Toksyczna przyjemność. Uzależniające substancje zagrażają młodym

Polskie instytucje publiczne kompletnie lekceważą problem wzrostu liczby uzależnionych młodych ludzi. Mimo że sytuacja się pogarsza. Młodzież coraz częściej bowiem sięga po niebezpieczne substancje.

Wszyscy, wszędzie, wszystko

Hasłem przewodnim Europejskiego raportu narkotykowego 2024, sporządzonego przez Europejskie Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii, jest fraza: „Wszyscy, wszędzie, wszystko”. Europejscy badacze nie mają żadnych wątpliwości, że uzależniające substancje są aktualnie wszechobecne, szczególnie wśród młodych ludzi. 

Niebezpieczne preparaty są powszechnie dostępne, a ich wachlarz jest bardzo szeroki. Głównym źródłem pozyskiwania narkotyków jest dziś internet, mimo że oczywiście klasyczni dilerzy nie zniknęli z polskich ulic. Obcykana w nowoczesnej technice młodzież składa zamówienia na dragi na przykład w sklepach funkcjonujących w przestrzeni tak zwanego darknetu (chodzi o specjalnie zaszyfrowane strony internetowe).

Najpopularniejszą drogą dilowania są jednak obecnie media społecznościowe i grupki na Facebooku czy Telegramie. Do dyspozycji pozostają także szyfrowane aplikacje, w których istnieje możliwość utworzenia kanałów grupowych z narkotycznymi ogłoszeniami. Substancje są dostarczane „z ręki do ręki” albo „dead dropem” (metoda polega na tym, że dostaje się lokalizację GPS schowanej w jakimś miejscu paczki). Mogą być także wysłane pocztą lub paczkomatem. Coraz częściej za narkotyki płaci się kryptowalutami. Naturalnie, obowiązuje pewien slang. Na przykład morfina to „majka”, a na 200-miligramowe tabletki z ową substancją mówi się „turkusy” (od ich koloru). Zaś oksykodon (bardzo silny narkotyk, którego nadużywanie wywołało w USA kryzys opioidowy) to „oksy” albo „okulary”.

Polecamy: Bunt czy akceptacja – jaką postawę życiową wybrać? 

Uzależniające substancje: chłopak i dziewczyna na tle pomalowanej graffiti klatki schodowej
Fot. MART PRODUCTION / Pexels

Uzależniające substancje. Atrakcyjny sposób spędzania czasu 

Jak twierdzi Paulina Pietras – psycholog, specjalista psychoterapii uzależnień, terapeutka Monaru – obecnie nastolatkowie zaczynają eksperymentować z coraz to mocniejszymi narkotykami w coraz to młodszym wieku. Uzależniające substancje pojawiają się w życiu nawet 14–15-latków.

Niestety, wraca branie dożylne. Ten trend obserwujemy gdzieś od roku, półtora. Dziś nie mówimy o heroinie, ale o lekach typu morfina czy oksykodon. To zaczyna być modne, fajne, jak palenie marihuany. Co napawa niepokojem, ponieważ jedną z przyczyn zażywania substancji przez młodzież jest chęć przypodobania się rówieśnikom i bycia w grupie  – podkreśla specjalistka.

Uzależnienia wśród młodzieży a popkultura

Ogromny wpływ na fascynację lekami opioidowymi wśród najmłodszych ma popkultura. Zwróćmy uwagę, że kultowe niegdyś lektury, na przykład My, dzieci z dworca zoo Christiane F., ukazywały w pełnej krasie negatywne konsekwencje narkomanii. Natomiast dzisiejsze teksty kultury – jak szalenie popularny serial Euforia czy nawet adaptacja wspominanej książki wyprodukowana przez HBO – przedstawiają uzależniające substancje jako coś, dzięki czemu młodociane życie stanie się bardziej atrakcyjne.

„Młodzi są w tym momencie bombardowani piosenkami, w których śpiewa się o lekach. Są to zazwyczaj teksty, które gloryfikują te substancje i przekonują, że można się dzięki nim dobrze bawić. Co jest bardzo znaczące, bo jeśli chodzi o opioidy oraz popkulturę, to zawsze były one demonizowane. Tymczasem polski raper Tonciu, którego twórczość poświęcona jest wyłącznie opioidom, ma gigantyczną grupę fanów. Jestem przekonany, że przyczynił się on do tego, że masa osób zaczęła brać” – mówi Jakub Czerw, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. 

Leki opioidowe wywołują uczucie błogostanu, poczucie wszechogarniającej miłości i odcięcia się od problemów. Kolejną przyczyną sięgania po nie przez młodzież może być dominujące w tej grupie poczucie osamotnienia

„Dziś niby mamy internet i znajomych na wyciągnięcie ręki, ale z moich obserwacji wynika, że młodzi ludzie czują się bardzo samotni. Oni szukają kogoś, kto ich zrozumie. Takim »przyjacielem« może stać się dla nich substancja” – mówi Pietras. 

Polecamy rozmowę z Krystyną Romanowską na naszym kanale: HOLISTIC TALK: Błędy w narracji na temat zdrowia psychicznego nastolatek

Psychodeliki: utrata łączności ze światem

Równolegle – jak wykazuje europejski raport – młodzież zażywa coraz więcej psychodelików, między innymi ketaminy. Oprócz niebezpieczeństw wynikających z jej dysocjacyjnego działania (uczucia oddzielenia umysłu od ciała) ketamina posiada również potencjał uzależniający. Co więcej, nadużywana prowadzi do uszkodzeń i degeneracji wątroby, nerek czy układu moczowego.

Innym zjawiskiem, jeśli chodzi o psychodeliki na polskim rynku, jest ich coraz większa moc.  

„Generalnie dziś coraz łatwiej o coraz czystsze substancje psychoaktywne. Chociażby dlatego, że można je zamówić przez internet. I o ile dawniej 16-latek wychodził na imprezę i mógł zjeść na niej pięć pigułek ecstasy (bo były one słabe), to teraz jedna tabletka potrafi zawierać nawet 400 mg MDMA. Dla osób chudych taka ilość może być nawet śmiertelna” – tłumaczy Czerw.

Według badacza czystość narkotyków na rynku może być zjawiskiem dobrym, gdy proces ten przebiega równolegle do zwiększania świadomości społeczeństwa na temat ich używania:

„Problem pojawia się wtedy, kiedy ktoś nie ma odpowiedniej wiedzy, a bierze dużą dawkę psychodeliku, lekceważąc wszelkie wskazania. Na przykład wychodzi z domu sam, ląduje na jakiejś imprezie masowej, dostaje psychozy i traci łączność ze światem. A w Polsce edukacja narkotyczna – w porównaniu do innych państw na świecie – właściwie nie istnieje. Ryzyko negatywnych konsekwencji jest więc duże. Zwłaszcza w przypadku takich substancji jak ketamina, która na polskim rynku pojawiła się stosunkowo niedawno”.

Polecamy: Mechanizmy powstawania uzależnień. Jak narkotyki łudzą fałszywym rajem?

Uzależniające substancje. Bomba na społeczeństwo

Mimo ewidentnych sygnałów o narastającym problemie wśród młodzieży polskie instytucje państwowe są wobec niego obojętne. 

„Ostatnio mieliśmy do czynienia z dwoma ważnymi wydarzeniami, będącymi czymś, co ja postrzegam jako bombę, która spadła na społeczeństwo. Mówię tutaj o zamknięciu ogromnej sieci laboratoriów, w których produkowano metadon, oraz o tym, że media zaczęły rozpisywać się o fentanylu. To jest jakieś echo tego, co dzieje się gdzieś obok nas, ale o czym właściwie nie mamy pojęcia” – opowiada socjolog. 

Niedawna zawierucha wokół fentanylu nie miała jednak dosłownie nic wspólnego z rzeczywistą sytuacją w Polsce. Fentanyl był używany od wielu lat, natomiast – jak wskazuje Czerw – skala problemu wciąż nie jest duża. Mamy więc do czynienia z pewnego rodzaju popularyzacją nowego ciekawego tematu przez media. Natomiast realny problem z innymi opioidami jest lekceważony nie tylko przez nie, ale przede wszystkim – publiczne instytucje i gremia naukowe. Dlaczego tak się dzieje?

„To typowe zjawisko zerwania łączności pomiędzy osobami najniżej, czyli uzależnionymi, a ludźmi funkcjonującymi gdzieś bardzo wysoko. Takie instytucje jak Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom rozrastają się, a wraz z tym procesem odrywają się od realnej tkanki społeczeństwa. Ich działalność nie opiera się już na tym, że wchodzą w pewną żywą i dynamiczną grupę społeczną, widzą, co tam się dzieje i postanawiają przeciwdziałać pewnym negatywnym zjawiskom, które tam dostrzegają” – odpowiada Czerw.

Uzależniające substancje: dziewczyna z zamkniętymi oczami trzyma się ściany w podziemnym tunelu
Fot. Annika Rose / Pexels

Uzależnienia wśród młodzieży. Problem zamiatany pod dywan

Również rodzice pozostają coraz częściej ślepi na problemy własnych dzieci. Między innymi dlatego, że szukanie ratunku dla dziecka jest dla nich wyjściem z własnej strefy komfortu.

„Żeby nie zranić siebie, zamiatają problem pod dywan. Dlatego do poradni zgłaszają się już często za późno. Kiedy nie mówimy o eksperymentowaniu czy szkodliwym używaniu, tylko o poważnym uzależnieniu” – opowiada Pietras. 

Mechanizmom wyparcia sprzyja kulturowa normalizacja zaburzeń psychicznych. Jeśli dziecko jest nadpobudliwe po narkotykach, zapewne ma ADHD. Jeżeli rodzic obserwuje gorszy nastrój nastolatka, łatwo zwalić to na „depresję”. A uzależnienie, które wyjdzie już na jaw, trzeba ukryć, bo to wstyd i źle świadczy o całej rodzinie. 

Rodzice unikają więc publicznych placówek typu Monar i wybierają te prywatne, które nie prowadzą żadnych baz danych. Dlatego też narkomania młodych wymyka się wszelkim statystykom.

Może Cię zainteresować: Pigułka (nie)szczęścia. Wyścig do sukcesu poprzez uzależnienie od leków

Opublikowano przez

Dominika Tworek

Autor


Dziennikarz społeczny, wolny strzelec. Publikowała m.in. w „Polityce”, „Tygodniku Powszechnym”, „Dwutygodniku” czy miesięczniku „SENS”. Krytycznym okiem przygląda się zjawiskom współczesnej kultury. Poetycka dusza, dociekliwy umysł. Towarzysz życia: czekoladowy husky – Fąfel.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.