W Kabulu marzenia są tylko dla mężczyzn

Sport może być nie tylko dobrym sposobem na zaleczenie wojennej traumy, ale także kartą przetargową w walce o realne równouprawnienie

Sport może być nie tylko dobrym sposobem na zaleczenie wojennej traumy, ale także kartą przetargową w walce o realne równouprawnienie

Pustynia Gobi to jeden z najbardziej wymagających terenów na świecie, na którym organizowane są zawody sportowe. To właśnie tam odbywa się jeden z najtrudniejszych ultramaratonów. Na pokonanie 250 km zawodnicy i zawodniczki mają siedem dni. Warunki fizyczne mają drugorzędne znaczenie, liczy się przede wszystkim silna psychika.

Bieg na przekór społeczeństwu

Nilufar i Zainab to pierwsze w historii Afganistanu kobiety, które wzięły udział w ultramaratonie. Zmagały się nie tylko z wymagająca trasą, lecz przede wszystkim ze stereotypami i presją otoczenia. W ten sposób chciały przygotować drogę dla innych afgańskich kobiet, które o uprawianiu sportu mogą tylko pomarzyć.

Na starcie ultramaratonu w 2015 r. stawiło się 163 uczestników z ponad 40 krajów. Wśród nich – 25-letnia wówczas Zainab i 20-letnia Nilufar. Do biegu przygotowywały się przez pięć miesięcy, trenując m.in. na wzgórzach niedaleko Kabulu. W mieście takie treningi wzbudzałyby zbyt dużą sensację, poza nim musiały natomiast liczyć się ze sporym niebezpieczeństwem.

Afganistan wciąż pozostaje jednym z najbardziej zaminowanych krajów na świecie. Dla dziewczyn najbardziej frustrujący był jednak brak wsparcia ze strony społeczeństwa oraz to, że dopiero w 2015 r., po raz pierwszy w historii kraju, Afganki mogły wziąć udział w tak długim biegu.

Jak stworzyć liderkę?

Zainab i Nilufar jeszcze przed startem brały udział w projekcie realizowanym przez międzynarodową organizację Free to Run, wspierającą kobiety w krajach dotkniętych konfliktami zbrojnymi. Idea polega na wykorzystaniu aktywności ruchowych do rozwijania umiejętności miękkich, takich jak komunikacja, przywództwo i rozwiązywanie konfliktów.

Zajęcia odbywają się w oparciu o dialog i wspólne tworzenie rozwiązań. Duży nacisk kładzie się na budowanie pewności siebie, co ma wykreować kobiety na przyszłe liderki lokalnych społeczności.

Free to Run działa na terenie Afganistanu od pięciu lat. W prowadzonych przez nią projektach w czterech prowincjach kraju udział, jak na razie, wzięło dwa tysiące dziewczyn i kobiet. Od sierpnia 2018 r. organizacja realizuje podobny projekt w Iraku, pracując zarówno z lokalnymi społecznościami, jak i z przybyłymi tam uchodźcami.

Rewolucyjna zmiana krok po kroku

„Cała działalność na danym terenie rozpoczyna się tak naprawdę od drobnych aktywności. Uczestniczkom, które rekrutujemy w szkołach, zapewniamy dodatkowe, sportowe zajęcia pozalekcyjne. W Afganistanie mamy wsparcie od Ministerstwa Edukacji. Najpierw zabieramy dziewczyny na spacery. Równolegle organizujemy spotkania dotyczące dalszych aktywności, czyli regularne treningi biegowe” – tłumaczy Taylor Smith, odpowiedzialna za cały projekt Free to Run.

„To jest właśnie moment, w którym dziewczyny chętne do udziału w programie mogą do niego aplikować. Cała praca jednak tak naprawdę zaczyna się od budowania zaufania wśród lokalnej społeczności, bo tylko dzięki zaufaniu rodziny dziewcząt pozwolą im potem brać udział w proponowanych przez nas aktywnościach. To i tak już rewolucyjna zmiana w niektórych regionach” – podkreśla.

FREE TO RUN

Najtrudniejsze wciąż pozostaje uzyskanie pozwolenia rodziców na udział córek w aktywnościach proponowanych przez organizację. Kolejnym problemem jest otrzymanie zgody szkoły czy lokalnych władz na organizowanie tego typu wydarzeń na ich terenie.

„Chcieliśmy organizować spływ kajakowy w jednej z afgańskich prowincji. Początkowo dostaliśmy zgodę na wyjazd, ale gdy lokalne władze zdały sobie sprawę, że będzie to żeńska ekspedycja, pozwolenie zostało cofnięte” – opowiada Taylor. „Ich argumentacja była typowa: »To niebezpieczne i nieakceptowalne. To wbrew społecznemu porządkowi«” – dodaje.

Sport lekiem na wojenną traumę

Inną inicjatywą był projekt w 2015 r. organizowany przez amerykańską organizację pozarządową Ascend. W jego ramach trzynaście Afganek rozpoczęło treningi, by wspiąć się na Noszak, najwyższy szczyt Afganistanu. Nigdy wcześniej żadna Afganka nie zdobyła tej góry. O przygotowaniach do wyprawy opowiada film dokumentalny Ascending Afghanistan: Women Rising, wyprodukowany przez VICE i HBO.

„Jesteśmy pokoleniem wojennym. Każdy nosi w sobie głębokie rany. Dodatkowo żyjemy w społeczeństwie, które nie akceptuje tego, co robimy. Nie akceptując, są jednocześnie przeciwko nam. A jedynym sposobem dla nich na zatrzymanie nas, jest zabicie nas” – mówi jedna z bohaterek filmu, Nargis, afgańska aktywistka walcząca o prawa kobiet.

„Chcemy pokazać, że nie zgadzamy się z tym, co nam mówią. Chcemy słuchać siebie i robić to, co uważamy za właściwe. Jedną z głównym przeszkód jest to, że nasze społeczeństwo nie akceptuje kobiet, które chcą zdobywać szczyty, które chcą w ogóle wychodzić z domu” – zaznacza.

Marzenia nie są dla kobiet?

Nargis wspierała dziewczyny biorące udział w wyprawie na Noszak. Jedną z członkiń ekipy (a zarazem członkinią krajowej reprezentacji w taekwondo) była Neela Ahmadi. Jej koleżanka z zespołu, Soheila Hamidi, wierzyła, że wejście na szczyt zmieni postrzeganie kobiet w konserwatywnym afgańskim społeczeństwie. Oprócz treningów przygotowujących do wyprawy organizowane były także cotygodniowe sesje psychologiczne dla uczestniczek wyprawy.

FREE TO RUN

Gdy dyskusja podczas jednej z nich zahacza o temat dzieciństwa i roli kobiet w afgańskim społeczeństwie, większość kobiet przyznaje, że wolałyby być mężczyznami. „Bo najważniejszą częścią życia mężczyzny jest to, że może być wolny, a to jest równoznaczne ze spełnianiem swoich marzeń. Jako kobieta mam w sobie potencjał, żeby je spełnić, ale nie mogę tego zrobić, bo inni mówią, że to nie dla mnie” podkreśla Shopirai Otmonkhel, członkini ekipy wspinaczkowej.

Ze względu na rosnące ryzyko terrorystyczne w Badachszanie, rejonie, w którym położony jest szczyt, ekspedycja musiała jednak zmienić cel swojej podróży. W związku z sytuacją kobiety wyruszyły z rejonu Pandższeru, by zdobyć górę Mir Samir. Na Noszak pierwsza Afganka Hanifa Yousouf weszła dopiero w 2018 r.

To nie medale są najważniejsze

Organizacja Free to Run może pochwalić się sporymi sukcesami. Ich miarą nie są zdobyte medale, lecz coraz większe zaangażowanie uczestniczek w działalność sportową i społeczną. Po zakończonym ultramaratonie Zainab i Nilufar włączyły się w prace na rzecz szerzenia aktywności sportowych wśród Afganek.

Dziewczyny zgodnie przyznają, że udział w biegu miał na nie gigantyczny wpływ. To nie są tylko zawody sportowe, ale szkoła charakteru, która już teraz wydaje pierwsze owoce. Świadczą o tym słowa Nilufar: „Już wiem, że jeśli skończyłam ten bieg, mogę zrobić wszystko w moim życiu”.

Opublikowano przez

Katarzyna Rodacka


Z wykształcenia iranistka, z pasji dziennikarka. Interesują ją nieoczywiste aspekty konfliktów. Pisze przede wszystkim o Iranie i Afganistanie, fotograficznych projektach dokumentalnych oraz o inicjatywach społecznych. Lubi słuchać, co inni mają do powiedzenia.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.