsi i mądrzejsi od niego. Patrząc na innych, zazdrościmy im majątku i szczęścia. W ten sposób uzależniamy się od szukania ich poza sobą. A co tak naprawdę obchodzą nas inni? Przecież to nie jest nasze życie.
Rywalizowanie z innymi i porównywanie się do nich prowadzi do frustracji, jest objawem niskiego poczucia własnej wartości. To rodzi strach i obawę. Warto sobie uświadomić, że zawsze znajdą się osoby lepsze i bogatsze od nas, dlatego nie warto skupiać się na nich. Ocenianie innych to poświęcenie im cennego czasu, tego samego, którego nam brakuje, by skupić się na sobie.
Jeżeli chcemy osiągnąć w życiu sukces, to musimy poświęcić temu marzeniu sporo uwagi. Warto mieć plan i realizować go małymi etapami, krok po kroku. Nie wszystko od razu. Kluczową rolę odgrywa swiadomość dotycząca tego, czego tak naprawdę chcemy. Jeżeli nie wiemy, w jakim kierunku chcemy iść, to wiele nadarzających się nam okazji możemy najzwyczajniej przeoczyć. A życiowe szanse nie mają w zwyczaju powtarzać się w nieskończoność.
Jeśli czegoś naprawdę pragniemy, to uwierzmy, że możemy to osiągnąć. Jest to możliwe, jeśli wiemy, czego chcemy. Źródłem wielu nieszczęść jest brak wewnętrznej opinii na ten temat. To często forma ucieczki przed wzięciem odpowiedzialności na własne życie. A brak decyzji, to także decyzja. I to jedna z najgorszych spośród możliwych.
Polecamy: Bunt czy akceptacja – jaką postawę życiową wybrać?
Brak decyzji o podążaniu drogą sukcesu często jest jednoznaczny z wyborem ścieżki ku porażce. Niezdecydowanie powoduje frustrację. Zgadzamy się na stagnację, bo nie wierzymy we własne siły. Aby poczuć większą pewność siebie często wystarczy zacząć planować swoje życie. Kto się waha, ten przegrywa. Warto też pamiętać o tym, że jesteśmy tu, gdzie jesteśmy, bo wydaliśmy na to zgodę. Jeżeli czujemy, że zmiana jest niezbędna, nie czekajmy na cud. Tylko my sami jesteśmy odpowiedzialni za własne szczęście lub jego brak.
Dowiedz się więcej: